Obóz w Dachau
Lekcja historii była nudna jak flaki z olejem gdy nagle z hukiem wkroczyła na nią pani pedagog. Huk był dosłowny, bo trafiła drzwiami okularnika z trzeciej ławki, który akurat odpowiadał przy tablicy ze stroju greckiego hoplity.
- Uaaaa - darł się okularnik tarzając po podłodze i trzymając oburącz za potylicę.
- Czego to dzieciaki nie zrobią, żeby uniknąć odpowiedzi - powiedziała pobłażliwie pani pedagog. Podniosła za włosy okularnika i powiedziała mu, że jak nie przestanie wrzeszczeć to zabierze go do siebie do gabinetu. Na pogadankę.
Okularnik natychmiast przestał wrzeszczeć.
- Prowadzę lekcję - rzekł z pretensją pan od historii.
- Widzę - odparła z akcentem na "ę" pani pedagog. - Mam do przekazania specjalny komunikat. Prosimy uczniów na uroczysty apel.
Ucznowie, oczywiście bardzo radzi, runęli do drzwi dziękując w duchu pani pedagog, że ocaliła ich od dalszego odpytywania.
Apel był skromny, krótki, dla każdego rocznika osobny. Teraz przyszła kolej na klasy trzecie.
- Ostrożnie... Tu jest trzecia a... - pan dyrektor szepnął na ucho pani pedagog.
- Nie boję się ich - odparł pani pedagog wywołując popłoch u grona pedagogicznego. Podeszła do mikrofonu, wyjęła kartkę i zaczęła czytać:
- Drogie dzieci! Właśnie dziś mija rocznica wyzwolenia obozu w Dachau. Dwudziestego dziewiątego kwietnia wojska amerykańskie weszły na teren obozu koncentracyjnego... - zmarszczyła brwi i popatrzyła po słuchaczach. Trzecia a słuchała pilnie, reszta uczniów ziewała, kiwała się na piętach i miała cały ten apel dokładnie tam, gdzie kiedyś wolno było rodzicom dać klapsa.
- Khe, khm! - chrząknęła głośno pani pedagog. - Czy wy w ogóle wiecie o czym mowię?
- Oczywiście! - wyrwała się dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza. - Mówi pani o polskim obozie koncentracyjnym w Dachau!
Zapadła cisza. Nauczyciele zmartwieli, uczniowie - odwrotnie, ożywili się wietrząc krew.
- Coś ty powiedziała? Że co? - zapytał słabym głosem pan dyrektor.
- Polski... obóz... koncentracyjny... w Dachau... - wyjąkała dziewczynka czując niezawodnym, dziecięcym instyktem, że coś jest nie tak. - E... W telewizji tak mówią...
- Że co? Że polski? - pytał dalej pan dyrektor.
- Tak! Bo Dachau jest w Polsce! - wyskoczył okularnik z trzeciej ławki.
- Ale ty głupi jesteś! - zadudnił Gruby Maciek - Dachau nie jest w Polsce tylko w Niemczech!
- No tak... To przed wojną Dachau było w Polsce!
Pan dyrektor ukrył twarz w dłoniach.
- Drogie dzieci - powiedział pan historyk wściekłym głosem. - Dachau było nazistowskim obozem zagłady.
- Gdzie leży Nazistowo? Koło Danii? - zapytał Gruby Maciek ale nikt mu nie odpowiedział.
- Dachau przed wojną było nazistowkie? - zapytał Łukaszek. - Bo mi dziadek mówił, że niemieckie...
Pani pedagog, która do tej pory z poirytowaną miną wachlowała się kartką papieru uznała, że pora wkroczyć. Niestety, wkroczyła na pole historii, raczej jej obce.
- Proszę o spokój! - powiedziała do mikrofonu. - Dachau był obozem niemie... nazistowskim, w odróżnieniu od obozu w Auschwitz, który był obozem polskim.
- Auschwitz to nie po polsku przecież - zauważyła dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
- To inaczej Oświęcim - pospieszył z pomocą pan od historii.
- Dlaczego Dachau nazistowki a Auschwitz polski? - zapytał Łukaszek.
- Bo Dachau było w Niemczech, a Auschwitz w Polsce - wyjaśniła pani pedagog wywołując jęk wśród kadry nauczycielskiej.
- Przecież to było w czasie wojny, Polski nie było - zadudnił Gruby Maciek.
- Pfff... - parsknął śmiechem okularnik. - Jak Polski mogło nie być?
- Ja pierdolę, ty głupku, nie grałeś nigdy w "Podbij i zajmij"? - eksplodował Łukaszek. - No pewno, że wtedy Polski nie było, bo zajęli nas Niemcy!
- Nie Niemcy, tylko Nazistowo! - warknęła do mikrofonu pani pedagog.
Zapadła cisza. Pani pedagog obejrzała się na innych nauczycieli a potem pilnie zaczęła studiować trzymaną przez siebie kartkę.
- E... Tego... - zaczął drżącym głosem pan od historii. Czuł, że jego posada wisi na włosku. - Czy wiecie dzieci co się działo w obozach koncentracyjnych?
- Litości - wyszeptała młoda pani od polskiego.
- Ja wiem! - okularnik z trzeciej ławki odczuwał silną potrzebę rehabilitacji. - Żydowscy partyzanci ratowali Niemców z antyfaszystowskiego ruchu oporu!
- Przed kim? - zapytał odruchowo kompltenie zaskoczony pan od historii. Kiedy dotarło do niego co zrobił, zakrył sobie usta, a następnie błyskwicznie wycofał za innych nauczycieli.
Ożywili się pozostali uczniowie. Zaczęły padać odpowiedzi: "przed Rosjanami", "przed Murzynami", "przed Żydami", "przed Niemcami" a nawet "przed Eskimosami". Najczęściej jednak padała odpowiedź "przed Polakami".
- Cisza! Stop! - krzyknął pan dyrektor. Uczniowie umilkli.
- To czyje w końcu były te obozy? - zapytał Łukaszek. Nauczyciele rozstąpili się niczym Morze Czerwone, a na końcu szpaleru stał pan od historii niczym Morze Martwe.
- E... - wybąkał pan od historii. Miał ogromną ochotę uciec.
- Hiobowski! - pan dyrektor celował palcem w Łukaszka. - Ostrzegam cię! Już wystarczy tych pytań! Rozejść się do klas!
W powstałym zamieszaniu pan od historii poczuł, jak ktoś chwyta go za łokieć. Spojrzał i struchlał. Bo to był pan dyrektor.
- Panie kolego... - wyszeptał dyrektor. - Mam prośbę. Chodzi o korepetycje z historii. No naprawdę, nie może dochodzić do takich scen jak dziś...
- Ro... rozumiem - zająknął się pan od historii. - Korepetycje, tak? Mam się zająć trzecią a?
- No co też pan! - żachnął się pan dyrektor. - Koleżanką pedagog...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1146 odsłon
Komentarze
PRAWDOPODOBNIE.
29 Kwietnia, 2009 - 18:09
PRAWDOPODOBNIE.
NAJLEPRZY.
TEKST.
BRIXENA.
W TYM.
ROKU!