co ma bloger

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Niełatwo odpowiedzieć na takie pytanie bez wyjaśnienia sensu zaimka "co" i znaczenia czasownika "ma".

Takimi wyjaśnieniami zajmują się zazwyczaj specjaliści z rozmaitych dziedzin nauki i praktyki, wynagradzani przez ogół obywateli płacących podatki albo przez osoby prywatne o których opodatkowaniu nic bliższego nie wiadomo, ale czasem egzegezy dokonują też amatorzy nie pobierający wynagrodzenia znikąd (dobrze, jeśli niekarani) i bywa, że są najliczniejsi, bowiem etyków, prawników i językoznawców - wbrew pozorom - nie mamy wielu.

W związku z tym, że wszyscy wymienieni działają w obrębie demokratycznego i prawnego państwa prawa, korzystając przy tym z niczym nieograniczonej wolności prasy, publikacji i widowisk, różnych wyjaśnień jest tak potwornie dużo że nawet fanatykowi idei pluralizmu mogą przychodzić do głowy pomysły faszystowskie a w sercu odżywać tęsknoty za ładem medialnym ancien regime'u, gwarantowanym przez b. Urząd z Mysiej.

Broniąc się przed jednymi i drugimi postanowiłem machnąć ręką na te pokusy i pokusić się o samodzielne wyjaśnienie samemu sobie w/w sensu i w/w znaczenia - a następnie, co zakrawa już na bezczelność, podjąć próbę odpowiedzi na tytułowe pytanie.

Otóż to, co ma bloger, obejmuje dwie kategorie dóbr.

Do pierwszej należą dobra substancjalne, a więc dające się zinwentaryzować po oględzinach czy przeszukaniu; w wersji podstawowej obejmują one (1) klawiaturę oraz (2)paluszek wraz z tym wszystkim z czym (1) i (2) są połączone, a bez czego nie byłyby zdatne do użytku.

Dobra niesubstancjalne, przynależne do drugiej kategorii, niełatwo zinwentaryzować, ponieważ nie istnieje urzędowa ich klasyfikacja a przeszukanie, choć kosztowne, nie daje jednoznacznych wyników - podobnie zresztą jak oględziny.

Prawdę mówiąc w tej drugiej kategorii panuje straszliwy bałagan i takie pomieszanie mate.. - to znaczy esencji, że bez badań laboratoryjnych nie da się wyodrębnić składników owego cocktailu, alembiku czy aliażu.

Wiadomo tyle, że jest wśród nich ochota (chociaż diabli wiedzą, czy być musi, a jeśli istotnie jest, to na co ?), są jakieś umiejętności (od trafiania palcem w klawisz do myślenia twórczego, a może nawet coś więcej) i że każdy bloger coś wie, a prawie każdy coś czuje (wyjąwszy automaty udające ludzi).

Co gorsza, większość tych niesubstancjalnych komponentów
ma charakter dyskrecjonalny : zmienne są myśli i uczucia, ochoty przybywa albo ubywa, i tylko umiejętności rosną w miarę użycia - czasem do tego stopnia, że ani ochota, ani emocje, ani pomysł nie są potrzebne żeby użyć paluszka tak do już do końca sprofesjonalizowanego jak nasza armia, do wykonania jakiejś pokojowej misji.

Wtedy, rzecz jasna, pojawia się pytanie o cel.

c.d.n.

Twoja ocena: Brak Średnia: 1 (1 głos)

Komentarze

- niech trwa..
AT

Vote up!
0
Vote down!
-1

Andrzej Tatkowski

#368185