Akcje grudniowe w klasie czwartej

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Ten miesiąc zdominowały święta. Pierwsze - to mikołajki, drugie - Boże Narodzenie.
- To pięknie - wzruszyła się młoda pani od polskiego na samym początku grudnia. - Cóż takiego jest w Bożym Narodzeniu, że tak o nim pamiętacie? Religia? Tradycja?
- Prezenty - zachichotała banda potworków przez laików zwanych dziećmi. Następnie padła propozycja zorganizowania imprezy mikołajkowej. Zasady miały być proste - do worka zostaną wrzucone nazwiska wszystkich uczniów i każdy miał losować. Wylosowanej osobie należało kupić prezent. Całą czwartą a opanowało gorączkowe podniecenie.
- O ja... - załamał się Gruby Maciek, kiedy okazało się, że wylosował okularnika z trzeciej ławki. Okularnik wybuchnął cichym, mściwym śmiechem, który zaraz mu zgasł na ustach. Okazało się, że wylosował Grubego Maćka.
- Gówno ci dam! - oznajmił mu Gruby Maciek.
- A ja ci dwa! - okularnik za żadną cenę nie chciał być gorszy.
Już się mieli pobić, gdy zauważyli, że Łukaszek siedzi przybity i milczy. Okazało się, że on wylosował dziewczynkę, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
- Przerąbane - skomentował Gruby Maciek, a okularnik wyjątkowo się z nim zgodził.
- Co lasce można kupić na prezent??? - Łukaszek zadał jedno z najpopularniejszych pytań ludzkości. - Lalkę???
- Za droga - odparł błyskawicznie okularnik. - Lepiej doładowanie do telefonu.
- A wiesz jakiej sieci? - pokręcił głową Gruby Maciek. - Lepiej coś do jedzenia. Jedzą wszyscy.
- Ty to masz łeb! - ucieszył się Łukaszek.
I kiedy nadszedł czas imprezy mikołajkowej młoda pani od polskiego nie była nawet zaskoczona prezentami. Okazało się, że wszyscy kupili wszystkim czipsy.
Po mikołajkach wszyscy już myśleli tylko o Świętach. Młodej pani od polskiego zamarzyła się jakaś drobna dekoracja klasy, ale okazało się, że to nie takie proste. Okazało się, że musi mieć akceptację dyrektora.
- Koleżanka pedagog zwróciła mi uwagę, że zbytnia... - pan dyrektor szukał odpowiedniego słowa. - ...bogatość mogłaby obrazić uczucia religijne. Owszem, jakaś dekoracja jest dopuszczalna, ale bez przesady. Żadnego żłóbka, żadnego krzyża. Choinka może być. I bombki. To jest neutralne i kojarzy się z miłą atmosferą świąt.
Zatem w macierzystej sali klasy czwartej a stanęła na biurku nauczycielki choinka z bombkami.
- A kolędy znacie? - zapytała nieroztropnie młoda pani od polskiego. Dziatwa szkolna rada robić wszystko, byle oderwać się od lekcji, odpowiedziała, że zna i chętnie zaśpiewa.
- Przybieżeli do Betlejem pasterze!!! - ryknęła czwarta a, może niezbyt czysto ale za to głośno. Kiedy rozpoczęto drugą kolędę do klasy wpadła pani pedagog. Śpiew ucichł jak ucięty ostrym tipsem.
- Kto... Wam... Pozwolił... - dyszała po szybkim biegu pani pedagog.
- Ja, a bo co? - odezwała się młoda pani od polskiego.
- Koleżanko! - młoda pani dowiedziała się jaka to jest nieodpowiedzialna. Przecież taki śpiew to pogwałcenie demokracji, wolności i tolerancji! I narzucanie innym katolickiego światopoglądu!
- Absolutny zakaz śpiewania kolęd! - wysyczała pani pedagog, po czym z akompaniamentem upiornego pisku zrobiła obrót na obcasach swoich niebotycznie wysokich szpilek i wyszła.
Od tej pory czwarta a nie śpiewała kolęd. Tylko myczała, a na dodatek zawsze ktoś stał przy drzwiach na czatach. Fantazja uczniów zdawała się nie mieć granic. Zaczęli wymyślać hasła, odzewy, kryptonimy i udawać partyzantów. I im bardziej pani pedagog im zabraniała, tym chętniej myczeli kolędy.
Myczenie to nie śpiewanie.

Brak głosów

Komentarze

to już klasa czwarta nie pójdzie święcić jajek ...

Vote up!
0
Vote down!
0

... to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

#42473