Tajemnicza notatka Gosiewskiego

Obrazek użytkownika kataryna
Kraj

Szkoda, że dziennikarze nagłaśniający
dzisiaj informacje o tajemniczym uwikłaniu Gosiewskiego nie poprosili
posłów z komisji o jawne przecież dokumenty, zamiast opierać się
wyłącznie na ich relacjach, bez znajomości dokumentu źródłowego nie da
się merytorycznie rozmawiać, zwłaszcza
jak się wie co dziennikarze potrafią wyrzeźbić z niczego, patrz, afera
z pismami Draby. Bardzo jestem ciekawa wyjaśnień Gosiewskiego,
niestety, media na razie głównie zaciemniają obraz, nijak się w tym
połapać nie można.

Gazeta Wyborcza: Przemysław
Gosiewski za rządów Jarosława Kaczyńskiego koordynował grupą roboczą
przygotowującą nową ustawę hazardową, w której miały znaleźć się m.in.
dopłaty do gier na automatach i w kasynach (propozycja ówczesnej
minister finansów Zyty Gilowskiej) oraz wprowadzenie tzw. wideoloterii,
którymi zarządzałby Totalizator Sportowy (propozycja ta miała być
zawarta w projekcie przedstawionym przez Gosiewskiego).

Po co w projekcie Gosiewskiego mogło się znaleźć wprowadzenie
wideoloterii, skoro wideoloterie są w ustawie o grach losowych od 2003
roku, jako monopol państwa, czyli Totalizatora właśnie? Tego
dziennikarz niestety nie wyjaśnia a mi się odechciewa dalej brnąć w
rewelacje spisane przez kogoś kto chyba nie wie nawet jaki był stan
prawny gdy Gosiewski rzekomo wprowadzał wideoloterie do ustawy, w
której od trzech lat były. Czekam więc na oryginalne kwity i na
przesłuchania, bo to co się dzieje w mediach to głównie szum
informacyjny, ubogi w konkrety.

Nie znaczy to jednak, że dzisiejszy artykuł "Polski" nie przynosi
żadnych ciekawych informacji. Przeciwnie, informacja o notatce
Gosiewskiego i reakcji Kaczyńskiego jest  intrygująca.

TVN24: Jak
wynika ze służbowej notatki stworzonej 2 sierpnia 2006 roku przez
Przemysława Gosiewskiego, jego klubowy kolega Krzysztof Jurgiel 23
lipca 2006 poprosił do o spotkanie w sprawie ustawy hazardowej. W
rozmowie brała udział także Anna Cedrowska, p.o. zastępcy dyrektora
Departamentu Służby Celnej Ministerstwa Finansów. To właśnie oni
podczas rozmowy mieli przekazać Gosiewskiemu informację, że projekt
ustawy, który pochodzi od ówczesnego wiceministra finansów Mariana
Banasia, trzeba złożyć jako projekt klubowy. Dlaczego? Jak Gosiewski
zapisał w notatce: "Anna Cedrowska stwierdziła, że (...) powodem
wniesienia powyższego projektu jako inicjatywy poselskiej jest fakt, że
departament zajmujący się grami losowymi jest "uwikłany" i że złożenie
tego projektu jako przedłożenia rządowego byłoby w związku z tym
niemożliwe, zaś jego ocena - stronnicza" - wyjaśniał Gosiewski. Tuż po
tym Gosiewski, jak wyjaśnia w notatce służbowej, wydaje Radcy Szefa
Kancelarii Prezesa Rady Ministrów polecenie przesłania tekstu ustawy
niezwłocznie do ministra finansów. Ustawa trafia do resortu 27 lipca
2006 roku. Ówczesny premier Jarosław Kaczyński po zapoznaniu się z
notatką postanawia przekazać ją do CBA. 28 sierpnia 2006 roku
sekretariat premiera wysyła ją oficjalnie Mariuszowi Kamińskiemu. Jakie
były dalsze czynności szefa CBA, by wyjaśnić "uwikłanie "urzędników i
co stało się z notatką, nie wiadomo. Podczas konferencji prasowej
Jarosław Kaczyński przyznał, że to właśnie nieprawidłowości były
przyczyną rozwiązania w 2006 roku Departamentu Gier Losowych w
Ministerstwie Finansów i usunięcia ze stanowiska jego dyrektora.

Usuniętym przez Kaczyńskiego dyrektorem Departamentu Gier Losowych był
Marek Oleszczuk. Bardzo ciekawa postać. Oto co na jej temat pisał
bloger Aleksander Ścios. Przytaczam obszerne fragmenty, bo warto
prześledzić karierę Oleszczuka, przed i po tym jak go wyrzucił
Kaczyński.

Aleksander Ścios: W
czerwcu 2006 roku, ze stanowiska dyrektora Departamentu Gier Losowych i
Zakładów Wzajemnych został zwolniony Marek Oleszczuk – piastujący tę
funkcję od 1995 roku. Sam departament został zlikwidowany. (...)
Decyzja ta zapadła pod wpływem raportu Najwyższej Izby Kontroli,
dotyczącącego sprawowania nadzoru i kontroli przez MF nad dwoma
państwowymi spółkami hazardowymi: Totalizatorem Sportowym i Polskim
Monopolem Loteryjnym. (...) NIK największe zastrzeżenia miał właśnie do
umowy z Intralotem. Zdaniem izby, władze PML naruszyły w ten sposób
ustawę o grach, bo scedowały monopol zastrzeżony dla państwa na
nieuprawnioną do tego grecką spółkę (Intralot przygotowywał nawet
regulaminy poszczególnych loterii, a PML jedynie miał przedstawiać je w
MF do zatwierdzenia). Według NIK odpowiedzialność za ten stan ponosił
Marek Oleszczuk, który grudniu 2002 r. wydał opinię, że umowa nie
narusza ustawy o grach. Zdaniem izby, opinia ta była nierzetelna, a
przed jej wydaniem Oleszczuk powinien skonsultować się z Departamentem
Prawnym MF. Wkrótce, bo już w kwietniu 2007 roku pan Oleszczuk stał się
krytykiem zmian w ustawie o grach i zakładach wzajemnych, planowanych
przez Zytę Gilowską. Chodziło wówczas o wprowadzenie 10 proc. dopłat do
zakładów hazardowych, dzięki czemu budżet miał zyskać ok. 250 ml zł
rocznie. (...) Wówczas, w 2007 roku prasa cytowała krytyczne głosy
dwóch oponentów - Marka Oleszczuka, który twierdził, że „Realizacja
tego pomysłu po prostu zarżnie branżę hazardową. I w efekcie wpływy do
budżetu i na cele społeczne, takie jak NCS, zamiast wzrosnąć, spadną”
oraz wtórującego mu dzielnie Jana Koska - wiceprezesa Związku
Pracodawców Prowadzących Gry Losowe i Zakłady Wzajemne – jednego z
bohaterów afery hazardowej. Niewykluczone, że z powodu zasług na rzecz
ochrony interesów Skarbu Państwa, pan Marek Oleszczuk był w styczniu
2008 roku jednym z kandydatów Ministra Skarbu na członka Rady
Nadzorczej spółki Totalizator Sportowy. Wraz z Oleszczukiem minister
Grad zgłosił wówczas Jerzego Kubarę – kandydata do Sejmu z listy PO,
właściciela firmy ABAKUK, w której pracowała asystentka sejmowa
Zbigniewa Chlebowskiego. Na portalu hazardowym E-Play, w artykule –
przedruku z „Trybuny”, zatytułowanym „Desperados Skarbu Państwa”
niezwykle sugestywnie opisano konkurs na prezesa i członków zarządu
Totalizatora Sportowego z 2008 roku. Czytamy tam m.in.: „Z pozoru
sprawa konkursu w Totalizatorze nadaje się na żart. Wiadomo, po co jest
organizowany i jakie kryteria trzeba spełnić (najlepiej być znajomym
ministra Schetyny albo Leszka Balcerowicza), by zasiąść we władzach
firmy i cieszyć się przyzwoitymi zarobkami.[...] Dziś resort skarbu
wykazuje nadzwyczajny brak zainteresowania tym, co dzieje się w
Totalizatorze. Przyznaje na piśmie, że nawet nie jest w stanie ustalić
tożsamości osób zasiadających w kierownictwie spółki! I w ogóle
zachowuje się jak mocno pijany nocny stróż. Czy jest to przypadek, czy
też efekt świadomej strategii? Jakiś czas temu na łamach „TRYBUNY”
postawiliśmy tezę, że realny wpływ na to, co dzieje się w Totalizatorze
ma nie minister Aleksander Grad, a minister spraw wewnętrznych Grzegorz
Schetyna. Dziś możemy powiedzieć, że to obowiązujący w środowisku
ekspertów branży hazardowej pogląd”. Ponownie pana Oleszczuka można
było dostrzec, gdy 22 maja 2009 r, w Villa Foksal w Warszawie odbył się
panel dyskusyjny pt. „Perspektywy polskiego hazardu”, zorganizowany
przez portal E-Play. Na spotkanie zaproszeni zostali przedstawiciele
urzędów, organizacji gospodarczych oraz firm reprezentujących
poszczególne sektory rynku hazardowego.O czym mówił niedawny kandydat
do RN państwowego Totalizatora? „Ministerstwo Finansów ma wszelkie
narzędzia do tego, aby przygotować w sposób profesjonalny model
funkcjonowania tego rynku, w oparciu o badania i analizy. Tymczasem nie
widać przemyślanej strategii, która obecnie wydaje się być efektem
doraźnych działań fiskalnych” - dowodził Oleszczuk i zaproponował
„stworzenie ogólnopolskiej platformy skupiającej organizacje branżowe,
która sformułowałaby jednolite stanowisko, podejmując działania w
kierunku stworzenia wyrazistego wizerunku branży”. Można się
zastanawiać – czyje interesy reprezentują tacy ludzie i w czyim imieniu
Marek Oleszczuk miałby występować w RN Totalizatora Sportowego?

Ciekawe, prawda? Najbardziej mi się podoba kandydatura Oleszczuka do
Rady Nadzorczej Totalizatora Sportowego, wygląda na to, że córka
Sobiesiaka nie była jedynym pomysłem na kontrolowanie konkurencji od
wewnątrz. Bo jeśli to nie przypadkowa zbieżność nazwisk, to Marek
Oleszczuk był  w okresie między dyrektorowaniem w Departamencie Gier, a
kandydowaniem do Rady Nadzorczej Totalizatora, przedstawicielem firmy
Casino Gold. W każdym razie jakiś Marek Oleszczuk, przedstawiony jako
Dyrektor Generalny, reprezentował Casino Gold na sesji Rady Miasta
Oborniki, gdy ta decydowała o lokalizacji salonu gier na automatach dla
tej firmy. Niewykluczone jednak, że to inny Marek Oleszczuk. A jeszcze
inny Marek Oleszczuk występuje ostatnio jako przedstawiciel
Stowarzyszenia Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich. Albo
branża hazardowa ma wyjątkowe szczęście do Marków Oleszczuków, albo to
ta sama osoba, o bardzo rozległych hazardowych zainteresowaniach. Co rzuca ciekawe światło na ujawnioną, czy raczej
skrótowo omówioną, notatkę Gosiewskiego.

Zapowiadają się naprawdę
bardzo ciekawe przesłuchania. Wątek notatki Gosiewskiego skutkującej rozwiązaniem całego Departamentu Gier wygląda bardzo obiecująco, sprawa jest chyba rozwojowa. Ciekawe kogo trafi wypuszczona dzisiaj strzała. 

Aleksander Ścios: Czyich interesów strzeże afera hazardowa?

Brak głosów

Komentarze

Taki sportowy transfer by sie przydał... Może PO go kupi? W końću sprawny organizacyjnie... pasowałby do nich ;)

Vote up!
0
Vote down!
0
#38414

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#38429

Gosiewski za Muchę!

Vote up!
0
Vote down!
0
#38431

zostanie przypisana PISowi

no coż....

wszak plamy na słońcu,to też wina PISu........:(

 i ze gdzies Murzynow biją,to napewno PIS maczał w tym palce...

poniewaz nie wspieram swoimi skromnymi złotowkami mieszadełka ani piszących

tam

dziennikarzy,trudno mi bedzie podjąć dyskusję................

ale wiem jedno,ze te kolorowe figurki na obrazku

bardzo mi przypominają Plastelinowych dziennikarzy,o ktorych TAK

jednoznacznie pisał WILK,ten ktorego SALON za to  ZA TO zabył na smiert prasową.....:(

TYLKO,WILKA czytamy a SALON,nie.....Wilka kupujemy,a mieszadełko

wyrzucamy z naszej rzeczywistosci,............:(

 

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#38446