Mowa nienawiści, mowa gniewu

Obrazek użytkownika coryllus
Kraj

Wielu, starszym już i bardzo naiwnym ludziom, takim którzy przekroczyli 65 rok życia, a połowę tego życia spędzili w strukturach PZPR lub organizacjach satelickich, bądź przez PZPR w ten czy inny sposób wspieranych, wydaje się, że jeśli słyszą jakieś pomruki ze strony tak zwanej sekty smoleńskiej, to jest to mowa nienawiści. Tak tę kwestię rozstrzyga najbardziej chyba nieudany minister wszystkich rządów Michał Boni. Mowa nienawiści? To nie jest żadna mowa nienawiści, o nienawiści minister Boni nie ma najmniejszego pojęcia, podobnie jak inni, wyżywający się w określeniach typu „religia smoleńska”. Jeśli kiedyś bowiem dotrze do nich choć trochę wiedzy na temat mowy nienawiści, tej prawdziwej, będzie już stanowczo za późno by wezwać ZOMO, czy jak to się tam teraz nazywa. To co słyszy Michał Boni, to nie mowa nienawiści. To mowa gniewu. Klasyfikacja ta, jakże precyzyjna, przyznacie, wynika wprost z właściwego rozpoznania przeze mnie emocji, które różne sprytne organizacje próbują wywołać w tłumie zdesperowanych ludzi. Wynika to także ze szczerych emocji każdego z nas z osobna, choć ja akurat nie czuję na nikogo żadnego gniewu, ale mam wrażenie, że jestem w mniejszości.
Nie ma jeszcze co mówić o nienawiści. Nie ma jej tutaj. Póki co jest jedynie zdziwienie, które w niektórych wypadkach wywołuje gniew. Strach zaś przed tym gniewem jest tak wielki, że Michał Boni lata po korytarzach ministerstwa i woła: mowa nienawiści, mowa nienawiści!
Jeszcze raz powtórzę: jestem głęboko przekonany, że nie ma w nas nienawiści, na pewno nie do Michała Boniego. Jeśli już można mówić o jakichś uczuciach to o gniewie właśnie, a czasami o pogardzie, ale ja tu nie mogę występować jako ekspert, bo dla ministra Boniego mam jedynie dziecięce zaciekawienie. Nic więcej. On mnie nawet nie denerwuje. Podobnie jest z całą resztą. Z wielką uwagą, na przykład wysłuchałem wypowiedzi Stefana Bratkowskiego, w czasie tej dziwacznej debaty zorganizowanej przez „niewiadomokogo” dla Azraela Kubackiego. Mówił oto Stefan Bratkowski o potrzebie pisania i mówienia w mediach na tematy jednoznacznie pozytywne, przytoczył przykład jakiegoś chłopca z Dywit pod Olsztynem, który zdobył nagrodę, bo sterował zdalnie jakimś pojazdem na księżycu czy Marsie. I ja się ze Stefanem Bratkowskim muszę zgodzić, takie przykłady są potrzebne, ale nie codziennie przecież ktoś zdobywa jakieś nagrody, za sterowanie pojazdami na odległych planetach. Codzienność jest trochę inna i kiedy zaczniemy pisać i mówić o takich fantastycznych sukcesach, a ktoś to skonfrontuje z rzeczywistością za oknem, to nic nas nie uchroni przed oskarżeniami, że prowadziliśmy dziennik telewizyjny w stanie wojennym odziani w mundur bez dystynkcji. Nawet jeśli okażemy się 15 letnim dziennikarzem z Krakowa nazwiskiem Wszołek.
Poza tym mam wrażenie, że Stefan Bratkowski przesadza z tym brakiem pozytywów w mediach. Ja dokładnie pamiętam jak kilka lat temu tygodnik „Wysokie obcasy” opisywał sukcesy jego córki. Było tak także trochę o porażkach, ale konkluzja była taka, że każdą porażkę można przekuć na sukces, kiedy się ma oparcie w kochających rodzicach. I ja myślę, że to akurat jest prawda. Córka Stefana Bratkowskiego opowiadała o tym jak to potrafiła dogadać się ze strajkującymi górnikami i przekonać ich do programu feministek, który – o ile dobrze zapamiętałem – był bardzo bliski postulatom górników. Powiedziała wtedy jeszcze ta super dziewczyna coś zaskakującego. Oto zdradziła czytelnikom, że rodzice wysłali ją do szkoły w Szymanowie prowadzonej przez siostry zakonne. I to jest moim zdaniem wiadomość wręcz fantastyczna, bo świadczy o tym jak szeroką ławą idzie ta nagonka. Stefan Bratkowski, wolnomyśliciel, intelektualista, zdaje się, że nawet lewicowy, jak gdyby nigdy nic wysłał dziecko rodzone do katolickiej szkoły, dziecko to stamtąd uciekło, a sam Stefan Bratkowski mówi dziś w czasie debaty, że Kościół powinien nawrócić się na chrześcijaństwo. Rozumiem, że trauma sprzed lat, której doświadczyła córka Stefana Bratkowskiego jest przyczyną tych srogich sądów? Tak tylko pytam, nie znajdując żadnego innego wytłumaczenia.
Dziś Stefan Bratkowski, nie pomny na sukcesy własnego dziecka opisywane przez tygodnik „Wysokie Obcasy” odmawia racji Joannie Lichockiej, która odebrała właśnie nagrodę SDP. I to jest proszę Państwa dziwne z kilku powodów. Po pierwsze: te nagrody nic nie znaczą, równie dobrze dziennikarze wszystkich opcji mogliby wieszać sobie skalpy swoich przeciwników na ścianie. Po drugie: skąd w Stefanie Bratkowskim taka łapczywość? Dziś Lichocka, a w przyszłym roku kto inny, o co chodzi? Po trzecie: Stefan Bratkowski przez wiele lat sam wręczał różnym ludziom te nagrody i nic się nie stanie jeśli teraz zrobi to ktoś inny? Prawda? Chodzi o to, by był pluralizm, żeby feministki mogły powiedzieć swoje, ale także górnicy. I to wcale nie musi być we wszystkich punktach zgodne. Podobne zdziwienie wywołuje również reakcja Stefana Bratkowskiego na antynagrodę dla Wojewódzkiego i Figurskiego, dwóch ludzi, przeciwko którym toczyło się lub jeszcze toczy postępowanie prokuratorskie. Niestety nie z paragrafu o mowie nienawiści, bo tego jeszcze nie ma, ale z jakiegoś innego. Jeśli jednak ktokolwiek zasługuje na oskarżenie z tego tytułu to właśnie oni i wystarczy obejrzeć pół programu, dowolnego odcinka, prowadzonego przez Wojewódzkiego, żeby się o tym przekonać. Tak sądzę i nie spodziewam się, by coś mogło to zdanie zmienić w najbliższym czasie. Jeśli bowiem Wojewódzki opowiada na spotkaniach z uczniami w szkołach, że jego program ma funkcję edukacyjną, a jednocześnie wymyśla w nim różnym ludziom, to po prostu kłamie i jego intencje są inne niż deklarowane. Jeśli zaś chodzi o nienawiść to wyraża się ona właśnie w tej perfidii. Nienawiść bowiem jest perfidii bardzo bliska o czym ktoś tak doświadczony, jak Stefan Bratkowski, ktoś kto wysłał (czy był wtedy jeszcze członkiem PZPR?) dziecko do katolickiej szkoły, będąc świadomym tego, że z Kościołem coś jest nie w porządku, a przynajmniej żywiąc takie podejrzenia, powinien dokładnie wiedzieć.
Gniew i nienawiść, jakie to proste: tu jedno, tam drugie. Jedno głośne, drugie ciche i na pozór pokorne.
Były to proszę Państwa krótkie warsztaty z rozpoznawania gwałtownych emocji targających duszami bliźnich przeprowadzone przez autora książek, blogera, byłego dziennikarza periodyków zwanych kobiecymi, gdzie o emocjach, empatii i szczerych oraz udawanych uczuciach wiedzą najwięcej. Dziękuję za uwagę.

Na koniec wiadomość: do końca roku „Baśń jak niedźwiedź” sprzedawana będzie w pakiecie pod dwa tomy, w cenie 60 złotych plus koszta przesyłki. Taka świąteczna promocja, a do końca roku dlatego, żeby prawosławni też mogli sobie kupić pod choinkę tę piękną i potrzebną książkę. W promocyjnej cenie jest również „Atrapia” - 15 złotych plus koszta wysyłki. Zapraszam www.coryllus.pl
Czytelnikom z miasta Łodzi pragnę przypomnieć, że wszystkie książki w tym „Dzieci peerelu”, których nakład już się wyczerpał są dostępne w księgarni wojskowej w Łodzi, przy ulicy Tuwima 33. Dokonanie zakupów tam właśnie jest dużo łatwiejsze niż zamawianie książek przez mój sklep. Zapraszam. 

Brak głosów

Komentarze

"Wielu, starszym już i bardzo naiwnym ludziom, takim którzy przekroczyli 65 rok życia, a połowę tego życia spędzili w strukturach PZPR lub organizacjach satelickich, bądź przez PZPR w ten czy inny sposób wspieranych, wydaje się, że jeśli słyszą jakieś pomruki ze strony tak zwanej sekty smoleńskiej, to jest to mowa nienawiści."

Naiwni w strukturach PZPR i organizacji satelickich. Zabawne sformułowanie. Używając eufemizmu...

Vote up!
0
Vote down!
0
#315785

Co do Bratkowskiego i jego córki, to jest to stały motyw wszystkich lewicowców. Jak świat długi i szeroki wszyscy oni wysyłają swoje dzieci do szkół katolickich, najlepiej prowadzonych przez jezuitów.

This world is totally fugazi.
Andrzej.A

Vote up!
0
Vote down!
0

Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A

#315810

Bardzo do brze wie co to jest nienawiść.

Znakomicie wie też jak sie odwraca kota ogonem.

Idealiści w PZPR... już kiedys slyszałem.

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#315824

"To co słyszy Michał Boni, to nie mowa nienawiści. To mowa gniewu."

Dobrze powiedziane.

Vote up!
0
Vote down!
0
#315874

Oczywiście, że to, co się tyczy opozycji, niezależnych dziennikarzy, Narodu, czy Kościoła to nie żadna ,,mowa nienawiści,,. To jednak jeszcze nie ,,mowa gniewu,, , to bardziej ,,mowa zniecierpliwienia,, ,
że nie buduje się Państwa na prawdzie, na naturze, na Prawie Bożym, na Wartościach, na Historii, na Dumie narodowej, na Męstwie, na ,,Bogu, Honorze i Ojczyźnie,, , że nie chroni się tego, co stanowi materialną bazę naszej wolności, naszej tożsamości, naszego bycia sobą i u siebie,
a przeciwnie - zakłamuje rzeczywistość, ruinuje dobro wspólne Narodu, przemysł, rolnictwo, naukę itd. itd., niszczy struktury Państwa, by stało się nowymi Dzikimi Polami strefą buforową między Rosją a Niemcami;
rabuje jego zasoby, całe dobro, które nasze pokolenie otrzymało po naszych przodkach, a które i my winniśmy przekazać w nie gorszym stanie pokoleniu które po nas przyjdzie i to bez długów, bo przecież każdy rodzi się wolnym.
Oczywiście, że ta cierpliwość kiedyś się skończy, ale nawet jak dojdzie do wybuchu gniewu, to żadne przepisy ,,polityczne,, nikogo tu nie powstrzymają, bo przepisy ,,prawa,, o ile nie służą sprawiedliwości, dobru i człowieczeństwu są tylko bezprawiem.
Tak naprawdę ,,mowa nienawiści,, to ,,mowa instytucji,, , czyli ,,mowa faszyzmu,, , jako że faszyzm, to kryminalny, zbrodniczy związek instytucji prywatnych ze skorumpowanymi państwowymi.
Faszystowska ,,mowa nienawiści,, to również ,,mowa GMO,, , bo GMO to też INSTYTUCJA, za którą kryje się faszyzm.
Można użyć przenośni, że faszyzm wyrasta z genetycznej modyfikacj demokracji, polegającej na wyjęciu z niej ,,genu klasy średniej,, , a wprowadzeniu w to miejsce ,,genu klasy wyższej,, , wyjęciu z demokracji ,,genu producentów przemysłowych, producentów bezpośrednich,, , a wprowadzenie w jego miejsce ,,genu produkcji korporacyjnej, kartelowej i wielkoobszarniczej,, , przy której mamy już do czynienia z instytucjonalizacją, z odczłowieczeniem, a nawet z brakiem etyki, sprawiedliwości, z brakiem przestrzegalnego prawa na rzecz terroru politycznej poprawności.
Do tej oczekiwanej utraty cierpliwości i wybuchu słusznego gniewu najprawdopodobnie dojdzie wtedy, gdy ,,mowa faszyzmu,, ujawni prawdziwe oblicze spiskowców przeciw człowieczeństwu, oblicze kłamstwa i zdrady, oblicze nienawiści względem niego.
Faktyczny faszyzm naszych ,,instytucji władzy,, jeszcze nie jest powszechnie zauważalny, bo jakoś trudno uwierzyć, że mogło dojść do zdrady aż na tak szeroką skalę, ale tu Naród obudzi się najszybciej, bo jednak od faszyzmu wiele wycierpieliśmy.
Tak w ogóle, to ,,mową nienawiści człowieka,, jest satanizm, tylko że lewacka walka z ,,mową nienawiści,, nie dotyczy zwalczania satanizmu, a PRAWDY.
Nie ma więc sensu jakiekolwiek wdawanie się w deliberacje, czego ten zbitek słów powinien dotyczyć, bo to wszystko jest bez sensu.
Szatanowi, ojcu kłamstwa, nic nie szkodzi tak jak prawda. A jak komuś przeszkadza prawda, to jedyną dopuszczalną mową do niego jest: ,,wara,, , ,,milczeć,, , ,,służyć,, , ,,paszoł won,, , mowa kija i bata.

Vote up!
0
Vote down!
0
#315940

Gdyby to naprawdę była mowa nienawiści i za nią szły czyny to ho,ho,ho jak mawia prezydent Komorowski.
A tak to tylko marna prowokacja wiodących mediów.

Vote up!
0
Vote down!
0

markiza

#316005