Poświęta
Święta u Hiobowskich minęły w przeważającej części w spokojnej, by nie rzec leniwej atmosferze. Nie licząc podniecenia związanego z rocznicą wybuchu Powstania Wielkopolskiego czas mijał odmierzany łyżeczkami ciasta, kęsami kotleta i łykami kawy. Najczęściej używanym mięśniem był ten w palcu wskazującym, od naciskania guzika w pilocie.
Hiobowskim szczególnie przypadła do gustu seria filmów o pozostawionym w domu Kevinie. Walka pomysłowego brzdąca z włamywaczami doprowadzała rodzinę Łukaszka do łez ze śmiechu. A to włamywaczy potraktował prądem. A to przewrócili się na rozsypanych kulkach. A to spadli ze schodów. A to nadepnęli na deskę z gwoździami i poprzebijali sobie buty. I stopy. A to ich przejechał samochodem. A to spadło na nich 16 ton. A to poprzewiercał im kolana wiertarką. A Hiobowscy się śmiali.
Śmiać się przestali kiedy to w drugi dzień świąt, wieczorem, babcia postanowiła zajrzeć do pokoju Łukaszka. Może by powiedzieć wnukowi dobranoc, a może po to by, skontrolować, czy aby nie ogląda jakichś świństw na internecie. Nieważne. Dość, że doszła do drzwi i chwyciła za klamkę. I nie otworzyła ich, tylko postała tak chwilę, po czym ze strasznym krzykiem padła na podłogę.
- Prąd! - krzyczała. - Prąd mnie kopnął!
Wszyscy się zbiegli. Tata gwałtownie otworzył drzwi i zauważył Łukaszka chowającego jakąś aparaturę. Ku swemu przerażeniu Hiobowscy rozpoznali ją z filmu o swawolnym Kevinie. Wybuchła straszna awantura.
- Nas, rodziców, prądem?! - darł się dziadek.
- Dziadek nie jest rodzic, tylko dziadek, a poza tym była to babcia, która też nie jest rodzicem - próbował się bronić Łukaszek, ale niestety, długie, spokojne, ciche, logiczne zdania zawsze przegrają z krótkimi, chwytliwymi, wykrzyczanymi hasłami.
Babcia trzymała się za kopniętą rękę i głośnym krzykiem domagała się kar cielesnych, argumentując, że u niej w ZMP to by pokazano takiej faszystkowskiej swołoczy...
- Kara cielesna, ble - skrzywiła się mama Łukaszka. - Poza tym babcia sugeruje, że mój syn to faszysta?
- To też mój syn - zauważył lekko obrażony tata, ale mama kontynuowała nie zwracając na niego uwagi i zapytała z czym niby Łukasz wyssał ten faszyzm.
- Błagam nie wracajmy do tego tematu - rzekł pojednawczo dziadek i przypomniał, że mają ukarać Łukaszka.
- Ukarać? Mnie? Za co ukarać? - buntował się Łukaszek i argument nie do odparcie: - A jak to oglądaliście w telewizorze to się śmialiście!
- Bo tak naprawdę... - zaczęła babcia, ale przerwała jej sisotra Łukaszka. Najwidoczniej chciała stanąć po stronie rodziny, bo podeszła do Łukaszka, spojrzała na niego wyzywająco i powiedziała:
- A ja teraz też się śmiałam, i co dalej?
Dalej to dopiero wybuchła prawdziwa awantura.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1544 odsłony
Komentarze
Marcin
30 Grudnia, 2008 - 00:35
to za pięć lat, też będzie w telewizorni w świętach Kewin???
O matko!
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".
Będzie. Albo i nie. Będą
30 Grudnia, 2008 - 00:51
Będzie.
Albo i nie. Będą wtedy powtarzać "Piratów z Karaibów"...
Kevin był, jest...
30 Grudnia, 2008 - 10:58
i zawsze już będzie... Bo to "nowa, świecka tradycja"... ;) A "Piraci" też będą (byli w tym roku)... :)
Czasami tradycję się łamie...
30 Grudnia, 2008 - 16:07
... nie puszczając "Szklanej pułapki". Bo to tradycja, tak samo jak Kevin. I Piraci chyba też.
Po Piratach pasowałby "Potop" :)
Re: Czasami tradycję się łamie...
30 Grudnia, 2008 - 17:06
TVN zaczyna swoją tradycje: filmy kung-fu z Brucem Lee...
Pamiętam jak za czasów komuny
30 Grudnia, 2008 - 19:12
zawsze we wszystkich świętych puszczali "Wrzos", taki film przedwojenny, a w Boże Narodzenie, zawsze był Książe i Żebrak i coś z Luisem de Finesem...he he, TV lubi cykliczność, nawet powtórki.
Pozdro.:D
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".