czas dragomanów
Eliminowaniu z języka polskiego słów zbyt łatwo zrozumiałych
i zastępowaniu ich mniej zrozumiałymi "transparentnościami", "implementacjami" i podobnymi substytutami nie towarzyszy implementacja transparentnych wyrazów obcych, które polskich substytutów nie mają.
Zmienioną do cna rzeczywistość niesposób opisywać, a cóż dopiero objaśniać, bez użycia takich niepolskich pojęć, jak Schadefreude czy Hassliebe, obrazowanszczina czy duszeszczipatielnost', a chyba też l'esprit i le reproche (ograniczam się do języków żywych, używanych przez część pokoleń nietkniętych agresją angloamerykańskiego imperializmu).
Gdybym nie był utrzymankiem ZUSu wyznaczyłbym wysoką nagrodę pieniężną dla pomysłodawcy polskiego odpowiednika rzeczownika "dragoman", zasługującego na zajęcie wysokiej pozycji w podręcznych słownikach polszczyzny, gdzie dziś próżno go szukać, choć wśród obywateli Rzeczypospolitej po prostu roi się od dragomanów - profesjonalnych i amatorów; jest ich czas, a może nawet epoka, niestety zresztą.
***
Zróbmy sobie przerwę, by nie wyczerpywać cierpliwości PT Czytelnika; sam czuję się już nieco wyczerpany, ale -
d.c.n.
ed. SG img 21:25
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1989 odsłon
Komentarze
Pójdę dalej,
15 Czerwca, 2013 - 20:50
bowiem dragomana znaleźć można w wikipedii pisanej językiem lengłydż, i jak ktos owym włada, to i polskie znaczenia dragomana sobie wyinterpretuje i w języku tubylczym zaimplementuje. Moja zagadka jest trudniejsza. Otóż rozmnożyli się niezwykle w ostatnich czasach chadataje. Choć ani oni sami, ani ich ofiary nie wiedzą, że są (lub zetknęli się z) chadatajami.
Kto wie cóż to za istoty i skąd przybyli?
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
@Smok Gorynycz
15 Czerwca, 2013 - 20:56
Bobrowskiego się czytało... ;-)
W tem przypadku konkretnem
15 Czerwca, 2013 - 21:21
akurat Nowaczyńskiego...:))
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
Ciekawe...
15 Czerwca, 2013 - 21:56
Nie bardzo mogę sprawdzić, poczciwe guglanie też mam utrudnione, zostaje zgadywać -
na mojego "czuja" może chodzić o urzędników.
???
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
Chadataje Kocie...
16 Czerwca, 2013 - 15:36
„Nikt się o (..) prawa nie troszczy, pod tym względem panuje najzupełniejsza arbitralność, każdy urzędnik w obrębie obowiązków sobie powierzonych, czuje się najzupełniejszym panem życia i śmierci interesantów. Każde prawo pisane jest na to, żeby on je mógł je stosować wedle woli swojej. I do tego stopnia to jest posunięte, że na wydziałach prawnych w uniwersytetach rosyjskich uczą tylko sposobów obejścia prawa, tak zwanych kruczków, które w każdej ustawie, przy każdym artykule muszą się znaleść. W Rosyi nie istnieją adwokaci, tylko chadataje, to jest doradzcy prawni, dopomagający do wyrabiania się z interesów. Wyrobienie się z interesu, znaczy tam wygranie sprawy najniepodobniejszej nawet za pomocą łapowego. Administratorem tego łapowego jest chadataj. On umawia się z urzędnikami i płaci im, biorąc z góry pieniądze od interesanta. A ponieważ niepodobno go skontrolować, ludzie ci dochodzą nieraz do olbrzymich majątków. To są właściwi tłumacze prawa w Rosyi i całej tej wiedzy nabyli w uniwersytetach.”
Nadwiślanin 12(1861), nr 19 z 20 lutego, szp. 3
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
Tak jakoś znajomo to brzmi...
16 Czerwca, 2013 - 17:46
czas się zatrzymał, czy ki diabeł???
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
Zmienioną rzeczywistość wbrew pozorom bardzo łatwo jest
15 Czerwca, 2013 - 21:02
opisać za pomocą kilku bardzo popularnych polskich słów wraz ze wszystkimi subtelnościami ich odmian, zdrobnień i odcieni. Myślę, że rzeczywistość została tak zmieniona, że opisanie ich TYMI słowy dokładnie, wręcz naukowo odzwierciedliłoby w czym przyszło nam żyć. A co do "dragomana" na myśl przychodzi mi słowo "szpion", gdyż uważam, że oba mają taką wschodnią (euroazjatycką i bliskowschodnią) konotację.
Pozdrawiam
HdeS
HdeS
@Hdes slowo szpion ma tyle wspolnego ze wschodem co
16 Czerwca, 2013 - 16:12
slowo epolet czy paraszut.
Do Wilka
16 Czerwca, 2013 - 20:30
A słowo bistro z Francją? :-)
<p>ro</p>
A na cóż nam ta egzotyka?
15 Czerwca, 2013 - 21:26
Tu, bliżej, w wygodnym fotelu, w sobotni wieczór nie zawadzi nam ół.
Z dragomanem, czy bez - byle z umiarem!
<p>ro</p>
To ci wlasnie wyksztalceni z wielkich miast starja sie byc
16 Czerwca, 2013 - 07:21
bardziej elokwentni niz ustawa dla nich przewidziala.
Moze oni poprostu tez nie znaja natyle Polskiego zebu uzyc slowo przejrzystny zamiast transparentny.
Moze slowo dragoman nie jest tak ponizajace jak narkoman i chodzi tu o ukrycie choroby uzalezniajcej.
To ze wnikaja do jezyka polskiego obce slowa nie jest zle bo czasem by wyszedl jakis dziwolag na okreslenie czegos co do tej pory nie bylo okreslane,jedynie jest zle ze sie zastepuje istniejace polskie slowa.
Od poczatku powstania jezyka polskiego w naszym jezyku mamy zaporzyczane tysiace slow ktore traktujemy jako typowo Polskie.
No mozna na sile zamieniac nazwy jak blok na mieszkaniowiec czy hebrajskie slowo balagan na nieporzadek czy dom na chata,willa to juz chalupa itd.
A te czadataje to pewnie ci co na ordynatorze sie lacza i se gadaja.
Moda na "tryndy"
16 Czerwca, 2013 - 19:28
Uszom i oczom nie wierze jak Polacy niszcza polski jezyk. Ludzie, ktorzy szczegolnie powinni dbac o czystosc polskiego jezyka, najbardziej ten jezyk zasmiecaja. Polskie slowa zastepuje sie jakimis dziwolagami, "spinuje", "ewenty", "trendy", "targetuje", "O.K." Gdy kilka dni temu uslyszalem pania Lichocka, ktora zamiast powiedziec kreci sie uzyla wlasnie takiego dziwolaga: spinuje, omal nie wypadl mi z rak kubek z herbata. Pan Sakiewicz w swoim artykule "Jak rozbija sie zwyciestwo" zamiast napisac, "Jezeli utrzymaja sie obecne tendencje", pisze : "Jezeli utrzymaja sie obecne trendy". Do czego to prowadzi, moim zdaniem do calkowitego zdegenerowania polskiego jezyka. Prawie wszyscy Polacy nie uzywaja juz disiaj slowa "dobrze", mowia O.K. chociaz nie wiedza skad pochodzi ten skrot (nawet wiekszosc Amerykanow nie wie skad sie wzial). Kochanowski, Sienkiewicz, Mickiewicz, Slowacki przewracaja sie chyba w grobach. Tusk niszczy Polske a prawie wszyscy Polacy polski jezyk, nie pozwalajmy aby do tego doszlo. RATUJMY PIEKNY POLSKI JEZYK !
Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain
Tryndy
16 Czerwca, 2013 - 20:27
Przepraszam, a czy "tendencja" jest słowem polskim?
Nieśmiało włączyłem się do konkursu - bezskutecznie. Ponawiam więc pytanie: kto dziś zrozumie słowo ół? Choć jest to jedna z najbardziej znanych i powszechnie spotykanych rzeczy.
Dragomanm którego zaproponował Andrzej Tatkowski, to słowo znane, i choć nie powszechne, jak sugeruje Autor - jest określeniem dość specyficznego, arabskiego tłumacza. Nie tylko treści mówionych bądź pisanych. I chyba o to "nie tylko" panu Andrzejowi chodzi Wkrótce będziemy potrzebowali drragomanów. Mam nadzieję, ze sami się nimi nie staniemy.
Smok Gorynycz zaserwował coś z kuchni dalekowschodniej - i chyba dosłownie. Udało mi się wygrzebać w sieci owego tajemniczego "chadataja" - jest taka sieć tajskich lub chińskich restauracji.
Obaj panowie straszą niezbyt miłą perspektywą, dlatego ja sobie dzisiaj serwuję ół (co czynię nader rzadko).
Pozdrawiam
PS
OK - czyli all correct - dość przewrotny speeling jak na Anglików, którzy nie "jarzą", co ma wspólnego Hamlet z miodem. :-)
<p>ro</p>
Ro!
16 Czerwca, 2013 - 20:56
Nie bądź taki, zdradź, co to ten ół!
Wczoraj prawie zwoje przegrzałam, ale nic nie wymyśliłam ;)))
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
Szary Kocie!
16 Czerwca, 2013 - 22:55
Jest to pradawne określenie napoju zwanego dziś niesłusznie piwem.
Piwo to było "coś do picia", napój: woda, sok, a nawet (przepraszam skautów piwnych) mleko. Z czasem ół stał się tak powszechny, że został jednym pijwem. Nawiasem mówiąc obecne odpowiedniki piwa w wielu językach też pochodzą od bibare, a angielskie "ejl" brzmi dość znajomo - gdzieś wyczytałem, ze wlaśnie słowem ale nazywano "chmielową zupę"
Pozdrawiam.
<p>ro</p>
Też rzadko serwuję,
17 Czerwca, 2013 - 08:30
ale dobrze schłodzone, do odpowiedniego jedzonka ;)))
Ół... sympatyczna nazwa!
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję!
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
Poza tym, ze dwuliterowy,
17 Czerwca, 2013 - 21:41
to jeszcze rozpoczynający się od "o" z kreską. Też niewiele takich: ósemka, ów, ówdzie... i chyba wszystko.
Z tym, że w oficjalnym słowniku języka polskiego nie występuje :( , ożloda też nie, sprawdziłam!
Pozdrawiam serdecznie!
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
@ ro
16 Czerwca, 2013 - 22:20
Zgadza sie, OK znaczy all correct (wszystko w porzadku), Thomas Jefferson pisal ten skrot z bledem "OLL Korrect" i tak juz zostalo. Maly procent Amerykanow wie "co" to takiego ten Hamlet i z czym to sie je, moze kojarza to nawet z rodzajem omletu, nie wiem. Piszac slowo tendencja wiedzialem, ze jest obcego pochodzenia i myslalem o tym czy ktos na to zwroci uwage (czepi sie). Wiele jezykow przywlaszczylo sobie mase slow z laciny, w angielskim jest ich bardzo duzo. Czy oznacza to, ze mamy rugowac polskie slowa i spinowac, targetowac i.t.d. ? Romanie, poza "tryndami" nie ustosunkowales sie do mojej odpowiedzi, mamy dalej niszczyc to co polskie i piekne?
Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain
Romanie!
16 Czerwca, 2013 - 23:45
Oczywiście ze nie! (Mam tutaj jakieś kłopoty z prawym altem - zamiast wstawić z z kropką kasuje zapisany wcześniej wyraz...)
Wręcz przeciwnie: powinniśmy robić wszystko dla ratowania kazdej naszej narodowej substancji, w szczególności języka. Jednak to jest niesłychanie trudne. Polskie słowa nie chcą powstawać. Ostatnie takie narodziny miały chyba miejsce przed wojną, gdy do Polski trafił produkt szwedzkiej firmy Elektrolux. Próbowałem swego czasu przekonać do określenia po-tydzień, który - zgodzisz się, mógłby zastąpić week-end. Nie chwyciło.
Irytująca strasznie jest maniera uzywania "makaronizmów" w nazwach własnych, począwszy od firm, a skończywszy na... dzieciach. To ostatnie daje często efekty komiczne (by nie powiedzieć załosne) . Ale jeszcze bardziej irytujące są rozmaite service, cluby, saloony, puby, czy markety. W miejscu do którego nie tylko Amerykanin, ale nawet mówiący po angielsku Chińczyk nie trafi i za sto lat. Jednym z zadań polskiego rządu powinno być odgrzebanie istniejącej ustawy o Języku Polskim, w której kwestie dopuszczania obcych słów w oficjalnym obiegu bzz uregulowane.
Ten "pawio-papuzim" polski, zawsze obecny, zyskał ostatnio sojusznika w postaci... Rady Języka Polskiego., która w nowej edycji SJP podniosła do rangi polskich słów wulgaryzmy. A nawet - co już jest absolutnym skandalem - uynaa oficjalnie "słowo" wihajster (czy wyobrazsz sobie w Słowniku Języka Niemieckiego słowo "die Keskese"?. Całkiem powaznie: oskarżam panów radców o celowe działanie zmierzające do destrukcji języka polskiego. Albo o głupotę!
Pozdrawiam
<p>ro</p>
bzz :-)
16 Czerwca, 2013 - 23:49
"były uregulowane.
<p>ro</p>
@ ro
17 Czerwca, 2013 - 05:49
Wydaje mi sie, ze jedni robia to celowo, inni z glupoty. Nie wiem jak wytlumaczyc zasmiecanie polskiego jezyka przez red. Joanne Lichocka. Ruki opadajom gdy slucha sie debat w ktorych ona bierze udzial. Niedawno sluchalem w tv TRWAM modlace sie dzieci, po zakonczeniu modlitwy, jedna dziewczynka przedstawila sie jako Franczeska a nie jako Franciszka. Rodzice juz tacy jewropejscy czy co innego ? Wracajac do week end'u, ja mowie koniec tygodnia lub dokladniej, sobota lub niedziela. Poniewaz tydzien konczy sie na niedzieli, po-tygodniem musielibysmy nazywac poniedzialek.
Tez pozdrawiam.
Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain
do Romana
17 Czerwca, 2013 - 21:08
Tu (w kwestii łykendu) nie byłbym takim purystą. Kraje "leniwe" koniec tygodnia, w domyśle roboczego, od niepamiętnych czasów czciły w piątkowy wieczór. Lud Pracujący Miast i Wsi nie uznawał szabasu. Nawet w Soviet Union, gdzie jak przystało na kraj przodujący w drodze do socjalizmu, tydzień roboczy był pięciodniowy, LPMiW wyrzekł się szabasu dobrowolnie, domagając się powszechnego prawa do subotników. Socjalistyczny łykend zaczynał się więc w niecałą dobę później - w sobotę. Dla fizycznych o 12-tej, a dla umysłowych o 13. (Tylko niektórzy, mieli w pierwszej kalsie technikum "warsztaty" w sobotę od 14 do 20, a na pierwszym roku studiów rysunek techniczny od 14 do 18).
Dlatego nie jest chyba zbyt poważnym naruszeniem zasad domyślne przyjęcie , że w określeniu week-end opuszczono słowo "work".
Ale nie bedę się upierał.
Pozdrawiam.
<p>ro</p>