Ojciec Eureksjusz na tropie, część 2

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

- Ja tylko na chwilę... - w szparze drzwi widać było umięśnione oblicze pana od wuefu. Ojciec Eureksjusz uchylił szerzej drzwi i zaprosił swego gościa do wewnątrz.
- Ja... Mam taką wstydliwą sprawę...
- To do dermatologa, synu.
- Nie, nie! Nic z tych rzeczy! To jest taka sprawa, z którą nie powinno się właściwie przychodzić do księdza, ale słyszałem, że ojciec pomógł już niejednej osobie...
- A-cha!
- No właśnie, taka sprawa... Kryminalna...
- No, no - ojciec ożywił się i sięgnął po notes. - Poproszę o szczegóły. Kto zginął?
- Nikt!
- A więc trzeba zapobiec morderstwu. Trudna sprawa... - zafrasował się zakonnik.
- Ależ skąd! - wystraszył się pan od wuefu. - Wcale nie chodzi o morderstwo!
- A o co?
- O hazard!
- To poproszę o szczegóły.
Pan od wuefu powzdychał trochę, popatrzył w sufit i zaczął:
- Chodzi o zakłady sportowe. O wyniki meczy uczniów naszej szkoły, które są rozgrywane podczas lekcji wuefu. Ja się zakładam z jedną osobą... Nie o jakieś duże pieniądze, nie! Tak dla sportu! I ona ciągle wygrywa! To nie jest normalne. Ja już nawet pytałem pana od matematyki. I o powiedział, że jest fifty-fifty. Ale się wygra, albo przegra. A ta osoba zawsze wygrywa! Zawsze!! No, a ja przegrywam...
- Dużo przegrałeś? - spytał cicho ojciec Eureksjusz.
- Nie... Nie tak dużo...
- I co, chciałbyś te pieniądze odzyskać?
- Też... Ale przede wszystkim chciałbym wiedzieć: jak ona to robi?
- Ona...? A więc to kobieta? Musisz mi powiedzieć kto to jest, żebym mógł rozwikłać tą zagadkę.
- To młoda pani od polskiego...
- Ona??? - ojciec Eureksjusz był w ciężkim szoku. - Niemożliwe!
I obiecał panu od wuefu, że wyjaśni tajemnicę po czym ruszył do akcji. Stwierdził, że młoda pani od polskiego obstawiała tylko i wyłącznie mecze klasy szóstej a z jedną z klas piątych. Obstawiała różne wyniki, raz przegraną szóstej a, raz wygraną. Ale trafiała zawsze.
"Czyżby ustawiała wynik?" medytował ojciec Eureksjusz. Okazji do tego było sporo. Po pierwsze: lekcje polskiego, a po drugie: młoda pani od polskiego była wychowawczynią szóstej a. Ksiądz doszedł do wniosku, że najlepszą metodą ataku jest atak. I w związku z tym, po kolejnym meczu, poprosił młodą panią od polskiego o chwilę rozmowy.
- Wiem o wszystkim - oznajmił poufnie ojciec stosując jeden z najbardziej zmechaconych blefów w historii ludzkości. O dziwo, młoda pani od polskiego dała się złapać i zaczęła płakać. Po kwadransie szlochów wyznała, że ona wcale nie oszukiwała. Oszukiwała oczywiście męska część szóstej a, która bezczelnie ustawiała mecze ze słabszym od siebie przeciwnikiem w zamian za pieniądze na czipsy i batony. Dopóki środki starczały na zakupy, wygrywali. Gdy się kończyły, to przegrywali za kasę i znów mieli zasoby finansowe. Wystarczyło zatem obserwować sklepik na dużej przerwie i już było wiadomo kto wygra najbliższy mecz...
- A ja tylko korzystałam z obserwacji - łkała młoda pani od polskiego. - Żaden hazard! To z biedy! My, nauczyciele, tak mało zarabiamy...
- Ależ co też pani - zaoponował ojciec. - Przecież rząd dał niedawno podwyżkę nauczycielom!
- Tak, ale tylko tym, którzy potrafią zrobić sto pompek i mają ojca o imieniu rozpoczynającym się na literę "X"! - zirytowała się polonistka. - Co to za podwyżka pytam się?
- Proszę mnie tu nie zagadywać! - zgromił ją ojciec Eureksjusz. - Ja tu walczę z twoim grzechem, o twoją duszę! Nie grzesz więcej!
- Tak jest!
- A pieniądze...
- Tak?
- Pochodzą z grzechu. Musisz się ich pozbyć... - i ojciec odwrócił się po listę organizacji, które można by było dofinansować. Ale kiedy odwrócił się z powrotem, okazało się, że młoda pani od polskiego już sobie poszła.
Wieczorem pojechała do centrum handlowego i tam pozbyła się pieniędzy z zakładów. Kupiła bluzkę, buty i fikuśną bieliznę.

Brak głosów

Komentarze

Marcin! Nie pieprz!
Pani od polskiego nie obstawiała 6a!!!
Ona obstawiała PZPN,Ligę polską i Justynę Kowalczyk!
Na dodatek razem z Kręciną,Latą i Listkiewiczem !!
Na 6a...nawet na waciki by nie wygrała!

Vote up!
0
Vote down!
0
#206077