Historia bez Żydów

Obrazek użytkownika coryllus
Historia

Trudno doprawdy zrozumieć w jak dziwną stronę skręcił nasz świat. Oto w czasach, które niedawno opisywałem w II tomie Baśni jak niedźwiedź, a które są przedmiotem szczegółowych badań, niezliczonej ilości doktorantów, magistrów i profesorów, każdy kto chciał zaistnieć w świecie nauki studiował hebrajski. Był to jeden z trzech, obok łaciny i greki języków starożytnych. Z tego co przeciętny czytelnik wynieść może z lektury opracowań historycznych dotyczących odrodzenia, studia hebraistyczne i greckie służyły temu, by ludzie nauki i nie tylko nauki nie zasklepiali się w swoim ciasnym łacińskim świecie, ale jak to pięknie ujęła ostatnio Ufka w swoim tekście o abdykacji papieża, wypłynęli na głębię. No i niektórzy wypłynęli, ale nic specjalnego z tego nie wynikło. Może potonęli?
Czy możemy mówić o tym, że stulecie XVI to był swoisty boom dotyczący studiów hebraistycznych. Pewnie tak, choć żadnych tak zwanych twardych danych dotyczących liczby katedr hebraistyki na uniwersytetach i uczęszczających na nie studentów nie mamy. No, może moglibyśmy mieć, ale mnie akurat nie chce się liczyć, a ci co mają taki obowiązek biją się akurat o jakieś granty i na liczenie nie mają czasu.
Załóżmy jednak, że XVI wieczna nauka oparta była na studiach trzech uniwersalnych języków, które wprowadzały studenta w trzy osobne kosmosy, całkowicie od siebie różne. Wiedza o tych dziwnych obszarach była wiedzą podstawową. Nagle jednak, a może wcale nie nagle tylko systematycznie i powoli zaniechano tych studiów, uniwersytety zaś zamieniły się w miejsca gdzie szkoli się urzędników, administratorów i propagandystów, mówiących w językach narodowych. No, a cóż to są języki narodowe? Jakaś bieda po prostu. Co takiego ma człowiekowi do zaoferowania niemiecki jeśli porównać go z hebrajskim? Zastanówcie się. Albo chociaż z łaciną. Karierę feldfebla? I co więcej? Chirurga wojskowego może jeszcze . I to w zasadzie wszystko. Albo angielski? Co można robić z angielskim? Uczyć angielskiego jak Toyah, albo zostać product managerem w korporacji wypuszczającej na rynek żyletki. Też mi perspektywa.
Ktoś może powiedzieć, że się czepiam, bo przecież na uczelniach są lektoraty hebrajskiego. Ciekawe czym się różnią od tych, na które uczęszczał taki Melanchton? Wyłapanie różnic byłoby bardzo ciekawe. No i jeszcze kto tego hebrajskiego uczy? Pewnie jacyś emerytowani oficerowie, albo byli policjanci z Jaffy. Ważne jest przede wszystkim to, że ma to dziś charakter kuriozum. Choć mogę się mylić, bo dawno na uczelni nie byłem, ale lektorat hebrajskiego nie jest chyba codziennością, z którą studenci muszą się zmagać tak jak kiedyś z łaciną. Ostatnio znajomy napisał mi, że chyba jednak idzie ku zmianie, bo na przedmieściach Rybnika powstała dziwna szkoła językowa. Uczą tylko hebrajskiego i chińskiego. Jacyś, kurczę, wizjonerzy, albo ludzie bardzo dobrze poinformowani.
Ponieważ nikt nie zna już w zasadzie hebrajskiego, łacinę i grekę zaś zna mało kto, spore obszary dziejów są przed nami ukryte. Znacie kogoś kto zajmowałby się studiowaniem XVI wiecznych tekstów pisanych po hebrajsku? Ja nie, ale ja siedzę przez cały czas w domu na wsi i nigdzie nie wychodzę. Ten dziwaczny tryb życia nie chroni mnie jednak przed różnymi przygodami. Bo jak napisał kiedyś nieoceniony Waldemar Łysiak, przygoda jest wewnątrz człowieka, a nie poza nim. Kupiłem sobie więc na allegro, jak to mam w zwyczaju, książkę za 4,50. Na pewno ją znacie. Jest to powieść Waltera Scotta zatytułowana „Ivanhoe”. Fascynująca rzecz, aczkolwiek napisana językiem nieco archaicznym co ludzi słabszej kondycji umysłowej może odstręczać i nudzić. Powieść tę pamiętam z lat dawniejszych, bo czytałem ją z wypiekami na twarzy jako mały chłopiec. Szczególnie zaś podobały mi się umieszczone w tej książce ryciny. Były pełne dynamiki, przedstawiały bowiem sceny walki. Nie zauważyłem wtedy, małej dopiski na końcu książki, która rzuciła mi się w oczy teraz, zanim jeszcze zacząłem czytać tę książkę po raz kolejny. Oto okazuje się, że z wydania wydrukowanego w roku 1964, a pewnie też z wydań późniejszych zniknął rozdział 33. Co za liczba! Panajezusowe latka, jak mawiają niektórzy. Usunęła ów rozdział cenzura. Łatwo odnaleźć jego streszczenie w sieci i zapoznać się z treścią. Zanim do owej treści jednak przejdziemy przypomnijmy, że jednym z bohaterów powieści „Ivanhoe” jest Żyd, Izaak z Yorku, który ma córkę – piękną Rebekę. Osią intrygi jest toczona na śmierć i życie walka resztek szlachty saksońskiej z osadzonymi w zarekwirowanych im dobrach baronami normańskimi. Tych pierwszych reprezentuje główny bohater właśnie – Wilfiried Ivanhoe oraz jego ojciec, a tych drugich Reginald Bawoli Łeb. Izaak z Yorku pomaga tym pierwszym, a ci drudzy go prześladują. Widzimy tego biednego Izaaka, jak jeździ na swoim osiołku po całej Anglii, jak zamykają go w więzieniu, widzimy jak Templariusze uwięzili mu córkę, która zdaje się mieć jakieś plany wobec głównego bohatera, pochodzącego ze starej szlachty saksońskiej. Najlepsze jest jednak to, że ci wszyscy biedni, prześladowani przez króla Jana Bez Ziemi i jego pachołków baronowie, zbierają pieniądze na uwolnienie z niewoli króla Ryszarda Lwie Serce. Potrzeba bardzo dużo pieniędzy. Tak dużo, że nikt na całej wyspie nie ma stosownej sumy. Wykupienie zaś króla jest konieczne, bo kiedy wróci zrobi porządek z normańskimi baronami, uwolni Rebekę i zakaże prześladowań Żydów. Spirytusem movensem tej ściepy na okup jest Ivanhoe, ale forsy ciągle brakuje. I nagle okazuje się, że pieniądze można pożyczyć, w dodatku na korzystny procent, albo wręcz bez procentu. Izaak z Yorku, choć go o to nie podejrzewamy, bo jest biedny i prześladowany dysponuje potrzebną sumą i wykłada ją w tak zwanym momencie kluczowym. Król wydostaje się z więzienia i robi na wyspie porządek. Są to oczywiście same kłamstwa, poza może tym, że Izaak z Yorku rzeczywiście miał pieniądze. Ryszard miał w nosie saksońskich baronów, oni zaś nie lubili Żydów, którzy przybyli na wyspę wraz z Normanami. Mowy więc nie było o tym, by jakiś przedstawiciel starej szlachty zbierał forsę i pożyczał ją od Żydów na wykupienie Ryszarda Lewie serce z niewoli. Już prędzej zapłaciłby Niemcom, żeby tego Ryszarda dłużej w niewoli potrzymali. No, ale literatura rządzi się swoimi prawami.
Wracajmy jednak do tego usuniętego rozdziału. Co w nim jest? Oto komunistyczna cenzura wyrzuciła z XIX wiecznej powieści rozdział opisujący jak to na leśnej drodze kłócą się o pieniądze trzej mężczyźni: Robert z Locksley, czyli Robin Hood, opat pobliskiego klasztoru i wspomniany Izaak z Yorku. Ten ostatni targuje się zawzięcie o uwolnienie swojej córki Rebeki, która została uwięziona przez Templariuszy. I tyle. Nic więcej tam nie ma. Dziwne prawda?
Powieść „Ivanhoe” została napisana w roku 1819, w czasach tuż przed świtem Imperium Brytyjskiego. Nie wiem, czy była to pierwsza powieść, albo wręcz pierwsze dzieło literackie powstałe na Wyspie, w którym Żyd nie jest wcielonym złem, ale zwykłym człowiekiem, ze zwykłymi kłopotami na głowie. No, może zwykłymi jak na XII stulecie, a nie na nasze czasy, ale jednak dającymi się ogarnąć umysłem i sercem. Wcześniej nie było tak pięknie i taki na przykład Szekspir nie miał żadnej litości dla człowieka nazwiskiem Shylock, czyniąc z niego groteskowego potwora. W czasach Szekspira nie było bowiem jeszcze na wyspie Żydów, zostali oni wypędzeni w sto lat po wydarzeniach opisywanych w powieści „Ivanhoe”. W czasach, zaś w których Walter Scott umieścił Izaaka z Yorku i jego córkę, Żydów wypędzono z Francji. Hiszpania wyrzuciła ich jako ostatnia, a wszyscy ci wygnańcy, licząc po kolei od Francji przez Anglię do Hiszpanii, znaleźli swoją cichą przystań w Polsce lub w Turcji. I teraz spróbujmy znaleźć w polskiej literaturze książkę taką jak „Ivanhoe”, w której występuje postać wpływowego i bardzo bogatego Żyda. Albo inaczej – spróbujmy znaleźć książkę, w której opisani będą Żydzi w sposób różny do tego co ma do zaprezentowania II połowa XIX wieku, czy nie przez pryzmat prześladowań jedynie, ale z uwzględnieniem innych funkcji i ról, jakie pełnili w społeczeństwie polskim przez ostatnie kilkaset lat. I nie chodzi mi tutaj o powieść Kraszewskiego pod jakże inspirującym tytułem „Żyd”, ale o coś romantycznego, w stylu epoki. O jakiś dzieło omawiająca czasy Kazimierza Wielkiego albo Władysława Jagiełły. Jest coś takiego? Słyszeliście może o takiej książce? Ja nie.

Wszystkich oczywiście zapraszam na stronę www.coryllus.pl oraz do księgarni www.multibook.pl, http://www.ksiazkiprzyherbacie.otwarte24.pl/ do księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 34, do księgarni Wolne Słowo W Lublinie przy ul. 3 maja, do księgarni „Ukryte miasto” w Warszawie przy Noakowskiego 16, W księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie, oraz do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie.

Brak głosów

Komentarze

Albo, lepiej, w podręcznikach.
Od razu przychodzi mi na myśl wiele przykładów, ale... nie mam zamiaru zastępować Ci nauczyciela z liceum:):):)
Facet stawia butelkę, kładzie na niej tacę, na tacy butelkę, na butelce tacę i tak dalej... Sam, z miną: "a co mi tam!", balansuje na szczycie tej chwiejnej konstrukcji. Wszyscy patrzą z zapartym tchem i liczą piętra... To opis sztuczki cyrkowej:):):)
------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#333533

Izabela Kastylijska i Filip II Piękny daja 48 godzin Żydom
na opuszczenie swoich domów i wyjazd!!

Prusy nie chca ich wpuścic na swoje terytorium z powodu
"robactwa zalęgłęgo w nich",na ziemiach czeskich są mordowani
i grabieni...kolejność dowolna.

Dopiero Polska dała im azyl.

Padwa,Florencja nigdy nie prowadziły zajęć z hebrajskiego.
Uniwersytet Krakowski...też nie wymagał znajomości hebrajskiego.
Praga wręcz zwalczała żydostwo u siebie.

Na ziemi moskiewskiej i kijowskiej nadziewano rodziny żydowskie na kołki w płotach,ścinano sierpami,palono żywcem,
rozbijano głowy dzieci o drzewa...

Zapytaj Michnika,Hartmana,Urbana...przecież wiesz...

Vote up!
0
Vote down!
0
#333535

(...).."I teraz spróbujmy znaleźć w polskiej literaturze książkę taką jak „Ivanhoe”, w której występuje postać wpływowego i bardzo bogatego Żyda. Albo inaczej – spróbujmy znaleźć książkę, w której opisani będą Żydzi w sposób różny do tego co ma do zaprezentowania II połowa XIX wieku, czy nie przez pryzmat prześladowań jedynie, ale z uwzględnieniem innych funkcji i ról, jakie pełnili w społeczeństwie polskim przez ostatnie kilkaset lat. I nie chodzi mi tutaj o powieść Kraszewskiego pod jakże inspirującym tytułem „Żyd”, ale o coś romantycznego, w stylu epoki. O jakiś dzieło omawiająca czasy Kazimierza Wielkiego albo Władysława Jagiełły. Jest coś takiego? Słyszeliście może o takiej książce? Ja nie."
----------------------------------------------

"Ale o co ciebie Karol biega"???

Skąd ta nagła potrzeba "wynajdywania" owych "dobrych" - o wybitnie pozytywnym zabarwieniu - Żydów?
- Czy dlatego że ostatnio na naszym portalu było sporo o Starozakonnych? - I to raczej nie pałano do nich okrutną miłością ani pożądaniem??

"Hasbara" wzywa by nie siedzieć bezczynnie??

Będąc pod koniec "lektury" lamentującej nad łotrostwem Polaków, nie doceniających w swej twórczości artystycznej (boć nie tylko o literaturę tu chodzi?) dobrotliwych i "mających pieniądze" (duuuże..) Żydów - przez moment.. zadałem sobie pytanie: - "Ciekawe "CZY" i "KIEDY", zabierze głos.. "Dixi"??

I co powiecie?? - Pierwszy wpis pod rodzimym, sielskim "wieszczem" i.. zachowałem się jak ten góral, który siedząc na gałęzi, odpiłowywał ją od konara.
Na uwagę przechodzącego turysty - "Spadniecie gazdo..", z niezmąconym spokojem odrzekł: - "Niiii.. Nie spodne!"
- A kiedy spadł. Wstał, otrzepał się, spojrzał za znikającym w dali turystą i rzekł z podziwem: - "Prorok jakichś?" - "Cy ki ciort??"

Ja też mruknąłem pod pod nosem jak ten góral: - "Prorok jakichś?" - "Cy ki ciort??"

cornik
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

cornik Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#333614

Aj waj, nie może ta luka być!

Trzeba odnaleźć lub napisać kilka baśni o zacnych Żydach, w ciepłych słowach, językiem, który nie będzie "ludzi słabszej kondycji umysłowej odstręczać i nudzić".

Vote up!
0
Vote down!
0

ość

-----------------------------------

gdy prawda ponad wszystko, życie bywa piękne

wtedy żyć się nie boisz i śmierci nie zlękniesz

#333607

"spróbujmy znaleźć w polskiej literaturze książkę taką jak „Ivanhoe”, w której występuje postać wpływowego i bardzo bogatego Żyda" Dobrze, spróbujmy, ale po co?

Wiemy i tak, że każdy Polak ma swojego Żyda. I tak pozostało do dziś. Nie musimy daleko szukać, też mam, nawet więcej. ;)))
**********************************
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

********************************** Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#333611

Najpierw wypadałoby studiować np. "podział tekstu na akapity" - jak, i po co się to robi, a potem dopiero brać się za hebrajski.

A co do "polskiej powieści z postacią Żyda nie w roli wcielonego zła, ani nie przez pryzmat prześladowań", to przeczytaj Pan sobie "Noce i dnie", albo np. "Placówkę" Prusa. Ta ostatnia to nawet obowiązkową lekturą, do niedawna jeszcze, była.

Vote up!
0
Vote down!
0
#333617

Jeszcze "Lalkę" Prusa polecam naszemu poszukiwaczowi baśniowych Żydów na przestrzeni wieków. Może jeszcze Artura Rubinsteina "Moje młode lata". Znalazło by się więcej, gdyby poszukać w pamięci, śmiem nie wątpić.

"podział na akapity" :-) Dobrze, że nie musimy czytać od tyłu i z dołu do góry.

Vote up!
0
Vote down!
0

ość

-----------------------------------

gdy prawda ponad wszystko, życie bywa piękne

wtedy żyć się nie boisz i śmierci nie zlękniesz

#333636

... na coś zasłużył.
Zlecieli się żydożercy i podklejają "komenciki":):):)
Niby cwany, a głupi:):):)
"Dobrze czy źle, byle po nazwisku"? Myślisz, że Ci sprzedaż skoczy??? Naiwny...
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#333619

"Było cymbalistów wielu,

Ale żaden z nich nie śmiał zagrać przy Jankielu

(Jankiel przez całą zimę nie wiedzieć gdzie bawił,

Teraz się nagle z głównym sztabem wojska zjawił).

Wiedzą wszyscy, że mu nikt na tym instrumencie

Nie wyrówna w biegłości, w guście i w talencie.

Proszą, ażeby zagrał, podają cymbały;

Żyd wzbrania się, powiada, że ręce zgrubiały,

Odwykł od grania, nie śmie i panów się wstydzi;

Kłaniając się umyka; gdy to Zosia widzi,

Podbiega i na białej podaje mu dłoni

Drążki, któremi zwykle mistrz we stróny dzwoni;

Drugą rączką po siwej brodzie starca głaska

I dygając: "Jankielu - mówi - jeśli łaska,

Wszak to me zaręczyny, zagrajże, Jankielu!

Wszak nieraz przyrzekałeś grać na mym weselu!"

Jankiel nieźmiernie Zosię lubił; kiwnął brodą

Na znak, że nie odmawia; więc go w środek wiodą,

Podają krzesło, usiadł, cymbały przynoszą,

Kładą mu na kolanach. On patrzy z rozkoszą

I z dumą; jak weteran w służbę powołany,

Gdy wnuki ciężki jego miecz ciągną ze ściany,

Dziad śmieje się, choć miecza dawno nie miał w dłoni,

Lecz uczuł, że dłoń jeszcze nie zawiedzie broni.

Tymczasem dwaj uczniowie przy cymbałach klęczą,

Stroją na nowo struny i probując brzęczą;

Jankiel z przymrużonemi na poły oczyma

Milczy i nieruchome drążki w palcach trzyma.

Spuścił je, zrazu bijąc taktem tryumfalnym,

Potem gęściej siekł stróny jak deszczem nawalnym;

Dziwią się wszyscy - lecz to była tylko proba,

Bo wnet przerwał i w górę podniosł drążki oba.

Znowu gra: już drżą drążki tak lekkiemi ruchy,

Jak gdyby zadzwoniło w stronę skrzydło muchy,

Wydając ciche, ledwie słyszalne brzęczenia.

Mistrz zawsze patrzył w niebo, czekając natchnienia.

Spójrzał z góry, instrument dumnym okiem zmierzył,

Wzniosł ręce, spuścił razem, w dwa drążki uderzył:

Zdumieli się słuchacze...

Razem ze strón wiela

Buchnął dźwięk, jakby cała janczarska kapela

Ozwała się z dzwonkami, z zelami, z bębenki.

Brzmi Polonez Trzeciego Maja! - Skoczne dźwięki

Radością oddychają, radością słuch poją,

Dziewki chcą tańczyć, chłopcy w miejscu nie dostoją -

Lecz starców myśli z dźwiękiem w przeszłość się uniosły,

W owe lata szczęśliwe, gdy senat i posły

Po dniu Trzeciego Maja w ratuszowej sali

Zgodzonego z narodem króla fetowali;

Gdy przy tańcu śpiewano: "Wiwat Król kochany!

Wiwat Sejm, wiwat Naród, wiwat wszystkie Stany!"

Mistrz coraz takty nagli i tony natęża;

A wtem puścił fałszywy akord jak syk węża,

Jak zgrzyt żelaza po szkle - przejął wszystkich dreszczem

I wesołość pomięszał przeczuciem złowieszczem.

Zasmuceni, strwożeni, słuchacze zwątpili:

Czy instrument niestrojny? czy się muzyk myli?

Nie zmylił się mistrz taki! On umyślnie trąca

Wciąż tę zdradziecką stronę, melodyję zmąca,

Coraz głośniej targając akord rozdąsany,

Przeciwko zgodzie tonów skonfederowany;

Aż Klucznik pojął mistrza, zakrył ręką lica

I krzyknął: "Znam! znam głos ten!

to jest T a r g o w i c a!"

I wnet pękła ze świstem strona złowróżąca.

Muzyk bieży do prymów, urywa takt, zmąca,

Porzuca prymy, bieży z drążkami do basów.

Słychać tysiące coraz głośniejszych hałasów,

Takt marszu, wojna, atak, szturm, słychać wystrzały,

Jęk dzieci, płacze matek. - Tak mistrz doskonały

Wydał okropność szturmu, że wieśniaczki drżały,

Przypominając sobie ze łzami boleści

R z e ź P r a g i, którą znały z pieśni i z powieści,

Rade, że mistrz na koniec strónami wszystkiemi

Zagrzmiał i głosy zdusił, jakby wbił do ziemi.

Ledwie słuchacze mieli czas wyjść z zadziwienia,

Znowu muzyka inna - znów zrazu brzęczenia

Lekkie i ciche, kilka cienkich strónek jęczy,

Jak kilka much, gdy z siatki wyrwą się pajęczéj.

Lecz strón coraz przybywa, już rozpierzchłe tony

Łączą się i akordów wiążą legijony,

I już w takt postępują zgodzonemi dźwięki,

Tworząc nutę żałosną tej sławnej piosenki:

O żołnierzu tułaczu, który borem, lasem

Idzie, z biedy i z głodu przymierając czasem,

Na koniec pada u nóg konika wiernego,

A konik nogą grzebie mogiłę dla niego.

Piosenka stara, wojsku polskiemu tak miła!

Poznali ją żołnierze, wiara się skupiła

Wkoło mistrza; słuchają, wspominają sobie

Ów czas okropny, kiedy na Ojczyzny grobie

Zanucili tę piosnkę i poszli w kraj świata;

Przywodzą na myśl długie swej wędrówki lata

Po lądach, morzach, piaskach gorących i mrozie,

Pośrodku obcych ludów, gdzie często w obozie

Cieszył ich i rozrzewniał ten śpiew narodowy.

Tak rozmyślając, smutnie pochylili głowy.

Ale je wnet podnieśli, bo mistrz tony wznosi,

Natęża, takty zmienia, cóś innego głosi.

I znowu spójrzał z góry, okiem struny zmierzył,

Złączył ręce, oburącz w dwa drążki uderzył:

Uderzenie tak sztuczne, tak było potężne,

Że stróny zadzwoniły jak trąby mosiężne

I z trąb znana piosenka ku niebu wionęła,

Marsz tryumfalny: "Jeszcze Polska nie zginęła!"

"Marsz, Dąbrowski, do Polski!" - I wszyscy klasnęli,

I wszyscy "Marsz Dąbrowski" chorem okrzyknęli!

Muzyk, jakby sam swojej dziwił się piosence,

Upuścił drążki z palców, podniosł w górę ręce,

Czapka lisia spadła mu z głowy na ramiona,

Powiewała poważnie broda podniesiona,

Na jagodach miał kręgi dziwnego rumieńca,

We wzroku, ducha pełnym, błyszczał żar młodzieńca,

Aż gdy na Dąbrowskiego starzec oczy zwrócił,

Zakrył rękami, spod rąk łez potok się rzucił:

"Jenerale! - rzekł - ciebie długo Litwa nasza

Czekała... długo, jak my Żydzi Mesyjasza.

Ciebie prorokowali dawno między ludem

Śpiewaki, ciebie niebo obwieściło cudem.

Żyj i wojuj, o, ty nasz!..."

Mówiąc, ciągle szlochał.

Żyd poczciwy Ojczyznę jako Polak kochał!

Dąbrowski mu podawał rękę i dziękował,

On, czapkę zdjąwszy, wodza rękę ucałował."

No, ale Mickiewicz też był... nieteges... Babka może i podobno... mojżeszowa...:):):)
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#333621

Sam widziałem, jak niejaki "Dixi" jednego Żyda pożarł na surowo - a drugiego powiesił na haku. I trzyma go tak do tej pory, żeby skruszał nieco. 

Vote up!
0
Vote down!
0
#333642

Mickiewicz była kobietą :-)

Vote up!
0
Vote down!
0

ość

-----------------------------------

gdy prawda ponad wszystko, życie bywa piękne

wtedy żyć się nie boisz i śmierci nie zlękniesz

#333644

a może nawet z innego wymiaru, spotyka sie na tym portalu wyłacznie z kpinami docinkami i innego rodzaju szykanami. Żadnego szacunku i zrozumienia dla wieszcza i jego nietuzinkowego intelektu . Apeluje tez do miszcza zeby swoje dziela o niedzwiedziach wydał po hebrajsku dla dobra całej ludzkosci i gminy Małkinia Gorna.

Vote up!
0
Vote down!
0
#333648

Polonistą jesteś więc "matki z rodu obcego" na forum tym nie wskrzeszaj! Kwestia ta rozstrzygniętą dawno już została, a ostatnim który ją podnosił był pożałowania godny KTT... o czy zresztą Urbankowski w "Czerwonej Mszy" po mistrzowsku napisał...
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#333652

Trafiona, co udowadniają inne "komentarze" :):):)
A Urbankowskiego oczywiście znam i inne książki też czytałem, choć polonistą jestem tylko... "troszku":):):)
Pozdrawiam serdecznie!
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#333695

i porządne ksiązki czytasz. Ale nie prowokuj innych dwuznacznościami, zwłaszcza że sam przed prowokacjami przestrzegasz :)
pozdrawiam oczywiście
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#333702

Ja zastosowałem persyflaż:):):)
Jeśli już jesteśmy "w temacie" prowokatorów, to popatrz, jakie "psie wesele" urządziły sobie trolle...
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#333707

[quote=Dixi]prowokować nie muszę, sam widzisz, Smoku!

Ja zastosowałem persyflaż:):):)
Jeśli już jesteśmy "w temacie" prowokatorów, to popatrz, jakie "psie wesele" urządziły sobie trolle...
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"[/quote]

Dixi
a to coś i dla Coryllusa, i dla żydożerców:

Dixi, 13 lutego, 2013 - 14:59

(...)
Zlecieli się żydożercy i podklejają "komenciki":):):)
------------------------------------------------

Musisz się tu czuć bardzo pewnie, pogardliwie traktując i wyzywając nas Polaków od "psów".. "żydożerców" i trolli.

Jako jeden z pierwszych zabrałem głos, więc też i mnie się to tyczy (nie wnikając czy głównie mnie, czy jestem tylko z marginesu).

Nie neguję twego prawa do swobodnego wypowiadania się. Niewiele tez sobie robię z twoich obelżywych i pogardliwych połajanek. Dzieli mnie i ciebie tak wiele, ze nie jesteś w stanie "sięgnąć" mnie obelgami i twoim sposobem artykułowania swoich emocji.

Nie znaczy to jednak, że możesz bezkarnie "zaszczycać" mnie i innych Polaków, pogardliwym mianem "psa".

Dla jasności - miano "żydożercy" ani mnie ziębi ani grzeje, i tym mianem ani ty, ani żaden inny Żyd mnie NIE ZASTRASZY.

Zaś o tym czy jestem "trollem" czy też nim nie jestem, nie ty będziesz decydował, ani twoi pobratymcy. - Od tego jest społeczność tego portalu.

- Wracając do meritum.. - Nawet jeśli inni pozwolą tobie obrażać siebie i bronic cie będzie cale stado Smoków, to ja żadnemu terrorowi ani pomiataniu sobą nie poddam się i nie ugnę.

- Ostrzegam. Trzymaj się ode mnie z daleka! - Dla własnego dobra.

A jestem cały czas kulturalny i uprzejmy - nawet bardzo..

- Z dwóch powodów - jest to mój NATURALNY sposób bycia i naturalna, codzienna kultura w obcowaniu z ludźmi - to raz, a dwa.. to to, ze chce być uczciwy i w porządku wobec siebie.

Jeśli nie zastosujesz tej samej konwencji, wówczas ja bede ZWOLNIONY z obowiązku stosowania wobec ciebie jakichkolwiek reguł i norm - uznawanych za cywilizowane i kulturalne.

Zejdę wtedy bez najmniejszych skrupułów i oporów do twego poziomu. Posmakujesz wówczas swego własnego lekarstwa.
Pisałem o tym właśnie jakiś czas temu, w tekście pod tytułem "Być CHAMEM? czy IDIOTĄ??" - link tutaj: http://niepoprawni.pl/blog/5482/byc-chamem-czy-idiota

Warto by ten tekst - a szczególnie część 2-gą - przeczytali nie tylko ci którzy zetknęli się, lub stykają z poziomem i "możliwościami" różnych "Dixi", lecz i ci, którzy takich osobników unikają za wszelka cenę.

Z doświadczenia wiem iż uczciwe ostrzeżenie rzadko kiedy skutkuje - wręcz odwrotnie. Ale dlaczego nie "zmusić" takiego osobnika do pokazania się w całej swojej krasie - by "zaprezentował" pełny wachlarz swoich "umiejętności" - i to przy otwartej kurtynie??

Nie uważam też za właściwe i dozwolone udzielanie przyzwolenia na poniżanie i obelżywe traktowanie mnie i mego Narodu - i to niezależnie od tego czy dzieje sie to na łamach internetu, czy w Tel-Avivie czy Warszawie - etc.itd.

I żaden Żyd swoimi wrzaskami o "żydożerstwie", "stadzie psów" czy o "trolowaniu", nie wymusi na mnie zaprzestania trzymania się swoich poglądów i opinii..

No pasaran!

cornik
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

cornik Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#333862

"...Jesteście wierszem idioty odbitym na powielaczu..."
Na żadną inną odpowiedź nie zasługujesz.
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#333871

Kiedys.. innemu pejsatemu w odpowiedzi na jego "enuncjacje": - "Mam dla ciebie przykrą wiadomość, mikkolubny goju - jesteś na nas skazany(...)" - odpisałem:

"Zawsze twierdze iż gówno raz przylepione do podeszwy za cholerę nie daje się "odkleić"..

Trafić na łachmytę i na swołocz Żyda - bez honoru i bez poczucia godności, to żadna sztuka - prawie każdy zna to z autopsji, ale trafić na łachmytę, na swołocz i na PRZYGŁUPIEGO Żyda w jednym, to już gratka nie lada :))" (...)
=========================================

Czy któryś z tych warunków da się wykluczyć w stosunku do tego specjalisty od Polaków-psów?

Myślę że pierwszy.. - Ten (sądząc z deklaracji..) o przyklejaniu się do podeszwy..

Radziłbym jednak wstrzymać się z wyciąganiem z tego faktu zbyt daleko idących wniosków, gdyż jeśli nawet przezornie "odklei się" od mojej podeszwy, to i tak ugryzie za łydkę innego Polaka.

I pomyśleć tylko że nie przeszkadza im wcale w tym gryzieniu fakt, iż gryzą NIEKOSZERNĄ łydkę!

cornik
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

cornik Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#333883