Odtrutka
Jak zniszczyć ducha w Polaku?
Polska dusza krnąbrna jest i niezależna. Wiedzą o tym wszyscy ci, którzy zetknęli się z nami. Chyba nikt tak nie ceni sobie wolności własnej, jak Polacy.
Czy to poprzez stulecia zniewoleń, czy z wrodzonej potrzeby przeciwstawiania się wszelkim zakazom, dość, że staliśmy się znani w świecie z tej „przypadłości”.
Gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie, a każda odmienna i broniona do upadłego. Samiśmy sobie taką łatkę przypieli. Lubimy pośmiać się z siebie i podworować, bo autoironii też nam nie brakuje.
Tak, satyra potrzebna jest nam, bo złą krew oczyszcza i pozwala nabrać dystansu do wielu zaciekłych, na pozór nierozwiązywalnych konfliktów wewnętrznych.
Polacy słyną też z nieprzeciętnej inteligencji i umiejętności radzenia sobie w najtrudniejszych sytuacjach. Niejednokrotnie cecha ta dawała doskonałe efekty, przysparzając naszemu narodowi różnorakich zysków.
Najbardziej istotnym jednak, symbolicznym wręcz wyróżnikiem polskiej duszy, jest ofiarność . Za nią postępują jej bliskie siostry: wspaniałomyślność, hojność i gościnność.
Ojczyzna nasza zawsze była piękna i bogata. Przysłowiowa kraina miodem i mlekiem płynąca. Czyż można dziwić się temu, że co i rusz, z lewa, albo z prawa, ktoś obcy sięgał po naszą ziemię, by przywłaszczyć ją sobie? Chciwe szpony wrogów wyciągały się często i zagarniały mniejsze lub większe połacie Rzeczpospolitej, próbując posiąść ponętne terytoria, by wzbogacić i umocnić własne imperia.
O ile udawało się to z ziemią, którą poddawano gwałtownej i nadmiernej eksploatacji, nawet jeśli przejmowano dobra wytworzone przez Polaków, to i tak nigdy nie zdołano podporządkować sobie narodu żyjącego na okupowanych terenach.
Polski duch nie ulegał najeźdźcom. Okowy nakładane przez najprzemyślniejszych analityków ludzkiej psychiki, z czasem słabły i rozpadały się w proch. Polskiego ducha ujarzmić się nie dało. To on burzył misterne plany zagospodarowania kraju nad Wisłą, według zapotrzebowania tego, czy innego okupanta.
Ostatnia wojna przyniosła Polsce dwie okupacje. Każdy z agresorów, nauczony poprzednimi doświadczeniami, wymyślił nowy sposób na unicestwienie niepokornego, polskiego ducha. Niemiecki okupant wybrał metodę masowej eksterminacji, licząc na to, że raz na zawsze pozbędzie się wrogiego elementu, niepokornego i zagrażającego faszystowskiej racji stanu. Wzorce czerpano z dorobku leninowskiej i stalinowskiej polityki, która z powodzeniem zaprowadziła nowy porządek na terenie państwa sowieckiego. Powszechny terror i indoktrynacja sparaliżowały przecież nie tylko dusze Rosjan, ale dokonały zmian w mentalności całych narodów skupionych pod czerwonym sztandarem.
Stalin wobec Polaków miał inne plany. On wiedział, pamiętał przecież rok 1920 i doskonale zdawał sobie sprawę, że naszych rodaków nie pokona metodami, które stosowali Niemcy.
Perfidia zamysłu polegała na tym, że wkraczając do Polski jako wyzwoliciel, czy to 17 września trzydziestego dziewiątego roku, czy w czterdziestym czwartym, rzeczywiste zamiary skrywał pod maską obłudy. Zbrodnie sowieckie były dokonywane w sposób skryty i ściśle tajny. Groby ofiar, tak jak te w Katyniu, przemyślnie kamuflowano, podrzucając w nich „dowody rzeczowe” świadczące o sprawstwie innych niż radzieckie formacji. Zarówno zbrodni, jak i wywózek, dokonywano w porze nocnej, w szybkim tempie, przy udziale najbardziej zaufanych funkcjonariuszy. Nikt nie widział żadnych list zakładników, ani obwieszczeń o akcjach odwetowych na polskiej ludności cywilnej, co Niemcy, dla odmiany, czynili często i skrupulatnie.
Władzę w „wyzwolonym” kraju sprawowała grupa wybranych kolaborantów, sterowana , manipulowana i wnikliwie obserwowana. Wielu czołowych prominentów o niepolskim pochodzeniu, pospiesznie przyodziewało się w nową tożsamość , oficjalnie wykazując zadowalającą dla ogółu społeczeństwa polską linię pochodzeniową. Równolegle z utrwalaniem się władzy, rozrastała się instytucja propagandy medialnej, wspierająca wszystkie działania narzuconych przez Moskwę władz centralnych i terytorialnych.
Pod pretekstem wdrażania ustalanych „pro forma” planów rozbrojeniowych i amnestyjnych, przy całkowitej nieświadomości polskiej opinii publicznej, setki tysięcy funkcjonariuszy UB i NKWD rozprawiało się bez pardonu z ostatnimi bojownikami polskich sił zbrojnych podlegających rządowi emigracyjnemu w Londynie. Zarówno działania operacyjne w terenie, jak i proces obejmujący swoim zasięgiem poczynania dotyczące więzień, aresztów i obozów, objęte były ścisłą tajemnicą.
Tylko nieliczne, preparowane śledztwa i ich efekt w postaci wyroków śmierci czy też wieloletniego więzienia, prezentowano Polakom. Sposób w jaki to czyniono miał za zadanie wywołać powszechne potępienie dla tych wszystkich, którzy przeciwstawiali się jedynej słusznej linii rozwoju, wyznaczonej Polsce przez Stalina.
Ten sposób okazał się tyle skuteczny, co perfidny. Sprawił, że na długie dziesięciolecia Polska popadła w stan uzależnienia od Moskwy, stając się coraz bardziej bezwolna i słaba.
Stan ten, choć wyjątkowo niedogodny, jednak wydawał się być trwały i tak samo niezniszczalny, jak wielki Związek Radziecki.
Po śmierci Stalina doszło jednak do przetasowań politycznych zarówno W CCCP, jak i w całym Obozie Socjalistycznym. To zapoczątkowało zmiany, które kulminacje osiągnęły w latach osiemdziesiątych, kiedy w całym Bloku nastąpił przełom.
Marazm, który miał miejsce w czasach trwania PRL-u, był skutkiem polityki prowadzonej przez komunistyczne władze. Los Polaków nie różnił się jednak zbytnio od losu innych „bratnich” narodów Wszyscy byli jednakowo duszeni i ciemiężeni przez ten sam ustrój. Wszyscy według podobnych wytycznych i w oparciu o jednakowe wzorce.
Stalin niewątpliwie był geniuszem strategii. Wiedział, że podobnie jak z przysłowiowym „swoim złodziejem – domownikiem”, tak też z własnym wrogiem wewnętrznym, zakamuflowanym i chytrym, trudno jest wygrać. Nie sposób obronić się i przeciwstawić. Stąd sukces tego rodzaju polityki. Wystarczyło tylko utworzyć właściwe władze, wzmocnić je silną propagandą medialną i wesprzeć lojalnym aparatem służb mundurowych, a wszystko poszło jak po nitce.
Nie znaczy to jednak, że zabrakło w polskim narodzie jednostek świadomych całej tej maskarady i rzeczywistej roli owej „przewodniej siły narodu”. Były i robiły wszystko, by uratować choćby namiastkę polskości. To im zawdzięczamy przeróżne inicjatywy patriotyczne, organizowane przy okazji ważnych dla Rzeczpospolitej rocznic. Nawet nie mieliśmy świadomości tego, jak wielką cenę płaciło wielu z nich. Jakim kosztem odbywały się te skromne zazwyczaj, ale bardzo znaczące działania.
Nie wiemy o losie niezliczonej liczby nauczycieli i twórców, których usunięto sprzed oczu społeczeństwa, by swoimi „reakcyjnymi” i „wichrzycielskimi” działaniami nie wypaczali kształtowanego przez ustrój światopoglądu.
Lata odnowy przyniosły radykalne zmiany. ZSRR zamienił się w Rosję, a poszczególne państwa socjalistycznego demoludu przeistoczyły się w demokratyczne i niepodległe kraje. Wszędzie zapanował kapitalizm.
Polski wolny duch na nowo dostał skrzydeł. Rozwijał je i prężył. Szykował się do lotu. Patrzono na niego z niedowierzaniem. Jest? Przeżył?
I zaczęło się: akademie rocznicowe, Piłsudski z granitu tam, Piłsudski z marmuru tu. Ówdzie nawet i kamienny Dmowski się pojawił. Wszędzie propagowano to, co przez lata osnute było tajemnicą, a prawdy o Katyniu zaczęto nauczać w szkołach. Msze Święte odbywały się wszędzie , nawet na policyjnych uroczystościach. Każdy kamień węgielny zostawał omodlony i obficie skropiony wodą święconą.
W katedrach , w pierwszych ławach, pojawili się nagle politycy, których jeszcze nie tak dawno, próżno byłoby szukać w pobliżu kościołów. Co dziwniejsze, nie brakło wśród nich także agnostyków, niewierzących, albo ludzi związanych z innymi wyznaniami religijnymi.
Nie tylko religia wróciła do szkół, ale powstało nowe harcerstwo i wiele stowarzyszeń patriotycznych. Wyglądało to tak, jakby ktoś wzniecił na nowo, tlący się ledwo ognik polskiego ducha, zamieniając słaby płomyk w żagiew wiary i nadziei.
Obserwując to, co dzieje się dzisiaj na Ukrainie, mimo woli dokonuję porównań w tej właśnie kwestii. Nie od dziś wiadomo, że nic tak nie jednoczy narodu, jak wspólna, ideologiczna walka, wsparta o historyczne doświadczenia. Polakom pozwolono przypomnieć sobie o wielkiej historii narodowej, która swoim bogactwem, w wielu aspektach, dorównuje nawet tym światowym, o istotnym znaczeniu dla dziedzictwa cywilizacji europejskiej.
Ukraina ma inną drogę , ale nie o tym chcę mówić. Nie tym razem.
Nam wydawało się wtedy, że nadeszła wolność i zachłysnęliśmy się tym uczuciem. Prawda jednak wyglądała zgoła inaczej. To wielka polityka zagraniczna zmieniła metody ekspansji. Przemiany ustrojowe potrzebne były nawet największym światowym dominantom. Tylko one dawały szansę utrzymania dotychczasowego statusu, przeobrażając nieco wizualną, zewnętrzną stronę, tych samych przecież, tworów państwowych. Restrukturyzacja miała na celu umocnienie tych słabnących systemów, pozostawiając władzę w rękach wytypowanych wcześniej, ściśle powiązanych z nimi, grup interesu.
Pozorując przemiany demokratyczne, rozparcelowano majątek narodowy, dokonując rzezi na dorobku powojennych pokoleń. Pod pretekstem unowocześnienia przemysłu i restrukturyzacji nierentownych jego gałęzi, zlikwidowano, zniszczono, bądź wyprzedano za bezcen, większość potężnego niegdyś polskiego zaplecza gospodarczego. Równocześnie zaciągano szereg kredytów i pożyczek, pod zastaw tej części majątku państwowego, którego prywatyzacja, w owym czasie, nie wchodziła w grę.
Gospodarka rynkowa, którą pospiesznie wprowadzono w Polsce, pozwoliła nie tylko wzbogacić się tym, którzy ją wdrażali, ale przede wszystkim, poprawić sytuację gospodarczą krajów trzecich, które zabezpieczyły rentowność własnych zakładów produkcyjnych. Eliminując, konkurencyjne dla własnego przemysłu, polskie fabryki i wytwórnie, kraje te zyskały szeroki rynek zbytu dla swoich artykułów.
Wszystko to odbywało się kosztem losu milionów polskich robotników, wpływając na poziom życia i rozwoju ich rodzin.
Polski duch wolności, zanim jeszcze rozpostarł swe skrzydła, by wzlecieć ku chwale, poczuł nagle, że zaobrączkowano go ukradkiem, a niewidzialne dotąd pęta powrozów, mocno trzymają go przy ziemi.
Nagle też, pojawiły się zewsząd pretensje wobec Polski i Polaków. Pełne goryczy słowa i żądania zadośćuczynienia, poparte całym szeregiem zarzutów, skarg i roszczeniowych wniosków prawnych.
To, co rozpętało się potem, przypominało nagonkę na dzikiego zwierza. Przez światowe media przetaczały się całe serie antypolskich wystąpień, dyskusji, a wszystko to wsparte reportażami, filmami i ogromną masą tytułów książkowych.
Media w Polsce, zależne finansowo od zagranicznych właścicieli, podtrzymywały tendencyjne opinie, uwydatniając polskie przywary, słabości. Potężniała projekcja karykaturalnych stereotypów.
Do jednej z najbardziej perfidnych metod działania, zaliczyć można „samokrytykę” w wykonaniu tych „Polaków”, których z naszym narodem łączy jedynie obywatelstwo polskie, albo brzmiące z polska nazwisko. Wypowiedzi ich, cytowane później w zagranicznych mediach, wywoływały w nas najwięcej negatywnych odczuć i protestów.
Zakładano, że publiczny, światowy pręgierz nie tylko przyniesie wymierne korzyści materialne, ale przede wszystkim osłabi polskiego ducha, tak znienawidzonego przez naszych odwiecznych wrogów. Sprawi, że zaszczuci i złamani, z pokorą poddamy się wszelkim wymogom, wyrokom i sankcjom, przyoblekając się w pokutne szaty.
Jednak, nie udało się rzucić Polaków na kolana, nawet „Pokłosie”, choć tak promowane i głośne, nie przyniosło spodziewanego efektu. Dlaczego? Z tej przyczyny, że chciano nam za wszelka cenę zmienić tożsamość. Przekonać nas, że nie jesteśmy tacy, jacy jesteśmy! Wmówić nam to, by raz na zawsze zgasić w naszych sercach coś, co tkwi tam głęboko. Zabić ducha wolności! Dzięki Bogu, zdając sobie z tego sprawę, potrafiliśmy przeciwstawić się stanowczo tego rodzaju zapędom.
Walka jednak toczy się nadal. Przybiera coraz bardziej niepokojące formy, bo wzorem stalinowskich przebiegłości, próbuje się obezwładnić i zniewolić nas podobnymi metodami. Wtedy, kierowały polskim narodem zakamuflowane, przebrane za Polaków indywidua, teraz zaś bywa, że uznane za najbardziej patriotyczne z patriotycznych jednostki, każą podążać za sobą, prowadząc nas na manowce.
Do napisania tego tekstu zainspirował mnie film, który znalazłam pod choinką. Prezent ucieszył mnie bardzo, bo od dawna już chciałam zobaczyć ten obraz, ale nie znalazłam czasu, by wybrać się do kina.
To Powstanie Warszawskie, „pierwszy na świecie dramat wojenny non- fiction”! Tak jest opisany na okładce. Z taką opinią trafi na ekrany na całym świecie.
Powstał na bazie autentycznych zapisów filmowych, nakręconych przez kronikarzy powstańczych. Klatka po klatce, każdy kadr został starannie oczyszczony z wszechobecnego „na planie” dymu i pyłu. W usta sfilmowanych postaci włożono słowa, współgrające dialogowo z fikcyjnymi tekstami wypowiadanymi przez innych uczestników powstania, skierowanych tyłem do kamery, bądź znajdujących się poza jej kadrem. Powstał z tego film, opowiadający o losach dwóch braci, kamerzystów, fikcyjnych zresztą postaci.
Co mi się nie podobało? Przez dobrą połowę, tego długiego dość filmu, widać było powstańców, ludność cywilną, ofiary ze zbombardowanych domów i wielkie zniszczenia w całym mieście. Nie mogłam doczekać się widoku Niemców, bo dla przypadkowego, zagranicznego widza, obraz nie był jednoznaczny. Z kim oni walczą? Do kogo strzelają? Prócz sztukasów, pikujących nad dachami i odległych czołgów, nie było widać nikogo.
W końcu zobaczyłam. Na ziemi ułożono dwóch rannych niemieckich żołnierzy. Kamera długo patrzyła na tę scenę. Obszukiwano ich kieszenie. Jeden zmarł prawie natychmiast. Drugiego dobito strzałem. Dobito! Tak to widziałam ja. Mogłam sobie wmówić, że źle zinterpretowałam , to co zobaczyłam i miałabym spokój. Jednak przewinęłam film i raz jeszcze zobaczyłam tę sytuację. I nie czuję się z tym dobrze.
Kolejny pokazany Niemiec to negocjator, z którym reprezentant powstańców ustala warunki chwilowego zawieszenia broni. To czas, na zebranie rannych i trupów swoich żołnierzy. Krótki czas, ale ważny i uszanowany. Przecież Niemcy to nie barbarzyńcy!
Kiedy kamera filmuje stosy ciał cywilów, nie ma komentarza, co do tego, z czyjej ręki zginęli. Zresztą, czy w pamięci przeciętnego widza pozostanie coś więcej, niż widok małej dziewczynki w czerwonych pantofelkach, leżącej na stercie trupów? To kolor jej bucików ściągnął wszelką uwagę na nią, podobnie, jak czerwony płaszczyk maleńkiej Żydówki - ofiary faszystów, w słynnej „Liście Schindlera”.
Pokazano niemieckich jeńców, tych z PASTy. Nawet żal mi się ich zrobiło...
Jest też utwór muzyczny. Tekst piosenki wzmaga odczucia budzone przez film: Nigdy więcej żadnych zrywów! Młodość to miłość, a miłość to pokój!
Autor – Komasa, to pacyfista. Jego filmy, choć wojenne i krwawe, skutecznie wygaszają wszelkie ciągotki z walką związane. Choćby nawet wyzwoleńczą. Kto raz obejrzy jego filmy, ten ogłuchnie na zawsze, w jego sercu, nigdy nie zabrzmi tętent koni i brzęk szabel. Choćby nie wiem co.
Kiedy jedna z moich córek wróciła z kina po obejrzeniu Miasta 44, nie mogła powstrzymać się od szlochu. Jeszcze jej takiej nie widziałam. Ten film zaważył na jej światopoglądzie. Wiem to na pewno.
Młodsza, zaangażowana w grupach rekonstrukcji historycznych, w ogóle odmówiła zobaczenia tego filmu. Wystarczył jej widok siostry. Wie swoje, i robi swoje. Ta stanie, gdy przyjdzie potrzeba.
Teraz, kiedy trwa wyścig z czasem, bo nadciąga najpoważniejsze od lat zagrożenie, zamiast rozbudzać w narodzie wolę walki o utrzymanie niepodległości, robi się coś przeciwnego. Wygasza się, niweluje, tłumi i depcze wszelkie próby reaktywowania organizacji samoobronnych. Te, nieliczne, terytorialne, zawiązujące się spontanicznie, poddaje się fali ironicznej krytyki. Dlaczego? Komu to przeszkadza?
Ja wiem komu. I wy wiecie. Od nas tylko zależy, co z tą wiedzą zrobimy.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2842 odsłony
Komentarze
@matka trzech córek
9 Stycznia, 2015 - 16:28
cyt: "Jak zniszczyć ducha w Polaku?"
czytając takie wpisy jak Twój Matko Trzech Córek odpowiedz może byc tylko jedna , nikt i nigdy tego nie dokona.
Pozdrawiam
Amen, Józefie z Londynu:)
9 Stycznia, 2015 - 18:43
I niech tak się stanie.
Moja Mama zwykła mawiać:
Nawet głodno, choćby chłodno, ale na swoim!
Pozdrawiam serdecznie
Bronić swojego będziemy sposobami
9 Stycznia, 2015 - 18:24
Choćby wróg wszedł i panoszył się latami
Bo nasza Wolność jest od samego Boga
To największa dla naszych wrogów przestroga
Tych w Kraju zatrutych sowiecką zgnilizną
Wyleczy praca,kiedyś zwana pańszczyzną
Bo do takiej roli się przygotowują
Gdy Polskie wartości i własność plądrują
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
Rola niewolnika nigdy nie popłaca, Jacku
9 Stycznia, 2015 - 18:46
Niewiele jednak można zrobić, kiedy ktoś ma wrodzoną mentalność raba.
Pozdrawiam serdecznie
Pięknie...
9 Stycznia, 2015 - 21:45
...napisałaś Matko trzech córek - sam mam dwie córki - kiedyś to pisałem ale napiszę jeszcze raz bo chciałby aby duma moja ze swoich dzieci istniała zawsze, dla mojej najstarszej16 nastolatki wzorem jest Inka - i mówi o tym zawsze w szkole nawet nauczycielom - twardo mówi swoje stanowisko tudzież rówieśnikom, nie wstydzi się kościoła i mówi że jest patriotą nie bacząc na złośliwości typu - ,, co ty możesz wiedzieć o patriotyźmie "...skoro rośnie taka młodzież mogę chyba życzyć tego Polsce, aby było jej jak najwięcej - nie umiem zbyt ładnie pisać ale dzięki za wspaniałą treść....
P.S.
Nam rodzicom za wszelką cenę trzeba pielęgnować to wzrastanie w takim Duchu, aby urósł wzmocnił się i dojrzał do tego stopnia by potem móc za jednym zamachem zerwać owe obrączki o których piszesz...
ardawl
Pamiętam o Twoich Córkach, Ardawl :)
10 Stycznia, 2015 - 20:16
I o tym, że Inka jest idolem dla starszej. Nieraz, czytając coś nowego na temat tej dzielnej sanitariuszki, zastanawiam się, czy Twoja córa też już o tym wie. Na szczęście, internet nie zna granic. Wieści lotem błyskawicy rozchodzą się po świecie.
Mamy Inkę! Znaleźliśmy ją. Bóg da, a odnajdziemy też innych: Fieldorfa, Pileckiego i pozostałych.
Władze boją się pogrzebu, jaki urządzimy Bohaterom. I słusznie. Niech się boją, bo mają czego...
Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Twoją Rodzinkę:)
Nie byłem na filmie, choć się
9 Stycznia, 2015 - 22:02
Nie byłem na filmie, choć się wybierałem. Po Twojej "recenzji" - straciłem ochotę. Dzięki za notkę, za ten obecny w niej optymizm.
Stasiek
Szkoda zachodu, Stanislawos
10 Stycznia, 2015 - 20:25
Pewnie wkrótce i tak Wyborcza dołączy film do któregoś nakładu. Nawet za darmo będą wciskać ludziom tę propagandę. Szkoda, że posłużono się autentycznymi nagraniami.Nie w takim celu powstały.
Optymizm wynika z wiary, że prawda jest jak oliwa, a sprawiedliwość zawsze zwycięża. Pozdrawiam serdecznie, powtarzajac za "Uskokiem":
A kto chce być wolnym i prawe ma serce,
Niech walczy, niech cierpi choćby w poniewierce
Niech ducha pokrzepi myślą o przyszłości,
Niech czoła nie zniży w podłej służalczości
Silna,katolicka, ale tez postepowa, solidarna,nacjonalistyczna
10 Stycznia, 2015 - 01:15
,ale tez wielonarodowa i tolerancyjna oraz niezlomna Polska, byla i jest wciaz zagrozeniem dla bliskich i dalszych sasiadow.
Dlatego tak wielkie sily zostaly i dalej sa uzywane, aby spacyfikowac NIEPOKORNY nasz narod,ktory nie ma zamiaru pasc na kolana,mimo az tak wielkiego skundlenia sie czesci spoleczenstwa.
Sily przeciwko nam sie sprzysiegly juz po Konstytucji 3 Maja i dokladnie te same sily trwaja do dzis w sprzymierzeniu przeciwko Polakom przez duze P.Jedynie obecnie przybylo nam wiecej wewnterznych wrogow / zdrajcow z ktorymi w nie az tak dawnych czasach dawali sobie rade sztyletnicy badz zolnierze niezlomni, ktorzy w okresie powojennych komunistycznych rzadow najwiekszego zbrodniarza Polakow, kacapskiego agenta Gomolki, jeszcze dzialali.
Władza sobie, naród sobie, Wilku
10 Stycznia, 2015 - 20:31
Właśnie słyszałam w radiu i to w "Jedynce", w Radiu Watykańskim, że kombatanci Armii Krajowej przekazali swój testament polskim kibicom, upatrując w nich godnych kontynuatorów walki o niepodległość, jako jedynych, zdolnych do czynu.I co na to powiesz?
Pozdrawiam serdecznie:)
Uwarzam ze to sluszna decyzja.
11 Stycznia, 2015 - 01:08
Gdyz kibice to obecnie jedynie zwrta patryjotyczna zorganizowana grupa zdolan do protestow i wlaki o
Polske.