Dzień Kopaczy

"Czwarty grudzień jaki - cały grudzień taki."

Kto chce planować przyszłoroczne wakacje czy manifestacje nie lekceważąc dorobku mądrości ludowej, powinien od jutra notować codzienne obserwacje pogodowe.

Każdy kolejny dzień będzie zapowiadał meteorologiczne walory oraz zagrożenia w kolejnych miesiącach roku 2013. naszej chrześcijańskiej ery.

Na przykład we czwartek, 13 grudnia, otrzymamy bazę danych niezbędnych do prognozy na wrzesień, miesiąc narodowej pamięci, wszelako pod warunkiem, że we środę nie nastąpi zapowiadany koniec świata, przez inne źródła datowany na drugi dzień po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, kiedy będziemy już dysponowali (ewentualnie) prognozą całoroczną.

Prognozy Koalicji Liberalno-Ludowej, która uśmiechała się dziś do kamer szerzej, niż za Pawlaka-ponuraka, wydają się, by tak rzec, jeszcze bardziej długoterminowe, co je upodabnia do prognoz drugiej kadencji prezydenckiej, ale nie czyni pewniejszymi, bo profesjonalni meteorolodzy już
od dłuższego czasu zapowiadają, że Europa znajdzie się tej zimy pod wpływem frontów powodujących wiatry skręcające, burze, zawieje i zamiecie.

***

Obaj koalicjanci złożyli okolicznościowe życzenia braci górniczej, której patronką jest Święta Barbara (może nie wypada tego przypominać, ale blog jest polityczny, więc zwracam uwagę na symboliczną wymowę faktów, iż Świętej owej ścięto głowę, a Jej tatusia, poganina, który próbował zadać pobożnej córce śmierć własnoręcznie, trafił pierun).

Górnicy, dawniej zwani kopaczami, zajmują się kopaniem, które ma wiele odmian i różne nazwy, ale nie każdy kto kopie jest górnikiem, nawet jeśli nie bez racji nazywa się Kopacz, albo zarabia na życie w Górniku czy Szombierkach - nie mówiąc już o tych co kopią na otwartych chwilowo "Orlikach" albo na chwilowo niezamkniętym Stadionie Narodowym.

Koalicjanci także kopią - i opowiedzieli o tym publicznie, bo kopią dla sportu, sport to zdrowie, a o zdrowiu lepiej nie mówić.

Ano, niechże sobie kopią, skoro lubią.

Nie bardzo jestem ciekaw co będzie dalej, bo gdy bramka jest jedna, nawet ładne podania nie robią wrażenia, choćby wynik nie był widzowi zupełnie obojętny.

Bardziej ekscytujące wydaje się obserwowanie drążenia
tuneli i rycie podkopów przez krety - może armie kretów, mozolnie wykonujących swoją krecią robotę wszędzie tam, gdzie Rzeczpospolita wydaje się trwać jako wspólne dobro obywateli - pod fundamentami i u korzeni.

Krety nie wiedzą, że pod rumowiskiem, pogorzeliskiem czy
piaszczystym ugorem nie znajdą pożywienia.

Czy to boisko, pod którym się teraz mozolą, będzie się jeszcze nadawało do gry, zobaczymy.

Sędziów nie braknie.