Ludzka twarz zamordyzmu
W pradawnych czasach, kiedy to mądrość Stalina zmieniała biegi rzek, jeden błąd któregoś z towarzyszy partia-matka (a raczej maciora), była w stanie wybaczyć, ale dwa błędy były już dowodem tzw. odchylenia od myślenia rewolucyjnego. Te precyzyjne kryteria kwalifikacji rewolucyjnej czujności przypomina w apologetycznym artykule o jednym z najtwardszych komunistów na ziemiach polskich, zmarłym niedawno (styczeń 2010) w wieku niemalże stu lat, K. Mijalu, młody, a jakżeż przecież uzdolniony, Rafał Kalukin (którego już dawno wypatrzyłem jako wiernego ucznia mistrza Adama) w tekście pod klasycznie, jak na nowomowę gazetową przystało, zagiętym tytułem „Człowiek bez odchyleń”.
Tradycja drobiazgowego przypominania życiorysów rozmaitych komunistów, oczywiście w odpowiednim historycznym zniuansowaniu (takim, o jakie chodziło publicystom zbulwersowanym emisją „Towarzysza Generała”), jest w środowisku (a ściślej szkole) mistrza Adama tak długa, że - stosując sprawdzone kryteria komunistyczne - możemy uznać to odchylenie za bardzo trwałe i możemy jedynie dziwować się, iż do tej pory „GW” nie zmieniła się szyldem z legendarną „Trybuną Ludu” (choć jeszcze nic straconego). Tradycja ta mogłaby zastanawiać może tych, co potraktowali na serio zapewnienia, iż w Polsce w 1989 r. obalono komunizm. Jeśli bowiem przez następne lata po „obaleniu”, sentymentalnie wracało się w agorowych mediach do co ciekawszych i co barwniejszych postaci komunizmu, niektóre z nich nawet tytułując „ludźmi honoru”, to można było z tego po głupiemu wnioskować, o ile się nie rozumiało mądrości etapu, iż nie tylko nie było czego obalać, ale i że w szeregach komunistycznych było wielu naprawdę wspaniałych, wielkich, ideowych, prawych i uczciwych ludzi, przeciwko którym nie należało protestować, wychodzić na ulice, czy, nie daj Panie Boże, wobec których nawoływać do wieszania zamiast liści.
Dojrzały jednak czytelnik, a ściślej, ktoś, komu nie tylko serce bije po lewej stronie, ale i kto potrafi się ze wstrzymanym w napięciu oddechem wsłuchiwać w bicia serc mistrzów intelektualnych „Polski powojennej” (czyli peerelu i III RP), tak jak lekarz osłuchujący płuca pacjenta, wiedziałby, że rzucone ciemnemu ludowi określenie „obalenie komunizmu” dotyczy tak naprawdę upragnionego przez lewicę laicką nadania ludzkiej twarzy socjalizmowi vel (wyśnionemu przez wielu ludowych myślicieli) oświeconemu zamordyzmowi, czyli że w istocie komunistyczna pieriekowka wcale się nie zakończyła, lecz weszła w fazę o wiele nowocześniejszą od poprzednich. Wcześniej bowiem potrzebny był sowiecki bagnet, strzał w tył głowy, łagier, zsyłka, policyjna pała, przymus zatrudnienia, głodowe pensje, kołchoźnik, indoktrynacja i permanentne niedobory towarów w sklepach – później jednak odkryto, że jeśli (rzecz jasna w trakcie kontrolowanego przez zaufanych ludzi „transformowania ustroju”) zmieni się warunki bytowe, to socjalizm uzyska nareszcie ludzką twarz i nie będzie potrzebował ani drutów kolczastych, ani grobów masowych. I uzyskał. Uśmiechnięty Jaruzel, uśmiechnięty Kiszczak, uśmiechnięty Urban, uśmiechnięci wujek Tadek, wujek Bronek, wujek Adam, wujek Jacek i wielu wielu innych to twarze współczesnego polskiego socjalizmu, a ich uśmiechy są uzasadnione, no bo też było i jest się z czego cieszyć, skoro eksperyment się nareszcie powiódł. To zaś, że sporo ciemnych ludzi uwierzyło, iż nastąpiła wielka zmiana, tzn. że polski naród odzyskał podmiotowość, to już problem tychże frajerów.
Obecnie weszliśmy jednak w zupełnie nowy i warty odnotowania etap – otóż nie polega on na tym, że po prostu salonowi mędrcy (starsi lub młodsi stażem w inżynierii dusz) wzdychają do złotych lat „Polski Ludowej” i ówczesnej, niedojrzałej (bo bez ludzkiej twarzy) wersji socjalizmu. Teraz komunizm zaczyna być wprost gloryfikowany jako właściwa droga naprawy świata, a słowo „komunista” brzmi znowu dumnie (skoro J. Żakowski tak skomplementował niedawno R. Kapuścińskiego). O jakiego jednak komunistę może chodzić? No, o takiego szczerego, co z jednej strony jest ideowcem niemogącym oka zmrużyć w trosce o sprawiedliwość społeczną, z drugiej o takiego, który jest prowadzony przez ludzi ze specsłużb, a z trzeciej o takiego, który, gdy Rosja da nam rozkaz, chwyta za broń i walczy po stronie marksistowskiej partyzantki, nawet na obcej ziemi, skoro wymaga tego święta sprawa socjalizmu i ogólnoświatowego pokoju. Szkoda, że wujek Soso nie może tego wszystkiego widzieć.
http://wyborcza.pl/1,75480,7592409,Czlowiek_bez_odchylen.html?as=1&ias=8&startsz=x
http://niepoprawni.pl/blog/74/wyjscie-smoka (mój tekst ze wstrząsającymi cytatami z Kalukina)
http://www.polskatimes.pl/opinie/wywiady/227524,zakowski-kapuscinski-byl-bardzo-odwaznym-ideowym-komunista,id,t.html
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1022 odsłony
Komentarze
towarzysz Adam
7 Marca, 2010 - 08:58
nie można dziwić się temu towarzyszowi.Przykład brał z rodziców i starszego brata.On jest pustakiem niezmienialnym.Tak będzie do momentu przejścia do niebytu? Nie wie co go czeka.Tego jestem pewien.
Chodzi o
7 Marca, 2010 - 20:41
Chodzi o komuniste-intrnacjonaliste. On może być ideowcem albo teoretykiem, byle skutecznie negował chrześcijańtwo i patriotyzm. Wystarczy.
Żakowski to "świetny" publicysta. Właśnie miał w programie E.Siedlecką i W.Mazowieckiego. Cóż za pluralizm !!!!
Pozdrawiam
Kaśka
Adam
7 Marca, 2010 - 20:31
był i jest czerwoną gnidą.To tylko nie którym wydawało się że w okresie transformacji zmienił swoje poglądy.