PATRIOTYZM

Obrazek użytkownika Marek Jastrząb
Blog

Od chwili, gdy zacząłem używać rozumu (okrągła rocznica 40 lat minęła parę  wiosen temu), znalazłem się w środku dziwnego kraju. Podobno jest wolny od okrągłostołowych lat i jako jego obywatele możemy BYĆ U SIEBIE I BRAĆ SPRAWY W SWOJE RĘCE.

Podobno. Ale zadaję sobie pytanie: czy tak jest naprawdę, czy nie oszukujemy się nadal? Czy istotnie jesteśmy u siebie i co ten frazes dla nas oznacza?

Mamy swobodę, suwerenność, oraz inne demokratyczne rekwizyty; tak mówią dokumenty stworzone przez apologetów bezruchu i kontynuacji pozorów, zmajstrowane przez ludzi, którym nigdy nie zależało na dobru Polski, ale na dobru swojej kieszonki.     

Mamy namiastkę swobody, ale, moim zdaniem, jeszcze nie jesteśmy wolni. Co prawda pozbyliśmy się okupantów zewnętrznych, ale dalej wegetujemy pod okupacją sporządzoną  dobrowolnie.  Pod ciężarem niewolniczych nawyków.

Tym razem jest to okupacja sprokurowana osobiście, na własne żądanie, gdyż  tym razem podbiliśmy sami siebie.  Sami sobie zaserwowaliśmy społeczną lewatywę.      

*

W jakimś tekście napisałem, że zwędzono nam duszę. Przyszedł wreszcie czas, by powiedzieć, kto tego dokonał oraz kiedy to nastąpiło.

Nie wdając się w zbędne gdakania stwierdzić trzeba, że duszę utraciliśmy razem z utratą państwa.

Od tej pory byliśmy niewolnikami. Pracowaliśmy nie dla siebie, ale dla zaborcy. Zaborca łupił, grabił, nierzadko gwałcił, zabijał,  lub pędził na Sybir. Zaborca był u siebie, my u niego. Zaborcy pokazać, gdzie jego miejsce, okraść go, choć tak zemścić się na nim za naszą bezsilność, było naszą żałosną odpowiedzią na bezprawie.

To był patriotyczny obowiązek. Jak u Mickiewicza: gwałt niech się gwałtem odciska.

Dzisiaj niewolnictwo żyje w nas, w naszej mentalności, w naszym wewnętrznym, codziennym poczuciu. Ludwik XIV mawiał: państwo, to JA.

Ludzie pozostający przez stulecia pod cudzym butem i knutem, odwykli od narodowego myślenia,  rozproszeni i pogubieni, mówią: państwo, to NIE MY.

I faktycznie: przez tyle lat, od Powstania, do Powstania, od tragedii do tragedii, szliśmy do Niepodległości, a gdy wreszcie jest, jak gdyby nigdy nic, okradamy się nadal, jakbyśmy nadal byli pod zaborami i gaworzymy stale o tym, kto pierwszy dał plamę, magister Grandziarz, czy profesor Zbuk.     
                        
*

Państwo, to kto? Kto się utożsamia z państwem wydanym na pośmiewisko, na kpinkowania i dworowania, kto utożsamia się z brygadą kmiotów, z ludźmi mizernego kalibru, z ludźmi ziejącymi nienawiścią i sztachetowym rozumkiem, kto się poczuwa do więzi z państwem o wielkich ambicjach i zdeflorowanej realizacji, kto wie, co to patriotyzm, ten prawdziwy, wywodzący się z niekłamanej, niezelżywej miłości do kraju, do Ojczyzny,  a nie patriotyzm dęty, łzawy, farmazoński i bajerancki?

Brak głosów

Komentarze

Mam problem, bo kiedy wiekszość miała koalicja stworzona przez PiS smiałem się z prób udowadniania, że prawdziwa demokracja polega na uleganiu mniejszości, a juz szczególnie śmieszyły mnie koncepcje Platformy, ze dla "równowagi" powinna dostać kilka ministerstw więcej.

Jak wiadomo demokracja nie jest idealnym ustrojem, ale albo sie umawiamy, że u nas jest stosowana, albo nie.

To co wyczyniało PO jako opozycja było bolesne, ale dopuszczalne, to co wyczynia jako włąściciel koalicji, urąga demokracji.

Chyba zostaje nam awanturowanie sie, zwane "pracą u podstaw", bo Kaczka przewrotu majowego raczej nie zrobi. Po pierwsze nie ma armat...

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#813