Im dalej w las, tym więcej drzew...

Obrazek użytkownika matka trzech córek
Historia

Pierwsze ulotki wzywające Ukraińców do mordowania swoich polskich sąsiadów zrzucały na Wołyń sowieckie samoloty w 1939 roku!

Antoni Sienkiewicz, jedna z niedoszłych ofiar rzezi wołyńskiej wspomina:

„…Pamiętam także, jak jeszcze we wrześniu 1939 r. Sowieci zrzucali z samolotów ogromne masy ulotek na których było napisane po polsku tak: „Bierzcie widły, kosy i siekiery i bijcie panów polskich!” Mnóstwo takich ulotek zrzucili także na naszą kolonię Piński Most, na Dominopol i na całą naszą okolicę. Widziałem jak wielu ludzi zbierało te kartki i czytali, także ja osobiście czytałem jedną z takich ulotek sowieckiej, zbrodniczej propagandy. Oczywiście nikt z nas nie wierzył Sowietom i nikt rozumny, nie traktował poważnie tego o co do nas apelowali. Trzeba w tym momencie przyznać, że nawet Ukraińcy tym razem zachowali się biernie i na Polaków, nawet tych najbogatszych nie napadali…”
http://wolyn.freehost.pl/wspomnienia/pinski_most-sienkiewicz_antoni.html

Nie dziwi zatem wstrzemięźliwość ukraińskich władz w wydawaniu opinii co do okoliczności zbrodni dokonywanych podczas ostatniej wojny na terenach należących do II Rzeczypospolitej, okupowanych kolejno przez ZSRR, Niemcy, a następnie włączone do Ukraińskiej Republiki Radzieckiej, przekształconej następnie w niezależne państwo o nazwie Ukraina.
Słyszy się nawet głosy o niemożliwości przyjęcia odpowiedzialności za czyny rodaków wobec faktu braku ukraińskich władz państwowych w czasie trwania dramatu stu tysięcy polskich mieszkańców owych terenów.

Władzom Ukrainy nie zależy na badaniu tej karty przeszłości, bo poza wykazaniem haniebnej roli swoich obywateli w „czystkach etnicznych o cechach ludobójstwa”, to podczas ustaleń okoliczności rozgrywającego się dramatu, odkryte zostaną niejednoznaczne i wielowątkowe działania inspiratorów tych mordów.

Owi „inżynierowie” projektu, niekoniecznie chcieliby zostać zidentyfikowani, ponieważ zagroziłoby to interesom współczesnych kręgów politycznych, które są w mocy skutecznie zastopować wszelkie inicjatywy mające na celu wyjaśnienie rzeczywistych motywów Zbrodni Wołyńskiej.

Pod silnym naciskiem polskiej opinii publicznej, zarówno polskie jak i ukraińskie władze, zmuszone zostały do odniesienia się do zaistniałych w 1943 roku faktów. Przypadająca w tym roku siedemdziesiąta rocznica Rzezi Wołyńskiej wpisuje się silnym akcentem w ciągnący się od siedmiu dziesiątków lat, okres trudnego przebijania się prawdy o zbrodniach ukraińskich na narodzie polskim.

Zapewne „inżynierowie” owi, zainspirowani listem biskupów polskich do biskupów niemieckich, który sprawił niegdyś, że oba katolickie kościoły zapoczątkowały proces pojednania polsko-niemieckiego, co w efekcie przyniosło dialog i poprawne stosunki międzynarodowe, wyobrazili sobie, że działając analogicznie, osiągną podobny skutek.
Dowodem na to jest niespodziewana aktywność duchowieństwa ukraińskiego, które z dużym zaangażowaniem włączyło się obchody 70 rocznicy Rzezi Wołyńskiej zwracając się do obu narodów ze stosownym orędziem:

„…Odebranie daru życia należy potępić! Wszyscy ludzie są dziećmi Bożymi, wszystkim więc Stwórca dał przykazanie "Nie zabijaj!".

Tak, jesteśmy ich potomkami i żyjemy na ziemi, gdzie to się wydarzyło. Lecz nie mamy prawa osądzać, a tym bardziej karać czy się mścić. Jesteśmy przede wszystkim chrześcijanami i do nas zwraca się Chrystus słowami apostoła Pawła: "Nikomu złem za złe nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wobec wszystkich ludzi. Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi! Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości" (Rz 12, 17-19)…”

Zapewne ukraińscy duchowni, którzy orędzie przygotowali, zdają sobie sprawę z tego, że w świadomości Polaków, postać MEDIATORA, którą przyjęli, nie jest pozbawiona smug i cieni, bo poza nielicznymi ukraińskimi kapłanami, którzy wspierając polskich współobywateli, poświęcili swoje życie, zdrowie i bezpieczeństwo, byli też i tacy, jak ten ze wspomnień Ofiar:

http://www.zbrodniawolynska.pl/
„…
Znaczący był w tym również udział duchowieństwa. W wielu miejscowościach prawosławni (a w Małopolsce Wschodniej – greckokatoliccy) duchowni urządzali akty poświęcenia narzędzi, którymi byli mordowani Polacy. Anna Szumska, łamiąc zakaz ojca, wraz z cioteczną siostrą wybrała się do sąsiedniej wsi Horodno, aby zobaczyć, po co spotykają się tam Ukraińcy: „Zachodzimy, tam masa ludzi. Koło jeziorka jakiś ołtarz zrobiony, batiuszka [ksiądz prawosławny] już jest. A ludzi masa, furami pozajeżdżali, z daleka. Stanęliśmy koło Ukrainki i słuchamy. Batiuszka modlił się. A ludzie, mężczyźni, przeważnie coś w rękach mają. Ten ma siekierę, ten ma nóż, ten ma kosę, ten ma jakieś widły. […] Ten batiuszka modli się, obraca się do ludzi: »Ukraina! Priszoł czas twojej własti«. Taką naukę im dawał i wreszcie mówi tak: »Bery kosu, bery niż i na Lacha i ryż…«. To znaczy, żeby szli rżnąć tych Polaków. ..”

Tak więc, drodzy Bracia w Wierze, Duchowni ukraińscy. Może najpierw powinniście zacząć od rodaków, by ich uświadomić, bo wielu nie zna prawdy o swoim kraju, a morderców nazywa bohaterami, stawiając im pomniki.

Problem polega na braku wiedzy i świadomości, i to nie o polską stronę tu chodzi, bo my potrafimy pamiętać, współczuć, oddawać honory bohaterom, nawet jeśli byli rodzonymi braćmi katów naszych bliskich .
http://www.zbrodniawolynska.pl/ukrainscy-sprawiedliwi

Warto też, by podczas liczenia ofiar polskich odwetów, zwrócić uwagę na okoliczności śmierci, którą zginęli, bo ŚMIERĆ ŚMIERCI NIERÓWNA i nie po to trwają dysputy ze zwolennikami eutanazji, by wykazać, że niczym się nie różni:
„Cytat "Mamy zdjęcia spod Buczacza, gdzie polskie dzieci przybito po pięcioro (tzw. "wianuszki") do drzew w dużej, starej alei lipowej i nazwano to "drogą do wolnej Ukrainy". Ponadto dzieci rozdzierano za nogi. W Parośli wyrżnięto wioskę, później w domu sołtysa zebrali się oficerowie UPA, pili i jedli, ciesząc się, że Polaków "wyrżnęli". Przybili nożem do blatu stołu dwumiesięczne dziecko i wsadzili mu w usta kiszony ogórek - przypomina potworne okoliczności ludobójstwa UPA Romuald Wernik."

Najpierw więc świadomość, by teksty w gazetach nie wygląły jak ten:

Początek cytatu. "...Ukraińcy nie wiedzą o tragedii wołyńskiej - wkrótce 70. rocznica rzezi
IAR | dodane 2013-06-18 (15:22) |

Tragedia wołyńska dla większości Ukraińców jest nieznanym faktem. Wiedzą o niej mieszkańcy zachodniej części kraju, gdzie doszło do masakry ludności polskiej i działań odwetowych polskiego podziemia. W mediach o tragedii wołyńskiej wspomina się na razie w kontekście pojednawczych gestów ukraińskich cerkwi oraz planów uchwał polskiego Sejmu.

W tym roku przypada 70. rocznica rzezi wołyńskiej, w której ofiarą ukraińskich nacjonalistów padło od 60 do 100 tysięcy Polaków i około 15 - 20 tysięcy Ukraińców.

Komitet na rzecz porozumienia

O tragicznej historii obu narodów może być głośniej, bo od wtorku w Warszawie lobbują za wspólnym stanowiskiem w sprawie Wołynia przedstawiciele ukraińskiego komitetu na rzecz porozumienia między narodami. Ukraińcy powołali go w kwietniu, a jego celem ma być pojednanie między Polską a Ukrainą przed wspólnymi obchodami wydarzeń wołyńskich.

• Kościoły katolicki i greckokatolicki będą rozmawiać o rzezi na Wołyniu
Komitet nie chce, by Wołyń był wykorzystywany politycznie - mówił w radiowej Jedynce ambasador Ukrainy w Polsce Markijan Malski. Delegacja komitetu przybywa do Polski na dwa dni i chce spotkać się z przedstawicielami partii, posłami, senatorami. Zamierza także rozmawiać z przedstawicielami kancelarii prezydenta.

Delegacja nie ma charakteru rządowego. Ambasador zapewnia jednak, że jej skład świadczy o tym, iż cieszy się wysokim autorytetem. W komitecie działają między innymi pierwszy prezydent niepodległej Ukrainy Leonid Krawczuk, były wicepremier Iwan Wasiunyk, a także duchowni najwyższego szczebla i intelektualiści.

Z inicjatywą pojednania polsko-ukraińskiego przybędą 27 czerwca do Polski ukraińscy duchowni. Na czele tej delegacji ma stanąć zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Ambasador ma nadzieję, że hierarcha porozmawia wówczas z przedstawicielami polskiego kościoła i uzgodni z nimi wspólne stanowisko w sprawie Wołynia.

Zrozumienie dla tragedii

Problemem w zrozumieniu tragedii wołyńskiej wśród Ukraińców jest ogrom strat, jakie ten naród poniósł w czasie wojny. Historyk i dziennikarz Ołeksandr Zinczenko podkreśla w rozmowie z Polskim Radiem, że część Ukraińców nie rozumie polskiego podejścia do historii. Wynika to z tego, że skala represji, która ich dotknęła, była o wiele większa. W wyniku działań władz komunistycznych, w tym Wielkiego Głodu, zginęło 5-6 milionów Ukraińców. Liczba ofiar w czasie II wojny światowej waha się od 8 do 10 milionów osób.

- Oczywiście nikt nie będzie mówić o tym, że zbrodnia wołyńska to było coś dobrego. Ale przyjeżdża ktoś z Polski i mówi o ludobójstwie, a Ukraińcy słuchają i zastanawiają się, jak sto tysięcy ofiar może być ludobójstwem - mówi historyk.

Kolejna kwestia to brak wiedzy o polskiej tragedii. Na temat zbrodni wołyńskiej nie mówi się w najważniejszych kanałach telewizyjnych, milczą gazety. Media tradycyjnie bowiem unikają na Ukrainie informowania o wydarzeniach historycznych. By zmienić tę postawę, IPN zaprosił do studyjnego wyjazdu naWołyń ukraińskich dziennikarzy.

Jurij Banachewycz z Ukraińskiej Agencji Prasowej podkreśla, że w tamtych wydarzeniach straty ponieśli i Ukraińcy, i Polacy. Dodaje, że nie ma usprawiedliwienia dla tamtej zbrodni. Jego zdaniem nie ma sensu licytacja na liczby, ponieważ każde istnienie ludzkie to jest wartość.

Dla Julii Fingaret dziennikarki telewizji Kanał "5" niezwykle ważnym jest ukazanie zbrodni wołyńskiej bez wzajemnych oskarżeń i żalu, jako wspólny tematu do rozmowy i zbliżenia. Nie będę starała się określać strony, która jest winna - tłumaczyła dziennikarka, ale będę chciała ukazać okoliczności, które doprowadziły do takiej sytuacji.

Z kolei Vakhtang Kipiani, redaktor naczelny strony internetowej "Prawda Historyczna", zapewnił, że będzie koncentrował się na pokazaniu i zrozumieniu stanowisk obu stron. Widząc polski punkt widzenia, nie zawsze się z nim zgadzamy - tłumaczył i dodał, że Ukraińcy mogą się przyjaźnić z Polakami, ale są tematy nie tylko w polsko-ukraińskich, lecz też ukraińsko-żydowskich i ukraińsko-rosyjskich stosunkach, gdzie nigdy nie dojdą do pełnej zgody.

Ihor Tymoc z gazety "Wysoki Zamek" chciałby z kolei pokazać zbrodnię wołyńską tak, by w przyszłości móc stworzyć jeszcze mocniejszą nić współpracy z Polakami.

Zbrodnie na Wołyniu były dziełem Ukraińskiej Powstańczej Armii. Na rozkaz UPA i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów przystąpiono do planowego i masowego terroru. Polskie wsie i dwory były palone i burzone, a ludność mordowana. Rzeź trwała w okresie od lutego 1943 do lutego 1944 roku. Kulminacja terroru przypadła na lipiec i sierpień 1943 roku. W odpowiedzi na ataki Polacy rozpoczęli akcję odwetową. Według historyków ukraińskich, z rąk polskich zginęło około 20. tysięcy Ukraińców..." Koniec cytatu.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)

Komentarze

Ponieważ tematu nie znam zbyt dobrze mam pytanie: za którym drzewem czai się Józef Stalin? Napisałaś, że ulotki zrzucane przez sowieckie samoloty wzywały do rzezi już w 1939 roku. Czy są jakiekolwiek poszlaki wskazujące na ZSRS jako decydenta w rzezi wołyńskiej?

Kolejny problem: czy obecna Ukraina jest w sensie prawnym państwem post-sowieckim, czy nacjonalistycznym? To jest ważny problem, bo trzeba się zdecydować na jedną z wersji:

- jeśli Ukraina jest państwem post-sowieckim, to trzeba udowodnić, że za rzezią wołyńską stał Józef Stalin (lub przynajmniej władze USRS) i domagać się odszkodowania od Rosji i Ukrainy łącznie.

- jeśli Ukraina jest państwem nacjonalistycznym, to trzeba udowodnić, że prawo miedzynarodowe (statu MTK i inne) zezwala na sądzenie narodu bez państwa, który potem to państwo jednak założył.

Kolejne pytanie to pytanie o podział odpowiedzialności między decydentów i wykonawców, proporcje winy. Opisywana scena święcenia przez popa narzędzi zbrodni świadczy, że ci ludzie byli ciemni i nieuświadomieni, i że manipulowali nimi agenci NKWD w kościele prawosławnym. Wcale mnie to nie dziwi, zważywszy na relacje państwo-kościół w prawosławiu. Jakie sa proporcje winy decydenta i wykonawcy?

Czy ktoś umie mi odpowiedzieć na te pytania?

alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#365873

sowieckiego państwa za zbrodnie dokonywane na Polakach jest prawdopodobna choć trudna do udowodnienia. Zwróćmy uwagę - państwo sowieckie było rzecznikiem rewolucji światowej jako elementu doktryny marksistowsko-leninowskiej. Swoje relacje z państwami ościennymi opierało na tej zasadzie.
I jest jeszcze argument rzadko przytaczany: za komuny w Dolinie Kościeliskiej w Tatrach był napis ku czci "partyzantów radzieckich". Obecnie już go nie ma, względnie zostały po nim nędzne resztki. Dotyczyło to lat okupacji niemieckiej. Skąd oni się tam wzięli, daleko nie tylko od granic Rosji czy państwa radzieckiego, ale też nawet od obszaru gdzie Łemkowie czy Ukraińcy stanowili istotną część ludności miejscowej? Przecież ten obszar, w czasach rozbiorów, był częścią Austro-Węgier a administracji rosysjkiej czy sowieckiej nie było tam nigdy?

Vote up!
0
Vote down!
0
#365890

Nie możemy się opierać na ogólnych przypuszczeniach i spekulacjach. Musimy mieć raczej jeśli nie dowody, to przynajmniej dość konkretne poszlaki. Ja bym koncentorwał się raczej na działalności bolszewickiej agentury wśród nacjonalistów ukraińskich przed 1939. A na to pewnie jakies materiały by się znalazło w Polsce. A przy lepszej koniunkturze może dałoby się namówić Ukraińców do otwarcia archiwum ichniego KGB. Tak po nitce do kłebka w końcu dotarlibyśmy do dowodów pośrednich, a może i bezpośrednich, że za rzeź na Wołyniu odpowiadało kierownictwo ZSRS.

jeśli ktoś z historyków nie podejmie takich badań, sprawa rzezi wołyńskiej nie zostanie nigdy pomyślnie rozwiązana. Szumne pojednania i gesty pomogą na krótką metę, a sprawa będzie przez Rosjan stale rozgrywana i odnawiana.

alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#365911

"Partyzanckie" oddziały sowieckie - czytaj sowieccy spadochroniarze" działały na terenie GG już w 1943 roku. Np. na Kielecczyźnie, czy Lubelszczyźnie. Nie mówiąc już o Kresach Wschodnich PR. Sowiecki Sztab Partyzancki był agendą NKWD. Ich głównym zadaniem było rozpoznanie terenu w aspekcie militarno-politycznym, a nie stricte militarnym, dotyczącym tylko sił niemieckich. I co się tu dziwić sowieckim partyzantom w Tatrach... ;-).

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#365921

http://www.nawolyniu.pl/wspomnienia/ocalic.htm

Vote up!
0
Vote down!
0
#366334