Generał Motyl

Obrazek użytkownika Anonymous
Historia

Nie zamierzam bronić działalności agenta Zdzisławskiego.

Nie zamierzam bronić wielu niefortunnych działań i wypowiedzi generała Ścibor-Rylskiego, które miały miejsce począwszy od lat `80 ub. wieku.

Natomiast chciałbym prosić wszystkich jego nieprzejednanych krytyków, aby zechcieli zapoznać się chociażby z biogramem Emilii Malessy zamieszczonym w polskiej edycji wikipedii. Takich biografii jest więcej. Znacznie więcej.

Bóg osądzi "Motyla" sprawiedliwie, nie pomijając ani jego przeszłych zasług, ani też pózniejszych win.

0
Brak głosów

Komentarze

ale uwazam, ze prawda jest najwazniejsza. Ciągle mam nadzieję, ze to jakies nieporozumienie, moze pomylone nazwiska - nie wiem...

Vote up!
0
Vote down!
0
#282013

Choć mój wpis był spowodowany m.in. Twoją notką, to nie jest adresowany wyłącznie i bezpośrednio do Ciebie.

Obawiam się, że nie okaże się to nieporozumieniem, choć nazwisko Ścibor-Rylski (herbu Ostoja) nie jest bynajmniej związane tylko z jednym żołnierzem AK, Zbigniewem Ścibor-Rylskim, ps. Motyl. Byli i inni.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#282016

Moja mama mi zawsze mówiła że przysięga żołnierza AK (lub przedwojennego) obowiązuje aż do śmierci. Za zdradę przysięgi wojskowej / ojczyzny jest kula w łeb a nie ordery i honory. Gdy Piwnik została postkomuszym ministrem sprawiedliwości to płakała jak dziecko bo uważała że skalała nazwisko jej dowódcy.
Dla zdrajców nie ma tłumaczenia relatywizmem moralnym dla nich jest specjalny krąg piekła.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282019

Nie wiem, gdzie doszukujesz się relatywizmu.
Barbara Piwnik nie była córką "Ponurego".
Przydział miejsc w piekle nie jest w ludzkiej gestii.

Pozdrawiam

PS. Chyba jednak nie przeczytałeś biogramu Emilii Malessy. Sprawdz,czyją żoną została podczas okupacji.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282023

Barbara Piwnik była bratanicą Ponurego i z tego co wiem to jej rodzice również byli w AK choć nie pełnili ważnych funkcji.
Dla mnie zdrajca to zdrajca i tylko jego skrucha, wyznanie win i choć próba ich naprawienia może choć trochę go rehabilitować.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282050

Rozkaz generała Okulickiego z 19 stycznia 1945 roku o rozwiązaniu AK zwalniał jej żołnierzy z przysięgi.

Nie mam nic przeciwko temu, że uważasz Ścibora-Rylskiego za zdrajcę. Twoje prawo. Chciałbym się natomiast dowiedzieć, czy za zdrajczynię uważasz Emilię Malessę. To jest pytanie, które chciałem postawić w swoim wpisie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282055

Malessa wykonała rozkaz i potem wszystko robiła żeby naprawić swój błąd więc nie oceniam jej surowo. Żaden żołnierz AK nie przysięgał Okulickiemu tylko Bogu i Ojczyźnie. To przysięga obowiązywała aż do śmierci a nie obowiązek czynnej służby wojskowej.
Oddział mojej mamy też został rozwiązany a jej dowódcy chcieli wrócić do "cywila", jeden jako nauczyciel a drugi jako lekarz. Niestety UBecja im na to nie pozwoliła i zostali aresztowani, mama uciekła na "ziemie odzyskane" i tam ukrywała się do lat pięćdziesiątych a wróciła już pod nazwiskiem męża a mojego taty.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282064

Zdaje się, że nie rozumiesz sensu dyscyplinarnego przysięgi wojskowej. Żołnierze AK byli Żołnierzami PSZ.

Dalsza dyskusja jest bezcelowa. A najzabawniejsze jest w niej to, że przeszłość Ścibora-Rylskiego była znana już wcześniej. Choćby z książki Lechowicza, wydanej w ub. roku. Ale dopiero teraz okazał się niekoszerny.

Zwracam też uwagę, że Ścibor-Rylski nie otrzymał dwukrotnie KW i dwukrotnie Srebrnego Krzyża VM od ubeków i komunistów.

Proponuję, abyś jeszcze raz zechciał przeczytać mój wpis. Nieco dokładniej.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282074

Oddzieliłem jego działalność do 1945 roku bardzo wyraźnie. Podejrzewam że Judasz zanim się sprzedał za garść srebrników też był wiernym apostołem.
Wiem jak przysięgę wojskową odbierali normalni żołnierze AK a poznałem ich naprawdę sporo.

Choć sporo czytam to akurat nie znam książki Lechowicza i nie wiedziałem o przeszłości Ścibora-Rylskiego choć przyznam że od dawna mi się nie podobał.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282110

Marek Lachowicz, "Wspomnienia cichociemnego", Rzeszów 2011. Ja też nie zrobiłem nic innego, jak oddzieliłem bardzo wyraźnie jego działalność przed 1945 rokiem, od jego działalności po 1947 roku.

PS> Pozwól, że poprawię: żołnierze AK składali przysięgę, którą odbierali ich przełożeni. Podobną, choć nie identyczną przysięgę składali cichociemni przed zrzutem do kraju. Jej tekst był rozszerzony.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282115

Emilia Malessa Jest to na tyle poruszająca biografia, że pozwolę ją zamieścić tł, na Twoim blogu.

Żona Ponurego "Marcysia"

Emilia Malessa pseud. Marcysia, Miłasza, Maniuta (ur. 26 lutego 1909 w Rostowie, zm. 5 czerwca 1949) – polska żołnierz, członek Armii Krajowej, powstaniec warszawski, kawaler orderu Virtuti Militari V klasy. Córka Władysława Izdebskiego i Marii z Krukowskich.

Po przyjeździe do Polski w 1924 roku ukończyła Szkołę Handlową Polskiej Macierzy Szkolnej w Łucku.

Po ukończeniu szkoły handlowej w Łucku, pracowała w miejscowym Urzędzie Wojewódzkim i Komunalnej Kasie Oszczędności. Po śmierci ojca przeniosła się do Warszawy i zatrudniła się w Głównym Urzędzie Statystycznym.

1 września 1939 r. zgłosiła się do pracy w Ochotniczej Służbie Kobiet. Pełniła funkcję szofera-zwiadowcy i organizatora lotnych punktów dożywiania i punktów sanitarnych przy 19. Wileńskiej Dywizji Piechoty gen. Józefa Kwapiszewskiego.

Po klęsce wrześniowej Emilia Malessa wstąpiła do konspiracji. Od października 1939 r. organizowała komórkę łączności zagranicznej przy Komendzie Głównej Służby Zwycięstwu Polski, którą kierowała następnie w Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej aż do końca okupacji niemieckiej. Zadaniem placówki, działającej pod kryptonimami: "Zenobia", "Łza", "Załoga" i najbardziej znanym, ustanowionym w kwietniu 1944 r. - "Zagroda", było utrzymywanie łączności między podziemiem w kraju a władzami RP i Naczelnym Wodzem na obczyźnie. Starannie przygotowane trasy kurierskie były pomostem między Polską a Francją, a potem Anglią. Na przełomie 1943/1944, a więc w okresie największego rozwoju, "Zagroda" dysponowała 120 ludźmi w całej Europie. "Pani na Zagrodzie", jak ją nazywano, zorganizowała też nowoczesny system przygotowania i ekspedycji poczty, bazujący na osiągnięciach techniki fotograficznej (mikrofilmowanie). Komórka łączności przyjmowała także cichociemnych zrzucanych do walki w kraju z alianckich samolotów.

Kiedy w nocy z 7 na 8 listopada 1941 r. pod Skierniewicami został zrzucony do kraju- jako pierwszy cichociemny - major Jan Piwnik, przejmowała go właśnie Emilia Malessa - jako łączniczka Komendy Głównej AK.

Cezary Chlebowski w wydanej w ub.r. książce "Ponury" - major Jan Piwnik" napisał: "Na przełomie 1941 i 1942 roku poznał por. Emilię Malessę »Marcysię«, kobietę nie tylko wielkiej urody, ale i takiej samej inteligencji, jak i wpływów".

Ślub wzięli prawdopodobnie dwa lata później - w listopadzie 1943 r. w kościele ewangelickim w Warszawie (z pierwszym mężem Stanisławem Malessą, poślubionym w 1935 r., rozwiodła się po dwóch latach). Mjr Jan Piwnik - oficer przedwojennej Policji Państwowej, żołnierz Września, dowódca II odcinka "Wachlarza", szef największego zgrupowania Kedywu - Okręgu Radomsko-Kieleckiego Armii Krajowej i Świętokrzyskich Zgrupowań Partyzanckich - zginął pół roku po ślubie z Emilią - 16 czerwca 1944 r. - w czasie zdobywania niemieckich umocnień pod Jewłaszami na Nowogródczyźnie. Chlebowski: "W upalne popołudnie w końcu lipca 1944 roku do zacienionej rozłożystą gruszą kuchni małego domku we wsi Janowice w Górach Świętokrzyskich weszła przystojna młoda niewiasta. Była to Emilia Malessa »Marcysia« - żona »Ponurego«. - Nic nie mówiła, proszę pana - opowie mi 22 lata po wojnie osiemdziesięciodwuletnia wtedy Zofia Piwnikowa, matka majora »Ponurego«. - Ale gdy po powitaniu siadłyśmy w pokoju, wyjęła z torby coś zawiniętego w białą szmatkę i położyła na stole. Odwinęłam, a tam były takie trzy wielkie klucze. Z tego więzienia, co to Janek przyjaciela swego uwolnił i zawsze je na szczęście nosił w mapniku. Wtedy pojęłam, że już go nigdy nie zobaczę".

Bohaterski major Jan Piwnik został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Walecznych i Virtuti Militari. Jego żona nie mogła być gorsza. W Powstaniu Warszawskim "Marcysia" otrzymała order Virtuti Militari za bohaterską służbę kurierską podczas walk w Śródmieściu, w Batalionie Szturmowym kpt. Kazimierza Bilskiego "Ruma", do którego przeszła na własną prośbę (miała przydział do odwodu sztabu KG AK). Po kapitulacji Powstania uciekła z transportu do Rzeszy i przedostała się do Krakowa, gdzie odbudowała kanały łączności między AK a Zachodem. Tam również przygotowała przerzut do kraju kpt. Jana Nowaka-Jeziorańskiego, ostatniego emisariusza komendanta głównego AK.

Ten ostatni, w książce "Kurier z Warszawy", wspominał: "Całe archiwum »Łzy« spłonęło doszczętnie w czasie Powstania. Z zespołu łączności zagranicznej pozostały dwie kobiety o nieprawdopodobnej energii i odwadze: »Marcysia« i jej pomocnica »Zo«". Za całokształt działalności konspiracyjnej Emilia Malessa została awansowana do stopnia kapitana. Po rozwiązaniu AK pozostała w podziemiu, najpierw w organizacji "NIE" (jej dowódca - August Emil Fieldorf, jeszcze jako pułkownik, polecił jej zorganizować szlak kurierski z kraju na Zachód), potem w Delegaturze Sił Zbrojnych, w końcu w Zrzeszeniu Wolność i Niezawisłość. Była członkinią ścisłego sztabu, a przede wszystkim nadal kierowała komórką łączności zagranicznej.

W połowie października 1945 r. "Marcysia" zgłosiła chęć odejścia z WiN. Zamierzała wyemigrować. Przyczyny były dwojakie - chciała rozpocząć normalne życie (zamierzała wziąć ślub z Michałem Pobochą z Narodowych Sił Zbrojnych, który po wojnie też nie złożył broni), przede wszystkim jednak była żołnierzem, a WiN pod wodzą Rzepeckiego chciał prowadzić głównie działalność polityczną (o czym niżej). Z zamiarem wycofania się z konspiracji nosiła się już wcześniej, ale ciągle zatrzymywały ją pilne zadania. 20 października uzyskała zgodę prezesa WiN, płk. Jana Rzepeckiego na zwolnienie z dotychczasowych funkcji. Zaczęła przekazywać obowiązki wyznaczonemu następcy. Wtedy właśnie - 31 października 1945 r. - została aresztowana. 5 listopada ubecy przyszli po Rzepeckiego i drugiego członka kierownictwa - płk. Antoniego Sanojcę, a później po następnych przywódców organizacji. WiN istniał zaledwie od dwóch miesięcy…W areszcie ujawniła przywódców WiN-u. Powód? Pułkownik Józef Goldberg-Różański, szef Departamentu Śledczego MBP, ręczył jej "oficerskim słowem honoru", że żadna z ujawnionych osób nie zostanie aresztowana i osądzona. Różański przekonywał, odwołując się do jej patriotycznych uczuć: "Tylu już Polaków niepotrzebnie zginęło, trzeba z tym skończyć". Jeśli nie pójdzie na ugodę - argumentował dalej ubek - "będzie odpowiedzialna za mordownię". "Marcysia" uwierzyła, wychowana w świecie wartości, w którym słowo honoru coś znaczyło. Ruta Czaplińska (kierowała łącznością Komendy Głównej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, ps. Ewa, po wojnie aresztowana i skazana, jedna z dużego grona kobiet męczonych przez UB) w książce "Z archiwum pamięci. 3653 więzienne dni" napisała: "»Marcysi« zawdzięczam to, że ułatwiła ujawnienie się mojej siostry, która ukrywała się pod zmienionym nazwiskiem po ucieczce spod łap bezpieki. Także dzięki niej przyjęto dla mnie koc, który przysłała matka Cezarego z Anglii. Ogromny, ciepły, czysto wełniany koc. Było to coś wspaniałego!".

Różański słowa jednak nie dotrzymał, rozpoczynając aresztowania WiN-owców. Po latach winę zrzucał na innych - twierdził, że jego honor ma swoją wagę, ale zwolnieniu aresztowanych kategorycznie sprzeciwił się Bierut, który - dodatkowo - zarzucił mu uleganie drobnomieszczańskim przesądom. Z kolei radziecki doradca MBP - płk NKWD Jurij Nikołaszkin zdziwił się ponoć: "Co to znaczy, że ty dałeś słowo honoru? Jeśli dałeś, to znaczy ono było twoje, a jak było twoje, to możesz je odebrać".W więzieniu, oszukana i zrozpaczona Malessa, w akcie protestu, podjęła pierwszą głodówkę. Wiele wskazuje jednak na to, że decyzję o ujawnieniu uzgodniła wcześniej z kierownictwem organizacji. Działała na wyraźne polecenie swojego dowódcy, płk. Jana Rzepeckiego (a także płk. Antoniego Sanojcy), co w wojsku oznaczało ni mniej, ni więcej tylko rozkaz. Według relacji Rzepecki nie pozostawił "Marcysi" wyboru: jeśli nie ujawni swoich współpracowników, zaszkodzi im znacznie bardziej. Obaj pułkownicy mieli to potwierdzić w rozmowie z historykiem Cezarym Chlebowskim. Jeśli tak, oznacza to, że Rzepecki przerzucił całą odpowiedzialność na Malessę. W procesie trzynastu wyroki zapadły następujące. Po miesiącu procesu - 3 lutego 1947 r. ogłoszono wyrok. Najwyższą karę - KS - otrzymał Marian Gołębiewski. Leski i Żuk dostali po 12 lat, Rybicki i Muzyczka - po 10, Rzepecki - 8, Szczurek - 7, Sanojca - 6, Jachimek - 4. Najłagodniej potraktowano Emilię Malessę, skazując ją na dwa lata.

Ruta Czaplińska wspominała "Marysię": "Mimo, że w procesie dostała tylko dwa lata i była ułaskawiona przez Bieruta (mogła być natychmiast zwolniona), nie chciała opuścić więzienia. Cały czas była namawiana na wyjście z obietnicą zwolnienia pozostałych aresztowanych. Ale ona uparcie trwała przy swoim. Wyszła wreszcie parę miesięcy potem i swoją walkę prowadziła już na wolności, wierząc, że będzie mogła więcej osiągnąć. Prowadziła liczne pertraktacje z Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego, przypominając bezustannie o wszystkich przyrzeczeniach wypuszczenia na wolność ujawnionych osób, wymieniając wszystkich z nazwiska".

Emilia Malessa domagała się po prostu dotrzymania słowa honoru, które dał jej Józef Różański. Zabiegała o wizytę u Bieruta, pisała listy do ministra bezpieczeństwa publicznego Stanisława Radkiewicza (obszerny memoriał pozostał bez odpowiedzi).

Na wiosnę 1948 r. listy z nazwiskami aresztowanych i okolicznościami ich ujawnienia wysłała też do placówek dyplomatycznych. Świat jednak milczał. Prócz interweniowania u władz, "Marcysia" pomagała też aresztowanym i ich rodzinom. Odwiedzała koleżanki z celi, wysyłała paczki. Świadczyła na rzecz swoich kolegów z konspiracji, zeznając z wolnej stopy podczas ich procesów. W kwietniu 1949 r. Malessa napisała list do Różańskiego: "Po wyczerpaniu na przestrzeni trzech i pół lat wszystkich środków dla uzyskania zwolnienia pozostałych ujawnionych, donoszę Panu Pułkownikowi, że od 9 kwietnia podjęłam głodówkę [przechodnie na ul. Rakowieckiej widzieli ją skuloną pod więziennym murem - TMP], jako ostatni z mojej strony akt protestu przeciwko niedotrzymaniu umowy dotyczącej akcji ujawniania WiN i grupy »Liceum«. Mając za sobą wypełnienie wszystkich obowiązków wobec mego kraju w okresie okupacji oraz w pierwszym okresie niepodległości przez dokonanie aktu ujawniania, mam niewątpliwie prawo oczekiwać od władz bezpieczeństwa, a w szczególności od Pana Pułkownika jako głównego inicjatora akcji ujawniania, decyzji, która zapobiegnie mojej śmierci i dalszemu więzieniu lojalnie ujawnionych wobec państwa ludzi".

Bezsilna, obarczona poczuciem winy, bojkotowana i odrzucona przez część środowiska byłych żołnierzy Armii Krajowej, które oskarżało ją o zdradę i "wsypanie" kolegów, 5 czerwca 1949 r. popełniła samobójstwo. Miała 40 lat.

http://www.ponury.com/marcysia.html

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#282025

Bardzo dziękuję :-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#282026

 

 

Warto i to przeczytać

http://www.panstwo.net/1460-emilia-malessa-opowiesc-o-honorze

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#282028

Śliczna dziewczyna, która służyła Polsce od pierwszego do ostatniego dnia II wojny światowej. A nawet dłużej.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282029

"Różański słowa jednak nie dotrzymał i rozpoczął aresztowania WiN-owców. Po latach winę zrzucał na innych – twierdził, że jego honor ma swoją wagę, ale zwolnieniu aresztowanych kategorycznie sprzeciwił się Bierut, który, dodatkowo, zarzucił mu uleganie drobnomieszczańskim przesądom. Z kolei radziecki doradca MBP, płk NKWD Jurij Nikołaszkin, zdziwił się ponoć: „Co to znaczy, że ty dałeś słowo honoru? Jeśli dałeś, to znaczy ono było twoje, a jak było twoje, to możesz je odebrać”.

Pozdrawiam Cię, tł.

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#282031

Honor Różańskiego...

Emilia Malessa miała "przedwojenne" pojęcie o honorze. Pojmowała honor po polsku. Po żołniersku.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282032

"Pojmowała honor po polsku. Po żołniersku."

Obecnie honor polega na odważnym wykonaniu sobie piercingu w policzku....
Polecałam w "polecankach", ale przypomnę : Dzisiaj, 12sierpnia w telewizji TRWAM godz.17.30 reportaż :
EKSHUMACJA ZAPOMNIANYCH BOHATERÓW.

Lub jutro o godz.22.00

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#282037

.... Marcysia....
- Zastamnawiam się czy niektórzy generałowie, znają drogę życia Emilii Malessy.
Mukuzani, wspaniała Dziewczyno,
Dzięki za przypomnienie "MARCYSI"
pozdrawiam,
Marek

Vote up!
0
Vote down!
0
#282035

Maruś - czaruś ? :))))))
Serdeczności.

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#282040

... proszę uwierz, to nie jest chęć czarowania.
To jest mój sposób aby wyrazić pogląd,że fajna Dziewczyna, nawet jeśli jest Panią , to już tą Dziewczyną zostaje.
pozdrawiam,
Marek
ps.
....ukłony dla Twojej 1/2 :-))))))
pps.
.... jeszcze raz dziękuję za link dot. Kap. E. Malessy.
- To jest ,panaceum na dolegliwość po przeczytaniu inf.
o gen.Rylskim.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282046

Dziękuję, moją 1/2 pozdrowię, jak tylko będzie "w zasięgu".
Chciałam jakoś żartobliwie skomentować Twój sympatyczny komentarz, ale naprawdę, nie mogę się pozbierać, po polecanym reportażu. Rozsypałam się. :(
Muszę chwilę odczekać.

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#282072

odpowiem krótko, lecz treściwie:
boli Cię głowa?

Pozdrawiam

ps. co prawda moj komentarz jest ad personam, ale nie lamie regulaminu "Nie każdy komentarz ad personam łamie regulamin." taka wykldnie regulaminu dostalam dzisiaj na moja skrzynke prywatna od dzialu naruszeń. beda sie do niej stosować.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282077

Nie, nie boli mnie głowa. Nie interesuje mnie również, co Ciebie boli.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282080

ze za twoim pośrednictwem udalo mi sie wyjaśnic z dzialem naruszen, ze komentarze odnoszace sie do stanu glowy autora bloga mieszcza sie w ramach merytorycznej dyskusji pod notkami tego autora. dziekuje i pozdrawiam. pozdrawiam tym nadobniej, ze notka taka wartościowa i bezkompromisowa.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282090

Nie wiem na czym miałoby polegać moje pośrednictwo.
Będę zobowiązany, jeśli zechcesz prowadzić swoje ustalenia z działem naruszeń bez mojego pośrednictwa. Tym bardziej pośrednictwa nieświadomego. Skoro notka wydaje Ci się tak wartościowa i bezkompromisowa, to dyskutuj o notce, a nie o dziale naruszeń.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282093

ja niniejszym, a raczej powyższym skonczylam juz dyskusje o stanie twoje glowy, dzialu naruszeń oraz twojej notce. jesli pozwolisz.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282097

Z przyjemnością pozwalam. Sugeruję dyskusję z własną głową na temat jej stanu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282100

ale domyslam sie skad sie bierze ta propozycja.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282104

...

Vote up!
0
Vote down!
0
#282105

Zdzisławski był wieloletnim agentem UB, następnie MSW i WSI.

Sprawa Marcysi i sprawa Zdzisławskiego to dwa różne jakościowo i merytorycznie przypadki, dwie różne postawy i dwa różne życiorysy, w niczym nieprzystające do siebie.

Puenta jest taka: Z. Ścibor-Rylski nie ma sobie wiele do zarzucenia, a Malessa miała bardzo dużo, między innymi dlatego zginęła z własnej ręki. To była wielka patriotka. Być może popełniła błąd z poduszczenia Jana Rzepeckiego, który się wywinął (podobnie jak "Motyl") i starał się ułożyć sobie stosunki z komuną (możliwe, że nie został agentem, ale w Ludowym Wojsku Polskim służył, był m.in. wykładowcą).

Artykuł "tł" jest próbą zrelatywizowania sprawy tajniactwa i zdrady "Zdzisławskiego", rozmycia jej, i w rzeczywistości jest obroną tego tajnego współpracownika. Wciąganie w to Marcysi uważam za niegodne autora Niepoprawnych.pl.

Vote up!
0
Vote down!
0

Muldi

#282187

A co Ty wiesz o "sprawie tajniactwa i zdrady Zdzisławskiego", oprócz tego, co podano w przypisie do książki Lachowskiego?

Przeglądałeś może akta IPN? Ja nie. Przeglądał je fachowy historyk Biura Edukacji Publicznej IPN w Rzeszowie K.A. Tochman, który opracował naukowo książkę Lachowicza.

Moje intencje możesz sobie odczytywać dowolnie. Ja natomiast mam wrażenie, że Twoją intencją jest insynuowanie zdrady połowie dowództwa AK. Rzepeckiemu, Mazurkiewiczowi, Okulickiemu, etc.

Nie takie insynuacje już tutaj widziałem.

Dziwne, że nikomu nie przyszło do głowy, że skompromitowanie "Motyla" może w perspektywie służyć skompromitowaniu PW i jego żołnierzy. Na prostej zasadzie, że wszyscy byli umoczeni...

Vote up!
0
Vote down!
0
#282189

Proszę uważniej przeczytać mój wpis, a nie oburzać się na zapas.

Vote up!
0
Vote down!
0

Muldi

#282195

Komentarz przeczytałem bardzo uważnie. Tego samego mam prawo oczekiwać od Komentatora.

PS. A pytanie o ponadstandardową wiedzę o sprawie "Motyla" pozostaje bez odpowiedzi. Proszę też zajrzeć do dyskusji z p. Jadwigą Chmielowską pod aktualną notkę Seawolfa.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282196

Z tego wynika, że jednak nieuważnie.

Vote up!
0
Vote down!
0

Muldi

#282200

No więc powtarzam pytanie: Czy o sprawie wspłółpracy Ścibor-Rylskiego wiesz coś ponadto, co znajduje się w przypisach do wspomnień Lachowskiego?

I uprzejmie proszę nie dopisywać point do cudzych tekstów.

Vote up!
0
Vote down!
0
#282211

Śledząc te wszystkie komentarze, nie tylko na Twoim blogu, odkrywam samych bohaterów, którzy szlochają, że nie mogli działać w tamtym czasie. Dopiero by pokazali ! Bohaterowie klawiatury.
Spokojnej nocy, tł.

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#282202

Trafne spostrzeżenie.

Dobranoc :-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#282205