Marina Cwietajewa....zawsze pod prąd.
Rosyjska poetka Marina Iwanowna Cwietajewa (Марина Ивановна Цветаева) urodziła się 8 października 1892 w Moskwie, zmarła 31 sierpnia 1941 w Jełabudze.
Była córką profesora Iwana W. Cwietajewa oraz Marii A. Meyn, która była pianistką. Ponieważ matka zachorowała na gruźlicę, Marina podróżowała po wielu krajach Europy z kurującą się za granicą matką: Włoszech, Szwajcarii i Niemczech. Częściowo też odbywała nauki za granicą,
w tym na pensjach w Lozannie i Freiburgu. W 1909 r. uczestniczyła w kursie literatury francuskiej na Sorbonie.
Matce była wdzięczna za wpojone poczucie obowiązku, surowość wobec samej siebie, wstręt do gazet i pieniędzy i przede wszystkim za lirykę.
"Mając taką matkę, pozostało mi tylko jedno, stać się poetką". I tak w wieku sześciu lat Marina zaczęła pisać wierszyki, a ktoś kiedyś w przyszłości miał powiedzieć, że jej poezja wyraża to, co tylko muzyka jest w stanie osiągnąć.Jako dziecko pisuje więc wiersze
(także w języku francuskim i niemieckim), w 1910 roku własnym nakładem wydaje debiutancki tomik poezji "Album wieczorny", dość ciepło przyjęty przez krytykę. Jej wiersze zostały dostrzeżone przez krytyków i poetów rosyjskiego "Srebrnego wieku", m.in. Walerego Briusowa, Wołoszyna i Nikołaja Gumilowa.
Tak więc przystojna, ale nie urodziwa, za to ekscentryczna, z masą pierścionków na palcach i z papierosem w ustach Marina wtargnęła w świat moskiewskiej bohemy, gdzie nie opowiadając niczego o swym życiu, nie przestawała właściwie nigdy mówić o sobie.
Ala (Ariadna Efron, córka Cwietajewej) mówiła, że matka sama się wykreowała w młodości, że z charakterystyczną dla jej natury stanowczością i energią zaczęła kształtować siebie od nowa, na przekór naturze. Mało jadła, zamęczała się chodzeniem. Próbowała nadać swojej twarzy wyraz ascetyzmu.
Strzygła się nietypowo, zasłaniając policzki włosami. Została nałogową palaczką, papieros stał się nieodłącznym atrybutem jej wizerunku.
Okulary wyrzuciła. Ostatnie zdjęcie w binoklach wykonane zostało prawdopodobnie w roku dwunastym, na zdjęciu nie ma dokładnej daty.
Nie pozwalała sobie garbić się i nie próbowała siłą woli dojrzeć tego, co z powodu krótkiego wzroku było dla niej niewidoczne.
W 1911 porzuciła liceum, nie uzyskując matury. W styczniu 1912 roku wyszła za mąż za Siergieja Efrona,niepozornego grużlika pisującego jak ona wiersze, będącego wówczas w liceum.
Napisała wtedy:
"Już ilu ich runęło w tę głębinę
Rozwartą wśród przestrzeni
Nastąpi dzień, kiedy ja również zginę
Zastygnie wszystko, co śpiewało, lśniło,
W dal rwąc się bezpowrotną:
Zieleń mych oczu,głosu tkliwa siła
I włosów moich złoto.
Świat będzie trwał z powszechnym jego chlebem,
Gdy mnie niepamięć zmiecie,
I będzie wszystko - jak gdyby pod niebem
Nie było mnie na świecie."(tłumaczył Włodzimierz Swobodnik)
We wrześniu tego roku urodziła córkę Ariadnę i też wydała własnym kosztem kolejny tom poezji "Latarnię czarnoksięską", który jednak zyskał słabe recenzje, gdyż uznano te wiersze za mocno infantylne. Młode małżeństwo żyło na koszt ojca Cwietajewej("Kochany, uroczy Tata! Przez
całe życie zbierał pieniądze na potrzeby swoich dzieci, sobie odmawiając wszystkiego" wspominała później), a po jego śmierci w 1913 ze spadku.
Będąc na Krymie pisała:
"Dla wierszy mych,tak wcześnie pisanych,
I niśewiadoma byłam, że to - słowa poety,
Co wytrysnęły ze mnie, jak strugi z fontanny,
Jak snop iskier z rakiety.
I wtargnęły jak diabliki pełne wesołości
Do świątyni,gdzie śniłam w dymie kadzidlanym,
Dla wierszy moich, o mierci i modoci
- Dla wierszy nieczytanych! -
Poupychanych w zakurzonych magazynach
(Bo nie było i nie ma amatora!)
Dla wierszy moich, jak dla szlachetnego wina,
Jeszcze nadejdzie pora!" (przełożyła Rena Marciniak)
Mężczyźni byli w życiu Mariny od...zawsze. To ona wzniecała pożary. "Aby napalić w olbrzymim piecu, potrzebne są drwa, drwa i drwa. (...) Gorsze spalają się szybciej, lepsze - płoną dłużej"- pisał o jej licznych romansach obolały mąż, który po pewnym czasie zrozumiał, że on sam średnio nadaje się na rozpałkę i że te wszystkie miłości to życiodajne źródło Mariny, clou jej poezji. "Tylko przy jego boku mogę żyć tak, jak pragnę, to znaczy w wolności" zaś przyznawała z kolei Cwietajewa.
Nie ukrywała swoich romansów, otwarcie o nich pisała w listach i wierszach.
Jednak kiedy zdradziła go z kobietą, upokorzony, słabowity i chorowity Siergiej uciekł przed nią na front pirwszej wojny światowej,a od 1917 walczył w armii "Białych" .
Związek Mariny z energiczną poetką Sofią Parnok zaowocował cyklem wierszy "Do przyjaciółki" i pięknymi erotykami ("Miłość rozpoznać umiem bólem/ Całego ciała w dół").
Dziewczyny pojawiały się wszędzie razem i budziły zgorszenie.
Wiersz z tego okresu:
"Cudownie pusta głowa. Niebywale.
A serce jest przepełnione po prostu.
Iskrzą się dni me jak maleńkie fale,
Niektóre patrzą godzinami z mostu.
Czyjeś spojrzenia są już nazbyt czułe
W czułym powietrzu, którym się poimy..." ( przełożył Anatol Stern)
Marina lubiła żyć na przekór, taki miała styl. Mimo antysemityzmu jej środowiska związała się z Żydem.
Chociaż Niemcy wypowiedziały Rosji wojnę, krzyczała, że kocha Niemcy (dostała trójjęzyczne wychowanie: rosyjskie, niemieckie i francuskie).
Była z kobietą. "W wieku 22 lat cierpiałam z powodu Sofii P.: ona odpychała mnie od siebie, przymuszała do prób, rzucała na kolana, ale mnie kochała" tak pisała Marina.
A po kilkunastu miesiącach, kiedy było już po wszystkim (po drodze Cwietajewa zdążyła przeżyć fascynację o rok starszym Osipem Mandelsztamem), pokorna wysłała mężowi na front czułe strofy:
"Przyszłam do ciebie o czarnej północy
Prosząc pomocy
Ja - włóczęga bez matki, bez ojca,
Nawa tonąca".
I to poskutkowało. W kwietniu 1917 roku Marina urodziła drugą córkę Irinę.
Ale w jej wierszach wciąż rozlega sie krzyk miłości. Miłości której nikt nie może jej zapewnić tak jak ona tego oczekiwała.
Rewolucję październikową przyjęła z wrogością, widząc w niej powstanie "sił szatańskich". Jednocześnie czas ten był okresem powstania znakomitych wierszy, opublikowanych w tomiku "Wiorsty" (1921). Nie mając zawodu ani praktycznych umiejętności, utraciwszy w wyniku rewolucji oszczędności, żyła w Moskwie w nędzy.
Wyprzedawała starą biżuterię, książki i ustawiała się w kolejkach do punktów pomocy społecznej po jedzenie dla dzieci.
Jeszcze przed chwilą wielbiona jako wybitna poetka, teraz dorabiała przy biurku w Ludowym Komisariacie do spraw Narodowości.
Pranie, sprzątanie, ziemniaki, rąbanie drewna, znoszone ubrania i straszny głód. Niedożywiona Irina źle się rozwijała i okazała się upośledzona umysłowo, więc wkrótce zdesperowana Marina oddała ją do przytułku dla dzieci w jednej z podmoskiewskich miejscowości.
Niedługo potem przyszła wiadomość, że trzylatka zmarła z wycieńczenia.
W 1922 r. bolszewicy pozwolili jej na emigrację. W maju wyjechała do Berlina, gdzie połączyła się z żyjącym na emigracji mężem i przeniosła się z nim do Pragi, gdzie żyli głównie ze stypendium wypłacanego emigrantom rosyjskim przez miejscowy rząd. Tu w lutym 1925 urodziła ostanie dziecko, Georgija (być może ojcem był Borys Pasternak, jednak oficjalnie uznał dziecko mąż Efron). Jeszcze w Berlinie emigracyjne wydawnictwa wydały dwa tomy poezji Cwietajewej: "Wiersze do Błoka"
"Twoje imię-ptaszyna w rękach,
Twoje imię -zimno sopelka,
Jedno jedyne ust poruszenie,
Twoje imię-sylaba, drgnienie,
Schwytana w locie piłeczka,
W ustach srebrny dźwięk dzwoneczka.
Kamień rzucony na dno strumienia
Pluszcząc zapłacze twoim imieniem.
W lekkim tętencie kopyt po nocy
Rozgłośnie imię twoje się toczy.
Wypowie nam je u skroni
Dźwięczny szczęk broni.
Twoje imię-ach, tak nie można!
Twoje imię-pocałunek ostrożny
W lekki chłód nieruchomych powiek
Twoje imię-pocałunek śniegowy.
Błękitny łyk, lodowy, źródlany.
Z twoim imieniem-sen nieprzespany."( z "Wierszy do Błoka")
i "Rozłąkę"", pozytywnie przyjęte przez krytykę. W czasie pobytu w Czechosłowacji ukazał się kolejny tom wierszy "Rzemiosło", cieszący się wielką popularnością.
W sumie w tym okresie wczesnej emigracji powstały poematy manifestujące namiętny stosunek do życia, o kunsztownej retoryce. Na emigracji tworzyła także eseje oraz wspomnienia, zwłaszcza w późniejszym okresie, gdy jej poezje były coraz gorzej przyjmowane przez czytelników. W 1925 Efronowie osiedlili się we Francji, początkowo w Paryżu, potem, głównie ze względów finansowych, na prowincji. Jednocześnie zaczął się upadek kariery literackiej Cwietajewej. Nowe wiersze poetki cechowały się nowoczesnością formy i agresywnością stylu, co wzbudziło negatywne uczucia u wielu wydawców i czytelników. Co więcej były tam wypowiedzi, które uraziły praktycznie wszystkie kręgi rosyjskiej emigracji, a także władze sowieckie. Monarchistów oburzała krytyka roli caratu w złamaniu kariery Puszkina, bolszewików drażniły wiersze sławiące męstwo Białych, a także krytyka stosunków panujących w Rosji sowieckiej, a wszystkich emigrantów uraziło uznanie przez Cwietajewą wysokiego poziomu artystycznego bolszewickich pisarzy, np. Gorkiego i Majakowskiego. Dodatkowo Cwietajewa zaczęła silnie krytykować wyalienowaną i pozbawioną nadziei postawę całej emigracji. Przede wszystkim jednak, do izolacji Cwietajewej doprowadziła działalność jej męża, który od połowy lat 20tych
zaczął głosić coraz bardziej lewicowe poglądy, a następnie zbliżać się do bolszewików i działać na rzecz wyjazdu emigrantów do ZSRR. Ostatecznie został agentem OGPU. W 1937 do ZSRR wyjechała córka Cwietajewej Ariadna. Parę miesięcy później do tego kraju zbiegł też Siergiej, ścigany przez policję za współorganizację z ramienia OGPU morderstwa Ignacego Reissa, agenta sowieckiego podejrzewanego o zdradę.
Tymczasem apetyt na miłość Mariny rósł w miarę kolejnych niepowodzeń. Zakochuje w umierającym na gruźlicę Piotrze bracie męża Siergieja Efrona, a także już na emigracji w Aleksandrze Bachrachu, Borysie Pasternaku i Rainerze Marii Rilkem.
Borys Pasternak, którego łączyła z poetką wieloletnia korespondencyjna i literacka przyjaźń, a także płomienny romans, tak o niej mówił:
”Ona na co dzień żyje w egzaltacji. U niej nawet prymus pali się ogniem Zygfryda, tak przecież nie można.” Ale Cwietajewa inaczej żyć nie umiała.
Całe swoje życie, które obfitowało w cierpienie i biedę, które wypełnione było codziennymi troskami, fizyczną pracą, lękiem o siebie i najbliższych, poetka nie schodziła z owych uczuciowych wyżyn. I choć prawdopodobnie cierpiała przez to mocniej niż inni, można chyba zaryzykować stwierdzenie, że potrafiła żyć pełnią życia.
"Twe czułe usta — samo całowanie...
i to już wszystko, a ja — jak ten żebrak.
Kto ja? Jedyna? O nie nie, ich nie brak!
Zdobywca? Nie — zdobywcy posiadanie.
Czy to jest miłość, czy też podziwianie?
Czy kaprys pióra, czy też praprzyczyna?
A może to świętości chęć niewinna,
Lub trochę udawania — z powołania...
Czy smutek dusz, oczu oczarowanie,
Czy kaprys pióra — ach, to obojętne,
Jak to określą usta, dokąd będą
Twe czułe usta — samym całowaniem!"
W 1939 roku Marina Cwietajewa postanowiła połączyć się z mężem, zwłaszcza że niemal pełna izolacja w środowisku emigracyjnym pozbawiła ją środków do życia.
W czerwcu 1939 wraz z synem przybyła do ZSRR. Jeszcze przed jej powrotem, we wrześniu 1937 aresztowana została jej siostra Anastazja.
Wraz z mężem i dziećmi otrzymali mieszkanie w daczy należącej do NKWD w podmoskiewskim Bolszewie. W sierpniu tego roku aresztowano córkę Cwietajewej, a w październiku tegoż roku męża Siergieja (oboje oskarżono i skazano za szpiegostwo i działalność w organizacjach emigracyjnych).
Pomimo tego, że Cwietajewa była "żoną wroga ludu", wbrew typowym praktykom tych czasów, Cwietajewej nie aresztowano i nie pozbawiono pracy. Musiała się wyprowadzić z daczy NKWD, otrzymała jednak od państwowego Funduszu Literatury mieszkanie w podmoskiewskim Golicynie, bezpłatne wyżywienie oraz zlecenia na tłumaczenia z języków obcych. Pomimo listów Cwietajewej do Berii, w których powoływała się na prosowiecką działalność szpiegowską męża i jego poglądy
komunistyczne, mąż pozostał w uwięzieniu i został rozstrzelany w październiku 1941, podobnie jak córka, przebywająca w łagrach, a potem na zesłaniu do 1955.
Próbowała też wydać swoje wiersze, jednak uzyskały one bardzo niskie opinie recenzentów (zgodne zresztą z wcześniejszymi opiniami czołowych sowieckich literatów, m.in. Majakowskiego, Gorkiego, a nawet Achmatowej). Z powodów finansowych musiała zmienić mieszkanie na tańsze, ale dalej mieszkała w Moskwie, albo jej okolicach.
Dlaczego od razu nie zaaresztowano Cwietajewej?
Stalin dużo czytał, bardzo cenił literaturę i miał do niej osobisty stosunek. Miał swoje gusta, np. nie bardzo podobała mu się literatura awangardowa.
Wolał zdecydowanie dziewiętnastowieczną, tradycyjną stylistykę, ale umiał docenić dobrego pisarza. Za młodu pisał wiersze po gruzińsku i znawcy przedmiotu twierdzą, że to były całkiem niezłe utwory. Potrafi ł – sam dla siebie – rozróżnić pomiędzy czyjąś polityczną przydatnością a talentem literackim.
I zależało mu na pozyskiwaniu wielkich pisarzy, a nie miernot – np. długo czekał, zanim zniszczył Osipa Mandelsztama,a Bułhakowa i Pasternaka nie pozwolił tknąć.
Po wybuchu wojny Cwietajewa została ewakuowana z synem, podobnie jak inni literaci, do Jełabugi w Tatarstanie, gdzie samotność, poczucie bezsilności, nędza oraz konflikt z synem sprawiły, że popełniła samobójstwo przez powieszenie. Miejsce jej pochówku jest nieznane. Zanim powiesiła się na haku w progu chaty w zapadłej Republice Tatarskiej, starała się o pracę pomywaczki. Twierdziła, że oprócz pisania wierszy potrafi tylko zmywać naczynia, nic więcej.
Tuż przed śmiercią pisze do syna: „Murłygo! Wybacz mi, ale potem byłoby tylko gorzej. Jestem ciężko chora, to już nie jestem ja. Kocham Cię do szaleństwa.
Powiedz Tatusiowi i Ali - jeżeli ich zobaczysz – że kochałam ich do ostatniej chwili i wytłumacz, że zabrnęłam w ślepy zaułek.”
Pasternak 10 września 1941 rano w liście pisze: "Wczoraj w nocy Fiedin powiedział mi, że jakoby odebrała sobie życie Marina. Nie chce mi się w to wierzyć.
Jest gdzieś w pobliżu was, w Czystopolu lub w Jełabudze. Dowiedz się, proszę i napisz mi (telegramy idą dłużej niż listy). Jeśli to prawda, to okropne!
Jakaż wina ciąży na mnie, jeśli to tak. I mów tu teraz o „postronnych” troskach!
Nigdy nie będzie mi to wybaczone. W ciągu ostatniego roku przestałem się nią interesować."
Cwietajewa była jedną z najoryginalniejszych poetek rosyjskich XX wieku. Jej utwory były kontynuacją sprzeczności prądów akmeizmu i symbolizmu. Wśród poruszanych przez nią tematów była kobieca seksualność oraz namiętność. Jej spuścizna literacka zaczęła być doceniana dopiero w latach 60. XX wieku, a wiele utworów zaginęło.
Josif Brodski w eseju „Dramatyczne „Nie” Cwietajewej” ocenia ją najwyżej wśród - przecież wyjątkowej obfitości - talentów rosyjskich tego czasu.
Anna Achmatowa i Maryna Cwietajewa wniosły do literatury rosyjskiej cos znacznie więcej niż własną twórczość poetycką. Przede wszystkim osobiste dramaty, odrębne losy, różne wizje świata i olbrzymi humanizm.
Ale zostaną po niej wiersze pełne czułości jak ten:
"Skąd tyle we mnie tkliwości?
Nie po raz pierwszy — kędziory
Jak twoje gładzę i jeszcze
I jeszcze ciemniejszych zaznałem — warg.
Wschodziły i gasły gwiazdy
(Skąd tyle we mnie tkliwości?)
Wschodziły i gasły oczy
I w oczach mych blask ich nikł.
Cudowniejszymi pieśniami
Śród ciemnej, przepastnej nocy
(Skąd tyle we mnie tkliwości?)
Mnie darzył śpiewaka głos.
Skąd tyle we mnie tkliwości?
I co z nią uczynić mam chłopcze
Podstępny, śpiewaku wędrowny,
Długorzęsy -jak chyba nikt?" Przełożyła Joanna Salomon
Żródło: "Marina Cwietajewa - Wieczna buntownica" Henri Troyat
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 13609 odsłon
Komentarze
Akiko,M.I.Cwetajewa jakże typowy, los rosyjskiej inteligentki
17 Sierpnia, 2009 - 11:37
skazanej na zagładę w bolszewickiej Rosji.
Już jej pierwsze tomiki "Wieczernyj album"/Wieczorny album,1910/ i "Wołszebnyj fonar"/Latarnia czarnoksięska,1912/ zostały bardzo ciepło odebrane przez rosyjska krytykę jako oryginalne nawiązania do symbolizmu A. Błoka.
To był zły czas dla takich talentów jak ona; krwawa wojna a potem tak samo krwawa i pełna zbrodni na własnym narodzie rosyjskim, antyludzka rewolucja.
Z gruntu antybolszewicka pisała kontrrewolucyjne wiersze w latach okrutnej wojny domowej./ Wydano je szesnaście lat po jej samobójczej śmierci w Monachium/.
Emigracyjna rozłąka to kolejne zbiory "Rozłuka"/Rozłąka/, "Riemiesło" /Rzemiosło/,"Poema Gori"/ Poemat góry/, "Poema konca" / Poemat końca/, "Stichi k Czechii"?Wiersze Czechom/.
W jej lirykach pobrzmiewają typowe tradycyjne, rosyjskie nuty nostalgiczne po części oddające stan duszy inteligencji rosyjskiej mielonej młynami historii czy niszczonej i upodlanej bolszewicką "polityka kulturalną"!!
Jeden z kolejnych rosyjskich wielkich talentów skazanych na emigrację i zagładę po powrocie do Rosji Stalina; na b. krótkie życie w zbrodniczym systemie "postępowej ludzkości", w którym nie mogło być miejsca dla takich talentów jak Marina Iwanowna Cwetajewa!, dla człowieka wolnego i nie poddającego się bezmyślnej-zbrodniczej indoktrynacji
pzdr
antysalon
Akiko
17 Sierpnia, 2009 - 12:04
wspaniałe przybliżenie postaci!
----------------------------------------
Absurd: przekonanie sprzeczne z twoimi poglądami. A. Bierce
------------------------------------------
nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.
Re: Akiko
17 Sierpnia, 2009 - 14:25
Jak większość poetów nie potrafiła przystosować się na emigracji, zaś prostactwo i okrucieństwo stalinizmu niszczyło ją systematycznie. Jaka szkoda,że wiele jej utworów zaginęło.
Pozdr.
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
@Akiko
17 Sierpnia, 2009 - 15:22
W akcie zgonu Cwietajewej, w rubryce zawód, jakiś urzędnik wpisał "ewakuowana".
Co za tragiczne podsumowanie niezwykłego życia!
Pozdrawiam,
Sówka
@Sówka
17 Sierpnia, 2009 - 16:47
Jak wspominał Brodski, "ona jest jedynym poetą, z którym postanowiłem nie konkurować", a jakiś skryba potrafił napisać tylko .."ewakuowana".
Pozdrawiam...Akiko
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
Re: @Sówka
17 Sierpnia, 2009 - 16:54
Dusza, co nie wie, czym jest miara,
Dusza fanatyka, wandala,
Wyczekujaca tesknie bata.
Dusza, co wprost w objecia kata,
Jak cma do swiatla ciagnie czule!
Duszo, trawiona wiecznie bólem,
Ze wiedzmy nie sa juz palone.
Jak smolnej zagwi lotny plomien
Pod wlosienica cmi bez konca...
Ta heretyczka zgrzytajaca,
- Savonaroli siostra z glosu -
Dusza zaiste godna stosu!
Marina Cwietajewa,
przekl.: Joanna Salamon
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
Rosja Radziecka odziedziczyła po tym strasznym caracie wielki...
17 Sierpnia, 2009 - 18:21
... kapitał prawdziwych intelektualistów oraz artystów i potrafiła go całkowicie ( podle i krwawo) zmarnować, Jeszcze pokolenie przełomu próbowało uprawiać sztukę, nawet doskonałą, jeśli popatrzymy na Majakowskiego,Bułhakowa, czy na przykład Meierholda, Eisensteina lub Pudowkina. Też zmarnowano tą szansę na "sztukę postępową". Potem już było dno nie licząc półoficjalnych bardów jak Wysocki lub (słabszy, moim zdaniem)Okudżawa, kilku dobrych, ale idących na koncesję reżyserów, ale przede wszystkim "nowy człowiek" o wypranym mózgu, a nawet zmienionych rysach twarzy, a raczej mordy, a nawet skórze (o której Tyrmand pisał, że jest jak na cholewie buta) - wykształciuchy, wykształciuchy, wykształciuchy... U nas było podobnie, choć trochę mniej tragicznie, selekcja była jednak równie negatywna. Właściwie większość literatury polskiej po wojnie można wykorzystać w kiblu. Cieszyły nas rzadkie rodzynki.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
@Dixi
17 Sierpnia, 2009 - 18:45
Zginął w nie do końca jasnych okolicznościach. Oficjalną przyczyną zgonu ogłoszono samobójstwo....Jesienin, Majakowski.
Babel..zastrzelony. Cwietajewa ...samobójstwo.
Lista tego typu jest przerażająco długa. To żniwo tego okresu.
Pozdrawiam
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
masz rację, Akiko, lista jest tak długa, że trudno ją wymieniać.
17 Sierpnia, 2009 - 19:16
Nawet myślałem o śmierci Majakowskiego, ale nie chciałem się wdawać w szczegóły. Warto pamiętać też, że Sołżenicyn na wstępie "Archipelagu..." pisał o Biełomor-kanale, zbudowanym na kościach ZAK-ów i o literatach, piewcach tej największej w historii współczesnej budowy opartej w całości na pracy niewolniczej.
Jako ciekawostkę wspomnę też, że Herling-Grudziński spotkał w łagrze jakiegoś trzeciorzędnego aktorzynę, skazanego za to, że z a d o b r z e zagrał bojara w "Iwanie Groźnym" Eisensteina. Terror orał głęboko i szeroko.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Re: masz rację, Akiko, lista jest tak długa, że trudno ją wymien
17 Sierpnia, 2009 - 19:36
"Uwodzicielka. Życie Lili Brik"
Arkadij Waksberg ...to książka nie najwyższego lotu, lecz obfitująca w wiele ciekawych szczegółów. Wygląda na to,że Majakowski jak i Jesienin był uwikłany w jakieś niejasne sprawy z OGPU. Lili Brik już za czasów Chruszczowa skończyła ze sobą.
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
Wchodziło się w "nowy świat" z wyobrażeniami o wolnej miłości...
17 Sierpnia, 2009 - 20:16
(pożyteczni idioci z Zachodu myśleli, że obejmuje to także homoseksualistów, czyli... ich:))" Tam poeci kieszenie mają pełne dolarów i za zdrowie ludzkości przelewają swój tusz", wódeczka, koniaczek, łosoś ('drugiej świeżości":)), trójkąciki, czworokąciki, a potem... bach! To był system prawdziwej równości i życie (nie tylko stanowisko czy majątek) mógł nagle stracić każdy, niezależnie od wykształcenia albo talentu.
Swoją drogą Stalin (a potem jego następcy) był bardziej purytański, niż jakiekolwiek drobnomieszczaństwo czy sekta, choć w gronie ścisłego aparatu mordowanie własnych i cudzych żon, bądź wymiana na bardziej uświadomiony model (bez zgody męża) lub zwykłą agentkę były praktykowane. Niżej też dochodziło do dramatów, bardziej przejmujących, bo niezawinionych, jak rozwodzenie na siłę małżonków skazańca, odbieranie dzieci, czy aresztowania całych rodzin za wyimaginowana winę jednego z jej członków.
(piszę to po raz trzeci, bo zrywa połączenie. Jak dostaniecie wszystkie wersję, będzie śmiech, ale to nie moja wina).
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
"Głosik jednostki cieńszy od pisku"
17 Sierpnia, 2009 - 21:16
pisał Majakowski. W tej sytuacji miliony ofiar to logiczna konsekwencja, "jednostka zerem, jednostka bzdurą".
Brrr...
Pozdrawiam,
Sówka
Poemat konca po polsku?
21 Września, 2009 - 12:47
Dzien dobry!
Jestem z Rosji i bardzo lubie Cwjetajewoj. Ale nie moge wyszukac
"Poemat konca" po polsku. Moze ktos wie gdzie moge to wyszukac?
Przepraszam za moj polski, dopiero zaczynam sie uczyc =)
Dziekuje bardzo.
Pozdrawiam!
Oleg.
Parafraza
23 Września, 2014 - 16:57
Tęsknota za ojczyzną! Rzewność!
Od dawna znane to złudzenie!
Mnie absolutnie wszystko jedno,
Gdzie być samotną nieskończenie.
równie dobrze można napisać:
Tęsknota za najbliższym! Rzewność!
Od dawna znane to złudzenie!
Mnie absolutnie wszystko jedno
Z kim być samotną nieskończenie.
Zastrzegam, iż moim celem nie było podważanie geniuszu Autorki, lecz wskazanie na uniwersalność Jej dzieł i swobodę interpretacji bez zatracania ich głębi.