"Avatar" 3D...halucynacje bez narkotyku...

Ponieważ jest świątecznie to napiszę coś o filmie. I to jakim filmie. "Avatar" 3D. Przebój sezonu. Majstersztyk efektów. Nie przesadzam. Nie lubię w zasadzie filmó since fiction , ale ten film mogę Wam polecić z czystym sumieniem ze względu na niesamowite efekty. Fabuła jak fabuła w takich amerykańskich filmach. Dobro walczy ze Złem i oczywiście Dobro wygrywa. Film opowiada historię kaleki Jake'a Sully'ego, weterana wojennego, który zostaje wysłany na tajemniczą planetę Pandora zamieszkaną przez rasę Na'vi. Powierzono mu zadanie eksploracji tego egzotycznego świata i zbadania słabości jego mieszkańców. Jednak z czasem Jake zakochuje się w jednej z mieszkanek planety egzotycznej Neytiri. Wkrótce będzie zmuszony opowiedzieć się po któreś ze stron konfliktu... Ale to nie o to chodzi...Ważne są efekty! Zakładamy okularki, wciskamy się w fotel i... skaczemy ze skał, jeżdzimy na grzbiecie egzotycznego zwierzęcia, fruwamy z innym, dotykamy liści egzotycznych paproci, uciekamy przed walącym się olbrzymim drzewem. Stereoskopowe kino 3D nowej generacji jest rzeczywiście wielką rewolucją w rozwoju kinematografii. Dzisiejsze "prawdziwe 3D" jest oparte na dostarczaniu obrazów osobno dla lewego i prawego oka, co w połączeniu z cyfrową rejestracją obrazu ma zagwarantować poczucie pełnej immersji w przedstawiany przez filmowców świat. Cameron pracował nad tym filmem wiele ..lat. 250 milionów dolarów wydano na realizację zamierzonej wizji. W pierwszy weekend wyświetlania film zarobił łącznie rekordowe 232,2 miliony. Film oglądałam w poniedziałek, przed świętami i pełej sali...co jest żadkością ! Efekt....idżcie do kina i się osobiście przekonajcie.