Woźny na wylocie
W szkole, do której chodził Łukaszek, doszło do dramatycznych zdarzeń. Otóż jeden z panów woźnych zawiódł pokładane w nim zaufanie.
- Czy to prawda? - pytali zdenerwowani rodzice na specjalnym spotkaniu z dyrekcją szkoły.
- Nie - odparł pewny siebie dyrektor.
- "Wiodący Tytuł Prasowy" informuje, że woźny zamiast chronić szkołę przed dilerami paktował z nimi! - zagrzmiała mama Łukaszka.
- To nieprawda - oponował dyrektor ale już z mniejszą pewnością siebie.
Następnego dnia po spotkaniu miejskie gazety opublikowały historię woźnego. Był też sondaż. Na pytanie czy należy go zwolnić większość ankietowanych odpowiedziała: "tak".
- Pan dyrektor zwolnił woźnego - młoda pani od polskiego poinformowała czwartą a podczas lekcji wychowawczej.
- Czemu? Za te narkotyki? - zainteresowała się dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
- Nie. Utracił zaufanie społeczne - powiedziała z emfazą młoda pani.
- To za to się zwalnia? - zdumiał się okularnik z trzeciej ławki.
- No ale handlował tymi prochami czy nie? - dopytywał się Łukaszek.
- Wy nie rozumiecie świata dorosłych. To nieistotne - powiedziała pobłażliwie pani.
- Ale handlował?
- Nie denerwujcie mnie!
- Kiedyś pani też utraci zaufanie społeczne i wyleci stąd - uderzył w kasandryczny ton Gruby Maciek i stało się. Zdenerwował młodą panią i zrobiła im kartkówkę.
Ze znaków zodiaku wszystkich premierów po tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym dziewiątym roku.
Ale w gazetach temat nie ucichł. Co więcej, sugerowano, że może kolejny woźny...
Pan dyrektor zwołał konferencję prasową.
- Mam pełne zaufanie do wszystkich swoich woźnych. Dlatego zwolniłem wszystkich. Chcę też jak najszybciej wyjaśnić cała sprawę. Dlatego ucznia podejrzanego o handel narkotykami kazałem natychmiast wydalić ze szkoły.
Dziennikarze w zdumieniu słuchali komunikatów dyrektora, ale mówił to z takim przekonaniem, że ich też przekonał.
Pod szkołą stał woźny, od którego cała sprawa się zaczęła. Z ponurą miną czytał gazetę "To, Co Jest". Był tam o nim artykuł pod tytułem: "Boże! Przez niego uczniowie mogli umrzeć!! Wszyscy umrą!!!" Był tam także sondaż co należałoby z woźnym zrobić. Na pierwszym miejscu było "rozedrzeć końmi na czworo".
- Niech się pan nie przejmuje - pocieszyli go dziennikarze. - W kodeksie karnym sondaże nie obowiązują!
Woźny uśmiechnął się blado i bąknął:
- Jeszcze nie...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1012 odsłon
Komentarze
Pan dyrektor
8 Października, 2009 - 02:20
został ukazany przez "wiodący tytuł prasowy", jako silny człowiek z zasadami. Ciekawe co na to sondaże?
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".