Niewygodne prawdy

Obrazek użytkownika Marek Jastrząb
Blog

Z naszym państwem kojarzy mi się kabaretowa piosenka o tanich draniach. Jeżeli w niej dwa ciemne typki wyśpiewywały nieco szemrane treści, było to zgodne z przyjętą konwencją. Ale mowa tu nie o zabawie, o absurdach mających nas rozweselić i być może rozbroić w nas frustrujące, urągliwe napięcie. Mowa tu o naszym życiu, o codziennym braniu się z nim za bary. O zmęczeniu oczekiwaniem na lepszy czas.


Otrzymaliśmy pałę z Historii: zamiast zajmować się wymyślaniem scenariuszy politycznych, zajmijmy się sprawami daleko istotniejszymi dla naszych obywateli. Zainteresujmy się praktyką, a nie teorią, konkretami, a nie - fikcją. Myślę tu o tanim państwie (nie o państwie TANDETNYM!).

*

Jesteśmy po przeciwnych stronach barykady. Jak za dawnych, niedobrych lat P.R.L., dzielimy się na ugrupowanie MY i ugrupowanie ONI. Czyli na realistów i marzycieli, na statystyczne dziadostwo powołane do zaciskania pasa i na szczyptę wybranych z właściwego klucza.

My, to wielomilionowy naród, to ludzie namawiani na ponoszenie ofiar, to mierzwa, ciemna masa, potencjalni, lub faktyczni emigranci. ONI, to garstka ZASIADAJĄCYCH i PIASTUJĄCYCH decydująca ZA NAS w imieniu całego kraju.


MY pracujemy, bierzemy po trzy etaty i padamy na pysk. ONI nie narzekają. Są wypoczęci, zadbani, przesympatyczni na odległość kija. Zarabiają po kilka tysięcy i doradzają nam, jak żyć za psi grosz.

Kiedy chorują, to się leczą, bo ich na to stać. Kiedy MY chorujemy, to nie leczymy się: chorujemy, bo tylko na to nas stać.

Brak głosów