Żonglerzy za wielką wodą

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Kraj

Kiedyś będzie się mówiło o najgorszych czasach za pomocą powiedzenia „jak za Tuska”, tak jak mówiło się, że za Jaruzela był tylko ocet na półkach i godzina policyjna. Już samo hasło „Polska zasługuje na cud gospodarczy” dziś brzmi jak ponure szyderstwo i ani wyborcy PO, ani sami zwycięzcy peokraci nie pamiętają swoich zakasanych rękawów i dziarskiego kroku do władzy. Ale jak nie kryzys gospodarczy, którego miało nie być, nie było i właściwie nie ma, choć może jest, jak nie deficyt budżetowy, który miał być mniejszy, ale robi się większy, choć nie tak duży, jak mógłby być, a i tak nie wiadomo, jaki właściwie będzie, bo minister Vincenz się w rachunkach połapać nie może – to znowu powódź, która jest, choć właściwie zaraz jej nie ma. Jak nie zaleje Podkarpacia (zaraz jedzie Schetyna gasić żywioł), to znowu na Dolny Śląsk urok pada (wtedy jedzie Donek uciszać wody). Ale jak znowu Donek opanowuje sytuację na południu Polski, to znowu, panie dzieju, Warszawa zalana jak cholera i nawet sama Hanna Marzanna nic nie jest w stanie na to poradzić. A jeno przyschnie woda na ulicach stolicy, to już oberwanie chmury w Trójmieście i biada, panie biada, Babilon wraz z ZUS-em upada. A jakby tego było mało to w sopockich wodach piekielna sinica, panie, i kąpać się wczasowicze nie mogą. No, panie, gdzie tu logika i sens dziejów? Przynajmniej Sopot mogliby bogowie-okrutnicy oszczędzić!

Za kaczystów mówiło się dumnie o gabinecie cieni, co to „wszystkie rozwiązania miał w szufladach”, panie, ale dziś to właśnie z gabinetu ciemniaków cienie coraz dłuższe się robią i to jeden po drugim. Monstra polityczne karłowacieją w oczach, jakby wypity przez nie potajemnie eliksir młodości, wszechmocy i arcyskutecznego PR-u przestał w ogóle działać, i jakby spod telewizyjnej tapicerki zaczęły się ukazywać słynne „mordy nasze”, pysie nasze, rysie nasze, dziunki, wujki dobra rada i inni eksperci-„wicie-rozumicie”, mordeczki wyszczerzone od ucha do ucha, które, jak za Gierka, potrafią wyłącznie trajkotać przed kamerami, gestykulować, uspokajać, zaklinać węża - wszystko potrafią, nieba nam uchylą, dadzą nam to, czego zapragniemy, tylko nie umieją rządzić krajem, do władania którym parli z takim impetem i taką pewnością siebie.

Jak dobrze, że bogowie nie zalali jeszcze budynku parlamentu. Na wielkiej fali mogliby z niego wypłynąć na kołyszących się fotelach, wiosłując skoroszytami i taczkami z drukami ścisłego zarachowania, budowniczowie Irlandii 2, argonauci, co złote runo mieli obywatelom przynieść, ale się gdzieś po drodze zamotali w jakieś sznurki do snopowiązałek czy inne chaszcze, które brudna woda niesie, w badyle, co paraliżują świetnym politykom ruchy, kłącza błotniste, co nie pozwalają głowy ku słońcu unieść. I jeszcze ta mętna woda, której wiry ciągną w jakąś topiel.

Gdyby odpłynęli na tej wielkiej fali, to przynajmniej moglibyśmy się zabrać za wielkie sprzątanie po PO. I po najbardziej obrotowej partii świata, czyli ZSL-owcach. A tak pozostaje nam patrzeć, jak żonglują wieloma talerzami, jak w ruskim cyrku, nie mogąc żadnego złapać.

http://www.tvn24.pl/-1,1607689,0,1,w-sopocie-do-morza-nie-wejdziesz,wiadomosc.html

Brak głosów

Komentarze

w trójce radiowej.
Oczywiście zawinił PIS, bo nie pobudował na terenach zalewowych odpowiednich urządzeń hydrotechnicznych.
Swoją drogą ciekawe do jakich szkół uczęszczał wicepremier, bo jego zasób słów oraz logika wypowiedzi wskazywałaby na coś bliskiego zreformowanej sześciolatki wg Katarzyny Hall!
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#24568