Zjazd KC PO, czyli obraza inteligencji i rozumu

Wszyscy niezależni, a więc nieodmóżdżeni przez postęp i modernizację komentatorzy kolejnego zjazdu komitetu centralnego Platformy Obywatelskiej, zwracają uwagę na fakt kompletnego oderwania się pierwszego sekretarza i aparatu partyjnego PO od rzeczywistości. Wyrazem tego oderwania było nie tylko gorąco oklaskiwane przez delegatów przemówienie pierwszego sekretarza, ale i sceny z sali zjazdowej, gdzie w pierwszym rzędzie zasiadł kolekcjoner szwajcarskich zegarków Sławomir i owacyjnie witana HGW, której fotel partia cudownie obroniła.

Trzecie expose pierwszego sekretarza, który po sześciu latach od zapowiedzianego cudu gospodarczego, zapowiedział skok cywilizacyjny z samego dna gospodarczej klęski, nędzy budżetowej i wykrytej największej w historii afery łapówkarskiej - poruszyć mogło jedynie kretynów, lub ludzi kompletnie zaślepionych. Zaślepionych wiarą w Wielkiego Przywódcę. Bo przecież wystarczą te słowa Wielkiego Przywódcy Donalda by zrozumieć, że zaczyna on bredzić jak sam Kim Ir Sen: Czas wejść na kolejny poziom, teraz skok cywilizacyjny może wreszcie dotyczyć ludzi - mówił premier (gorące oklaski). Fundamenty tego skoku już są – przekonywał Wielki Przywódca (długie, spontaniczne oklaski). - Między innymi w postaci modernizacji dróg i innych części infrastruktury, a także powstające ośrodki badawcze (owacja na stojąco). - Od jutra to wszystko musi pracować dla Polaków - dodał Donald Tusk (niemilknąca owacja, przerywana okrzykami: Donald! Donald! Donald!)…

Oczywiście to nieważne, że Tusk od sześciu lat zamroził progi podatkowe, obniżył rewaloryzację rent i emerytur, nie zgadza się na podwyższenie płacy minimalnej i podwyższył wiek emerytalny dla wszystkich Polaków - wbrew opinii związków zawodowych i dwóch milionów Polaków, których wniosek o referendum Tusk i jego partia wrzucili wraz z koalicjantem do kosza na śmieci. To nieważne, że w poziomie innowacyjności jesteśmy na samym dnie Europy, gdyż nie mamy nawet własnego przemysłu, gdzie te innowacje byłyby wdrażane. To nieważne, że grubo ponad dwa miliony Polaków uciekło z Polski w poszukiwaniu chleba, a ponad 13 procent z tych, którzy zostali, jest bez pracy. Teraz okazuje się, że „skok cywilizacyjny może wreszcie dotyczyć ludzi” (sic !) Może, ale przecież nie musi, tak jak było z zapowiedzianym przez Tuska cudem gospodarczym. Tak jak było ze wszystkim cudami, włącznie z Wielką Informatyzacją Polski, którą Tusk zamienił w największą aferę korupcyjno-łapówkarską od początków naszej państwowości.

Tusk wskazując na fundamenty do skoku z samego dna - wymienia drogi i inne części infrastruktury oraz powstające ośrodki badawcze. Czy do tych ośrodków badawczych Tusk zalicza komisję „badawczą” Laska, na którą poszło już ca. pół miliona złotych z naszych podatków ? A dlaczego nie wspomina Tusk zmodernizowanych mostów ? Czyżby dlatego, żeby „skok cywilizacyjny” nie kojarzył się nikomu ze skokiem z mostu – do czego ucieka się coraz więcej Polaków ? W dzisiejszej Polsce Donalda Tuska w wyniku samobójstw umiera rocznie więcej osób niż w wypadkach drogowych, a w porównaniu z 1951 rokiem, od kiedy prowadzona jest wiarygodna statystyka, liczba samobójstw wzrosła o ponad 300 proc. w przeliczeniu na 1000 mieszkańców ! Skok „cywilizacyjny” w zakresie liczby samobójstw jest więc wyraźny i nie sposób go nie skojarzyć z wprowadzanym przez Wielkiego Przywódcę i jego partię „postępem”…..

Drogą do dalszego postępu ma być czystość moralna partii, czego widomym znakiem był siedzący na zjeździe obok Tuska, Sławomir Nowak. Tusk mógł więc – niczym udający premiera Robert Górski z kabaretu Moralnego Niepokoju – ryczeć z mównicy zjazdowej: „Kto w Platformie Obywatelskiej, nie łamiąc prawa, złamał dobry obyczaj lub nasze standardy, pożegna się z kandydowaniem do jakiegokolwiek stanowiska publicznego” – podkreślając przy tym – „że każdy, kto złamał prawo, a sprawuje władzę, powinien szykować się na spotkanie ze służbami”.....

Ile osób siedzących przed telewizorami skręciło się ze śmiechu, słysząc premiera, który udając Roberta Górskiego mówił o dokonanym postępie w służbach: "Przebudowaliśmy je po to, by jeszcze mocniej, bardziej precyzyjnie kontrolowały władzę" ?

Spontaniczne oklaski delegatów, którymi przerywane było trzecie już expose Donalda Tuska, były potwierdzeniem, że nie tylko pierwszy sekretarz KC PO kompletnie odjechał, ale i cały aktyw partyjny PO żyje w innej rzeczywistości niż Polacy. Tusk, wspominając coś o Monty Pythonie w kontekście opozycyjnych partii nie zauważył, że sam już przypomina Wielkiego Przywódcę Kima, któremu zamarzyła się nieśmiertelność. O tym marzeniu pisze w swojej książce uciekinierka z Korei Północnej Kim So-yeon, która w latach 1982-1992 kierowała zespołem najlepszych krajowych ekspertów medycznych, którzy mieli jeden cel – przedłużyć życie Wielkiego Przywódcy. A nic lepiej nie przedłuża życia, jak codzienny śmiech. Celem ostatniego zjazdu PO było dokładnie to samo, więc zastosowano się do wskazówek uciekinierki z Korei Północnej. Jak pisze w swej książce Kim So-yeon: „Zapraszaliśmy aktorów, żeby odgrywali komedie dla przywódcy. Dodatkowo przed Kimem występowały 5 i 6-letnie dzieci, których zadaniem było jedynie robienie uroczych rzeczy – powiedziała So-yeon. Każdy wykonawca, który rozśmieszył Wielkiego Przywódcę 5 razy w ciągu dnia, otrzymywał tytuł "zasłużonego aktora".

Ale w naszym - skorumpowanym do cna kraju, gdzie największa afera łapówkarska jest efektem sześciu lat rządów Tuska - nie znajdzie się aktora, który rozśmieszył by Wielkiego Przywódcę Donalda. Dlatego Wielki Przywódca Donald zmuszony został sam siebie i gawiedź rozśmieszać, opowiadając historie godne "zasłużonego aktora" Korei Północnej. Bo przecież te brednie Tuska nie mieszczą się w kategoriach elementarnej inteligencji i rozumu. To czysta farsa, albo już Nowa Wiara w Wielkiego Wodza Donalda, będąca połączeniem wiary w Kima i groteski. O tej wierze wspomniał przecież sam pierwszy sekretarz KC Platformy Obywatelskiej w swoim expose mówiąc: "Utrzymanie wiary, tej wewnętrznej determinacji, ale i wiary Polaków, że partia potrafi utrzymać wysokie standardy życia publicznego także wobec tych, którzy nie łamiąc prawa, łamią dobre obyczaje”…

Nie trzeba dodawać, że słowa o utrzymanie w narodzie wiary w partię i w jej Wielkiego Przywódcę, najbardziej owacyjnie przyjęli dwaj funkcjonariusze PO: kolekcjoner Sławomir Nowak, któremu prokuratura postawiła zarzuty, a który jako pierwszy dostrzegł boskość Donalda, oraz Halicki. Ten ci to dostrzegł, że Donald przeprowadzi partię przez wzburzone morze do raju. Do platformerskiego raju, gdzie już żaden prokurator nie będzie ciągać na przesłuchania członków partii, dzięki której - zgodnie ze słowami Wielkiego Przywódcy: "Polska może być zadowolona z ostatnich dwóch lat rządów, ale Polacy niekoniecznie"…

Szatańskim zaiste pomysłem Wielkiego Przywódcy i jego partii jest budowa zadowolonej Polski, ale bez udziału Polaków. Słowa Tuska na zjeździe PO, że „teraz skok cywilizacyjny może wreszcie dotyczyć ludzi”- ujawniają szatański pomysł budowy na terenie Polski cywilizacji, ale bez udziału ludzi ! Czyżby zatem rządzili nami zombie lub wampiry, które teraz zebrały się na swoim zjeździe, by nam zrobić jeszcze lepiej ?