O PO – świątyni racji jedynej i niepodważalnej i rozterkach premiera

Surfuję ja sobie dziś po prasie internetowej i w głowę zachodzę – jak to może być by w państwie było nie było demokratycznym liczyła się tylko racja partii rządzącej i jej satelitów, natomiast wszelkie inne głosy były kompletnie ignorowane. Czy tylko PO-PSL-SLD mają monopol na absolutnie wszystko? Czy tylko ta kombinacja jest władcą i jedynym właścicielem wszystkich dusz w państwie? Czy nie jest bezczelnością rządu odmawianie konstytucyjnie należnych praw partiom spoza układu? Oto czytam Tuska, który podczas odnoszenia się do raportu MAK ws.katastrofy smoleńskiej powiedział, że „nie będzie brał szczególnie pod uwagę zachowania takich polityków, którzy mają z reguły inne intencje, niż rzeczywiście dojście do prawdy". Rozumiem, że to ma oznaczać, że pan premier jest jedyną osobą w Polsce, która RZECZYWIŚCIE dochodzi prawdy w w/w sprawie i tylko takie RZECZYWISTE i oczywiste intencje ma, a reszta, zwłaszcza ta spoza układu PO-PSL-SLD albo sobie żarty struga albo kieruje się jakimiś bliżej nieokreślonymi osobistymi spektakularnymi motywami na granicy paranoi...
Pan premier - raz a dobrze - już dał popis swego RZECZYWISTEGO dochodzenia prawdy sprzedając śledztwo w sprawie tragedii smoleńskiej Rosjanom. Pan marszałek, druch serdeczny premiera, 10 kwietnia również bardzo RZECZYWIŚCIE i w tempie RZECZYWIŚCIE kosmicznym przejął się katastrofą i w ramach tego przejęcia... przejął obowiązki prezydenta. Bez oficjalnego faktycznego stwierdzenia zgonu poprzednika. Zrobił to na tzw. gębę - zanim ciało zostało odnalezione, zidentyfikowane, zanim został wystawiony akt zgonu. Ot, kumpel z Moskwy zadzwonił więc – chop siup, Lech zdechł, droga wolna i TKM, panowie!...
Dziś pan premier jest dziwnie zainteresowany prawdą smoleńską. Dziwnie bo 10 kwietnia nie był zainteresowany kompletnie, ani tyciu tyciu. Skąd nagle to zainteresowanie? Przecież i tak od dawna wiadomo, że piloci TU-154M to niedouczone tłumoki, na dodatek szef wszedł im do kokpitu bo chciał sobie polatać, a szefowi odmówić przecież nie wypada. Samolot był sprawny bo jak nie mógł być - po remoncie w renomowanej samarskiej firmie renomowanego zięcia niemniej renomowanego Putina?...

Jeszcze nie tak dawno czytałam gdzieś, że Raportem MAK ma zająć się Sejm. Niestety wtedy do Raportu miałyby dostęp osoby jak najbardziej zainteresowane dlatego pan Tusk postanowił zainteresować się osobiście sprawą i wziąć wszystko w swoje spracowane ręce. Czyżby brak zaufania do sejmowej komisji Millera, która jada, pije, lulki pali i robotę wali? Bo że premier zaufania nie ma do nikogo (nawet do siebie) to najlepszym dowodem jest jego przeprowadzka z wiktem i opierunkiem do Sejmu właśnie. A może... budynek sejmu jest lepiej chroniony? Że też nie przyszło mi to wcześniej do głowy...
No ale... czego w sumie ma się bać premier Tusk? Jarka Kaczyńskiego? Toż to oszołom, jedzie na prochach, a może potajemnie siorba jakieś kompoty albo dopalacze?... Pisiorów? To banda czubków i gdyby nie to, że jeszcze nie zdążyłem sprywatyzować szpitali to bym ich dawno zamknął u czubków.
Aaaaaaaaaaa! Nie, nie nie! NIE! Antek za bardzo mi i moim ludziom depcze po piętach. Dlatego sam się zajmę Raportem. Dla picu skrobnę może jakąś kontestację, że np.w Raporcie nie odnotowano niedyspozycji stewardessy i jej alergii na sierść Alika, a Bronek przez ten czas usadzi szefów klubu, zwłaszcza jednego by nie fikał i nie siał fermentu bo jest jedynym źródłem agresji w polityce i może mu się coś nieprzyjemnego przytrafić. A Bronek umie bajerować to sobie radę. Nie umie? No bez żartów – który myśliwy nie umie?... Ale je... pies Bronka, pisiory i całą tą moherową swołocz. Najważniejsze by braci Rosjan nie urazić bo a nuż wyjadą z jakimś hakiem na mnie? W końcu ściskałem Wołodię to i mój materiał DNA też mają. A wtedy?... Żegnaj gringo, praszczaj Grigorij, upssss – Donku, gut baj koryto, Angela.... Ech, żizń ty niebłagadarnaja...