GPS-y w Smoleńsku
Wystarczył wstępny raport MAK, w którym jest mowa o włączonym autopilocie na kilka sekund przed katastrofą i anonimowa "ekspertyza" w Kommiersancie, żeby polskie media usłużnie przekonały społeczeństwo, że nasi piloci to kompletni ignoranci i szaleńcy.
Autopilot steruje jednocześnie wieloma, ale niekoniecznie wszystkimi, parametrami lotu i używa się go także podczas lądowania. Zatem informacja, że autopilot działał do momentu jego wyłączenia, nie wnosi niczego istotnego. Ale za to wywiera mocne wrażenie na niezorientowanych i... o to chyba Komisji chodziło.
W raporcie nie znajdziemy odpowiedzi na podstawowe pytania:
1. Dlaczego, pomimo bardzo złych warunków pogodowych, załoga podjęła próbę podejścia do lądowania?
2. Dlaczego podczas podejścia do lądowania piloci nie znali rzeczywistej wysokości samolotu nad ziemią?
Przyjmuję, że nie byli oni ignorantami i szaleńcami, a zatem powinni lądowanie opierać na bardzo dobrych danych z urządzeń radionawigacyjnych.
W spekulacjach zakłada się, że korzystali oni ze stosunkowo prymitywnego systemu naprowadzania za pomocą radiolatarni (NDB) oraz wysokościomierzy: ciśnieniowego i radiowego (które mają znaczące wady). Dużą rolę w tym wypadku spełnia kontrola naziemna wyposażona w radar i przekazująca informacje o odchyleniach (odległość-wysokość, kurs) od ścieżki lądowania. Czy załoga mogła na tym polegać, gdy widzialność pozioma wynosiła 200, a pionowa poniżej 50 metrów? Oczywiście, że nie. W takich warunkach o wypadek z udziałem Tu-154 nie trudno. Zdrowo myślący człowiek nie podjąłby takiego ryzyka.
Dowódca postanowił jednak spróbować. Czy dysponował on innym, w jego mniemaniu lepszym sprzętem?
W poniedziałek, 22 marca, niedaleko moskiewskiego lotniska Domodiedowo doszlo do awaryjnego lądowania samolotu Tu-204-100. Obecnie w Rosji trwa śledztwo w tej sprawie. Prawdopodobną przyczyną według ekspertów był brak możliwości prawidlowego posłużenia się urządzeniami nawigacyjnymi. Samolot był prowadzony z pomocą nawigatora GPS. Informację na swej stronie podaje serwis kommersant.ru.
Wiadomo, iż warunki pogodowe w czasie wypadku były skrajnie trudne, panowała gęsta mgła. W takim przypadku ręczne sterownie jest dla pilota skrajnie ryzykownym krokiem.
Czy ta informacja czegoś nam nie przypomina? A może nawigacja nr 101 była prowadzona za pomocą GPS, na którym zapisano (zaprogramowano) ścieżkę podejścia. Do tego nie potrzeba mapy - wystarczą dane zebrane przez nawigatora podczas poprzedniego postoju na lotnisku.
Szanowna Komisja nie poinformowała czym dysponowała załoga. Czy GPS-y w kokpicie Tu-154M (Daj drugi, drugi... W drugą! – słuchać podniesiony głos w kabinie.) współpracowały z autopilotem? Z jaką dokładnością działały te urządzenia: standardową czy precyzyjną i co to oznacza? Czy zachowane zostały dane przekazywane przez GPS-y z ostatnich chwil lotu? To chyba najważniejsze pytania, na które odpowiedzi są, ale nie w gazetach.
Tutaj postanowiłem wrócić do rzekomo uszkodzonej anteny bliższej radiolatarni. Nadal nie ma potwierdzenia o kontakcie samolotu z anteną. Jeśli nie było to "niezrozumienie" słów świadka przez dziennikarza(y), to celową dezinformację możnaby tłumaczyć przekierowaniem tropu na system naprowadzania NDB i odwrócenie uwagi od urządzeń, którymi załoga posługiwała się w rzeczywistości.
W ZSRR podobno kartofle dojrzewały tego samego dnia. Mało się zmieniło - teraz mamy to samo z żarówkami i kablami na lotniskach.
Z góry przepraszam za styl - nie chce mi się poprawiać myśli
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 10473 odsłony
Komentarze
A kto
24 Maja, 2010 - 17:07
i na jakiej podstawie stwierdził że oni podchodzili do lądowania,a nie do rundy rozpoznawczej?
Przyjmuję, że nie byli oni ignorantami i szaleńcami,
24 Maja, 2010 - 17:13
jak to nie?
Bacz napisał, ze tak mogło być
nie wierzyc takiemu odkrywcy jak nasz Bacz?
pozdro
dzięki za jedynkę :)))) to
24 Maja, 2010 - 17:25
dzięki za jedynkę :))))
to za jakieś merytoryczne gafy?
dzięki za jedynkę
24 Maja, 2010 - 17:32
pewnie odkrywca ci wrzucił tego zbuka
nawet sie założę o to
zaprzeczyłeś oczywistościom Bacza i tyle
pozdro
Re: GPS-y w Smoleńsku
24 Maja, 2010 - 17:36
Katastrofa smoleńska pokazała, że w doniesienia dziennikarzy nie można wierzyć, co łatwo poznać po tym, że co dziennikarz to podaje inne podstawowe informacje. Ten system który współpracuje z autopilotem to zapewne normalny ILS być może nowego udoskonalonego standardu bo już jest tych standardów 3. ILS nie jest systemem satelitarnym tylko normalnym radiowo radarowym.
Odpowiadając na twoje pytania.
1. Pilotowi zapewne bardzo zależało aby wylądować.
2. Nikt nie powiedział że przyrządy źle wskazywały, a zapewne była to pierwsza rzecz jaką sprawdzano w czarnych skrzynkach. Podano, że samolot był w pełni sprawny do momentu kolizji z drzewem, czyli wysokościomierze działały prawidłowo.
Pozdrawiam. Bacz
Pozdrawiam. Bacz
panie Bacz. czy ja
24 Maja, 2010 - 17:56
panie Bacz.
czy ja wspomniałem o ILS? to pan się gubi.
skąd pan wie jak działa system na lotnisku pod Moskwą?
na pokładzie nr 101 były GPS-y. koniec.
1. pewnie, że chciał wylądować, ale nie chciał się zabić
2. wysokościomierze były prawdopodobnie sprawne i pokazywały z charakterystycznymi dla siebie błędami wysokość, ale sam pan napisał, że mogli na nie nie patrzeć. patrzyli za okno w poszukiwaniu ziemi? a ja sądzę, że nawigator patrzył na zaprogramowaną ścieżkę lądowania.
skąd pan wie jak działa system na lotnisku pod Moskwą?
24 Maja, 2010 - 18:27
tow.Anodina Baczowi powiedziała
pozdro
Re: panie Bacz.czy ja
24 Maja, 2010 - 18:44
Standardowy GPS nie pokazuje wysokości dlatego w samolotach montuje się jego udoskonaloną wersję która nazywa się TAWS, to jest taki GPS 3D, wyliczający oprócz położenia - wysokość.
Pozdrawiam. Bacz
Pozdrawiam. Bacz
Panie Bacz
25 Maja, 2010 - 02:42
TAWS (Terrain Awareness and Warning System) / EGPWS (Enhanced Ground Proximity Warning System), korzystają m.in., z danych GPS. jeśli GPS nie jest standardowy (choć i standardowy ma sporą dokładność), a precyzyjny (wojskowy), to jego dane przestrzenne są bardzo dokładne. zobrazowanie terenu w postaci mapy jest w takich systemach porównywane z obliczoną pozycją w przestrzeni - kapuje Pan? skąd mapa ma wiedzieć, gdzie jest samolot? jasne, że z GPS-u (i innych urządzeń nawigacyjnych).
podobno nie było mapy, ale dane lotniska: położenie progu pasa, kierunek pasa, wysokość lotniska n.p.m. były przez załogę znane i mogły być wprowadzone. to wystarcza do wyznaczenia ścieżki lądowania w przestrzeni i WGS (World Geodetic System) nie ma wtedy znaczenia.
Re: Panie Bacz
25 Maja, 2010 - 08:58
Nie wiem dlaczego nie stosuje nawigacji satelitarnej przy lądowaniu, podejrzewam że z powodu tego, że sygnały z satelity są małej mocy i mogą być łatwo zakłócone - nawet przypadkowo lub np. przez wyładowania atmosferyczne, nie mówiąc już o działaniu celowym.
Pozdrawiam. Bacz
Pozdrawiam. Bacz
Panie Bacz
25 Maja, 2010 - 11:00
1. to było zejście po ścieżce - dobre do momentu zejścia poniżej ścieżki. nastąpiło to mniej więcej w miejscu, gdzie dowódca miał podjąć decyzję o lądowaniu. z tego wniosek, że jeszcze nie lądował. decyzję powinien przekazać kontroli naziemnej.
2. wydaje mi się (choć nie mam czasu na szukanie), że sprzęt, który ma certyfikat na wykorzystywanie go nie tylko podczas lotu, ale także poczas podejść do lądowania (chodzi o dokładność i niezawodność) może być bardzo pomocny przy lądowaniu.
Panie Baczu
25 Maja, 2010 - 11:49
Samolot podchodził do lądowania - autopilot (sprzężony ze sprzętem nawigacyjnym) działał do 5s przed katastrofą. Oznacza to, że NIE LĄDOWAŁ, był na podejściu. Czyli przy wykazanych prawidłowych wskazówkach z przyrządów nawigacyjnych znalazł się nie tam gdzie trzeba. A to oznacza, że przyrządy nawigacyjne podawały autopilotowi fałszywe dane, albo autopilot je falszywie interpretował.
Raz jeszcze pdokreślam:
Piloci Protasiuk i Grzywna, technik pokładowy (i pilot) Michalak i jak i nawigator (i pilot) Ziętek byli profesjonalistami. I jeden z nich mógł (chociaż to nieprawdopodobne) źle wprowadzić dane do trzech wysokościomierzy barycznych i nie zauważyć, że sprzeczne są one z TAWS/EWGPS jak i z radiowysokościomierzem. Ale że czterech ludzi? Przecież nawigator też monitoruje pułap a nie tylko położenie względem PN/PD.
Mała ilość nalotu u pilotów wojskowych to żadna nowość - oni nie siedzą na dupie przez 13 godzin lecąc z HTR do HKG, ani nie starują/lądują 8 razy na dzień na trasie WAW/FRA.
Że panowie Protasiuk i Grzywna latali ze sobą tylko dwa razy? A co to, kurwa, ma do rzeczy? Cywilne i wojskowe (transportowe) pary pilot/kopilot wymieniane są często z lotu na lot. Szkolenie mają te same, latają tymi samymi samolotami, mają ten sam plan lotu i briefing przed lotem. Jak to jesxt? Mój kopilot zachorował na ciężką sraczkę, lot odwołany? Zastanów się Pan, bo co powiecie to jak chory w kubeł.
Każdy z tych czteru ludzi mógłby wylądować tym samolotem na każdym lotnisku i w każdych warunkach nie przekraczających mechanicznych parametrów tego samolotu, zakladając że podawana by im była prawdziwa informacja nt. lokalizacji czasoprzestrzennej i parametrów lotu. Kropka. Wszysko inne to pierdolety i szum informacyjny mający za zadanie zwalić winę za tragedię na nie żyjących. Bo na nich najłatwiej.
Żaden z nich nie byl kamikaze - to idiotyzm.
Panie Baczu, pomyślcieże wlasnym inżynierskim (????) rozumem i przestańcie cytować tego kacapofila, agenta nie wiadomo jakich specsłużb JKM'a.
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Re: Panie Baczu
25 Maja, 2010 - 11:53
czy nawigacja sat. była sprzężona z autopilotem?
tego m.in. chciałbym się dowiedzieć od MAK-a skoro już padły słowa o autopilocie.
Kuki,
25 Maja, 2010 - 12:21
Wydaje mi się, że tak wlaśnie gdzieś przeczytałem o sprzężeniu tych systemów - nawet nie wiem czy nie na lotnictwo.pl na ktore się tak chętnie powołuje Bacz, tyle że teraz mi się nie chce wertować 60 stron wątku.
Ale nawet jeżeli nie bezpośrednio, to naw. GPS komunikuje się z komputerem pokładowym maszyny, a ten na bieżąco uaktualnia informacje do autopilota jak i od niego pobiera odczyty. Zresztą, pomijając GPS, Tutka również posiadała moduł nawigacji inercyjnej - a to jest wewnętrzny system rejestrujący zmiany położenia samolotu, które to dane przechwycone przez komputer pokładowy umożliwiają bardzo dokładne określenie przebytej trasy i położenia. Czyli jeżeli zawiodla nawigacja, to zawiodło kilka niezależnie weryfikujących się między sobą systemów:
- altymetr ciśnieniowy (sztuk bodajże trzy)
- altymetr radiowy
- TAWS/EWGPS
- nawigacja inercyjna.
No i oczywiście błąd nastawienia/odczytu musiałby być powielony przez 4 ludzi w kokpicie.
Nie za dużo tch zbiegów okoliczności?
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Re: Kuki,
25 Maja, 2010 - 12:42
z kolei ja widziałem wypowiedzi, że prawdopodobnie nie było podłączenia ze względu na niekompatybilność. ale masz rację, że dane obrabia jakiś komputer spec. do manewrów typu start-lądowanie
Re: Kuki,
25 Maja, 2010 - 19:45
W sumie to błąd ustawienia wysokościomierza to mi nie pasuje dlatego, że wydaje mi się, że gdyby taki był to komisja by go podała już we wstępnym raporcie. Chyba że oni mają politykę że nie ujawniają nawet ewidentnych przyczyn przed końcem śledztwa. Bo przyczyna mogła być banalna: Rosjanie podają ciśnienie na lotnisku takie jakie jest, nie przeliczają go na poziom morza tak jak się to robi na całym świecie oprócz Rosji właśnie. Jeśli wprowadzili to ciśnienie jako przeliczone to wysokościomierz zaczął im pokazywać wysokość samolotu nad poziomem morza a nie nad lotniskiem.
Pozdrawiam. Bacz
Pozdrawiam. Bacz
Panie Bacz
25 Maja, 2010 - 21:35
mnie wszystko nie pasuje.
sądzi pan, że fachowcy o tym nie wiedzieli, skoro nawet pan do tego doszedł po komentarzach?
Re: Panie Bacz
25 Maja, 2010 - 14:07
1. Punkt podjęcia decyzji to punkt z którego da się wylądować po wykonaniu korekt kursu, korekt które są potrzebne w wypadku gdy do tego punktu dochodzimy "na przyrządy" co typowo powoduje pewne odchylenia od kursu "idealnego". Aby manewry korygujące kurs wykonać pilot z punktu wykonania decyzji musi widzieć lotnisko. Dla tego konkretnie lądowania ten punkt był 1000 m od początku pasa na wysokości 100 m. TU do tego punktu nie doleciał. On miał wysokość ok. -30 m (30 m poniżej lotniska) w odległości 2000 m od początku pasa gdzie powinien mieć wysokość ok. 150 m.
Jak napisałem w tekście http://niepoprawni.pl/blog/404/przyczyny-katastrofy-smolenskiej nie sądzę aby zawiodły przyrządy. Jestem przekonany, że pilot postanowił wylądować w ten sposób, że chciał złapać kontakt wzrokowy z ziemią, na małej wysokości dolecieć do lotniska i wylądować. Zgubiło go to że przed lotniskiem była dolina. Gdyby nie było tej doliny to nie wiadomo czy by mu się udało wylądować (nie leciał dokładnie na pas) ale by się nie rozbił.
2. System nawigacyjny samolotu to jest bardzo skomplikowany system, który projektują zespoły inżynierów poświęcając temu tysiące godzin. Nikt odpowiedzialny nie udoskonala go w warsztacie przylotniskowym dodając jakieś gadżety.
Pozdrawiam. Bacz
Pozdrawiam. Bacz
Panie Baczu
25 Maja, 2010 - 14:34
Dobrze, ale piloci myśleli, że lecą po innej wysokości. I w tym cały wic.
Dlaczego tak było? Wszystko co pan opowiada to trylko symptomy choroby, a nie jej podłoże.
Znalezienie się 5 metrów (a wg. niektorych źródeł 2.5 m) na ileśset metrow przed pasem i obok niego nie bylo przyczyną katastrofy, tylko jej częścią. Pytanie brzmi DLACZEGO się samolot znalazł w takim położeniu. Najprawdopodobniej pierwszym ostrzeżeniem jakie otrzymali był TAWS ("pull up"), ale to już było za późno.
A Pan furt swoje "głupi pilot kozak leciał "na czuja"", za JKM'em, T. Anodiną i całą resztą plejady.
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Re: Panie Baczu
25 Maja, 2010 - 15:09
Są tylko dwie możliwości: albo wysokościomierz źle pokazywał, albo pokazywał dobrze, ale pilot chciał lecieć nisko. W swoim wpisie uzasadniałem dlaczego pierwszą możliwość uważam za mało prawdopodobną.
Pozdrawiam. Bacz
Pozdrawiam. Bacz
Re: Re: Panie Baczu
25 Maja, 2010 - 15:25
pilot chciał lecieć bardzo nisko - dużo poniżej poziomu lotniska i 2 metry nad ziemią (patrz okolice BRL w odległości 1100 metrów od progu pasa)
Kuki. "pilot chciał lecieć
25 Maja, 2010 - 15:49
Kuki.
"pilot chciał lecieć bardzo nisko - dużo poniżej poziomu lotniska i 2 metry nad ziemią (patrz okolice BRL w odległości 1100 metrów od progu pasa)"
Ponieważ w poprzednim wcieleniu był kapitanem U-Boota i do końca nigdy nie czuł się dobrze nad powierzchnią.
To co wyprawia Bacz to to samo co można zaobserować na stronie np. Gajowego Maruchy: terminalna rusofilia i wiara w panslawizm pewnych obszarów polskiej prawicy.
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Re: Re: Panie Bacz
25 Maja, 2010 - 14:47
1. to jak w końcu było? patrzył za okno i ziemi nie widział?
zniżył się do dwóch metrów, żeby ją zobaczyć?
2. nie wiem o czym pan gadasz? jakie warsztaty? jakie gadżety? to o baczołkach?
Re: Re: Re: Panie Bacz
25 Maja, 2010 - 14:57
Kuki, raczej o baczoporze, lub ew. baczolocie.
A wojskowe samoloty są modyfikowane bardzo często. Oczywiście nie przez pana Józia tylko w profesjonalnych warsztatach lub przez serwisantow użytkownika: vide np. "trzecia" czarna skrzynka.
ja rozumiem, że wiara rzecz święta, ale wiara w Boga, a nie w guru obłędnej sekty, nie ważneczy JKM czy Aaaadaś.
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
baczopor
25 Maja, 2010 - 15:07
a to znowu co za licho?
a to znowu co za licho?
25 Maja, 2010 - 16:17
to ta podpora Baczowa na którą piloci czekali
jakby była to by wyladowali
pzdr
zniżył się do dwóch metrów, żeby ją zobaczyć?
25 Maja, 2010 - 16:14
chciał wyjść tylko BAcz drabiny nie podstawił
Kuki daj sobie spoko z tym Baczem
pozdro
kryska, Kuki! Bacz swoją rozległą wiedzą inzynierską przypomina
25 Maja, 2010 - 22:08
mi takich "inż" co za komuny, po jednorocznych zaocznych lub wieczorowych kursach! "kończyli studia"!
pzdr
antysalon
antysalonie
25 Maja, 2010 - 22:11
Jeśli pan Bacz ma dyplom inżyniera... to, lepiej nie myśleć jakie wnioski się nasuwają.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
GPS
24 Maja, 2010 - 18:30
Oni nie legieli wg GPS tylko EMP ! O tch ziemniekach: rano sadzili, wieczorem zbierali. A gdzie wegetacja? A jeść trzeba!
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
----------------------------------
Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków
Co sprawiło, że ...
24 Maja, 2010 - 18:52
... z pokazanego tu kursu na pas startowy (zielona linia) samolot odbił w lewo - prosto i akurat na to śródleśne klepisko (czerwona linia) - ze zdjęcia widać, że to nie jest nawet polana ( ciekawe, bo na innych filmikach widać,że szczątki leżą wśród różnej wielkości drzewek) !
Rozumiem, że mogły być problemy z wysokościomierzem ale zboczenie z kursu !
Jeszcze jedno - na tym klepisku nie widać (być może mam nie najlepszy wzrok) charakterystycznie ułożonego podwozia jakie mogliśmy zobaczyć na filmiku "z pierwszych minut po ... ".
Nie chcę pisać o prawdzie i fałszu jakie są nam serwowane przez media.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/10,88723,7787242,Najnowsza_symulacja_katastrofy.html
veri
Re: GPS-y w Smoleńsku
24 Maja, 2010 - 20:15
Tu jest więcej informacji o tym wypadku i wykorzystaniu GPS do nawigacji i podchodzenia do lądowania.
http://lotnictwo.net.pl/3-tematy_ogolne/15-wypadki_i_incydenty_lotnicze/24005-2010_03_22_tu_204_awaryjnie_ladowal_pod_moskwa_sa_ranni-2.html
Pozdrawiam. Bacz
Pozdrawiam. Bacz
Kuki"kartofle dojrzewały tego samego dnia" wegetacja, wegetacją
24 Maja, 2010 - 21:03
A jeść trzeba!
Czy tylko ruski bardak?
Czy też bardak na zamówienie?
czyli każda okazja dobra!
pzdr
antysalon
Kuki"kartofle dojrzewały tego samego dnia"
24 Maja, 2010 - 21:09
CUDA CUDA
a miały być u nas
pozdro
@Kryska
24 Maja, 2010 - 23:12
Cuda Cuda
i są u nas...
i to takie, że cieszą naszych Cudaków... POlskich cudaków...
odetnijmy POlskę od Polski, póki jeszcze jest od czego odcinać...
ciekawe
25 Maja, 2010 - 04:34
na s24 nikogo ta notka nie zainteresowała, ani admina, ani komentatorów
to mnie akurat nie dziwi...
25 Maja, 2010 - 09:02
Ostatnio promowane są wpisy ostro krytykujące J. Kaczyńskiego. To tak w ramach równowagi?
Pozdrawiam
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
Danz
25 Maja, 2010 - 10:10
Krytykowaliśmy Prezydenta, tak więc w ramach równowagi pokrytykujemy kandydata na.
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Re: Danz
25 Maja, 2010 - 10:19
...ja, ja volksvagen, da, da charaszo!
Już mam odruch wymiotny od tej "medialnej narracji". Tej równowagi: PO może wszystko nawet na salonie24.pl.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
Kiedyś mędrzec europejski
25 Maja, 2010 - 10:33
Kiedyś mędrzec europejski Bolek Najwspanialszy Pierwszy wspierał lewą nogę od taboretu, teraz ktoś postanowił powspierać środkową nóżkę politycznego stołka, która jest przecież targana i sponiewierana oraz okrutnie atakowana przez niezależne media polskojęzyczne i rozwścieczoną czerń z PiS-u. Wszystkie skojarzenia z giętką kita redaktora Lisa, gajowego Komorowskiego i profesora tylnego Bartoszewskiego (tego od skórek) są niewłaściwe i z mojej strony w ogóle niezamierzone.
Pozdrawiam
P. Pawle
25 Maja, 2010 - 12:29
Myli się Pan. Żeby ktoś mógł nam potargać "środkową nogę" to trzeba ją najpierw mieć.
A rządy PO i kampania prezydencka Jamajki są jak film pornograficzny z impotentem w roli głównej.
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Lądowanie Tu 154 na lotnisku Siewiernyj
10 Października, 2010 - 17:38
Witam. Jest to moje pierwsze wejście na portalu Niepokornych.pl
Z przyjemnością popieram bardzo rzeczowe wnioski i ustalenia autora tego artykułu. Pozwolę sobie je uzupełnić o kilka własnych ustaleń dokonanych nie z teorii ale w oparciu o szczegółową analizę opublikowanej treści zapisu czarnej skrzynki - w wersji ustalonej przez stronę rosyjską, której nikt nie zarzuci stronniczości na korzyść ofiar tragedii, zawierającą wiele nie odczytanych fragmentów, tłumaczonej na język polski - sam bardzo dobrze znam ten język i żargonowe zwroty rosyjskie - należę przecież do pokolenia, które miały go w nauczaniu obowiązkowym a ja miałem w moim technikum na lekcjach j. rosyjskiego obowiązkowe spotkania i konwersacje w języku rosyjskim z radzieckimi żołnierzami w klubie TPPR. (Towarzystwo Przyjaźni Polsko Radzieckiej) W późniejszym okresie już jako pracownik działu technologii w jednej z fabryk HCP, brałem udział w technicznej wymianie doświadczeń (zorganizowanej przez Klub Techniki i Racjonalizacji HCP dla wyróżniających się aktywnych racjonalizatorów i wynalazców) ze stroną rosyjską i w 1999 roku zjechałem - a raczej przeleciałem - ten "kraj" od Moskwy do Baku. Nie muszę dodawać, że wszystkie rozmowy odbywały się wyłącznie w języku rosyjskim a loty pasażerskie odbywały się też na ich samolotach odrzutowych i to w czasie, kiedy po polskim niebie latały turbośmigłowe "Antki."
Przepraszam, że o tym wspominam ale uznałem to za bardzo istotne w świetle mojego odniesienia do weryfikacji przeze mnie wierności tłumaczenia poszczególnych wypowiedzi załogi samolotu jak i kontrolerów lotu. Jeśli ktoś chciałby się zapoznać ze szczegółową analizą zapisu rejestratora, to zapraszam na moją stronę internetową na portalu http://bambi441.blog.onet.pl/
Kilka dodatkowych moich wniosków do pytań autora poruszonych w omawianym artykule.
Zgadzam się bez zastrzeżeń z autorem artykułu jak i innymi internautami, że w takich warunkach jakie panowały na lotnisku Siewiernyj (z konieczności piszę jego nazwę fonetycznie) pilot zgodnie z przepisami obowiązującymi samoloty cywilne nie powinien lądować.
Takie stwierdzenie jednak odnosi się wyłącznie do samolotów cywilnych a jak wiemy, samolot pilotowany był przez pilotów z jednostki militarnej, przewoził najwyższych rangą przywódców wojskowych w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego - zwierzchnika polskich sił zbrojnych, dzień przed odlotem zgłoszony był do lotu jako samolot wojskowy a temu co mówi, że był to lot cywilny zalecałbym niezależnie od zajmowanego stanowiska czy funkcji leczenie się u psychiatry, jeśli jeszcze może to przynieść jakikolwiek pozytywny efekt.
Jeśli ktoś i na czyjeś polecenie, zmienił w wysłanym już dzień wcześniej zgłoszeniu status lotu z wojskowego na cywilny tuż przed odlotem samolotu, bez zgody i wiedzy prezydenta (który z oczywistych powodów nigdy nie zaakceptowałby obniżenia rangi jego lotu) to powinien być natychmiast po katastrofie postawiony w stan oskarżenia o przyczynienie się swym działaniem do świadomego sprowadzenia niebezpieczeństwa a w konsekwencji do katastrofy lotniczej.
Przy takim uzasadnieniu lotu jako wojskowego i jednocześnie podkreśleniu jego wyjątkowego charakteru (nie miała to być medialna szopka tylko prawdziwy hołd złożony zamordowanym bestialsko przez "radziecki" aparat bezpieczeństwa polskim oficerom, przez autentycznych patriotów, wszystkich przedstawicieli opozycji i działaczy społecznych domagających się od strony rosyjskiej pełnej rehabilitacji ofiar i ujawnienia całej prawdy o Katyniu) jest oczywiste, że pilot w ramach swoich umiejętności, znając zasady bezpieczeństwa i mający świadomość odpowiedzialności za przewożonych VIP-ów, nigdy świadomie nie zaryzykowałby "gry ze śmiercią" czyli lądowania na pograniczu zdrowego rozsądku i katastrofy.
Przechodząc do meritum sprawy w świetle przytoczonych - moim zdaniem - oczywistych argumentów należy się zastanowić dlaczego pomimo oczywistych złych warunków widoczności, pilot mimo wszystko zdecydował się lądować?
Odpowiedzi na to pytanie jednoznacznie i bez wątpliwości udziela zapis czarnej skrzynki, trzeba ją tylko spokojnie "nie po łebkach" ale systematycznie zdanie po zdaniu, komunikat po komunikacie, analizując czas poszczególnych zdarzeń! Do momentu zejścia samolotu na wysokość 150 metrów (ostatnia komenda kontrolera lotu z lotniska Siewiernyj "na kursie i na ścieżce") wszystko przebiegało wzorowo, łącznie do zejścia samolotu na wysokość 100 metrów i jego locie poziomym na tej wysokości przez 7 sekund!!!
Jeśli samolot nie był na odpowiedniej odległości od lotniska – a wiemy że nie był - i wysokości według ścieżki lądowania – a mamy potwierdzenie z późniejszej fazy lądowania przy wysokości 50 metrów że był poniżej tej ścieżki (komenda HORYZONT) - POWINNA w tym momencie nastąpić komenda od kontrolera lotu "WEJDŹ NA DRUGI KRĄG"
Zapytacie dlaczego?
Odpowiedź znajdziecie Państwo w tym samym zapisie "czarnej skrzynki" w momencie kiedy samolot wykonujący procedury i będący już w podejściu do lądowania był jeszcze na wysokości pomiędzy 400 a 300 metrów a kontroler lotu przekazał załodze polecenie: "POLSKI 101 I NA WYSOKOŚCI 100 METRÓW BYĆ GOTOWYM DO ODEJŚCIA NA DRUGI KRĄG")
Dlaczego pomimo iż samolot nie znajdował się jeszcze na odpowiednie odległości od lotniska, co musiało być widoczne na radarze, kontroler lotu milczał? Dlaczego nie wydał polecenia które wcześniej przekazał załodze? Czy ma to związek z przebywającym z nim w "wieży" wysokim rangą oficerem bezpieczeństwa czy był to tylko przypadek?
Teraz każdy zrozumie, dlaczego po wszystkich komunikatach prowadzącego go kontrolera lotu i wiedzy o warunkach panujących na lotnisku, dysponując również na bieżąco informacjami od polskiej załogi, która na krótko przez nim lądowała na tym lotnisku, pilot podjął próbę lądowania!
Dalszy przebieg zdarzeń i moje uzasadnienie bezpośredniej przyczyny katastrofy wyjaśniam w sposób bardzie szczegółowy na mojej stronie:
http://bambi441.blog.onet.pl/
Korzystając z okazji mojej pierwszej wypowiedzi na Waszym portalu, pozdrawiam jego moderatorów oraz wszystkich uczestników i użytkowników, jednocześnie zachęcam do korzystania, kopiowania w całości lub części moich wypowiedzi bez żadnych ograniczeń z mojej strony, bez konieczności podawania ich autora, czy linku do strony.
niezależny Poznań
niezależny Poznań
bambi441
11 Października, 2010 - 17:43
witam na niepoprawni.pl
zapraszam do zapoznania się z naszym portalem i korzystania z jego funkcji, a m.in. z możliwości zamieszczania notek.
co do katastrofy nr 101. pełna zgoda jeśli chodzi o spóźnioną reakcję kontrolera radarowego. w panujących warunkach każde zejście pod ścieżkę powinno skutkować natychmiastową komendą nakazującą przerwanie podejścia i odejście na krąg. działania kontrolera mogą wynikać z kilku przyczyn:
- sprzętowej - niesprawny, zakłócany radar
- ludzkiej - brak odp. kwalifikacji, niedbałość
- zamierzonej - ?
ostatnio intryguje mnie zupełnie coś innego - rozmiar katastrofy i jednocześnie praktycznie brak wybuchu paliwa - pożaru.
Re: GPS-y w Smoleńsku
30 Listopada, 2010 - 08:49
są informacje nt. anteny. wg obsługi bliższego nadajnika ndb między anteną, a skrzydłam samolotu nastąpiło widoczne wyładowanie elektryczne (mogło to dawać wrażenie uszkodzenia anteny)