Smoleńska lekcja do odrobienia
Wczorajsza katastrofa była jest jednym z tych wydarzeń które zmieniają bieg historii. Jeden z tych dni które będzie się pamiętać do końca życia. Jak 13 grudnia 1981, 4 czerwca 1989, 11 września 2001 czy 2 kwietnia 2005. Na pewno przyjdzie jeszcze czas na analizy i przewidywania jakie konsekwencje będzie miała ta tragedia dla Polski na płaszczyźnie politycznej. Na razie jednak chwila jest bardziej odpowiednia na rozważania strony bardziej duchowej i emocjonalnej tej tragedii. Choć jest to ryzykowne balansowanie miedzy patosem i banałem i łatwo napisać coś, od czego powieje głęboka naiwnością. Trudno.
Od wczoraj, kiedy spadła (dosłownie) na nas ta wiadomość staram się, podobnie jak wielu innych,szczególnie tych wierzących komentatorów, znaleźć jakiś sens w tym co się stało. Może jest to dla nas jakaś lekcja? Czego możemy się nauczyć? Jak znaleźć, a raczej obrócić w dobro tak straszne zdarzenie? Albo inaczej: “co Bóg chciał nam powiedzieć?”
Wiele osób zauwazyło to, jak w ciągu jednego dnia zmienił się wizerunek Prezydenta w mediach a także w większości komentarzy. W jednej tragicznej chwili z “mlaskacza”, “prezydenta PiSowców”, “prezydęta”, “człowieka który nie potrafi sklecić zdania po polsku” i “który nas kompromituje za granicą” , “pośmiewiska”, “małego prezydenta”, czy “psychopatycznej postaci” zmienił się w “Mojego prezydenta”, “męża stanu”, “patriotę”, “człowieka ciepłego i wrażliwego na krzywdę innych”, “polityka wielkiego formatu”, “człowieka o nieposzlakowanej uczciwości”.
Z ust dziennikarzy którzy jeszcze 2 dni temu zjedliby go na surowo, dowiadujemy się jak wspaniałe dyskusje można z nim było prowadzić. Z wielu stron świata płyną nie tylko schematyczne kondolencje i formułki ale dowiadujemy się, że był postrzegany jako patriota ale także fightera który twardo walczył o interesy nie tylko Polski ale także państw bałtyckich czy Gruzji, jakoś nie współgra to z tym czym jak rzekomo Kaczyński był postrzegany za granicą. I nagle okazło się, że to wcale nie był obciach. Ktoś powie, że to takie zwyczajowe mówienie dobrze o zmarłym. Ale nie, to nie jest tylko przemilczanie negatywnych cech człowieka ale obrót w ocenach o 180 stopni. Dzisiaj pewnie wielu z tych którzy świadomie tworzyli czarny pijar Lechowi Kaczyńskiemu czują mniejszego lub większego kaca moralnego. Dzisiaj w TVN24 usłyszałem od redaktora prowadzącego, że “my, dziennikarze” zniekształcali obraz prezydenta. Podobno pewien nadredaktor też się uderzył w pierś. Nie chce tu się jednak pastwić nad konkretnymi osobami, chodzi mi o rzecz bardziej uniwersalną.
Nie tak dawno temu pisałem:
‘Jest to trzeci sposób pożerania ludzi przez politykę. Widzimy go codziennie także na blogach, forach a także w dyskusjach “w realu”. Widać to szczególnie w ciągu ostatnich lat i zjawisko to zdaje się nasilać. Parafrazując Sienkiewicza, polityka zatruła krew pobratymczą. Ludzie coraz rzadziej potrafią dyskutować, coraz częściej zamiast argumentów mamy ślepą nienawiść. To działa jak hazard, czy inne uzależnienie. Człowiek czuje się wolny, ale krok po kroku polityka wżera się w mózg. Adwersarz staje się wrogiem, nielubiany polityk demonem zła które można zwalczać wszelkimi metodami. Zaangażowanie powoli zmienia się w fanatyzm. Wymysły przedstawia się jako fakty, nawet najbardziej absurdalne. Zaciera się więc granica między propagandą, fantazją i rzeczywistością. Ważne żeby przywalić znienawidzonemu.... I cóż w tym złego, “oni przecież też tak robią”. A grono klakierów przyklaśnie gasząc tlące się sumienie które cicho ale upierdliwie przypomina “Nie mów fałszywego świadectwa...”’
W jakże dramatycznych okolicznościach wielu ludzi musiało to sobie wczoraj uświadomić. To jest ta pierwsza dobra rzecz która być może wyniknie katastrofy Tupolewa. Może następnym razem paru redaktorów, blogerów czy komentatorów zastanowi się zanim zacznie opluwać człowieka. Może przynajmniej niektórym, zanim się coś powiedzą przed kamerami, albo klikną na “zapisz” przemknie przez głowę myśl: jak bym się czuł gdyby jutro osoba o której piszę umarła?
Druga dobra rzecz, być może wydarzy się miedzy Polakami i Rosjanami. Strona rosyjska w obliczu tej tragedii zachowuje się moim zdaniem bardzo dobrze. Putin z Miedwiediewem stanęli na wysokości zadania. Dzisiaj TV rosyjska ma wyświetlić “Katyń” Wajdy. Można powiedzieć, że to wszystko może być zimna kalkulacja. Może. To co siedzi w głowie innego człowieka, zwłaszcza polityka, zawsze jest niewiadomą. Chcę jednak dzisiaj w nich po prostu widzieć ludzi. Nie chcę tu też analizować wątku spiskowego. Jednak to co w tej kwestii najcenniejsze dzieje się miedzy zwykłymi obywatelami obu państw. Ludobójstwo katyńskie sprzed 70 lat wykopało głęboki rów miedzy Rosją i Polską, mniejszy miedzy naszymi narodami, ale jest to jednak do dzisiaj boląca zadra. Tragedia z roku 2010, być może pozwoli Rosjanom przyjrzeć się bardziej po ludzku Polakom i lepiej nas zrozumieć. Nie spodziewam się oczywiście, że Rosja jutro zatrzyma budowę gazociągu północnego, ale być może inaczej będą już traktować np. sprawę katyńską. Może ta tragedia sprawi, że Rosjanie i Polacy spojrzą na siebie właśnie jak na normalnych ludzi. Dla mnie ważne są słowa które płyną, także na S24, od zwykłych Rosjan. Może ta druga tragedia katyńska pozwoli choć częściowo zlikwidować to, co zrobiła pierwsza.
Trzecia sprawa dotyczy polityków. Rządząca koalicja w jednej chwili dostała na tacy wszystkie urzędy które były, inna sprawa czy słusznie czy nie, oceniane jako władane przez opozycję. Urząd prezydenta, NBP, IPN czy nawet urząd Rzecznika Praw Obywatelskich, już nie są obsadzone przez “wraże siły”. Jeszcze parę dni temu był to cel, dzisiaj przypomina gorący kartofel. Los, w jakże okrutny i przewrotny sposób spełnił marzenia. Opanowanie tych instytucji byłoby teraz zgodne z prawem i pewnie bezproblemowe, ale pozostaje kwestia smaku. Może więc przyjdzie czas na pohamowanie zachłanności? I w tym momencie ten wątek zakończę, wchodzimy bowiem w zagadnienia o których, jak napisałem na początku, będzie jeszcze czas pisać.
To co się stało, to dla większości z nas bardzo bolesne wydarzenie. Można poprzestać na badaniu przyczyn, analizować lot, decyzje pilotów, stan techniczny samolotu. Ale może warto się zastanowić, czy ta tragedia nie jest dla nas także lekcją? Jeśli tak, to obyśmy ją dobrze odrobili.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 5486 odsłon
Komentarze
naprawdę nie spodziewam się
12 Kwietnia, 2010 - 03:51
że to co się stało pod Smoleńskiem może w jakikolwiek sposób zmienić podejście Rosjan (może szczegółowiej: władzy tego państwa) do Polski i historii Katynia; myślę że jest naiwnością tak sądzić. Abstrahuję tu oczywiście od odruchu pojedynczych Rosjan, zwykłych obywateli.
@migawka
12 Kwietnia, 2010 - 07:00
Właśnie o zwykłych Rosjan mi przede wszystkim chodzi. A jeśli chodzi o władze... cóż...
deszczowy
napisałem tak
12 Kwietnia, 2010 - 21:30
bo jestem przerażony próbami pojednania lansowanymi na różnych stacjach TV czy gazetach