Polak twój wróg

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

- Jak nam przykro - kłamała obłudnie klasa piąta a w żywe oczy pana od matematyki. - Jak nam przykro, że nie będziemy mogli pisać sprawdzianu...
- A to dlaczego? - nachmurzył się pan od matematyki.
- Bo jest spotkanie z ważnym gościem - oznajmiła przewodnicząca klasy, Melissa. - Pan dyrektor kazał wszystkim iść! A nam akurat wypada matematyka!
- Ja wam tego nie daruję... - warczał pan od matematyki, ale nie miał wyjścia i zaprowadził całą klasę do auli. Do auli zeszli się wszyscy uczniowie, grono pedagogiczne, a także zjawił się gość w otoczeniu swojego asystenta i tłumaczki. Gościem był starszy, łysy pan, który nerwowo machał sękatymi rękami. Młodsi uczniowie stojący bliżej trochę się wystraszyli.
- Ktoś mu musi wręczyć kwiaty – szepnęła pani pedagog.
- Tylko nie piąta a – odszepnęła młoda pani od polskiego, ale zrobiła to zbyt cicho i pani pedagog usłyszała tylko dwa ostatnie wyrazy. Podeszła do szeregów piątej a po czym wręczyła bukiecik kwiatów dziewczynce, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
- Wręczysz gościowi kwiaty – szepnęła pani pedagog.
- Ale ja... – chciała zaprotestować dziewczynka, ale pani pedagog już sobie poszła.
Pan dyrektor podszedł do mikrofonu, ale gość dopchnął się pierwszy.
-Meine liebe Damen und Herren! – huknął. – Ja będę mówił po polsku, a tłumaczka będzie tłumaczyć na niemiecki! Bardzo panią bitte!
Wszyscy spojrzeli na siebie w zaskoczeniu, a najbardziej zaskoczoną osobą była pani tłumaczka.
- Nie trzeba mnie przedstawiać! Wszyscy mnie znają. Jak nie z telewizji, to z książek. Moich książek!
- Es ist... – tłumaczyła posłusznie pani tłumaczka do drugiego mikrofonu.
- O czym to ja miałem mówić? Acha! Już wiem! O Polakach! Polak twój wróg! – krzyczał pan gość. – Wy jesteście młodzi, nie wiecie jak to wtedy było. Nie było tak, że tylko Niemc... Naziści byli źli! Wcale nie! Najgorzej mieli oczywiście Żydzi, ale najgorsi byli oczywiście Polacy! Polen, banditen – podpowiedział pani tłumacz.
W auli nadal panowała cisza.
- To było tak – opowiadał pan gość. – Byli Niemcy i byli Żydzi. Niem... Naziści oczywiście zabijali Żydów, ale musieli. Byli w końcu najeźdźcami. Ale robili to tylko w godzinach pracy, na służbie. Po pracy można było przejść koło takiego Niem... Nazisty i nic! Nawet nie spojrzał! A co innego Polacy! oni nic tylko mordowali Żydów, rabowali zwłoki i pisali donosy do Gestapo! I robili jeszcze coś strasznego. Robili tak: hyyy yyy yyy yyy!!! – pan gość zaczął machać sękatymi rękami.
- ...und die Polen: hyyy yyy yyy yyy – przetłumaczyła zakłopotana pani tłumaczka. Przez aulę przeleciał okrzyk przerażonych dzieci.
- Polacy... Och, to było wręcz robactwo! Oni cały dzień i całą noc knuli jakby tu zabić Żyda. pisali donosy do Niem... Nazistów. Polacy byli większym zagrożeniem dla Żydów niż Niem... Naziści! Polacy sprzedawali Żydów na śmierć. Za bochenek chleba! Za garść marek! Za doładowanie do komórki! Węgla na zimę! Polak twój wróg! Polak twój wróg!
Przez aulę ponownie przeleciał okrzyk przerażonych dzieci.
- Na szczęście niemieccy wypędzeni ratowali Żydów przed zagładą – uspokoił ich pan gość. – A trzeba wiedzieć, że Polska to był jedyny kraj, w którym za pomoc Żydom groziła kara śmierci! A po wojnie uratowani Żydzi udali się do swej przystani. A czy wy wiecie gdzie Żydzi znaleźli swą przystań po wojnie?
Z szeregów piątej a momentalnie wystrzeliła ręka należąca do Łukaszka. Pan dyrektor wykazał się refleksem i wskazał osobę tuż obok. Czyli Grubego Maćka. Nie przewidział jednak jednego. Że Łukaszek zdąży koledze powiedzieć coś na ucho.
- On mówi, że jego dziadek powiedział, że to była jakaś Ubecja – powiedział Gruby Maciek.
- Dlaczego oni mówią po polsku? – spytał pan gość.
- Bo jesteśmy w Polsce – wyjaśnił pobladły z przerażenia asystent.
- Miałem dać wykład w Niemczech – przypomniał pan gość.
- Ja wiem, ale nie dojechaliśmy, bo autostrada znów w remoncie...
Pan gość się stropił niepomiernie.
- Kwiaty! Kwiaty dla gościa! – znalazł się na miejscu pan dyrektor.
Dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza wystąpiła naprzód, dygocząc ze strachu.
- No, dalej - zachęcił dziewczynkę pan dyrektor. - Przecież nasz gość to wybitny Polak!
- Polak! Yyyyyuuuu! - krzyknęła z obrzydzeniem dziewczynka. Cisnęła kwiaty na podłogę i uciekła z płaczem.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)

Komentarze

Marcinie, albo czytales moj felieton, albo pracujemy na tej samej czestotliwosci!

A jestem w Cape Town! szmat drogi!

Pozdrawiam ;-)

seawolf

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam ;-) seawolf

#140307

Na tej samej częstotliwości i myślę, że takich jak mu jest więcej.
A co do Cape Town - nie jest chyba aż tak daleko, skoro poznański podróżnik Kazimierz Nowak, dojechał tam z Trypolisu rowerem :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#140311