ssanie

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Onegdaj wspomniałem, że nasi przodkowie zwykli byli upuszczać sobie wiosną nieco złej krwi, ale nie odważyłem się nadmienić, że obyczaj ów był związany z działalnością takich całorocznych krwiobiorców jak pijawki, pluskwy, pchły czy, horribile dictu, wszy odzieżowe i łonowe, latem gzy, komary i meszki, a nocną porą wilkołaki i strzygi.

Ta ówczesna służba sanitarna była bezpłatna i w całej pełni ekologiczna, a przy tym bardzo silnie umotywowana, bo po prostu żyć bez nas nie mogła. Wskaźniki umieralności były zbliżone do dzisiejszych, chociaż nie było Ministerstwa Zdrowia, NFZ i t. p. regulatorów stanu populacji, ale mało kto żył tak długo, jak to obiecuje młodym podatnikom -po konsultacjach z panem premierem i panem ministrem finansów- pan minister Boni.

Procesy globalizacji i dynamicznego rozwoju wszystkiego co służy powszechnemu szczęściu telewidzów (nawet jeśli nie płacą abonamentu) doprowadziły do wytrzebienia większości pasożytów należących do gatunków niżej rozwiniętych niż Homo sapiens, który - było nie było, w końcu ssak - przejął i sprofesjonalizował odsysanie tzw. "soków życiowych" z poszczególnych osobników czy też wspólnot, powierzając je różnym organom oraz instytucjom publicznym, nierzadko państwowym czy nawet międzynarodowym.

Ze względów estetycznych i praktycznych wspomniane "soki" sformatowane zostały do postaci pieniądza fiducjarnego; to on krąży obecnie w krwiobiegu rodziny człowieczej i jest zeń wysysany przez zmutowane, człekokształtne odmiany insektów, a także niewidocznych wilkołaków i strzyg.

Niektóre udaje się przecie dostrzec, i to gołym okiem, jeśli się nieco wytęży wzrok.

*

Streszczenie dla niecierpliwych :

"Mała wesz ssać chce też."

*

Bez odbioru.

Brak głosów

Komentarze

Niestety.... im szerzej otwieram oczy i patrzę , coraz więcej widzę!!

 Teraz "Ssanie" to dopiero jest ssanie! .Jest jakaś ucieczka od tego?

Vote up!
0
Vote down!
0
#238511