"EROS" - spółka z OO

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Społeczeństwo nasze zostało skutecznie rozerotyzowane przez pana premiera Tuska, który rozpoczynał rządy od miłosnych apeli i tkliwych wyznań a kończy je (kończy, i skończyć nie może..) na obronie powszechnego prawa do takiego szczęścia, jakie pokazuje finałowa sekwencja "Pachnidła" niejakiego Suesskinda.

Szczęścia trzeba szukać i trzeba o nie walczyć, co - w obu przypadkach - wymaga aktywności.

Aktywność wymaga zaś napędu, a popęd na napęd doskonale się nadal nadaje, choć Kmicicowi wystarczał na trzy grube tomy po paręset stron a panu Olbrychskiemu już tylko na dwie godziny - od czegóż jednak mamy postęp ; rozruszniki, stymulatory i wszelką inną viagrę ?
Teraz nie igra się z miłością; ruja jest wszak całoroczna.

Rząd i partia gospodarujące wielkogabarytowymi zasobami ludzkimi nie dysponują na razie techniczną możliwością zwabienia i oszołomienia całej ludności jednym aromatem, a obecna infrastruktura nie pozwala na lokalizację orgii przekraczających roboczą pojemność Stadionu Narodowego,
nie mamy więc jeszcze państwa miłości, czy - jak twierdzą niektórzy - totalitarnego, jeno parcjalne : partyjne.

Postępowy świat jest pluralistyczny oraz wielokulturowy, co i nas czeka niebawem, zatem rozparcelowanie narodowej orgii, możliwej w jakiejś Holandii czy innym Luksemburgu, na partie - czyli fragmenty, które zdefragmentować można będzie próbować dopiero po wejściu do "strefy euro" - może być uważane za racjonalne; zwłaszcza przez racjonalistów, mających w tym względzie własne, bogate doświadczenia.

Oczekiwanie iż państwo i jego słuzby, w tym słuzba zdrowia
ujednolicą upodobania obywateli na tyle, by jeden zapach podobał się wszystkim, jest, zdaniem tychże racjonalistów, irracjonalne, bo nie wszystkim pachnie to samo - nawet w okresie grypy, doraźnie homogenizującej organoleptyczną wrażliwość zakatarzonych, czy świńska ona, czy ptasia.

Pomijając już radykalnie odmienne reakcje indywidualne na słynne ferromony, których udział w procesie dzielenia się miłością albo miłosnego łączenia jest istotny, trudno by oczekiwać od długoletnich członków Klubu Miłośników Cygar i Whisky sukcesów erotycznych czy rutynowej satysfakcji w zbliżeniu z konsumentami wiejskiej kiełbasy i marynowanych śledzi (ferromony nie mają wówczas znaczenia); inne nawyki czy potrzeby węchowe pominę, podobnie jak inne kluby, poselskie czy sportowe, bo obwąchiwać ich nie mam ochoty.

Kunszt erotyczny w małych grupach zadaniowych i partiach
(także nowego typu) wydaje się utrzymywać na zadowalającym poziomie; wystarczająco napędza ssanie w takimż wymiarze, grupowym czy parcjalnym, nie powodując zniechęcenia nawet u weteranów.

Rząd i partia nie mogą jednak zrezygnować z rozmiłowywania
w sobie -i to rozmiłowywania wspólnotowego- tych milionów zwykłych obywateli, którzy powinni być razem, a nie są, mimo nacierającego już prawie zewsząd światowego kryzysu.

Na różnych więc polach prowadzona jest symultaniczna gra miłosna i testowane są warianty zbiorowych zbliżeń czy to wokół Czerwonego Serduszka pana Jurka, czy też nad jakimiś dziecięcymi zwłokami, z okazji jakiejś prezydencji albo z powodu wybudowania czegoś dużego i kolorowego; zdarza się nawet, że okazją jest jakieś święto lub jakaś historyczna rocznica, choć rząd i partia wolą, zdaje się, pogrzeby, zwłaszcza dające się zaplanować z pewnym wyprzedzeniem.

Miłosne zbliżenia, nawet w ograniczonym składzie, wymagają nieodzownej przestrzeni, którą udostępnia im z matczyną troską Telewizja, dysponująca szeroką siecią odpowiednio wyposażonych kapliczek i dostępem do katedr (bo dzisiejsze świątynie Wenery są małe jak kropka nad i albo wielkie jak sala plenarnych posiedzeń sejmu) gdzie standardową formą sprawowania kultu jest seks werbalny.

Nad tą przestrzenią medialną czuwa specjalna Rada, która dba o to, żeby wszystkim -no, prawie wszystkim, było miło bardziej, niż w przestrzeni publicznej, nad którą czuwają z równą troską różne inne agendy i organy państwa, ale z róznych powodów bywa tam niemiło, kiedy pojawia się nagle nieodpowiednia publiczność i jakieś prywatne inicjatywy - pozarządowe, więc, wedle pana premiera, antyrządowe.

Telewizja jest jednak publiczna nawet, a może zwłaszcza wtedy, gdy jest prywatna - więc teraz jest chyba bardzo odpowiedni moment, by zacytować wierszyk przedwojennego świntucha :

"Zganiony, że się w domu zachował cynicznie,
Syn rzekł ojcu : - Mój cynizm ma strony dodatnie;
My dziś w domach prywatnych robimy publicznie
To, co wyście w publicznych robili prywatnie."

ponieważ wierszyk ów ilustruje proces tych historycznych przemian, których mamy nieszczęście przeżywać apogeum.

Nie wiem co teraz ludzie robią w domach; większość ma tam telewizory, więc chyba oglądają telewizję.

Słusznie; wychodzi dużo taniej i pozwala delektować się zakazanym gdzie indziej aromatem dymu tytoniowego, a przy tym wyrażać szczerze i swobodnie, w zmiętych gaciach i w wyświechtanym szlafroku, choćby i z nieogoloną mordą, prywatne uczucia i poglądy na dowolny temat publiczny.

Nie wiem jednak, czy rząd i partia będą zadowolone z rezultatów, bo wirtualnie kochać nie każdy potrafi, a ilu by się nie zdołało przelecieć kanałów, potomstwa z tego nie będzie, ani z prawego, ani z nieprawego łoża.

Kiedy bowiem nie ma w ogóle żadnego łoża, nie da się przecie cudzołożyć, choćby się nawet wielką miało ochotę.

Brak głosów

Komentarze

Tak się jakoś porobiło pod nierządnymi rządami Donalda Tuska, że zupełnie niepostrzeżenie i niezauważalnie przeszliśmy od czułych i platonicznych wyznań miłosnych (pamiętne expose), do pochwały ordynarnego seksu analnego tęczowych zniewieściałych samców, oraz miłego dla mojego zmysłu wzroku i wyobraźni seksu oralnego testosteronowych samic (pozycja 69 i pokrewne).
W zasadzie się nie dziwię, gdyż od miłości bardzo łatwo przejść do nienawiści a jeszcze szybciej do wyuzdanego, dzikiego seksu. W końcu to nie Donald Tusk wymyślił Noc Kupały i rżnięcie się wszystkich ze wszystkimi (co w Pachnidle nieudolnie starał się nam przybliżyć wyuzdany zboczór Suesskind, nie wspmniawszy nawet półgębkiem, że pomysł totalnego jebanka w scenie końcowej zaczerpnął z zwyczajów Polan).
Donald Tusk powiela jedynie i przypomina, już istniejące narodowe wzorce. Donald to prawdziwy polski Bóg miłości....zaginiony i na nowo odkryty KUPAŁA.

Pozdrawiam
NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#327075

Słusznie Pan prawi : "ilu by się nie zdołało przelecieć kanałów, potomstwa z tego nie będzie,.... ". Owszem potomstwa nie będzie ale satysfakcja tak.
Oglądałem kiedyś w jednym z państ UE nocny program erotyczny. Na pasku u dołu eranu cały czas podawana była informacja o iloci osób oglądających ten program (zbliżonej oczywiście, sondażowej) oraz o ilości osób obojga płci onanizujących się w tym czasie podczas oglądania. Było to mniej więcej 47.000 do 18.000.
Przyznam, że w pewnej chwili sam miałem dylemat, czy nie powinienem przejść na pomoc tej aktywniejszej mniejszości (18.000), żeby poprawić sondażową statystykę. Na szczęście własnie wtedy wróciła z pracy moja ówczesna partnerka i pozostałem w większości............co oczywiście nie znaczy, że nie pomogłem w przyszłości :)

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#327081

dzony , że niemal 70% ma już Donka dość! Tak Polaków uaktywnił!, ze by go z.....i nawet prze wejściem do jego siedziby! Miłość bezgraniczna, sex bezpruderyjny nw pełnej krasie. Nawet Wisłocka wysiada ze swą prl'owską kamasutrą na trzepaku i pod zsypem w wieżowcu!
pzdr
p.s. za nadmiar, za ociekającą erotyzmem opinię co wrażliwszych NP przepraszam i Ciebie Andrzeju też!

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#327087

Jaki nadmiar, o czym Pan mówi ? Erotyzm to przecież świetny temat nie tylko do praktykowania ale i do dyskusji.
Jak Pan zapewne zauważył, 3/4 dorosłej polskiej populacji(celowo rozbudzonej) dyskutuje teraz o tym, czy kuśka może, jak Pan to nazwał "ociekać" jedynie praworządnie w pochwie, czy może również "ociekać" w odbycie.
A Pan się tłumaczysz jak zawstydzona nastolatka, co to dopiero odkryła, że ciepła, podgrzana w wodzie serdelka służy nie tylko do jedzenia.

Pozdrawiam
NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#327091

czytaj jak napisałem, a nie tam , jakieś brewerie mi przypisujesz!
Tak więc ostrożniej waćpan tańcuj z tymi widłami!, bo se własna kuśkę jako ja zowiesz sobie możesz naduszkodzić!
Onegdaj T.Nalepa śpiewał,ze nóż służy nie tylko do krojenia chleba!, aleś tańczący z tą serdelową mocno tak mocno się podochociłeś!, że nawet wellman z inszą walterowską glamzą możesz zapłodnić do nieograniczonych brewerii!
Więc zważaj nie tylko na widły!
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#327098

Obawiam się, że zostałem źle zrozumiany, ewentualnie, co jest o wiele bardziej prawdopodobne, wyraziłem się nieprecyzyjnie, co nie pozwoliło Panu moich intencji zrozumieć.
W najmniejszym nawet stopniu nie miałem na myśli jakowychś Pańskich eksperymentów z ciepłą serdelką, a jedynie Pańską nieśmiałość i delikatność, oraz wstydliwość wrodzoną (domniemywam) w publicznym omawianiu kwestii erotycznych własnych i płci obojga.
Moje podejrzenia o Pańskiej wrodzonej lub nabytej nieśmiałości erotycznej wywodzę stąd, że jak tylko poruszył Pan temat erotyzmu, to zaraz w następnym zdaniu zaczął Pan czytelników za swe bezeceństwa (domniemane) i krotochwile przepraszać.
Zupełnie niepotrzebnie. Przypuszczam, że większość społeczności Niepoprawnych z niejednego pieca chleb jadła, w niejednym łóżku spała i nie jedno widziała i przeżyła.
Ale oczywiści rozumiem Pańską wrażliwość erotyczną (nadwrażliwość erotyczna ? ) i jeżeli w jakikolwiek sposób uraziłem Pańskie erotyczne ego, bardzo przepraszam.
Inna sprawa, że dla nas katolików nie powinno być tematów tabu, fałszywego wstydu i przepraszania za niezawinione winy.
Pozdrawiam

PNIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#327109

Panie Wacławie , coś Pan taki smutny ?A znowu do roboty mnie nie przyjęli . To który to już raz ? Będzie z dziesiąty. A tym razem to dlaczego ? Psycho=loszka zapytała czy dawałem ostatnio dupy. Jak odpowiedziałem, że nie, to zaczeła mi tłumaczyć, że to nie ładnie, że jestem antyspołeczny i takie tam. Jak jej zacząłem tłumaczyć, że nie mogę bo ….. , to mi przerwała, nawrzeszczała na mnie, że jestem niereformowalny czy coś w tym rodzaju. Na koniec powiedziała, że jak nie zmienię swojej postawy to nigdzie pracy nie dostanę. A jak ja mogę zmienić postawę jak ? Jak mi Panie trzy lata temu coś tam grubego wycieli i dupe zaszyli no jak ? ….....................................................Panie Wacławie, ja to bym na Pana miejscu tego doktora co Panu to zrobił, to bym do sądu podał, że przez niego nie możesz Pan być ani trochę koleżeński. No bo Panie już jak wyciął to wyciął, ale żeby odrazu dupe zaszywać, toć to jakiś zboczek, pewnie sam nie może to i drugiemu nie pozwali. Co za czasy Panie Wacławie, co za czasy.

Vote up!
0
Vote down!
0

UPS

#327172