Co kryje się za dymisją Prezydenta dr.Pala Schmitta? Czyli na Wschodzie bez zmian.

Obrazek użytkownika Roland von Bagratuni Budapeszt
Świat

Artykuł ten publikuję paralelnie w "Niezależnej"

 

Sprawa dymisji Prezydenta Węgier dr.Pála Schmitta jest tak samo ciemna, jak sprawa "katastrofy" pod Smoleńskiem samolotu Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego! Węgierscy czerwoni naziści już niejeden raz odgrażali się: „pojedyńczo będziemy was zdejmować z funkcji"! Słowa te prasa węgierska niejeden raz cytowała.

Sprawa ta, sfingowana na kanwie "nieważności" pracy doktorskiej Prezydenta, to nic innego jak przygadywanie przez kocioł garnkowi, że kopci! Byłym szefom i funkcjonariuszom węgierskiej komuny strasznie nie podoba się fakt, że w wyborach 2010 r prawica odniosła oszałamiające zwycięstwo, dzięki czemu II rząd Viktora Orbána wreszcie może dokonać rozliczenia z tymi czerwono nazistowskimi przestępcami, którzy zamordowali wiele tysięcy uczciwych Węgrów, systematycznie okradali majątek narodowy, defraudując, upłynniając tysiące miliardów, okłamując wszystkich i fałszując wcześniejsze wybory.

Bardzo wielu spośród tych czerwono nazistowskich "polityków", którzy wszelkimi możliwymi kanałami, nie tylko a Węgrzech ale i zagranicą zniesławiają prawicę i jej przedstawicieli, już odbywają kary więzienia za pospolite przestępstwa kryminalne, albo w niedalekiej przyszłości zaczną takie kary odbywać. Nie będę wyliczać bardzo długiej listy ministrów, wiceministrów, generałów itd rządów Gyuli Horna, Pétera Medgyessyego, Ferenca Gyurcsánya i Gordona Bajnaiego, którzy już odpowiadają przed najróżniejszymi sądami za popełnione przez nich pospolite przestępstwa kryminalne, albo ich sprawa jest w rękach prokuratury, gdzie redagują akty oskarżenia. Tylko Gyurcsány może liczyć na ponad 10 procesów karnych z popełnienie najróżniejszych przestępstw kryminalnych.

Prezydenta dr.Pála Schmitta posądzono o to, że jego praca doktorska jest plagium! Bujda na resorach! Fakt, że "zbyt dużo" cytował od dwóch zagranicznych (Bułgara i Szwajcara) autorów, ale to nie jego wina! Kiedy zaczął studia wyższe, uczelnia (Akademia Wychowania Fizycznego) była tylko szkołą wyższą (założoną w 1925 r), ale w 1989 r otrzymała uprawnienia uniwersyteckie, a w 2000 została połączona z Akademią Medyczną im.Semmelweisa. Złoty medalista olimpijski w szpadzie XIX Letnich Igrzysk Olimpijskich w Meksyku oraz XX Letnich Igrzysk Olimpijskich w Monachium, po ukończeniu ekonomii w 1965 na Uniwersytecie Corvinus, rozpoczął studia na AWF, które ukończył w 1992 r.

To uczelnia namówiła Prezydenta dr.Pála Schmitta do zdobycia tytułu doktora uniwersyteckiego i w tym interesie napisania pracy doktorskiej. Namówiła nie tylko jego, ale wielu innych słynnych studentów, chcąc przez to podnieść swój własny prestiż. Ale absolutnie nikt z kierownictwa uczelni nie udzielił jemu żadnych wskazówek i ostrzeżeń w sprawie cytowania obcych źródeł! Tytuł doktorski Prezydent dr.Pál Schmitt otrzymał od całej uczelni, od wszystkich jej kierowników! A więc - jak to wielu uczonych stwierdziło - nie Prezydent Schmitt jest winien za nieudolne cytowanie w pracy doktorskiej źródeł, z których skorzystał!

Ja sam jako początkujący dziennikarz popełniłem podobne błędy: cytując różne fakty, wypowiedzi, fragmenty z obcych publikacji, bez podania ich autorów i źródeł, z których skorzystałem! Dopiero pewien uprzejmy kierownik działu z jednej z redakcji dobrodusznie ostrzegł mnie, pouczając jak mam cytować cytaty! Od tej chwili błędu takiego nie popełniłem! A Prezydenta Schmitta nikt nie pouczył, nikt nie ostrzegł, że zbyt dowolne i obszerne cytowanie źródeł może doprowadzić do plagium! Co więcej: uczelnia gremialnie przyjmując jego dzieło jako pracę doktorską, stała się nie tylko współuczestnikiem plagium, ale jedynym odpowiedzialnym za ten fakt!

Senat Akademii Medycznej im.Semmelweissa, z kolei bezprawnie pozbawił Prezydenta tytułu doktorskiego, gdyż do tego prawo ma jedynie sąd! Co więcej: uczelnia ta aż się roi od takich "uczonych", którzy studentami, a potem profesorami stali się z łaski władz komuny! Czyli typowy przykład przestępstwa: "kocioł przygadał garnkowi"!!! Sprawa ta jest ostrzeżeniem dla europejskiej prawicy i ludzi o poglądach prawicowych! Tu wcale nie rozchodzi się o to, co, kogo i jak cytował Prezydent Schmitt! Jest to takie same bezczelnie zniesławiające oszczerstwo wygenerowane przez byłych esbeków i kagebowców, jak ataki przeciwko najróżniejszym znanym prawicowym politykom, które miały i mają miejsce w UE, od Berlusconiego do Sarkozyego, od Kaczyńskich do Schmitta i Julii Tymoszenko!

Nie nadążam ostrzegać: wyznawcy bredni Marksa, Engelsa, Lenina i Stalina nigdy nie zrezygnują z przejęcia władzy w całej UE i na całym świecie oraz stworzenia NOWEJ DYKTATURY CZERWONYCH! To, co dotychczas próbowali osiągnąć przy pomocy broni, pieniędzy (finasowanie całej plejady międzynarodowych terrorystów!) i eksportu swojej mętnej ideologii, dzisiaj czynią już bardziej wyrafinowanymi metodami! A wszystko to dlatego, bo po upadku komuny w środkowo-europejskich koloniach Związku Sowieckiego, zapomniano powtórzyć Proces w Norymberdze, tym razem komunistów sadzając na ławach oskarżonych! Tych, którzy popełnili stokrotnie cięższe przestępstwa od hitlerowców!

Gdyby UE na czas wreszcie zedcydowałaby się umieścić na czarnej liście wszelkie partie faszystowskie i komunistyczne (a między nimi partie pseudosocjalistyczne, pseudodemokratyczne i pseudoliberalne), kierowane przez "byłych" komunistów, ich kierowników oraz potężnej rzeszy wbudowanych wszędzie do organów władzy byłych rodzimych esbeków i agentów sowieckiego KGB, nie doszłoby do "wypadku" samolotu prezydenckiego pod Smoleskiem itd! I jeżeli Europa, świat zawczasu nie obudzi się - może być już zapóźno! Ani nie spostrzeżemy się, kiedy gułagi i konzentrations lagery znów otworzą swoje podwoje, a ich lokatorami staną się ci wszystcy, którzy demokrację i prawa ludzkie pomylili z rozsądkiem!

Szczęść Boże!

Brak głosów

Komentarze

Sorry, ale wiedza o tym, że przepisywanie cudzych tekstów bez podania źródła to plagiat, to poziom liceum ogólnokształcącego.
To żenujący sposób obrony dorosłego, wykształconego człowieka, aby robić z niego durnia, który nie dość, że doktorat nie z własnej woli pisał, to jeszcze był tak głupi, że nie zdawał sobie sprawy, że przepisanie 197 na 215 stron swojej pracy bez podania źródła to plagiat!
Kogo i przed czym pan ostrzega?!
Chyba jakiś idiotów.
Zwłaszcza, że on to zrobił parę lat po upadku komuny.
I czego pan broni?
Dobrze, że Senat pozbawił tytułu doktorskiego oszusta, nawet jak to "nasz oszust".

Vote up!
0
Vote down!
0
#241881

Przyznaje pan, że cytował tych dwóch uczonych, Bułgara i Szwajcara, ale to nie jego wina.
Dowodem na to mają być zmiany organizacyjne tej uczelni, bo chyba po to pisze pan, jak ona zmieniała nazwy i status.
Tyle, że co ma piernik do wiatraka?
Gdzie tu jakaś logika jest?
Potem wybija pan na kolorowo fakt, że to uczelnia namawiała go do robienia doktoratu tak, jakby to było coś zdrożnego. A przecież to normalne, że uczelnie oczekują, że zatrudnieni na nich naukowcy będą robić doktoraty i habilitacje. I system nie ma tu nic do rzeczy. Wiele polskich uczelni nakłada obowiązek zrobienia doktoratu w ciągu bodajże siedmiu lat i nikt nad tym nie wydziwia.
Z tego, że uczelnia go namówiła nijak nie wynika, że go skłaniała do oszustwa.
Potem pisze pan jakieś apele o dekomuniazację i denazyfikację, a przecież on napisał ten swój plagiat w r. 1992, kiedy już komuny u władzy na Węgrzech nie było.

Ten wpis jest, powtórzę jeszcze raz, żenujący.

Vote up!
0
Vote down!
0
#241885

Powołuję się na węgierskie doniesienia prasowe. I rzeczywiście ta cała sprawa z tytułem doktorskim prezydenta, to jeden bełkot! Bełkot tych, którzy teraz sami sobie strzelili gola! Na Węgrzech za komuny nie było żadnych ostrzeżeń związanych z granicami cytatów! Nie tylko w pracach doktorskich, ale ogólnie, gdziekolwiek. Tylko cytaty z Marksa, Lenina, stalina, Breżniewa podpisywano, że to od nich! Co więcej: plagium było urzędowym narzędziem w walce z opozycją! Napisałem książkę "Co trzeba wiedzieć o Polsce" którą wydało Wydawnictwo Kossuth Könyvkiadó. Jak tylko nakład opuścił drukarnię, trafił do młyna papierniczego! Wydawnictwo przekazało mój rękopis swojemu człowiekowi, który powyrzucał te akapity, które były sprzeczne z kłamstwami głoszonymi o Polsce przez WSPR, po czym resztę zachował i pod swoim nazwiskiem wydał! A Wydawnictwo Kossuth Könyvkiadó nawet nie opublikowało sprostowania typu "Przepraszamy Pana Antoniewicza", czy "Przez pomyłkę reklamowaliśmy tą książkę pod jego nazwiskiem"....

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#241896

Kolejna rzecz nie do sprawdzenia: autorstwo ksiązki, która zaraz po wydrukowaniu poszła na przemiał, ale jej (genialną?) zawartosc wykorzystał i wydał pod swoim nazwiskiem ktoś inny.

Vote up!
0
Vote down!
0
#242105

Jak ktoś nie chce, nie szuka i nie znajdzie!!! I wtedy mówi: "nie do sprawdzenia"! Ot tym się różnią "autorzy" Wikipedii od uczonych, redagujących poszczególne artykuły w encyklopediach! Dla uczonego nie ma "rzeczy nie sprawdzonych"! Szuka tak długo, aż znajdzie! A przede wszystkim z uprzejmym zapytanie a nie z niekulturalnym uprzedzeniem zwróci się do zainteresowaego! A dla esbeka wszystko to co jest zbędne, albo wręcz szkodliwe do zredagowania oskarżenia koncepcyjnego - jest "niesprawdzone"! Esbek to jak przedszkolak: zawsze krzyczy: "A to ja mam prawdę i fakty mnie nie obchodzą, ha-ha-ha"! Ot, tacy oskarżali i pchali do więzienia opozycjonistów, albo latami publikowali o nich oszczerstwa w tej prasie, którą nie tylko kontrolowali, ale i redagowali! I to oni próbowali z genialnych autorów robić "genialnych", podczas kiedy sami mogli się pochwalić wykształceniem zaledwie kilku klas szkoły podstawowej! W jednym z moich życiorysów, opublikowanych nie przeze mnie i nie w wikipedii, ktoś jednak zadał sobie fatygę i każde jedno słowo, twierdzenie podparł dokumentami! Takimi, które są dostępne na internecie, trzeba tylko szukać! Na przykład akurat o tym "genialnym?" dziele! - wypowiedź wydawnictwa Tankönyvkiadó! [quote]http://3.bp.blogspot.com/-vANLQOkmG04/TtGDa9mwuaI/AAAAAAAABGc/z__6SEcB3pc/s1600/52.jpg
http://2.bp.blogspot.com/-mYXW7CNoL2o/TtGC1OjC3bI/AAAAAAAABGQ/12F29gApe7w/s1600/51.jpg[/quote]Ale do tego, żeby to znaleźć najpierw trzeba nauczyć się węgierskiego! Radzę więc Proxenii i Traubisodzie najpierw pójść do szkoły i zabrać się do nauki węgierskiego! A potem już z mocną znajomością języka pójść do archiwów i odszukać dokumenty! Albo poprosić je od tych, które je zachowały, potem przeczytać i zrozumieć! Ale historyk-uczony (a nie amator od siedmiu boleści!) zajumujący się jakimś okresem i państwem przygotowuje się także ze znajmości klimatu i zwyczajów danego okresu i państwa, bo czasami może strasznie pomylić się! Tak jak ten Polak, który w Czechach nie kupuje chleba dlatego, bo w każdej jednej piekarni na pytanie "świeży?", ekspedient uśmiechając się powiedział jemu: ten to chléb jest čerstvý (czerstwy) - czyli po czesku świeży!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#242144

Artykuł ten wraz z posłowiem paralelnie publikuję na www.niezalezna.pl

Według najnowszego doniesienia węgierskich mediów, Rektor Akademii Medycznej im.Semmelweissa w Budapeszcie, Prof.dr.med.Tivadar Tulassay, który podpisał i ogłosił bezprawną decyzję senatu, podał się do dymisji, rezygnując ze wszystkich swoich funkcji i wnioskując przejście na emeryturę. Wkrótce po nim do dymisji podał się jego brat - Prof.dr.med.Zsolt Tulassay, pełniący funkcję Prezesa Komisji Habilitacyjnej Akademii Medycznej im.Semmelweissa. Przyczyną dymisji brata rektora jest wydobyty na świało dzienne fakt, że w 2009 roku wspólnie ze swoim kolegą, Prof.dr.László Herszényim opublikował artykuł naukowy, o którym okazało się, że wiele zdań jest identycznych z podobnym artykułem opublikowanym przez Prof.dr.Wallacea i jego kolegów w 2008 r. Skandal ten jest najlepszym dowodem tego, że czerwoni naziści swoje przestępstwa bagatelizują, podczas kiedy w przypadku podobnych przewinień prawicy, z igły fabrykują nie widły, a gigantyczne widły samobieżne. W międzyczasie prasa węgierska doniosła, że Prezydent dr.Pál Schmitt wniósł do sądu rejonowego powództwo przeciwko Akademii Medycznej im.Semmelweissa w Budapeszcie o bezprawne i niekompetentne odebranie tytułu doktorskiego.

Przewodniczący frakcji poselskiej FIDESZ poseł János Lázár wniósł wniosek o kodyfikację ustawy majcej na celu powszechną rewizję wszelkich tytułów naukowych, od magistra do doktora habilitowanego, przyznanych w okresie dyktatury czerwonych nazistów oraz w okresie przejściowym upadku komuny. Na pierwszy ogień trafić mają osoby piastujące funkcje naukowe, społeczne i państwowe, a potem wszystcy inni, którzy ukończyli studia wyższe, obojętnie gdzie miało to miejsce, czyli również ci, którzy studia ukończyli w Związku Sowieckim i demoludach.

Na Węgrzech jest to szczególnie ważne dlatego, bo przyjmowanie studentów na uczelnie wyższe wulgarnie dyskryminowano, stosując tak zwaną kontraselekcję. W pierwszej kolejności przyjmowano osoby pełniące jakiekolwiek funkcje w aparacie partyjno-rządowym i instytucjach satelitarnych (Patriotyczny Front Ludowy, węgierski komsomoł - KISZ, bolszewicki SS - Gwardia Robotnicza, bezpieka, Liga Kobiet, Komitet Pokoju, Rady Narodowe itd), jak również ich dzieci. Osoba ubiegająca się o przyjęcie na studia musiała posiadać rekomendację od organizacji partyjnej miejsca pracy oraz zamieszkania (swojego lub rodziców), zaświadczenie, że rodzice, dziadkowie byli "bojownikami międzynarodowego ruchu robotniczego" lub "antyfaszystowskiej walki" itd. Rekomendacja bezpieki była największym gwarantem. Bardzo wielu studentów wcale nie odwiedzało wykłady i nie stawiało się na egzaminach, lub frekwencja była ad hoc. Wielu studentów na wykładach siadało w ostatnim rzędzie i albo chrapiąc spali, albo zajęci byli molestowaniem siedzących obok studentek. Kiedy profesor odmówił podpisania indeksu i zaliczenia nie odbytych egzaminów, do akcji wkraczali rodzice, żądając od profesora podpisania indeksu pod groźbą "przekazania sprawy w ręce bezpieki"! W takim przypadku żaden z nich nie śmiał odmówić żądania! Ci "studenci" po "ukończeniu" studiów, jako "szczególnie zaufani towarzysze", automatycznie otrzymywali pracę w administracji państwowej lub partyjnej i poza kolejnością ich awansowano, obdarzano wysokimi zarobkami i premiami, często bez wykazania jakiejkolwiek faktycznej pracy. Innymi słowami: czerwoni naziści sami sobie strzelili gole, prowokując sfingowany zarzut plagiatorstwa przeciwko Prezydentowi dr.Pálowi Schmittowi.

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#241891

Studiowałem w PRL. Węgry nie różniły się aż tak bardzo od Polski. Dlatego nie wierzę w to co pan pisze o tych rekomendacjach itd. Może tak to funkcjonowało w latach 50-tych, ale nie wtedy, kiedy ten facet studiował.

Poza tym niech pan nie powtarza uporczywie, że ludzie z wyższym wykształceniem nie wiedzieli czym się różni cytat od plagiatu!

To kłamstwo jest!
Pisałem o liceum, ale już w podstawówce dzieci wiedzą, że nie wolno z książki czy gazety tekstu przepisywać i przedstawiać jako swój.

Niech się pan nie kompromituje pisząc bezkrytycznie takie brednie!

Albo niech pan odpuści sobie pisanie o plagiatach skoro nie ma pan o tym zielonego pojęcia.

Vote up!
0
Vote down!
0
#241912

Niestety taka była węgierska rzeczywistość! Banda czerwonych bała się tradycyjnej, mieszczańskiej inteligencji, więc hodowała swoją! W PRL wszystko było zupełnie inaczej, bardziej liberalne. Na Węgrzech nie przypadkowo nie wydano mojej książki "Co trzeba wiedzieć o Polsce" (Mit kell tudni Lengyelországról) i nie przypadkowo bezpieka śledziła nie tylko inteligentów z polonii węgierskiej, ale także i Węgrów-polonofilów! I bardzo wielu twardo prześladowano i mordowano! Wracając do studiów. Wyjątek z opisanego przeze mnie schematu był mniejszy lub większy w zależności od typu uczelni! Najtrudniej było dostać się na prawo, gdzie funcjonariusze MSW i Rad Narodowych mieli absolutne pierwszeństwo! Po nich następowali członkowie znanych dynastii adwokackich, sędziowskich i prokuratorskich. Ale tu również było coraz więcej "swoich" z komuny, bo uczciwy adwokat, sędzia, prokurator albo lądował we więzieniu, albo uciekał zagranicę i wtedy syna-córkę już nie przyjmowano! (Najwięcej inteligencji uciekło na Zachód w latach 1956-1958!!! Ale później też uciekali różnymi chytrymi sposobami. Niby "przyjęli" istniejący status quo - czyli siedzieli cicho i udawali szaraczków, potem wyjeżdali na wycieczkę z IBUSZ-em [odpowiedik Orbisu] i nie wracali! Istniało wtedy pojęcie "dysydent", które dotyczyło tych osób i ich rodzin, którzy dali nogę do Austrii i dalej! Zaocznie za ten fakt skazywano ich na wiele lat więzienia, majątek konfiskowano!) Większy liberalizm był na akademiach medycznych. Na uczelnię filmowo-telewizyjną pchali się dzieci szych, więc wyjątek stanowili tylko dzieci znanych twórców, przede wszystkim aktorów. Na uczelnię plastyczną było już łatwiej dostać się. Ekonomia z kolei właśnie za Kádára została podbita przez marksistów! A kto z marksizmem nie był za pan brat - leciał na zbity pysk! Wyższe szkoły pedagogiczne (nauczycielskie) to samo! Bo bzdury marksistowsko-leninowskie komuna już od dziecka chciała wpajać w ludzi, potrzebni byli więc "swoi" nauczyciele! Chyba tylko uczelnie techniczne były mniej zarażone, bo tam trudno było np. przy opisie konstrukcji mostu czy hali targowej cytować "klasyków marksizmu-leninizmu"! Ale i tu byli tacy, którzy to próbowali z głupia-frant, ażeby "nie wpaść"! Z klasycznych powieści (autorzy XVII-XIX-wieczni) samowolnie usuwano całe akapity, które raziły cenzorów, bo "nie przedstawiały marksistowsko-leninowskiego punktu widzenia"! Z książkami tłumaczonymi z obcych języków robiono to samo! Autor czasami nie poznał swojej własnej powieści!!! Przez około dwadzieścia lat pisałem dla węgierskich wydawnictw recenzje polskich (i nie tylko) dzieł literatury pięknej. Bez takiej recenzji książka nie mogła ukazać się. Z dzieł współczesnych wydawano to, co przynajmniej już ukazało się w tłumaczeniu na rosyjski w Związku Sowieckim, na niemiecki w NRD, na czeski czy słowacki w Czechosłowcji, bo wtedy można było powołać się na ten fakt! Z dzieł polskich wydawano tylko to, co przychylnie polecała Trybuna Ludu! Tylko Trybuna Ludu. Bo recenzję z Dziennika Ludowego, czy Kuriera Polskiego odrzucano! To co wydał MON, wydawał jego odpowiednik Zrínyi Katonai Könyvkiadó! Nawet bez dodatkowej opinii lektorskiej węgierskiego lektora. Inne szły do kosza! I ten, kto tego faktu nie rozumie - nie rozumie obecnej sytuacji politycznej na Węgrzech! Węgierską inteligencję, tą dawną wytrzebiono! Do 1956 r. A potem polowano już tylko na niedobitki. Albo nie dopuszczano do głosu!

To kłamstwo jest!

- jest to zbyt pochopne i samowolne stwierdzenie! Co pan wie o Węgrzech? Ja tu żyję! Cud, że żyję. Bo dokonano przeciwko mnie mnóstwo zamachów właśnie dlatego, bo nigdy nie poddawałem się. Oni gadali swoje, a ja robiłem swoje! I byłem coraz ostrożniejszy!!! Publikowałem swoje artykuły w prasie jako wolny strzelec, bo jako opozycjonista, na etat dziennikarski liczyć nie mogłem. Ale potrafiłem z jednej strony przechytrzyć redaktorów naczelnych i kierowników działów, a z drugiej strony statałem się nie pisać rzeczy, które raziły komunę. (Ale raziły esbeków z Ambasady PRL, którzy stale pisali o mnie zniesławiające bzdury na resorach! Jeden egzemplarz takiego świśstwa szedł do MSZ, drugi do MSW w Warszawie, trzeci do węgierskie bezpieki! Mam kilka takich "dzieł" z archiwum węgierskiej bezpieki z Urzędu Historycznego (Történeti Hivatal)!!!) I tu miałem największe trudności, bo dla komuny istniała tylko przyjaźń węgiersko-sowiecka i "internacjonalistyczna", a przyjaźń polsko-węgierska była tak, jak woda święcona dla diabła!!!! Kościół i kler mieli w ręku. Duchownymi zostawały osoby surowo przez nich zatwierdzone! TO O CZYM MY TU MÓWIMY????!!!!! Z PRL do WRL można było przyjechać albo Orbisem albo przez zaproszenie! Ale "byle komu" nie wydawano zaproszenia!!! A Węgrzy - przewodnicy orbisowskich wycieczek byli wtyczkami bezpieki! To najwięcej oni wrabiali mnie! Mam w rękach mnóstwo takich dokumentów! Bo archiwum bezpieki już 20 lat temu otwarto. Oczywiście nie wszystko można tam znaleźć, bo w 1988 r bezpieka tłumnie mieliła i paliła swoje akta. Przede wsystkim te, które mogły by stać się aktami oskarżenia przeciwko esbekom! Mimo, że pisałem mnóstwo artykułów zarówno w prasie węgierskiej jak i polskiej, do Związku Dziennikarzy Węgierskich i polskiego odpowiednika: SDP, potem SD PRL nie przyjęt mnie pod najróżniejszymi głupimi pretekstami, chociaż załączałem popdpisy najlepszych dziennikarzy i literatów obu krajów!!! Byłem ością w oku komuny!!!! Mam cały zbiór pochlebnych opinii najlepszych "gryzipiórków" - wtedy mówiono mnie tak: "wytrzyj sobie d...ę towarzyszu tymi papierkami"!!!! Bo tu każdy był "towarzysz"!! Nawet ten ksiądz, który dopiero co wyszedł z więzienia po odsiedzeniu 8-15 lat!!! Za nic! Oni byli moimi przyjaciółmi!!! I ci twórcy, którzy bezczelnie robili wariatów z szefów komuny, jak np. Miklós Jancsó, który robił niby prokomunistyczne filmy (Gwiazdy na czapkach itd) ale wtryniał do nich nagie kobiety jako symbol niewinności. Bo w starożytnym Sumerze naga kobieta była symbolem cnoty i niewinności. I można było przechytrzyć "towarzyszy" z KC, którzy mieli wykształcenie po kilka klas szkoły podstawowej, pakując wszystko w opakowanie marksizmu-leninizmu, a prawdę sprzedając między wierszami! A jeżeli ktoś wpadł: "wyszedł z domu i nie wrócił"...

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#241949

Podtrzymuję wszystko, co napisałem.
Nawet dzieci w podstawówce wiedzą, że przepisywanie cudzych tekstów i prezentowanie ich jako swoich to kradzież i oszustwo.
Dorosły i wykształcony człowiek wie to tym bardziej i nie ma tu żadnego usprawiedliwienia.
Robi pan z tego prezydenta idiotę tłumacząc go w tak nieudolny sposób.

Nie jest też prawdą, że z PRL do WRL można było jechać na zaproszenie albo z Orbisem.
Ja naprawdę nie wiem po co pan takie brednie pisze skoro na tym forum jest z pewnością wielu, poza mną, którzy mogą potwierdzić, że to brednie.
Ja sam, w 1976 i 1978, zjeździłem Węgry autostopem. Z kolegami z klasy. Bez żadnych zaproszeń, bez Orbisu. Kontrole na kempingach, np. Romai w Budapeszcie nie odbiegały od tego, co znałem z Polski. Nie było w nich nic szczególnego.

Poza tym, ten plagiat miał miejsce w 1992, a pan i tak swoje o tych czerwonych nazistach. Nb jest to jakiś nonsens ta zbitka, bo naziści to narodowi socjaliści w Niemczech byli, a czerwoni byli komuniści.
Nie wmówi mi pan, że w latach 70. i 80. dyktatura na Węgrzech była tak surowa, bo nawet w ZSRR to już wtedy tak nie wyglądało, jak pan opisuje, a Węgry to nie była Albania.

Vote up!
0
Vote down!
0
#241951

[quote]
Nie jest też prawdą, że z PRL do WRL można było jechać na zaproszenie albo z Orbisem.[/quote]
Nie jest prawdą to, co pan pisze! Bo były okresy, kiedy nawet z Orbisem nie można było wyjechać do WRL!!!! Potem stopniowo wszystko zmieniało się!!! Chyba Pana jeszcze nie było na świecie, kiedy tak było i dlatego nie posiada doświadczeń w tym zakresie! Ja na paszporcie konsularnym dużo, bardzo dużo jeździłem między PRL i WRL, więc doskonale wiem jak to było! Zamawiano u mnie setki zaproszeń, nie zawsze potrafiłem je wyrobić, bo stawiano najróżniejsze trudności!
[quote]Ja sam, w 1976 i 1978, zjeździłem Węgry autostopem.[/quote]
Oczywiście w tym okresie nie było już tych trudności, bo Edward Gierek to wywalczył. Ale nie na początku swojej kadencji! I dużo napocił się, zanim dopiął swego! A pan tu na podstawie krótkiego segmentu czasu, neguje to co było wcześniej i po Gierku! Bo kiedy w PRL wprowadzono stan wojenny, znów powróciły trudności, tym razem na życzenie Jaruzelskiego!
[quote]Poza tym, ten plagiat miał miejsce w 1992, a pan i tak swoje o tych czerwonych nazistach.[/quote]
Rok 1992 należał jeszcze do "okresu przejściowego"! I dr.Pál Schmitt nie wtedy zaczął studia! Na wszystkich uczelniach węgierskich codzienną praktyką było "odwalanie", czyli plagizowanie cudzych tekstów. Robili to nie tylko studenci, ale i profesorowie! Pan znów wymyśla coś, z czymś dotychczas nigdy nie spotkał się! Ja tu żyję i wiem jak było!!! Miałem wielu nieżyjących już przyjaciół profesorów, którzy stale o tym mówili. Ale nic nie mogli zrobić przeciwko temu, bo plagizowali synalkowie partyjniaków i esbeków! A nie ich zadaniem była walka z wiatrakami! Tak więBZDURY PAN WYPISUJE! W moim artykule mowa jest nie o hitlerowcach - nazistach, a o czerwonych nazistach (po węgiersku:vörösnácik!) - czyli o komunistach! Bi niczym nie różnili się od "czarnych" nazistów! - vo: Hitler-Stalin: wspólny czwarty rozbiór Polski, mordowanie inteligencji i opozycjonistów!!!!
[quote]Nie wmówi mi pan, że w latach 70. i 80. dyktatura na Węgrzech była tak surowa, bo nawet w ZSRR to już wtedy tak nie wyglądało, jak pan opisuje, a Węgry to nie była Albania. [/quote]
Dyktatura Jánosza Czermaneka (bandycki pseudonim "Kádár") była cały czas taka sama! Tyle, że po 1962 roku wiele dotychczas jawnych przestępstw, komuna dokonywała w ukryciu! Do 1962 r aresztowania były jawne, bez oporów etycznych podawano do publicznej wiadomości kogo "za co" zamordowano! Po 1962 r wzrosła perfidność bezpieki i mordowano skrycie, wsadzano ludzi do więzienia już nie za "przestępstwa polityczne", a wynajdywano najróżniejsze inne powody. Również sfingowanie przestępstwa kryminalnego! Bardzo popularnym "przestępstwem" bez skrupułów przyczepianych do opozycjonistów były m.inn: "Przestępstwo dewizowe" ("znaleziono" u niego 50 dolarów, chociaż nigdy w życiu nie miał ich w ręku, "przemyt" kilku butelek polskiej wódki, które "znaleziono" u niego podczas odprawy celnej, dokonywanej przez "celników" w nieprawidłowym umundurowaniu itd). Znów twierdzi więc pan coś, o czym zielonego pojęcia nie ma!!! I jeszcze jedno: były okresy, kiedy na Węgrzech było gorzej jak w Związku Sowieckim!!!! Ja natomiast na codzień spotykałem się z ludźmi, których tak wrobiono! A "sądy"? Wyroki redagowała bezpieka! Nie wiem więc o co panu chodzi i dlaczego szuka dziury w nieistniejącym płocie! Na Węgrzech to trafniej nazywają: "szarkeverés" = "rozrabianie i mieszanie gówna"!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#242023

Niechże pan się zastanowi, co pan wypisuje!

"Na wszystkich uczelniach węgierskich codzienną praktyką było "odwalanie", czyli plagizowanie cudzych tekstów. Robili to nie tylko studenci, ale i profesorowie!"

Już pomijam to, że nie bardzo rozumiem dlaczego miało tak być na Węgrzech, skoro nie było tak w Polsce, ale najważniejsze jest co innego.

Pan broni tego faceta tłumacząc, że on kradł, bo wszyscy kradli!

Plagiat to wyjątkowo obrzydliwa forma złodziejstwa.
I jest mi obojętne, czy dopuszcza się go komunista, prawicowy prezydent Węgier, biskup czy ktokolwiek.
Taki człowiek to dla mnie moralne i etyczne dno!

A "rozrabianiem i mieszaniem gówna" jest robienie z tego złodzieja ofiary i bohatera.

Vote up!
0
Vote down!
0
#242045

Czy pan zastanowił się nad tym, jakie bzdury wypisuje?!

[quote]Już pomijam to, że nie bardzo rozumiem dlaczego miało tak być na Węgrzech, skoro nie było tak w Polsce, ale najważniejsze jest co innego.[/quote]

Tak jak było albo nie było w Polsce było albonie było nie tylko na Węgrzech, ale i w bardzo wielu państwach świata! Inaczej było w NRD, jeszcze inaczej w Czechosłowacji, nie mówiąc już o Rumuni czy Chinach albo Północnej Korei! Każde jedno państwo ma inną historię, inne zwyczaje, inne prawa! Nawet teraz, wewnątrz UE! A to, że pan wielu rzeczy nie rozumie, jest jasne jak słońce! Ale to nie powód atakować kogoś i zarzucać jemu, że to nieprawda! Szczególnie, jeżeli chodzi o rzeczy, z którymi pan nie spotkał się! W PRL były prywatne gospodarstwa rolne, których na Węgrzech nie było, bo chłopów zapędzono do spółdzielń i pegeerów! W PRL były prywatne taksówki, na Węgrzech były tylko dwie firmy państwowe: Fővárosi Autótaxi Vállalat oraz Volántaxi! W PRL wyświetlano mnóstwo filmów zachodnich, które węgierscy miłośnicy filmu tylko zagranicą mogli obejrzeć! I jeszcze mógłbym wyliczyć kikanaście tysięcy innych przykładów, które były w PRL a nie było w WRL i na odwrót!!!!

[quote]Pan broni tego faceta tłumacząc, że on kradł, bo wszyscy kradli![/quote]

Ja nikogo nie bronię, przedstawiam tylko fakty! Przestępstwem jest tylko to, co prawo jasno i zrozumiale określa jako przestępstwo i w każdym jednym przypadku popełnienie przestępstwa karze! Jeżeli istnieje jakiś paragraf, którego absolutnie nikt nie dotrzymuje, to jest to głupi paragraf! A takich głupich paragrafów było wiele w WRL! Co więcej: były niby demokratyczne ustawy w celu wprowadzenia w błąd Zachodu! Takim była ustawa o stowarzyszeniach, na podstawie której organizowałem w 1970 r Towarzystwo Przyjaźni Węgiersko-Polskiej. A mimo iż drobiazgowo dotrzymałem wszystkie paragrafy tej ustawy, okrzyczano mnie "przestępcą"! Rzecz zupełnie niezrozumiała dla osób, które WRL znały tylko z podręcznika geografii (której każdą jedną linijkę zatwierdził Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk PRL) czy skąpych relacji prasowych, również zatwierdzonych do druku przez wspomniany urząd! A Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk PRL w sprawach wątpliwych dzwonił do Ambasady WRL w Warszawie na ulicy Chopina i prosił o opinię! Podobnie było z relacjami o PRL na Węgrzech z tą różnicą, że to redaktor naczelny, albo sekretarz podstawowej organizacji partyjnej dzwonił do Ambasady PRL! A Ambasada PRL w Budapeszcie, jak i Ambasada WRL w Warszawie aż roiły się od esbeków!

Przestępstwo wtedy jest przestępstwem, kiedy organa ścigania i sprawiedliwości ścigają tych, którzy je dokonali! W Izraelu większość sądów oprócz kodeksu karnego, korzysta z Talmudu! Proszę go przeczytać od a do z i wtedy dopiero zdziwi się Pan! I to porządnie! Co kraj, to obyczaj! W przypadku Prezydenta dr.Pála Schmitta wcale nie rozchodzi się o osobę prywatną o nazwisku i imieniu dr.Pál Schmitt, a o partię i instytucję, którą reprezentuje! A ci wszystcy, którzy jego o to oskarżają, to synalkowie i córunie tych, którzy prawa nigdy nie przestrzegali! Kodeksy prawne dla nich były jakąś gumową zabawką, którą można było rozciągać czy skurczać do różnych rozmiarów i kształtów! Deptanie trawników we wielu państwach jest przewinieniem. Ale kończy się wówczas, kiedy wszystcy wydeptują ścieżkę prowadzącą przez trawnik do przystanku autobusowego, bo tak bliżej! Wydeptuje i nauczyciel i policjant i sędzia - którzy spieszą się do pracy! Według obowiązujących ustaw w gmachu Parlamentu Węgier palenie jest wzbronione! Ale dyżurny strażak jak może wlepić mandat za palenie turyście czy gościowi, kiedy obok spokojnie kopci sobie kilku posłów!? Był okres,kiedy i im wlepiano mandaty, których nikt nie zapłacił, powołują się na immunitet poselski! I znów mógłbym wyliczać przykładyí do nieskończoności! Ta ustawa o obronie praw autorskich, która istniała na Węgrzech za komuny i jeszcze długo po jej upadku, była dosłownie do kitu! To o czym my mówimy? A sądy przy rozpatrywaniu poszczególnych spraw zawsze wychodzą z przepisów prawnych, które popełniono wtedy, kiedy dany przepis prawny był w mocy! Inaczej. Nie można oskarżać kogoś o złamanie prawa na podstawie dzisiejszego prawa, a musi stwierdzić, czy w chwili popełnienia przestępstwa czy przewinienia prawo zabraniało i sankcjonowało to, czy też nie! Co więcej: nie może skazać kogoś na śmierć za przestępstwo popełnione wtedy, kiedy kara śmierci jeszcze istniała! A tym bardziej nie można kogokolwiek oskarżyć o coś, co nie było przestępstwem w chwili popełnienia czynu! W tych dniach weszła w życie na Węgrzech ustawa zabraniająca palenie tytoniu w bardzo wielu miejscach! Ale sankcjonowanie dopuszczone jest tylko wtedy, kiedy oddzielna, dobrze widoczna tablica o tym ostrzega! Czyli samo prawo jest bezwładne! Staje się prawem "gumowym"! Już od bardzo dawna nie wolno palić w tramwaju, trolejbusie czy w szpitalu, ale dzisiaj musi być w tych miejscach widoczna tabliczka zabraniająca palenie! Nie wolno palić również na przystankach. I tu jest problem: odkąd dokąd ciągnie się przystanek, a gdzie jest chodnik, na którym można palić! Bo od pieszego palacza nie można wymagać, ażeby przefrunął przystanek, albo przed przystankiem zgasił papieros, a za znów go zapalił!!! Nie wolno palić X metrów przed wejściem do szkół, szpitali itd. Ale kto i jak będzie mierzył te X metrów?!? Czyli trzeba albo postawić barierki, czy jakieś ogrodzenie, albo odpowiednio pomalować chodnik! Inaczej każdy jeden palacz, któremu wlepią za to mandat odwoła się do sądu, który ma dosyć zajęć z o wiele poważniejszymi sprawami! Może za 5 lat i to będzie już jasne i zrozumiałe, ale dzisiaj?

Jeszcze raz muszę podkreślić: nie bronię obywatela węgierskiego Pála Schmitta, a powagi instytucji Prezydenta Węgier! a cała sprawa z tym cytowaniem czy niecytowaniem, to szukanie szpilki w srogu siana. Co więcej: nieistniejącej szpilki! W demokracji każda osoba ma prawo do automatycznej obrony czci i godności tak długo, aż sąd nie stwierdzi popełnienie przestępstwa czy przewinienia! A przy tym według Konstytucji Węgier osoba Prezydenta jest NIETYKALNA! O wiele silniej, niż posła, którego immunitet można zawiesić! NIETYKALNOSC PREZYDENTA JEST NIEZAWIESZALNA!!! Nie ma na Węgrzech takiego sądu, który na podstawie zannych z prasy danych stwierdziłby dokonanie plagium przez dr.Pála Schmitta! Bo gdyby sąd to zrobił, dokonałby przestępstwa dyskryminacji! Bo wtedy, kiedy nikogo nie ścigano za dokonanie plagium, które masowo dokonywano, jednej jedynej osoby nie można wyłonić z tej grupy!!! I jeszcze raz o oskarżeniu! Tak długo, aż są nie wyda PRAWOMOCNEGO wyroku, w którym stwiedzi, że oskarżony rzeczywiście to popełnił, w demokracji oskarżona osoba jest NIEWINNA! A obrzucywanie jej epietami typu "przestępce" (szczególniem jeżeli nigdy nie był karany albo "karany!") jest przestępstwem przeciwko prywatności i faktom! Łatwo kogokolwiek okrzyczeć "przestępcą" na podstawie "faktów" wyssanych z palca, albo samowolnie wyrwanych zrzeczywistości, trudniej jest potem przeprosić go za zniesławienie! Premier Viktor Orbán właśnie dlatego zabrał się do zredagowania nowego kodeksu prasowego, bo eksbolszewickie dziennikarzyny dawnym, przyjętym przez nich zwyczajem jeszcze za Rákosiego i Kádára, do dzisiaj strzelają tego typu niewypały. Umyślnie w celu rozdeptania o ośmieszenia swoich byłych i w dalszym ciągu faktycznych opozycjonistów!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#242146

widać i tu:

"Artykuł ten publikuję paralelnie w "Niezależnej"

Publikuję?

Artykuł?

Długo nie mogłem znaleźć, aż trafiłem w końcu.

Pan tam wkleił komentarz, a nie opublikował żaden artykuł.

Ktoś, kto tego nie sprawdzi, może uwierzyć, że należy pan do autorów publikujących na portalu niezalezna.pl. a więc jakoś tam wybranych, bo byle kto nie może tam, tak po prostu, zamieścić bloga i sobie zacząć publikować.

Ale byle kto, np. pan, może tam wkleić komentarz.

Jakby ktoś chciał obejrzeć ów "artykuł", to proszę:

http://niezalezna.pl/26197-prezydent-wegier-podal-sie-do-dymisji

i w dół po komentarzach.

Vote up!
0
Vote down!
0
#241976

To, co Pan robi, jest nic innego, jak dzielenie włosa na czworo! Jestem dziennikarzem, więc piszę artykuły i nie obchodzi mnie, nigdy nie obchodziło, to, kto jak to nazywa! Ale mam przynajmniej duże uczulenie na sprawy etyki dziennikarskiej, a więc jeżeli coś dwukrotnie słowo w słowo opublikuję, to od razu to zaznaczam! I oczywiście używam nazwisko i imię znane w kręgach prasowych, a nie ukrywam się za nic nie mówiące pseudonimy. A mój stosunek do prawdy jest najbardziej etyczny! Nic nie zatajam, nie owijam w bawełnę! Oprócz tego komentarz to jeden z gatunków prasowych, wszystkie gatunki prasowe i naukowe razem wzięte, to artykuł! Swojego czasu w Magyar Nemzet publikowałem mnóstwo takich komentarzy, uzupełniających obce artykuły, lub prostujące nieścisłości. I otrzymywałem za to honorarium autorskie za ARTYKUŁ!

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#242011

"I oczywiście używam nazwisko i imię znane w kręgach prasowych, a nie ukrywam się za nic nie mówiące pseudonimy."

A ja się chowam za nic nieznaczącym pseudonimem, ale nawet pod tym pseudonimem nie opowiadam bajd i legend na swój temat.

Vote up!
0
Vote down!
0
#242047

Fajny pseudonim. trochę z węgierska. Bo na Węgrzech za komuny bardzo popularnym napojem była Traubisoda. Dużo gazu, cena bardzo niska.

[quote]nie opowiadam bajd i legend na swój temat[/quote]
bo pisze pan na temat innych! Czy relacje powiedzmy z Chin też pan tak komentuje: w Polsce czegoś takiego nie było, więc w Chinach jest to nieprawdopodobne!??? To pan pisze bajdy i legendy! Ja cokolwiek napiszę o sobie, potrafię udokumentować! A pan? Jak zechcę, nie uwierzę, że był pan kiedykolwiek na Węgrzech! Bo takich bzdur jeszcze nie czytałem!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#242057

Co jest bzdurą?

Że pokazuję panu iż broni pan złodzieja tłumacząc, że wszyscy kradli?

Że robi pan z niego imbecyla pisząc, że staremu koniowi nikt nie wytłumaczył, że to brzydko przepisywać cudze prace i się pod nimi podpisywać?

I że to, że mu nikt nie wytłumaczył to wina "czerwonych nazistów"?

A może bzdurą jest to, że w odróżnieniu od pana jestem głęboko przekonany, że już dzieci w podstawówce wiedzą, że się tak nie powinno robić? I że to wiedziały dzieci w PRL, dzieci z Hitlerjugend, dzieci w epoce wiktoriańskiej i dzieci w czasach kiedy po ziemi chodzili apostołowie, a nawet te z Komsomołu? Bo dzieci wiedzą, że kradzież to kradzież. A ten pański cymbał nie wiedział.

To było merytorycznie o złodzieju, który na szczęście nie kompromituje już Węgier. Nb. niedawno była podobna sprawa ze złodziejem-politykiem z Niemiec, pamięta pan?

To była część pierwsza.

Vote up!
0
Vote down!
0
#242072

To raczej pan szuka wszędzie takich złodzieji, których nie ma! Fakt, że [quote]dzieci w PRL, dzieci z Hitlerjugend, dzieci w epoce wiktoriańskiej i dzieci w czasach kiedy po ziemi chodzili apostołowie, a nawet te z Komsomołu? Bo dzieci wiedzą, że kradzież to kradzież![/quote] Ale wspomniane dzieci pojęcia nie mają co to są prawa autorskie! I jeżeli pan im nie wytłumaczy, na pewno nie będą wiedziały nigdy! Bo nie spotkałem się jeszcze z takim podręcznikiem szkolnym, który chociaż kilkanaście linijek poświęciłby prawom autorskim! Bo intelektualny produkt autora to nie bułka z masłem, którą można ukraść w sklepie samoobsługowym! Jeżeli tak nagle stał się pan rzecznikiem praw autorskich, to proszę tak zawzięcie bronić autorów filmów, utworów muzycznych, książek itd, którzy dzięki internetowi powoli staną się żebrakami, bo widzowie, słuchacze, czytelnicy zamiast kupować ich płyty DVD, CD, czy książki, zadarmo kopiują je przez internet! I nikt nie robi im skandalu z powodu kradzieży kilkunastu linijek! Bo oni kradną całe dzieło! Czasami zawodowo! Kopiują filmy i utwory muzyczne na własne dyskietki, powielają książkę drukarkami i sprzedają je na Bazarze Różyckiego (i podobnych miejscach na całym świecie - na Węgrzech Teleki, Használcikk Piac) za grosze! To oni są złodziejami! A nazywanie Prezydenta Węgier złodziejem to wulgarna obraza Węgrów, Węgier! W imieniu Węgrów wypraszam sobie takiej obrazy mojej drugiej ojczyzny! To pan broni złodzieji! Takich jak Ferenc Gyurcsány i jemu podobni! Dla pana komuniści to nie naziści! Czyli - uczciwi ludzie! Ich ofiary przewracają się w swoich grobach! Pfujj!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#242147

Na zarzut:

"Dla pana komuniści to nie naziści! Czyli - uczciwi ludzie! Ich ofiary przewracają się w swoich grobach! Pfujj!"

odpowiem, że faktycznie, dla mnie komuniści to nie naziści. Ani jednych, ani drugich nie uważam za uczciwych ludzi. Wielu ludzi, którzy nie są ani komunistami, ani nazistami też nie uważam za uczciwych ludzi.

Dziwne, że z tym pańskim IQ 170 można mieć takie braki w logicznym myśleniu.

Zagadka dla pana: Bossowie karteli narkotykowych w Meksyku, mający na sumieniu tysiące niewinnych ludzi, to komuniści, naziści czy może czerowni naziści? Tak niech pan odpowie, żeby te ofiary nie musiały się w grobach przewracać.

Co do kopiowania płyt CD lub DVD i sprzedawania ich za grosze z pominięciem praw autorskich też logika trochę szwankuje.

To zapytam: czy handlarz na bazarze albo ten co skopiował DVD lub CD, sprzedają je jako swoje utwory? Czy zmieniają okładki umieszczając swoje nazwiska jako kompozytorów, wykonawców lub reżyserów?

Czy może w końcu dotrze do pana, że ten pański nieszczęsny prezydent nie za to stracił doktorat, że udowodniono mu, że czyjeś prace sobie na ksero poodbijał zamiast je kupić, ale za to, że je ordynarnie ukradł.

TERAZ MAM JUŻ NAPRAWDĘ DOŚĆ I BEZ WZGLĘDU NA TO, JAKIE BREDNIE PAN MI NAPISZE W ODPOWIEDZI NIE BĘDĘ JUŻ NA NIE REAGOWAŁ.

Vote up!
0
Vote down!
0
#242149

Tu ma pan, mój miły panie, link do bloga:

http://www.wyszkowski.com.pl/

Właściciel tego bloga nie musi pod każdym komentarzem przypominać kim jest, ile i za co siedział.

To nie on redagował notkę w wikipedii na swój temat:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Krzysztof_Wyszkowski

Mało tego, wszyscy np. na tym forum wiedzą kim on jest.

Pan musi się w żałosny sposób reklamować już to tą bzdurą o inwalidzie z czasu gdy nie było wojny, już to o tym, że jest pan opozycjonistą, już to pisząc epistołę o sobie do wikipedii, którą odrzucają wyśmiewając pańskie mitomaństwo. Bo trzeba być niezłym bałwanem, żeby się do wikipedii chwalić - jestem głęboko przeświadczony, że zmyślonym - ilorazem inteligencji.

Jakbyś pan miał nawet o 50 punktów niższy IQ, to to IQ by panu podpowiedziało, że robisz z siebie durnia o nim pisząc.

O wspomnianym K.Wyszkowskim nie znajdzie pan notek o treści podobnej do tej o Rolandzie v. Bagratuni:

http://pl-wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Poczekalnia/biografie/2011:03:15:Roland_von_Bagratuni

To była jedyna informacja o Bagratunim nie pochodząca od Bagratuniego, jaką udało mi znaleźć w necie.

Sorry, Winnetou...

Nie wierz pan sobie w to, że byłem na Węgrzech dwa razy w latach 70-tych. I tak każdy czytający to zdaje sobie sprawę, że jest to wielokrotnie bardziej prawdopodobne od tych bajd, co pan tu o swojej "skromnej" osobie sadzi.

/Pana Wyszkowskiego przepraszam za użycie jako przykładu. Jakoś tak On, Gwiazdowie czy śp. Anna Walentynowicz mi się w konfrontacjach z taką jak ta tu bufonadą, nasuwają jako pozytywne przykłady ludzi, którzy dużo zrobili, wykazali się odwagą, a przy tym nie odczuwają tej świadczącej o próżności, pysze i pustce intelektualenej, potrzeby bezustannego potwierdzenia u publiczności./

NA TYM KOŃCZĘ, BO JAK PAN WIDZI ZACZYNAM BYĆ PRZYKRY, A JEST MI PANA TROCHĘ ŻAL.

DOBRANOC!

Vote up!
0
Vote down!
0
#242076

To mnie strasznie żal Pana! Nie czytał pan chyba nic z literatury pięknej! Bo było bardzo wielu takich pisarzy, którzy zawczasu napisali autobiografię, ażeby jacyś durni nie pisali o nich bzdur! Albo poprosił ich o to wydawca encyklopedii! Bo wtedy pomyłki są wykluczone! Zadaniem dziennikarza czy pisarza jest opisywanie faktów. Na podstawie własnych doświadczeń. Tak więc każdy artykuł, każde dzieło literackie jest częścią autobiografii autora. A piszą dlatego, ażeby potomność zrozumiała dlaczego tak było albo nie było! A zbyt częste pomylenie listonosza ze strażakiem czy inkasjerem, WRL z PRL czy NRD świadczy tylko o głupocie tego, który miesza groch z kapustą!

Jeszcze o moim inwalidztwie! Znów żałosne świadectwo o panu - osobie nie znającej historii! Osoba, która została ranna podczas działań bojowych nie tylko podczas wojny, ale powstania, rewolucji itd. jest inwalidą wojennym! To pan w żałosny sposób próbuje udowodnić coś, o czym zielonego pojęcia nie ma! A to, kto kogo redagował, jest rzeczą absolutnie nieważną! Ważnym jest to, czy opisane rzeczy są to fakty czy nie! A pan jakoś nie ma szczęścia z faktami! Bo zawsze miesza groch z kapustą, karfiol z kaloryferem! A co się tyczy Wikipedii: raz już napisałem, że redagują ją partacze, którzy podobnie do pana próbują dyskutować o czymś, o czym zielonego pojęcia nie mają! Oprócz tego poprzez samowolne korygowanie, przepisywanie raz napisanych artykułów, dokonują przestępstwa przeciwko prawom autorskim! Bo przez autora raz napisany materiał można korygować tylko za jego zgodą albo za wyrokiem sądowym! Wspominam to tylko dlatego, bo pan nagle odkrył w sobie specjalistę praw autorskich Węgier! Kraju, gdzie nigdy nie Był, o którym chyba nigdy nie słyszał i nie czytał, bo miał dwójkę z geografii...

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#242090

Pisze pan:

Zacznę od tego pańskiego inwalidztwa, bo uwagi, że ja je komentuję sugerują moją brzydką postawę.
Brzydko to było, gdybym ja się skądś dowiedział, że pan jest inwalidą i to pańskie kalectwo wyszydził.
Tu wygląda sprawa nieco inaczej, bo to pan, niczym cygański żebrak, się z tym swoim inwalidztwem obnosi, upoważniając tym samym innych do jego skomentowania.

"A co się tyczy Wikipedii: raz już napisałem, że redagują ją partacze..."

Samokrytycznie w ustach wikipedysty, a powiem panu, że niewielu znałem wikipedystów. W zasadzie tylko jednego. Nazywa się Roland von Bagratuni.

http://www.film.pl.dmoza.net/pl/Wikipedysta:Roland_von_Bagratuni.html

i kilka innych linków.

Drogi panie!

Plecie pan o tych prawach autorskich.

On nie kilkanaście linijek skopiował, ale 90% tekstu pracy. DZIEWIĘĆDZIESIĄT PROCENT TEKSTU PRZETŁUMACZYŁ NIE PODAJĄC ŹRÓDEŁ.
I nie ja obrażam Węgry, ale on obraził pchając się na takie stanowisko z takim bagażem. Musi być chyba dość głupi jeśli liczył, że mu tego przeciwnicy nie wyciągną!

Moja znajomość Węgier ogranicza się do tych dwóch pobytów wakacyjnych, lektury Sandora Marai i paru jeszcze źródeł. Nigdy nie podawałem się za jakiegoś znawcę tego kraju. Z geografii miałem zawsze piątkę, ale w to nie musi pan wierzyć.

Mam natomiast alergię na plagiatorów. A tu kraj nie ma nic do rzeczy, ani jego szczegółowe prawa autorskie. Bo skopiowanie prawie całej cudzej pracy i podpisanie jej własnym nazwiskiem jest oszustwem i złodziejstwem w Polsce, na Węgrzech, w Chinach czy USA. Nawet jeśli władze tego kraju z jakiegoś powodu patrzą na to przez palce.

Aha, rozumiem, że to ci goście z wikipedii prosili pana o przesłanie im życiorysu. Pan się wzbraniał i na końcu przesłał:):):)

No, nic.

Chciałbym zakończyć przygodę z panem, zwłaszcza, że święta idą, a pan nabożny bardzo, co widać było po żywych reakcjach na pańskie teorie teologiczne na niepoprawnych.

Weołych Świąt!

PS. Proszę wybaczyć, że nie będę kontynuował tej dyskusji. Aż tak bardzo mnie pańska postać nie interesuje.

Vote up!
0
Vote down!
0
#242145

Ten, w powyższym tytule cytat, to znów pański samogol! Bo ja nie zajmuję się sprawami nie interesującymi mnie! I nie wypowiadam się autorytatywnie o rzeczach, o których pojęcia nie mam! A jak coś zainteresuje mnie: pytam się, pytam, pytam, a nie z głupia frant atakuję! Proszę pytać się! Kulturalny człowiek najpierw pyta się! Jeżeli ktoś zwróci się do mnie z szacunkiem i uważaniem, prosząc o jakikolwiek materiał, na jakikolwiek temat, w którym "jestem w domu", lub posiadam inne, niż dotychczas są znane fakty i dokumenty - staram się pomóc! I jeżeli przyjedzie Pan do Budapesztu, chętnie stoję do dyspozycji tysiącami autentycznych dokumentów i w tematach przez Pana poruszonych! Ale niestety z doświadczenia wiem, że wielu szuka jedynie "draki"! Albo kiedy okaże się, że "fajny materiał" może wywołać zbyt wielką dyskusję - nie publikuje zamówionego materiału! Byli tacy polscy redaktorzy naczelni, którzy zamówili u mnie materiał, stwierdzili, że "bardzo fajny" i nieopublikowali go! To tak jak było z Kopernikiem: gdyby nie on, osoba z wysoką rangą kościelą nie opublikowałby "De Revolutionibus Orbium Coelestium" - może i dzisiaj palono by na stosie Galileich i twierdzono, że to słońce obraca się wokół Ziemii! Ja osobiście nie czuję do Pana osobiście żadnej urazy. Ale denerwuje mnie ten styl, który na Węgrzech reprezentuje prasa esbecko-bolszewicka, która najpierw atakuje, a potem pyta się! Tak jak nie ma dwóch jednakowych jajek, nie ma dwóch jednakowych spraw! A podtrzymywanie fałszywych mitów redagowanych przez bolszewickich propagandzistów partyjnych jest niczym innym, jak przestępstwem przeciwko demokracji i prawicy, antybolszewickiej opozycji! Jak już pisałem: wyrok o kimś może wydać tylko sąd! A sąd przed wydaniem wyroku, skrupulatnie bada wszystkie dowody pro i kontra! I nie zajmuje się przesadnymi, "sensacyjnymi" uwagami i "faktami" kreowanymi przez brukowce i szmatławce, których celem jest podniesienie ilości sprzedanych egzemplarzy gazety, czy zniesławianie ludzi! A otwarcie zniesławiają dlatego, bo wiedzą, że ludzie poważni nie mają czasu chodzić po sądach w sprawach kategorii "kradzież kury sąsiadki", która nawet nie była kurą sąsiadki! Na Węgrzech niestety kulturę dziennikarską komuna zupełnie rozwaliła. Poważni ludzie nie reagują więc na bzdury publikowane przez brukowce i szmatławce! Bo to żaden autorytet! Kulturalny śmieć! Inna sprawa, że niby demokratyczny Zachód coraz bardziej wpada w macki różnych paparazzich, którzy czasami aż za daleko zachodzą, bezceremonilanie depcząc godność ludzi i ich prawa! A jeżeli nie potrafią znaleźć moment, kiedy można zerobić zdjęcie kompromitujące wybraną osobę, starają się zrobić "dokument"! Czyli fałszować! Brukowce i szmatławce dlatego wyskakują z różnymi "sensacjami", bo w danej chwili zarabiają na tym miliony, z których grzywna za zniesławienie to grosze, które bez trudności zapłacą! Czy czytał pan pracę doktorską Prezydenta dr.Pála Schmitta, że tak "fachowo" wypowiada się o niej?! Na Węgrzech już jest z tego powodu "skandal na całego", bo po kolei podają się do dymisji uczeni, którzy wmieszali się w tą sprawę! Czynią to dlatego, bo wydało się o nich, że to oni są nielepsi, czyli przygadał kocioł garnkowi! A metoda bardzo stara: jak szmatławiec (czy esbek) chce kogoś zniesławić, szuka, szuka, szuka, czasami igły w stogu siana! Byle tylko zniesławić. Nie daną osobę, a tych, których reprezentuje! Prawicę, opozycję, swój własny kraj! Sprawa z "plagiatorstwem" Prezydenta dr.Pála Schmitta to tylko mały ułamek z tej nagonki, do której zabrali się ekskomuniści - zdrajcy narodu! Atakują rząd Orbána i partie prawicowe wszelkimi możliwymi kanałami i sposobami! I to na zasadzie przygadał kocioł garnkowi! Czynią to ludzie, którzy niedługo będą odpowiadać przed różnymi sądami o dokonane faktycznych przestępstw! Całej listy przestępstw!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#242150

Podziwiam Traubego za dotychczasową cierpliwosć. I ze wytknął to, co w Pana wpisach jest jaskrawo widoczne - mianowicie kompletny brak logiki w dyskusji. Chyba ze to takie chwyty poniżej pasa mające na celu jej zamulenie. Choćby sprawa naziści-czerwoni. Traube dobrze przytoczył przykład mafiosów z karteli narkotykowych. Teraz zaś pisze Pan:

Ten, w powyższym tytule cytat [Traube napisał, ze szkoda mu czasu na dalszą dyskusję z panem - proxenia], to znów pański samogol! Bo ja nie zajmuję się sprawami nie interesującymi mnie! I nie wypowiadam się autorytatywnie o rzeczach, o których pojęcia nie mam! A jak coś zainteresuje mnie: pytam się, pytam, pytam, a nie z głupia frant atakuję!

Traube napisał, ze szkoda mu czasu na DALSZĄ dyskusję. Proszę czytać ze zrozumieniem. Co do reszty cytatu, to proszę jeszcze raz przeczytac - też ze zrozumieniem - wpisy Traubego.

Vote up!
0
Vote down!
0
#242255

Witam Panią Serdecznie!
Ten "brak logiki" jest rzeczą względną! Nie ma w przyrodzie, a tym bardziej w życiu ludzkości rzeczy nielogicznych! Bo tak naprawdę to każdy naród ma swoją własną logikę, której przedstawiciele innych narodów nie rozumieją! Szczególnie jeżeli nie znają historii i zwyczajów tego kraju, o znajmości języków już nie mówiąc! Nie przypadkowo od tysiącleci mówi się, że "znajomość każdego nowego języka, to kolejny nowy człowiek w tobie"! W historii było bardzo wiele takich wydarzeń, które dla jednego narodu były logiczne, dla drugiego nielogiczne! Tudno byłoby np kannibalów z Papuy oskarżać o morderstwo! Albo chodzące nago i seksujące "z byle kim" dziewice z Oceanii lub starożytne westalki z rzymskiego Forum Romanum oskarżać o prostytucję! Jeszcze raz wymienię Talmud (תלמוד) - radzę przeczytać, na pewno wydano również po polsku! Wzywa Żydów do popełnienia najróżniejszych przestępstw, gwarantując bezkarność! Mógłbym jeszcze powoływać się na najróżniejsze inne zwyczaje obcych narodów, z którymi spotkałem się podczas wielu-wielu moich podróży! Zwyczaje dziwne, nielogiczne, niektóre zaskakujące dla nas, a dla nich są najnormalniejsze! Huno-Węgrzy, którzy prawie jednocześnie przyjęli chrzest razem z sumeryjskimi braćmi Ormianami i Kartwelijczykami pod koniec III - na początku IV wieku, siebie wzajemnie doskonale rozumieją, bo reprezentują tą samą kulturę! Ale dla innych są "egzotyczni", niezrozumiali! Bo jakże może Polak zrozumieć fakt, że w języku węgierskim nie ma odmiany przez rodzaje, prawie zupełnie brak zaimków, czasów jest dwa razy tyle, a w ogóle składnia zdań jest zupełnie odwrotna! A to tylko jeden jedyny fragment całego kosza różności Ormian, Węgrów, Kurdów, Kartwelijczyków, Basków i innych Sumeryjczyków od Słowian, Latynów czy Germanów! Bo komunikujący się ze sobą Ormianin z Ormianinem z pół słów rozumieją, czego chce drugi! Nie będę kontynuować, bo jeszcze ktoś nie zrozumie czy źle zrozumie i złośliwie posądzi mnie o nazizm! Co się tyczy nazizmu. W encyklopediach jest wiele definicji - proszę zapoznać się z nimi! Faszyzm i komunizm w 100% odpowiadają opisanym tam kryteriom!

Z ucałowaniem rączek, Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
-1

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#242372