Wakacyjne wyjazdy, część 1
Pomimo kryzysu - kto miał pracę, ten jechał na wakacje. Czy daleko, czy blisko, czy razem, czy osobno - wyjechać, oderwać się na chwilę od codziennych problemów i zastąpić je niecodziennymi.
Najdalej wypuścili się rodzice okularnika z trzeciej ławki. Korzystając z oferty biura podróży Soylent Green zabrali syna do Holandii. Kraj ten jednak zwiedzali osobno. Okularnik razem z innymi dziećmi udał się szlakiem dla nieletnich: a to zajrzeli do "shopów", a to się nauczyli uncje odmierzać, a to dystrykt latarni obejrzeli...
Rodzice okularnika wraz z innymi dorosłymi uczestnikami wycieczki mieli wycieczki fakultatywne dla dorosłych, między innymi taką o enigmatycznie brzmiącej nazwie: "last minute".
- Pewno jakaś szczególnie atrakcyjna - ucieszyli się chytrze i natychmiast zapisali, tym bardziej, że dosyć tania była. Wszyscy chyba tak pomyśleli, bo wszyscy się zapisali.
Na miejscu okazało się, że prowadzą ich do białego, dużego budynku.
- Muzeum - przekonywali się nawzajem zwiedzający, ale wkrótce ktoś zauważył, że przed wejście zajeżdżają karetki, a po korytarzach kręcą się ludzie w szpitalach.
- Co my tu mamy zwiedziać? - pytała wystraszona mama okularnika.
Wkrótce wszystko się wyjaśniło. Młoda, uśmiechnięta pielęgniarka (emigrantka z Polski) zaprowadziła ich na pewien oddział, pokazała chorych leżących pod aparaturą i powiedziała, że wycieczkowicze mogą zrobić im "last minute".
Czyli odłączyć od aparatury.
- Państwo widocznie nieprzyzwyczajeni - wyjaśniała wyrozumiale pielęgniarka widząc, że wycieczkowicze wpadli w stupor. - To eutanazja. Jedna ze zdobyczy cywilizacyjnych zachodu. Państwo z Polski? To czemu się tak dziwicie? My miewaliśmy tu już pacjentów z waszego kraju, o, nawet jeden też tu teraz leży.
Faktycznie, z jednego z łóżek ktoś zamachał i rozległ się słaby głos:
- Rodacy!
- Niech pan ucieka! - krzyknął pod wpływem impulsu ojciec okularnika. - Uratujemy pana!
- E, nie ma po co. Emerytura głodowa, leki drogie, kradną wszędzie... A tak - państwo mi nawet zapłaciło za przelot samolotem! Pierwszy raz w życiu leciałem samolotem! Co prawda bilet był tylko w jedną stronę... Więc jakbym mógł państwa prosić... Ten guziczek nadusić...
Ale jakoś nikt nie mógł się na to zdobyć. Wyszli więc odprowadzani krzykiem pacjenta, że kto mu w takim razie opłaci jeszcze jedną dobę w tym szpitalu, bo on już więcej organów na sprzedaż nie ma.
- Nic się nie stało - pielęgniarka nadal się uśmiechała. - Widać, że państwo nieprzyzwyczajeni. Ale to minie. U nas minęło szybko.
- I co z nim teraz będzie? Z tym pacjentem z Polski? - zapytała wstrząśnięta mama okularnika.
- To nie pierwszy taki przypadek... Zazwyczaj robimy konkurs SMS. Kto wygra - ten naciska. Efekt ten sam, a i szpital trochę zarobi...
- I co? Ludzie się zgłaszają? - pytał z niedowierzaniem tata okularnika.
Pielęgniarka uśmiechnęła się jeszcze szerzej i oświadczyła:
- Można powiedzieć, że się za tym zabijają...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 769 odsłon
Komentarze
Re: Wakacyjne wyjazdy, część 1
4 Sierpnia, 2009 - 17:26
Oj, dziś wyjątkowo dużo czarnego humoru. :)
Marcin, Tusk z Kopaczowa też nam to szykuje; zawałowców nie
4 Sierpnia, 2009 - 23:16
przyjmować oraz tych z lekkimi powikłaniami świńskiej grypy!
czyli na POczątek taka miniautanazja!
A POtem już na całego! Na skal POmyslowa!
pzdr
antysalon