Gdzie prochy moje...

Obrazek użytkownika Anonymous
Historia

 

Mam do wyboru – choć jego możliwość post factum jest trochę ograniczona ;-) – trzy cmentarze.

 

   Stary Służew, przy parafii św. Katarzyny. Kuszący wybór. To najstarsza parafia na terenie współczesnej Warszawy. Mój rodzinny dom był niedaleko. W kościele św. Katarzyny brali ślub Rodzice, a mnie samemu udzielono sakramentu chrztu. Na tym cmentarzu spoczywaj  Rodzice i Dziadkowie ze strony Ojca. Także Teść. A poza tym mnóstwo dalszych krewnych i powinowatych, że o znajomych nie wspomnę… Jak dla mnie, dobre towarzystwo. Opodal walczył i został ranny w Powstaniu mój Ojciec. Gdzieś w okolicy spoczywają najprawdopodobniej bezimienne, nieodkryte jeszcze prochy pomordowanych Żołnierzy Wyklętych,  którym tutejszy proboszcz – teraz emerytowany – ksiądz prałat Maj wystawił przy kościele piękny pomnik… Naprawdę dobre miejsce.

 

   Cmentarz Wilanowski przy parafii św. Anny. Równie kuszący. Rodzina mojej Matki mieszkała w Wilanowie od XVIII wieku. Mam tu pogrzebanych  Pradziadkow, Babcię ze strony Matki, niezliczonych wujów, ciotki i pociotków. Znów o znajomych i kolegach nie wspomnę. Jest tam piękna kwatera Żołnierzy Września i Powstańców. Godne towarzystwo… Ostatnio przybył jeszcze jeden daleki, choć bliski sercu znajomy, Przemek Gintrowski…

 

   I wreszcie cmentarz w Pyrach, przy parafii św. Apostołów Piotra i Pawła. Tutaj czułbym się może nieco bardziej osamotniony. Leży tu tylko Dziadek ze strony Matki. Od 1953, roku mojego urodzenia. Zmarł (?) w Centralnym Więzieniu przy ulicy Gęsiej w Warszawie. Jego grób był i go nie było. W rejestrach parafii pojawił się dopiero w połowie lat `70 ub. wieku, dzięki wytrwałym zabiegom mojej Matki. No, leży tu jeszcze wuj Tadeusz, który zajmował się mną serdecznie po śmierci swojego kumpla, a mojego Ojca. To na strychu domu Tadeusza znaleźliśmy z jego synem, Michałem, doskonale zakonserwowanego stena. Nasi Ojcowie postarali się, żeby szybko zniknął…;-). W Pyrach też jest kwatera Żołnierzy Wrześniowych, też leży mnóstwo dalszych krewnych, znajomych i kolegów…

 

   Może powinienem wybrać Pyry, ażeby dotrzymać towarzystwa Dziadkowi?

 

Ojczyzna – to  ziemia i groby, jak pięknie i mądrze napisał Norwid.  

 

0
Brak głosów

Komentarze

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#302910

Pamięć i nostalgia, nie smutek...

Vote up!
0
Vote down!
0
#302913

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#302917

Moje rodzinne groby rozrzucone są po Polsce i po świecie.
W Warszawie są tylko dwa...

Vote up!
0
Vote down!
0
#302915

Mam szczęście. Jako strażnik grobów...

Vote up!
0
Vote down!
0
#302916

To tak jak u mnie, tyle że w Warszawie mam trzy groby.

Vote up!
0
Vote down!
0
#302941

Bo dusza zawsze wybiera świadoma
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#302920

Cmentarz przy św. Katarzynie jest dla mnie jakiś szczególny, chociaż dopiero od niedawna mam tam kogoś bliższego, nie anonimowego: wieloletnią sąsiadkę.
Piękny był pogrzeb, tak jak piękne, chociaż zwyczajne, było jej życie. Bardzo długie życie.
Mam sentyment do tej parafii, chociaż wcale nie jest "moja". A cmentarzyk jest taki, że sama chciałabym tam leżeć.

Vote up!
0
Vote down!
0
#302942

W kategorii "szczególny" konkurują u mnie Służew z Wilanowem ;-). Ludzie, których dziadowie i rodzice tam leżą mają swoje korzenie i pamiętają o nich. Znamy się od dzieciństwa, choć rzadko utrzymujemy kontakty... A kolejne pokolenia już coraz mniej pamiętają, niestety...

Pozdrawiam

PS. Obydwa te cmentarze rozrastają się naturalną koleją rzeczy. Ale ich "nowe dzielnice" to już nie to samo... :-(

Vote up!
0
Vote down!
0
#302948

Przepraszam ewentualnych Komentatorów, ale najbliższe kilka godzin poświęcę...cmentarzom. Proszę więc wybaczyć opóźnione odpowiedzi...

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#302950

Drogi tł,

Przychodzi taki moment w życiu, gdy dociera do nas trudna prawda, że nie jesteśmy nieśmiertelni, a śmierć jest zwyczajną koleją losu i zwyczajną częścią ludzkiej egzystencji.

Mój moment to ubiegłoroczny zawał kiedy zdałem sobie sprawę z własnej kruchości i nicości wobec Potęgi Pana Boga, który z Sobie tylko wiadomych powodów postanowił mnie zostawić jeszcze wśród żywych. I podobnie jak Ty zacząłem wybierać "lokum" na "potem".

Mój "faworyt", to maleńki cmentarzyk wśród lasu przy parafialnym kościele w Rynkach, blisko Turośni Kościelnej, a także Frampola, skąd pochodzi Edward Redliński i gdzie od niedawna jest muzeum Jego imienia. Na tym cmentarzyku śpiewają ptaki, a jesienią pięknie kwitną wrzosy. Spoczywa tam moja Ciocia Felicja, starsza siostra mojego żyjącego jeszcze Taty, która piekła najcudowniejszy chleb na świecie. Smak i zapach tego chleba, grubo posmarowanego domowym masłem, wciąż "chodzi" za mną. Jest też Jej Mąż, który choć robił często srogie miny, był bardzo dobrym człowiekiem. Jest też Cioci Syn, mój kuzyn Andrzej, zmarły niedawno na raka płuc. Kuzyn Andrzej był bardzo nowoczesnym rolnikiem. Ustawicznie się uczył, nie bał się rolniczego postępu (tego przez duże P), miał pierwszy w okolicy pług odwracalny i kombajn do zbioru buraków cukrowych, zbudował od podstaw doskonałe stado krów mlecznych, pasjonował się internetem, świetnie grał w szachy. Innymi słowy, rolnik jakby nie z typowej wiejskiej bajki. Słowem - zacne towarzystwo do "wspólnego" spoczywania. Tym bardziej, że kolejni zacni, aczkolwiek żyjący jeszcze kuzyni, "zaklepali" sobie własne pośmiertne M tamże.

Pewnie już bym też "zaklepał", ale wciąż hamuje mnie mój hamulcowy, czyli krispowa żona.

Tyle w temacie prochów moich ...

Pozdrawiam Niepoprawnie i świątecznie zarazem

krisp

Vote up!
0
Vote down!
0
#302973

Slicznie to napisałeś. I to piękne wspomnienie o Twoich bliskich.
Nie jestem jakąś szczególną wielbicielką cmentarzy, ale aż nabrałam ochoty zobaczyć to miejsce. Moze, kiedyś, przy jakiejś okazji... Ale, jak znam życie, pewnie nie...

Kiedyś, w końcówce lat 70-tych, widziałam, przejazdem, piękny cmentarzyk wiejski gdzieś w zachodnich Beskidach. Na wzgórzu, na zboczu czy wręcz na pagórku, w każdym razie teren opadający na bodaj dwie strony.
Taki z częścią lekko opadającą (nowszą), nasłonecznioną (wschód), jest właśnie cmentarz przy św. Katarzynie. Część starsza, ta równa, jest cienista, porośnięta kasztanowcami.

Vote up!
0
Vote down!
0
#302975

W kwestii cmentarzyka nic trudnego, trzeba wygooglać na googlowych mapach. Niestety, precyzja obrazu jest w tym miejscu nie wiedzieć czemu marna, jak to w googlowych mapach. W jednym miejscu zbliżenie, że mucha nie siada, a w innym widok z kilometra w mglistą pogodę.

OK, spróbujmy pomimo to. Kiedy znajdziesz Rynki i powiększysz mapę maksymalnie, na prawo od wsi, w której widać wiele budynków, zobaczysz ciemniejszą zieloną plamę. To las. Zobaczysz też drogę, która biegnie od góry mapy, a potem przez ten las, skręcając w lesie lekkim łukiem w kierunku na południowy wschód. Właśnie na tym łuku, po lewej jego stronie, widać jaśniejsze, bezdrzewne miejsce. To właśnie rzeczony cmentarzyk. Na owym łuku jest też umieszczone zdjęcie (niestety zimowe) podpisane "Rynki, 2012" (można je powiększyć), pokazujące skrzyżowanie, które jest odległe od cmentarzyka o ok. 100 m. Na skrzyżowaniu widać budynki, a na lewo od nich jest kościół (na zdjęciu niewidoczny).

Pozdrawiam Niepoprawnie

krisp

Vote up!
0
Vote down!
0
#302999

Chyba znalazłam, dzięki:-) Położenie rzeczywiscie ładne. Niestety, to tylko zdjęcie: nie ma wrzosów, głosów ptaków, brzęczenia pszczół, powiewu wiatru itd.

Vote up!
0
Vote down!
0
#303059

Warto przyjechać na Podlasie. Jak się już dojedzie (a nie jest to proste z powodu niemania przyzwoitych dróg i dróg żelaznych w odpowiedniej ilości, nie mówiąc o lotnisku) to potem jest pięknie, malowniczo, swojsko, świeżo, pachnąco zielem i lasem. Zapraszam.

Pozdrawiam Niepoprawnie

krisp

Vote up!
0
Vote down!
0
#303067

Z własnej śmiertelności, to ja, Krisp, zdałem sobie sprawę tak gdzieś w wieku lat ośmiu ;-). A może i wcześniej...

Nic sobie nie zaklepuję, rozważam tylko... ;-)

Mój ojciec chrzestny, śp. Władysław, jeszcze w wieku 84 lat był chłop na schwał. A potem sobie zaklepał na wspomnianym przeze mnie Wilanowie. Ostatnie parę lat życia spędził zamartwiając się o zieleniejący pomnik z piaskowca... ;-) A więc żadnego zaklepywania ;-).

Pozdrawiam :-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#302998

Pozdrawiam :-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#303011

I to było całkiem dobre. Stopienie się z matką-ziemią, z przyrodą. Wzdragam się na myśl, że miałabym być zamknięta, przyciśnięta jakąś płytą.
Pamiętam śmierć i pogrzeb Jana Pawła II. Wstrząsające było dla mnie to bardzo solidne zamurowanie.
Odpowiadają mi groby tylko obmurowane, z ziemią na wierzchu. Właśnie na takim byłam dzisiaj.
Czy to jakaś klaustrofobia? Ale windy się nie boję.

Vote up!
0
Vote down!
0
#303037

Jest coś nieludzkiego w nowomodnych pochówkach. Wkładamy trumnę (albo urnę) do betonowej sztolni. Jeśli to grób tzw. piętrowy (trumny układane jedna na drugiej, każda na swoim poziomie), potem szalunek z desek, na to papier, potem druty zbrojeniowe i na to wszystko beton. Zagłaskać beton na równo, przyklepać, zasunąć płytę i szlus, i po sprawie.

A gdzie rzucenie grudki ziemi, znak ostatniej ziemskiej posługi odprowadzenia ciała na miejsce spoczynku, czy dramatyczne dudnienie grud ziemi rzucanych przez grabarza na trumnę? Zamiast trudu przeżywania rozłąki z bliską osobą, "sterylne" procedury wyprane z uczuciowości. Jak peerelowski schemat odznaczania notabla: rąsia, klapa, buźka, goździk. Brr!

Pozdrawiam Niepoprawnie

krisp

Vote up!
0
Vote down!
0
#303078

"Ocal mnie, Panie, od wiekuistej śmierci w tym strasznym dniu, w którym zostaną poruszone niebo i ziemia, gdy przyjdziesz sądzić świat ogniem. Napawa mnie grozą ten dzień, dzień sądu i gniewu, klęski i niedoli.
Wieczne odpoczywanie daj im, Panie."
(to ja, trochę niezgrabnie, przełożyłam)

Fragment "Requiem" Gabriela Fauré. Piękne i dość pogodne, choć napisane krótko po śmierci rodziców - ale tak Fauré widział śmierć, jako przejście do czegoś lepszego, do spotkania z Bogiem:

http://www.youtube.com/watch?v=zQ_qRMG0tUA&feature=related

Vote up!
0
Vote down!
0
#303070

A ja od lat, choć symboliczny grób wujka Tadeusza mamy na Bródnie, zapalam znicze na różnych cmentarzach, bo nie wiem gdzie zginął. Moja Mama ostatni raz widziała brata, gdy wpadł do domu by się podzielić wiadomością, że jego oddział rozwalił niemiecki czołg (lub wóz pancerny) gdzieś w okolicach Gęsiówki. Długo po Powstaniu, Babcia, dokąd żyła, na każdy dzwonek lub pukanie do drzwi reagowała tak samo: może Tadek wrócił? Powstania nie mogę pamiętać, ale jej pytania nigdy nie zapomnę ...
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

charamassa

#303088

Nadzieja umiera ostatnia. Polegli nie pytają, gdzie ich ciała porzucone. Ocaleli pytają. Czasem aż do końca własnego żywota.
Nie wiem, czy mi uwierzysz, ale niemal widzę Twoją Babcię...

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#303090