Smoleńsk: kto utajnił prawdę?

Obrazek użytkownika Roland von Bagratuni Budapeszt
Kraj

Materiał paralelnie opublikowany na Niezależnej

Ponad miesiąc temu na łamach portalu Gazety Polskiej opublikowałem poniższy artykuł na kanwie wspaniałego felietonu kolegów Leszka Misiaka i Grzegorza Wierzchołowskiego pt. "Smoleńsk: Niewidzialna kolumna prezydenta … jakby ktoś założył, że nie będzie ona nikomu potrzebna" (Gazeta Polska, Nr 7 z 15 lutego 2012)

[quote]Smoleńsk: kto utajnił prawdę?

Cała ta sprawa katastrofy pod Smoleńskiem coraz bardziej jest podejrzana! Od początku jest nader podejrzana! Ale co najbardziej irytuje opinię światową to fakt, że ZAMACHOWCY byli zbyt bezczelni i działali nie tylko na zamówienie Rosji, ale chwilowo jeszcze bliżej nieokreślonych podwykonawców polskich! Agata Christe z pewnością w 5 minut rozwiązałaby tą zagadkę! Wystarczy tylko dociec: czyim interesem był ten zamach! Kto skorzystał z tego, że wraz z Prezydentem Kaczyńskim, polegli najwyżsi dygnitarze RP, a także ich sojusznicy: dziennikarze, przedsiębiorcy itd!

Kiedyś bardzo dużo latałem samolotami. Nawet na bardzo długie odległości: „prawie na drugi koniec świata“! Zawsze przed startem stewardesa kazała wyłączyć wszelkie komórki i inne aparaty elektroniczne, które mogłyby zakłócać działanie urządzeń elektronicznych samolotu! A umieszczenie specjalnego, od "pospolitej" komórki tysiąckrotnie silniejszego aparatu pod brzuchem jakiegokolwiek samolotu, to kwestia zaledwie kilku sekund!

Gdybym ja był prokuratorem, kierującym śledztwem w tej sprawie, przejżałbym listę obecności wszystkich tych pracowników lotniska - miejsca startu samolotu rządowego, którzy mieli możliwość chociażby na kilka sekund podejść pod brzuch samolotu! A potem sprawdziłbym przeszłość tych osób! Na przykład to, czy kiedykolwiek w życiu był w Rosji czy ZSSR (albo był/była znajoma, przyjaciółka, szwagier, teść itd!)! Kto był, już jest podejrzany! Szczególnie, jeżeli przebywał kilka tygodni czy dłużej! Na przykład przy budowie rurociągu naftowego, na studiach w jednej z sowieckih uczelni itd!

Dlaczego to piszę?! Stalin jeszcze w latach dwudziestych wydał dla czeki polecenie (które odziedziczyło NKWD a potem KGB oraz FSB i do dzisiaj nie odwołano!), że tych wszystkich obcojkrajowców, którzy przyjechali do ZSSR na czas dłuższy (obojętnie czy na studia, na praktykę, czy na placówkę!) - należy uczynić tajnym agentem. Jeżeli odmówi - sprezentować jemu "wypadek"! Takie "wypadki" gęsto organizowała polska i węgierska bezpieka! Nie tylko dla tych, którzy nie chcieli zostać agentami!

Kiedy mój przyjaciel reż.Miklós Jancsó realizował jeden ze swoich filmów, byłem przy nim drugim reżyserem i namówiłem jego do zaangażowania do roli tytułowej cudownej aktorki z krakowskiego Teatru Starego - polskiej Ormianki Ani Dymnej! A Ania oraz jej mąż Wiesiek i wielu-wielu innych wspólnych przyjaciół byli opozycjonistami skupiającymi się wokół Piwnicy pod Baranami! Kochałem, szanowałem, podziwiałem ich!

Często jeździłem wtedy do Krakowa (i nie tylko) w celu znalezienia takich aktorów i aktorek, których można było "zaimportować" do węgierskich filmów, borykających się z trudnościami obsadowymi. Według moich danych, sprowadziłem ich ponad 250! Pisały o tym dużo węgierskie i polskie gazety filmowe. Podczas jednej z takich eskapad do Krakowa, złamałem (nie po raz pierwszy) nogę w kostce. Ponieważ Miklós Jancsó z tego powodu nie mógł na mnie liczyć - zrezygnowałem z funkcji II reżysera. Kiedy gips zdjęto, objąłem tą funkcję w filmie Györgya Szomjasa, który zdjęcia plenerowe realizował niedaleko plenerów Jancsó! Byliśmy więc w stałym kontakcie z Miklósem! Od niego dowiedziałem się o tym, że Ania Dymna doznała bardzo ciężkiego wypadku samochodowego!

Jako opozycjonista doskonale wiedziałem, że nie był to wypadek! Przeprowadziłem więc gruntowne śledztwo w tej sprawie, zbierając najdrobniejsze nawet dowody i ślady! Byłem wściekły, bo Ania leżała w stanie beznadziejnym w szpitalu powiatowym im.Jaworskiego w Vác. Nie tylko cud, ale bardzo odporny organizm Ormianki uratował Anię od pewnej śmierci! Od śmierci, na którą ktoś liczył! A podejrzanych było wielu, przede wszystkim taksówkarz z państwowej firmy, od dłuższego czasu wożący aktorów na zdjęcia na zamówienie MAFILMu! Nagle otrzymał "pozaplanowe" wezwanie do wojska, a potem zniknął "w sinej dali"!

Na podstawie karty drogowej taksówki, przejechałem się po całej jej trasie, od Teatru Starego w Krakowie aż do miejscowości Göd pod Vác! Taksówka wyjechała z Krakowa po zakończeniu spektaklu, około godziny 23 i jechała całą noc, bo rano o 9-tej miała być już nad Balatonem niedaleko miejscowości Zánka! Ania spała na tylnim siedzeniu, bo tylko tak mogła odpocząć, gdyż po zdjęciach na czas musiała dotrzeć do Krakowa na spektakl! Znałem mnóstwo taksówkarzy, odbywających nocne eskapady! Każdy z nich co pół godziny, co godzinę, a czasami częściej, stawał przed najbliższą knajpą i tankował małą czarną, ażeby nie zasnąć przy kierownicy!

Na trasie Kraków-Göd odwiedziłem wszystkie takie knajpy, które w tym czasie były, lub mogły być otwarte! Syzyfowa praca, bo na terenie miast i miasteczek trzeba było odwiedzić knajpy leżące na różnych alternatywnych trasach! W jednej z miejscowości na Słowacji znalazłem taką knajpę, której kelnerka - słowacka Węgierka, doskonale pamiętała i taksówkę ze śpiącą na tylnim siedzeniu Anią i kierowcę, który zamówił małą czarną, a potem spiesznie udał się do toalety. W tym czasie weszło do knajpy dwóch przyjezdnych "panów" i jeden z nich do kawy węgierskiego taksówkarza wsypał jakiś proszek! Oburzona kelnerka chciała zrobić awanturę, na co facet po polsku pocieszył ją, że to tylko “zwykła heca“: „kumplowi odstawią małą drakę. Ten proszek spowoduje u niego rozwolnienie i będzie stawał przy każdym przydrożnym krzaku!“ Dodał, że wcześniej taksiarz zrobił jemu podobny numer!

Bajeczka na pierwszy rzut oka OK. A młoda kelnerka z "zabitej dechami miejscowości“ nawet nie pomyślała, że to nie tak! Poszła na zaplecze ...pochichotać! Bo kto nie zrobił takiego numeru ze znajomym, przyjacielem, czy - powiedzmy: sąsiadem lub szefem?! Oczywiście tajemniczy proszek nie powodował rozwolnienia, a po kilku godzinach jazdy uśpił kierowcę, który pod Göd "wyprostował" zakręt i z samochodem wpadł do ogródka warzywnego, leżącego kilka metrów niżej! On wyszedł prawie cały z tej "przygody", bo miał zapięty pas bezpieczeństwa! Tylko śpiąca Ania Dymna nie zapięła się...

Ten i podobne "wypadki" szczegółowo opisuję w mojej książce, która już od 20 lat czeka na wydawcę i wydanie! Szkoda, że po węgiersku ją napisałem, bo było wielu chętnych wydawców, ale albo znikli, albo nagle rozmyślili się, czy zmienili profil interesu, sprzedając drukarnię i wydawnictwo! Bo mój kuzyn - Premier dr.József Antall junior popełnił kardynalny błąd, że wraz z rozwiązaniem bezpieki, ich funkcjonariuszy nie wyrzucił na ulicę, zostawiając bezkarnie w MSW i policji! I to samo było w Polsce! Mordercy i im podobni do dzisiaj są nietykalni i dalej grasują! Również byli agenci KGB, których nikt nie szuka, nikt nie inwentaryzuje ich podłej działalności, którą można nazwać tylko i wyłącznie Zdradą Stanu! To o czym my tu mówimy?!
red.Roland von Bagratuni, zweryfikowany inwalida woj. 1956 r , czw., 2012-02-16 09:24[/quote]

W międzyczasie na Niepoprawnych.pl (http://www.niepoprawni.pl/blog/2370/dlaczego-powtorne-sekcje-zwlok-sa-potrzebne#comment-276832 , http://www.niepoprawni.pl/blog/5885/zbezczeszczone-ciala-polakow-w-rosji#comment-276816) wywiązała się ostra polemika na temat tej katastrofy, a jeszcze dokładniej faktu, że oględziny zwłok ofiar "katastrofy" przez dokonane przez Rosjan były powierzchowne, a w dwóch przypadkach () odbiegały od prawdy. Okazało się, że biegli nie potrafią ustalić przyczyny zgonu ś.p. Przemysława Gosiewskiego i ś.p. Janusza Kurtyki. Według Rosjan śmierć ofiar Katastrofy Smoleńskiej nastąpiła na skutek wielonarządowych obrażeń, tymczasem okazało się, że narządy wewnętrzne ś.p. Przemysława Gosiewskiego i ś.p. Janusza Kurtyki są nienaruszone. To w takim razie z jakiej przyczyny nastąpił ich zgon?

Zacytuję więc moje osobiste uwagi tam opublikowane.
-----------------------------------------------------------------
1.
Biegli nie potrafią ustalić przyczyny zgonu
Roland von Bagratuni Budapeszt, 23 marca, 2012 - 13:56

Czytam poniższe stwierdzenie i w żaden sposób nie rozumiem go!

[quote]Cytat:
Okazuje się także, że biegli nie potrafią ustalić przyczyny zgonu ś.p. Przemysława Gosiewskiego i ś.p. Janusza Kurtyki. Nie zgadzają się bowiem polskie wyniki badań z tym, co ustalili rosyjscy patolodzy. Według nich śmierć ofiar Katastrofy Smoleńskiej nastąpiła na skutek wielonarządowych obrażeń, tymczasem okazało się, że narządy wewnętrzne badanych ciał są nienaruszone.[/quote]

Oczywiście nie dlatego "nie rozumiem", bo jestem głupi, niewykształcony! Przeciwnie! Z braku innych danych, czytającemu takie słowa od razu nasuwają się "ciemne" myśli. A punktem wyjściowym do nich jest doskonała znajomość praktyk, które w okresie amoku komuny stosowała czerwono nazistowska bezpieka i ich mocodawcy z KGB! Taka uwaga sugeruje bowiem to, że ofiara nie zginęła w "katastrofie", a bez żadnej uszczerbki przeżyła ją! Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że samolot leciał nisko, a jego prędkość stale zmniejszała się, bo lądował, to przeżycie takiego wypadku jest nie tylko możliwe, ale sensowne, bo było wiele takich wypadków lotniczych, kiedy wśród ofiar znaleziono żywych! Pamiętam nawet taki wypadek, kiedy stewardessa przeżyła wypadek, chociaż wypadła z samolotu na dużej wysokości. Ale upadła na stóg siana. Oczywiście doznała kontuzji, ale przeżyła! A tu żadnych kontuzji nie stwierdzono!

Z tego wszystkiego nawet przy pokaźnej dawce optymizmu, stwierdzić można tylko jedno: ofiara zmarła po wypadku! I niewiadomo: czy - powiedzmy: na zawał serca, czy też na wskutek morderstwa! To drugie od razu kojarzy się z faktem, że jeżeli "wypadek" nastąpił na czyjeś zamówienie, albo nazwijmy to po imieniu: był nie "wypadkiem" a ZAMACHEM, to w logiczny sposób tych wszystkich, którzy zamach przeżyli należało zabić! Oczywiście nie strzelając w czoło, ciemię, czy z tyłu w kark (jak to miało miejsce z egzekucją jeńców wojennych w Katyniu!), ale tak, ażeby nigdy nie można było stwierdzić przyczyny śmierci! A nauka zna bardzo wiele takich substancji, które są trucizną, ale rozpadają się po pewnym czasie na takie elementy, które są naturalnymi składnikami organizmu ludzkiego! Bezśladowe wprowadzenie do organizmu człowieka jakiegokolwiek związku chemicznego dzisiaj również nie stanowi problemu! Są strzykawki które szczepionki wprowadzają do organizmu pod wysokim ciśnieniem i to bezśladowo! Ale można taką trucizną nakarmić (chociażby na siłę!) delikwenta i też nie zostanie ślad! Czyli sprawa wymaga rzetelnego wyjaśnienia!

Szczęść Boże

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów, wnuk Poległego na Polu Chwały w Wojnie Polsko-Bolszewickiej Bohatera Narodowego - oficera I.Brygady
-----------------------------------------------------------------
2.
Zbrodniarz przyparty do muru popełnia błąd za błędem...
Roland von Bagratuni Budapeszt, 23 marca, 2012 - 17:12

Zbrodniarz przyparty do muru popełnia błąd za błędem... - czyli sprawcy "katastrofy" samolotów Prezydentów Sikorskiego i Kaczyńskiego, prędzej czy późnej odpowiadać będą przed wymiarem sprawiedliwości! Bo mordercy zawsze popełniają błędy, chociaż myślą, że ich zbrodnia jest "doskonała"! Ale DOSKONAŁYCH ZBRODNI NIE BYŁO, NIE MA I NIE BĘDZIE!

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt -
zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg
czerwonych nazistów, wnuk Poległego na Polu Chwały w Wojnie
Polsko-Bolszewickiej Bohatera Narodowego - oficera
I.Brygady
-----------------------------------------------------------------
3.
znowu poniosła fantazja; że niby Rosjanie zdołali w ciagu niecał
Roland von Bagr..., 23 marca, 2012 - 20:49

[quote]Cytat:
Skąd kolega "grzechg" wie, co znaleziono we wnętrzu zwłok ofiar katastrofy? Ma znajomych wśród biegłych, dokonyjących sekcji zwłok?

Pana "redaktora Rolanda von Bagratuni Budapesta", znowu poniosła fantazja; że niby Rosjanie zdołali w ciagu niecałych dziesięciu minut, powstrzykiwać 96 osobom różne świństwa do krwioobiegu?[/quote]

A Pan Robin zapomniał chyba czytać! Ani słowem nie piszę o 96 osobach a tylko o dwóch! Chyba, że jeszcze u dalszych 2-3 osób stwierdzą to, co u wspomnianych, że w "katastrofie" nie doznali żadnych obrażeń! A to od razu nasuwa pytanie: to dlaczego umarli?! Pan Robin fantazjuje! Chyba, że wie więcej od kolegi "grzechg"-a, czy kol.red.Doroty Kani, która w ostatnim numerze "Niezależnej" opublikowała o tym artykuł pt."Sekcje podważają wersję Rosjan"...

[quote]Cytat:
Sekcje podważają wersję Rosjan

Po badaniach ciał Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki biegli nie potrafią określić przyczyny zgonu ofiar. Nadal nie wiadomo także, co spowodowało katastrofę smoleńską. Dlatego konieczne są ekshumacje pozostałych 93 ciał (w ub.r. odbyła się ekshumacja ministra Zbigniewa Wassermanna). Podczas badań okazało się również, że w Rosji doszło do zbezczeszczenia zwłok.

Ustaliliśmy, że podczas badań ciał Przemysława Gosiewskiego, wicepremiera w rządzie PiS, oraz prof. Janusza Kurtyki, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, biegli nie potrafili określić przyczyny ich zgonu. Mało tego, ich ustalenia są sprzeczne z ustaleniami rosyjskich patologów, potwierdzonymi później przez ówczesną minister zdrowia Ewę Kopacz oraz premiera Donalda Tuska, którzy twierdzili, że ofiary katastrofy zmarły na skutek wielonarządowych obrażeń. Tymczasem narządy wewnętrzne ekshumowanych ofiar nie zostały naruszone.

Dowiedzieliśmy się, że ani w wypadku Przemysława Gosiewskiego, ani w wypadku Janusza Kurtyki nie przeprowadzono badań RTG, a żaden z członków zespołu biegłych uczestniczących w sekcji po ekshumacji nie ma doświadczenia w badaniu ofiar katastrof lotniczych. W takich badaniach uczestniczył natomiast wcześniej prof. Baden, którego Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie dopuściła do udziału w sekcjach, o co wnioskowały Beata Gosiewska i Zuzanna Kurtyka.[/quote]

A może jeszcze znajdzie Pan Robin ten numer w kioskach! Razem z "Gazetą Polską, bardzo fajna i prawdomówna gazeta! A uwaga o "fantazjowaniu" - kocioł przygadał garnkowi, bo tym razem znów Pana Robina poniosła fantazja, bo przyczepia się do danych NIE NAPISANYCH, pomijając przy tym rzeczy napisane również gdzie indziej, np. akurat w "Niezależnej"!

Radzę także przeczytać materiał pt. "Dlaczego powtórne sekcje zwłok są potrzebne" pióra Pana "foros"a:
(http://www.niepoprawni.pl/blog/2370/dlaczego-pow...)

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów
-----------------------------------------------------------------
4.
Pyta ten kto chce się czegoś dowiedzieć
Roland von Bagr..., 23 marca, 2012 - 20:37

Zgadzam się!

Lubię ludzi, którzy chcą uczyć się, poznać prawdę! Jest takie węgierskie przysłowie: "Minden pap holtig tanul" - "Każdy ksiądz uczy się do śmierci"! A więc pyta ten kto chce się czegoś dowiedzieć. Natomiast zbędne pytania są nie na miejsvu! Bo do tego jest także ta część prasy, którą nie redaguje Urban i spółka, czyli byli propagandziści partyjni PZPR (KPZR, WSPR itd) i esbecy, albo ludzie, którym nie zależy na ujawnieniu prawdy! Radzę zaprenumerować sobie Niezależnaą, Gazetę Polską, i wnikliwiej czytać artykuły na Niepoprawnych!

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów
-----------------------------------------------------------------
5.
Zbezczeszczone ciała Polaków w Rosji
Roland von Bagr..., 23 marca, 2012 - 20:26

Witam serdecznie!

Radzę przeczytać moje dopisy do materiału Pana "Grzechg"-a pt. Zbezczeszczone ciała Polaków w Rosji
(http://www.niepoprawni.pl/blog/5885/zbezczeszczo...)

Jak wynika z dopisu Pana "Robin"a, są tacy, jak "anagramka", którym widocznie nie podoba się fakt, że coraz więcej faktów potwierdza to, że "katastrofa" pod Smoleńskiem w rzeczywistości była podłym zamachem! A może wspomniani mają coś wspólnego z esbekami i tem podobnymi?

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów
-----------------------------------------------------------------
6.
Nie niepodoba
Roland von Bagr..., 23 marca, 2012 - 20:42

[quote]Cytat:
Nie nie podoba mi się to, że "katastrofa pod Smoleńskiem może być zamachem". A Panu się to podoba?[/quote]

Zdanie bardzo źle skonstruowane! Mnie to podoba się, że mit o "katastrofie" zaczyna zamieniać się w fakt o zamachu! A w powyższym zdaniu nie wiadomo o co rozchodzi się! Czyli jest to sypanie pieprzu w oczy pod wiatr!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów
-----------------------------------------------------------------
Temat "katastrofy pod Smoleńskiem" nurtuje kilkadziesiąt milionów osób. A publikowane w mediach fakty są tak ordynarnie sprzeczne ze sobą, że nawet osoba niezorientowana w temacie, od razu wie, że "coś tu nie gra!" Nie w moim stylu jest posądzanie kogokolwiek o to czy o tamto, ale ponieważ w okresie komuny przeprowadziłem "prywatne" śledztwo w sprawie "tajemniczej" śmierci wielu moich, powszechnie znanych i szanowanych polskich i węgierskich przyjaciół - opozycjonistów, a jako historyk zapoznałem się z materiałami dotyczącymi tragedii pod Gibraltarem Prezydenta Sikorskiego - widzę w tej sprawie wiele takich "drobiazgów", które złożone w mozaikę, coraz bardziej potwierdzają moje domysły, że był to zamach w stylu esbeckim-kagebowskim. A więc szukajmy wspólnie sprawców tego podłego zamachu!

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów, wnuk Poległego na Polu Chwały w Wojnie Polsko-Bolszewickiej Bohatera Narodowego - oficera I.Brygady

Brak głosów

Komentarze

"Dla pełnego wyjaśnienia przyczyn katastrofy, w pewnym sensie jest za późno - po 2 latach bowiem nie można już stwierdzić np. urazów płuc świadczących o np. eksplozji podczas lotu. W tym wypadku jedynym dowodem są próbki tkanki płucnej pobranej przez Rosjan zaraz po rozbiciu samolotu."
http://pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=1550
"zwłoki zostały zachowane w stanie dobrym, pomimo tego, że mogłyby być w zdecydowanie lepszym, gdyby Rosjanie nie zamykali ciał w workach."
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title,Wstrzasajace-wyniki-sekcji-zwlok-Przemyslawa-Gosiewskiego,wid,14356066,wiadomosc.html

Vote up!
0
Vote down!
0
#238507

Nigdy nie jest zapóźno! W procesach poszlakowym wyciągają sprawy o morderstwa sprzed 20-50-100 lat i odpowiednio przygotowany zespół sędziowski, na podstawie zebranych dowodów, potrafi wyciągnąć odpowiedi wniosek. A dowodem jest także rażący brak dowodów, bo sprzątnięto, skosmetykowano je, albo fałszerstwa dowodów dokonano nieudacznie! Jednej rzeczy nie należy zapomnieć: nauka bardzo szybko, coraz szybciej posuwa się do przodu! To co wczoraj nie można było rozgryźć, dzisiaj jest już "zabawą"! Szukanie dowodów genetycznych obciążających sprawcę, najróżniejsze badania rentgenologiczne, włącznie ze skomputeryzowaniem takich badań itd! A jutro, pojutrze będą jeszcze dokładniejsze, dzisiaj jeszcze niemożliwe do sprecyzowania metody naukowe! Sprawca-sprawcy prędzej czy później wpadną!

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#238510

Vote up!
0
Vote down!
0
#238598

"Na trasie Kraków-Göd odwiedziłem wszystkie takie knajpy, które w tym czasie były, lub mogły być otwarte! Syzyfowa praca, bo na terenie miast i miasteczek trzeba było odwiedzić knajpy leżące na różnych alternatywnych trasach! W jednej z miejscowości na Słowacji znalazłem taką knajpę, której kelnerka - słowacka Węgierka, doskonale pamiętała i taksówkę ze śpiącą na tylnim siedzeniu Anią i kierowcę, który zamówił małą czarną, a potem spiesznie udał się do toalety. W tym czasie weszło do knajpy dwóch przyjezdnych "panów" i jeden z nich do kawy węgierskiego taksówkarza wsypał jakiś proszek! Oburzona kelnerka chciała zrobić awanturę, na co facet po polsku pocieszył ją, że to tylko “zwykła heca“: „kumplowi odstawią małą drakę. Ten proszek spowoduje u niego rozwolnienie i będzie stawał przy każdym przydrożnym krzaku!“ Dodał, że wcześniej taksiarz zrobił jemu podobny numer!"

Tak, tak...
Kelnerka, słowacka Węgierka, nie tylko wiedziała, że to p. Dymna, ale nawet widziała ją śpiącą na tylnym siedzeniu w taksówce.
A sprytni panowie przewidzieli, że taksówkarz zostawi kawę i uda się do toalety.
Ja np. najpierw bym wypił kawę, a potem udał się do toalety.
Albo najpierw bym poszedł do toalety, a potem zamówił kawę.

A tak przy okazji, to Pan jest autorem tego hasła o sobie, którego nie zaakceptowali w wikipedii?
Tego, gdzie Pan tłumaczy, że ORMO było apolityczne i Pan się do ORMO zapisał, aby walczyć z przestępczością na swoim osiedlu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#238596

Każdy człowiek kawę pije na swój sposób! Jeden przed, drugi po toalecie! Tak było w latach sześćdziesiątych w lokalach gastronomicznych we wszystkich demoludach: do toalety mógł pójść tylko konsument! A więc ktoś, kto już zamówił cokolwiek! A człowiek bardzo spieszący się, sprawy takie załatwia paralelnie! Bo czas to pieniądz! Albo knajpę zamykają i kelnerka z uprzejmości obsługuje, ponaglając przy tym klienta! A kelnerki w "zabitych dechami" miejscowościach są nader ciekawskie. Szczególnie wtedy, kiedy przez pół dnia nie ma obrotu, aż tu raptem wpadają pasażerowie dwóch samochodów! I to zagranicznych! Proszę sprawdzić! Ja kiedy byłem jeszcze w pełni sił, dużo podróżowałem samochodem! Czasami non stop między Krakowem i Budapesztem! Były knajpy, gdzie kelnerka ziewała paląc papierosa przed wejściem! A draki odstawiali miejscowi, tacy bez samochodu, kłócąc się po pijanemu o byle co. A ludzie "na prowincji", na wsi itd są szczególnie ciekawscy również i dzisiaj! A co się tyczy ORMO. Owszem, wciągnięto mnie kiedy miałem 18 lat i na osiedlu gdzie mieszkałem codziennie było kilka przestępstw. Ludzie po zmroku bali się wychodzić na ulicę, bo napadano na nich, gwałcono, ograbiano, pobijano bez powodu, a milicjanta na lekarstwo nie było. Tak, wtedy ORMO było (niby) organizacją apolityczną, a mnie interesowała tylko i wyłącznie walka z przestępcami. Wielu było takich! Słyszałem o takim ORMO-wcu, który dom miał przy przejeździe kolejowym, na którym co chwilę pociąg rozjeżdał jakiś samochód, którego kierowca gwizdał na czerwone świało! (Dzisiaj na tym polu nic nie zmieniło się - warto zerknąć w statystyki kolejowe nie tylko polskie!) Miał trabanta, namalował na nim znaki ORMO i postawił go obok przejazdu. Wypadki znikły, bo nagle każdy kierowca zaczął zwalniać przed przejazdem i przepisowo stawać przed czerwonym światłem! Zresztą byłem członkiem ORMO (jeżeli wogóle byłem, bo przyjęcie trzeba było najpierw zatwierdzić "u góry"!) zaledwie przez kilka tygodni, bo na życzenie SB wyrzucono mnie na zbity pysk! Bo już wtedy miałem stałe zatargi z esbekami! I wyrzucono nie tylko mnie, ale także komendanta placówki, który dobrodusznie przyjął mnie, namówił do wstąpienia. Bo i o nim dowiedzieli się, że był po nie ich stronie! Tak więc powoływanie się na Wikipedię jest zbędne. Wiemy dobrze, komu zależało na rozdmuchaniu tej bajeczki! Typowy sposób wrabiania ludzi porządnych przez esbeków! Ja nigdy niczego nie ukrywałem i nie ukrywam, w przeciwieństwie do innych, którzy nawet swoich rodziców wyprą się, jeżeli jest to dla nich ważne. Nie byłem nigdy członkiem ani PZPR, ani WSPR itd. Esbecy próbowali mnie "zorganizować", ale zawsze wymykałem się z ich szpon! Tą sprawę z ORMO mogłem przemilczeć. Postąpiłem uczciwie, opisując ją. Z PRL w 1967 r właśnie przed represjami esbeków musiałem uciekać, którzy stale czepiali się mnie, ale żadnych dowodów przeciwko mnie nie potrafili znaleźć. A bardzo chcieli. Więc o czym my tu mówimy? I jeszcze jedno: bajki to nie mój resort! Niech zajmują się nimi osoby kalibru Jan Brzechwa, Janikovszky Éva i tak dalej. Ja piszę powieści, z których czwarta niebawem ukaże się drukiem. A w literaturze faktów opisuję takie zdarzenia, które potrafię udokumentować! Relację kelnerki nagrałem magnetofonem. Tak jak i szereg innych podobnych relacji, kiedy próbowałem znaleźć sprawców mordu moich przyjaciół! No i robiłem zdjęcia, zbierałem różne interesujące dokumenty, które jako fragment mozaiki mogły wydawać się bezwartościowe, dopiero po złożeniu fragmentów powstawał jasny i wyraźny obraz! To od mojego ojca nauczyłem się, że każdy papierek należy chować, bo kiedyś może przydać się! Druga rzecz którą nauczyłem się od niego: nikogo nie oskarżać o coś, jeżeli nie posiadam w rękach niezbitych dowodów! Bo jest to zasada etyczna, którą szanujący się dziennikarz powinien przestrzegać. Niestety dziennikarzyny z SB i PZPR (WSPR) nigdy tego nie przestrzegali! Pisali to, co zamówiła od nich partia!

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#238615

Anna Dymna grała w dwóch filmach reżyserowanych przez Miklosa Jancso: Allegro barbaro (nie wiem, jaki był polski tytuł) i Węgierska rapsodia.
Czy był Pan drugim reżyserem któregoś z tych filmów?
A może był jakiś jeszcze film, który trudno odnaleźć w necie?
Tak czy inaczej, nie obrazi się Pan pewnie, jeśli poproszę o link potwierdzający to iż był Pan tym drugim reżyserem, bo ja nijak nie mogę do tego dotrzeć.
Byłoby fajnie gdyby to był link do czegoś innego niż Pańskie własne wpisy.

Proszę się nie dziwić mojemu wścibstwu.
Pisze Pan o sobie jako o wybitnym opozycjoniście i nie tylko. A ja o Panu nie słyszałem do czasu, aż Pan się tu pojawił.
Nie udało mi się znaleźć, a przyznaję iż szukałem, w internecie żadnych niepochodzących od Pana, informacji na Pański temat. Dziwne trochę, biorąc pod uwagę rolę, jaką Pan spełniał w historii współczesnej wg własnych tekstów.

Vote up!
0
Vote down!
0
#238622

Nie jestem specjalnie usatysfakcjonowany Pańską odpowiedzią, ale ponieważ tak samo, jak Pan, nie lubię awantur, dziękuję i za to.
Pozdrawiam,

Vote up!
0
Vote down!
0
#238635

Odpowiedziałem to co wiem. Byłem asysten Jancsó, a jakże. Ale jak pisałem: ze wszystkich czołówek usuwano mnie. Mam natomiast szereg dokumentów, mi.inn. oświadczenia podpisane przez Miklósa Jancsó i jego scenarzystę Gyulę Hernádiego, umowy-zlecenia MAFILM-u itd. Bo ja roztropnie wszystkie papierki chowam. Nie wszystko zachowało się, bo podczas częstych rewizji, esbecy to i owo zabierali. A to, co skonfiskowali, nigdy nie wracało do mnie. Mam mnóstwo dokumentów, z których wiele przezornie chowałem w różnych skrytkach. Ale proszę pytać się, odpowiadam. Nie należę do ludzi zatajających cokolwiek. Jak pisałem: przez 20 lat milczałem, bo widziałem, że nie mam szans fair play walczyć przeciwko esbekom i propagandzistom partyjnym komuny, ale też podkreślam: że uznałem to za błąd! A poza tym nie mam już nic do stracenia! Czwórka dzieci podrosła, mam wnuków, pracy nie stracę, bo jestem emerytem, jeżeli zabiją mnie - też nie ważne: jestem starcem pełen poważnych dolegliwości i bólów, które znoszę z podniesioną głową - przynajmniej wreszcie będę miał spokój. Na wieki wieków!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#238639

Na necie bardzo wiele rzeczy (dziwnym trafem) nie można znaleźć! A można znaleźć nieistotne duperelki. Tak jest z Google! Innych wyszukarek nie używam, bo obawiam się, że jest top samo! We wielu filmach byłem "prawą ręką" Miklósa Jancsó, Márty Mészáros (była jego żoną), Ferenca Kardosa, Sándora Simó, Imre Mihályfy, Andrása Rajnai, Istvána Szabó, Zoltána Huszárika i tak dalej. Ale - jak już pisałem - cenzura notorycznie usuwała moje nazwisko z czołówek! Polskie tytuły filmów Jancsó musiałbym zobaczyć w moim archiwum, ale teraz nie mam na to czasu, bo z jednej strony mój stan zdrowia jest nienajlepszy, z drugiej wydawcy (zachodnioeuropejski) mojej książki w ostatniej chwili zmienił parametry mojej książki i muszę od nowa łamać strony. Robię to ja, bo używam specjalnego kroku czcionek, których oni nie mają. A poza tym, szybciej znajdę błędy.

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#238644

Witam Serdecznie Panie Traube!

Pisałem odpowiedź nie z domu. W związku z tym napisałem do Pana prywatną wiadomość, ale odpowiedzi Panie Traube nie otrzymałem. Teraz jestem w domu, więc mogę służy dalszą odpowiedzią, ale tylko kilka dni! Potem na dłuższy czas wyjeżdam. Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#239232

Wiem, że Pan do mnie napisał. Szczerze mówiąc, nie zależy mi na zawieraniu jakiejś bliższej znajomości i wymianie maili, zwłaszcza iż z grubsza wiem czego się mogę spodziewać.
Ja Pan u zadałem proste pytanie. Grała w dwóch filmach, "A" i "B". W którym z nich był Pan tym drugim reżyserem.
Odpowiedź powinna brzmieć "A" lub "B" ewentualnie "A i B".
A Pan mi jakimiś tasiemcowymi wywodami odpowiada.
Ja tymczasem nie wierzę w takie historie, że ktoś - bezpieka na przykład- usuwał akurat Pańskie nazwisko z "listy płac" tych filmów.
Poza tym prosiłem o wskazanie innego niż Pan źródła informacji na Pański temat.
Nie przypuszczałem, że Pan mi je poda. I się nie zawiodłem.
Dajmy spokój.

Vote up!
0
Vote down!
0
#239263

Jak to napisałem w artykule: Ania została zaangażowana przez mojego przyjaciela Miklósa Jancsó do trylogii filmowej "Életünket és vérünket" (nasze życie i nasza krew) na rolę tytułową. Tymczasem uległa wspomnianemu wypadkowi i zdjęcia powtórzono, w zrozumiały sposób opuszczając sekwencje z Anią, które nie trafiły do filmu! (Szpital w Vác podał wówczas, że jest ona w stanie beznadziejnym! - cud, że przeżyła!) Z trylogi zrealizowano dwa pierwsze filmy, które Pan wspomniał.

Co się tyczy mojej współpracy z Jancsó - tu znajdzie Pan napisany osobiście przez niego i jego scenarzystę (pisarz Gyula Hernádi - oboje członkowie "filii" Węgierskiej Akademii Nauk - Akademii Sztuki) oświadczenie(materiał nie ja publikowałem, a ormiańscy monarchiści!):
http://greatprincerolandvonbagratuni.blogspot.com/2007/12/great-prince-roland-von-bagartuni_3460.html
http://3.bp.blogspot.com/_qFCcq9eFCDI/RwKJtWfZr0I/AAAAAAAABFg/vlPb44hnBTI/s1600-h/Jans%C3%B3-Hern%C3%A1di-BibliaiKeresztnevek.jpg

Jest tam jeszcze bardzo wiele innych dokumentów. Nie wszystkie, które posiadam, ale i to odpowie na zarzuty typu: [quote]Poza tym prosiłem o wskazanie innego niż Pan źródła informacji na Pański temat.
Nie przypuszczałem, że Pan mi je poda. I się nie zawiodłem. [/quote]
Pozatym nie piszę o "liście płac":[quote]usuwał akurat Pańskie nazwisko z "listy płac" tych filmów.[/quote], a o czołówce filmów!!! Dwie różne rzeczy! WRL było nie to samo, co PRL! Tu gorzej było jak w Związku Sowieckim! Swoje honoraria zawsze otrzymałem, z czołówki filmowej (napisy czołowe) usuwano kogoś wtedy, kiedy komisja (partyjno-rządowa!) odbierała film, czyli zatwierdzała do projekcji w kinach i tv! (Albo film trafiał do "pudełka" - czyli na czarną listę i nie trafiał do kina i tv, jak to m.inn. stało się z filmem Pétera Bacsó "A tanú" (świadek)...

Są także inne źródła : wydawana po węgiersku portugalska DÖBRÖGIK BŰNE
(http://karpatiharsona-mszpesmeciarek.blogspot.com/2010_04_01_archive.html)
bardzo dużo pisze o mnie. Zabierali się do tego tak, jak Pan: z jakimś dziwnym, niezrozumiałym uprzedzeniem, ale natychmiast przeprosili mnie za wstępną agresywność, kiedy przedstawiłem im kilka tysięcy dokumentów, z których wiele cytują!
Również tu:
http://karpatiharsona-mszpesmeciarek.blogspot.com/2012/01/12-grzechow-gownych-rolanda.html
Rozsądny człowiek nie pisze [quote]nie wierzę w takie historie[/quote], które naocznie pro lub kontra nie stwierdził. Bo jest to już krok do zniesławiania!

A stwierdzenie [quote]zwłaszcza iż z grubsza wiem czego się mogę spodziewać.[/quote] jest szczytem zarozumiałości! Ja o kimś, kogo nie znam, nigdy coś takiego nie napiszę! Jeżeli temat mnie interesuje - czyli pytam się: jadę do niego i zapoznaję się z jego racją! A nie grzebie (obcego) kota w worku na obcym cmentarzu!

Na 2-3 tygodnie wyjeżdam zagranicę. Na ew. sprostowanie mogę dopiero wówczas reagować.

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#240424

Myślałem, że skończyliśmy.
Wybaczy Pan, ale wpisy blogowe mogą być uzupełnieniem, ale nie głównym źródłem informacji. Zwłaszcza, że udział Pański jest wyraźnie widoczny. Bogactwo ilustracji o tym choćby świadczy.
Co do filmów, to na ogół można znaleźć coś o nich w internecie. Zwykle z dość obszernymi listami twórców i wykonawców. Filmów znanego węgierskiego reżysera ta prawidłowość też z pewnością dotyczy.

Spróbuję Panu wyjaśnić na przykładzie o co mi chodziło. Otóż, ja mogę napisać, że pan Andrzej Gwiazda (przepraszam p. Andrzeja za użycie jako przykładu:) ) od wielu lat konsultuje ze mną każdą swoją poważniejszą decyzję, także osobistą. Może mógłbym nawet wkleić fotkę z jakiegoś spotkania, na którym z nim rozmawiam. Mogę zredagować o sobie notkę w wiki i powielać ją, przetłumaczoną na różne języki, na różnych blogach. Bo blogi można sobie przecież pozakładać w wielu miejscach i w różnych językach. I wszędzie tam mogę o sobie pisać jako o prawej ręce Andrzeja Gwiazdy.

Co będą warte te enuncjacje?
Ano, nic.

Byłyby coś warte dopiero wtedy, gdyby Andrzej Gwiazda w różnych wywiadach i publikacjach wspominał o swoim doradcy, blogerze Traube, bez którego trudno mu pójść po zakupy, tak bardzo przyzwyczaił się do jego porad.

Może teraz łatwiej będzie Panu zrozumieć, że wolałbym przeczytać jakieś wspominki Anny Dymnej albo zobaczyć, niechby i po węgiersku, wywiad Miklosa Jancso dla jakiejś poważnej witryny internetowej, w których wspominaliby o Pańskich wiekopomnych osiągnięciach. A nie czytać kolejne Pańskie opowieści.

Zagranicą polecam kafejki internetowe. W lepszych hotelach można korzystać gratis z wifi. Chyba, że do jakiejś dżungli się Pan wybiera.

Pozdrawiam,

Vote up!
0
Vote down!
0
#240433

Witam Serdecznie!

Jak już kilkakrotnie podkreśliłem: jestem gotów udostępnić wszelkie dokumenty związane z moją osobą - jest ich kilka tysięcy. Gotów jestem zaprowadzić Pana do Miklósa Jancsó. Niedawno obchodził poczesne 90-te urodziny (ur.1921) i wycofał się z życia publicznego, ale na moją prośbę na pewno przyjmie pana i odpowie na wszystkie pytania. Szkoda, że dopiero teraz zaczynają się interesować tymi sprawami. Ale jeszcze nie jest za późno, jeszcze żyje wiele świadków. A celem mojego odizolowania od mediów było właśnie to, że wiem za dużo i żyją jeszcze tacy, którzy to potwiredzą! Nie wiem, ile miesięcy jeszcze pożyję, bo jestem bardzo ciężko chory na kilka "śmiertelnych" dolegliwości. Tu nie chodzi o kafejki internetowe. Są, ale nie zawsze tam, gdzie osoba bardzo ciężko chora, zbliżająca się do siedemdziesiątki sama może dowlec się! Nogi mam ok, ale serce, płuca i... Czyli kafejki internetowe to nie dla mnie! A tam gdzie jadę, są zbyt daleko! Nie podaję gdzie, bo niestety są tacy, którzy do dzisiaj polują na mnie. Bo prawda, ta obiektywna boli najbardziej!

A poniższy dokument:
http://3.bp.blogspot.com/_qFCcq9eFCDI/RwKJtWfZr0I/AAAAAAAABFg/vlPb44hnBTI/s1600-h/Jans%C3%B3-Hern%C3%A1di-BibliaiKeresztnevek.jpg
osobiście napisał Miklós Jancsó wspólnie z Gyulą Hernádim. Bez mojego udziału, i nie na moją prośbę - spontanicznie, kiedy dowiedział się o tym. Warto dać komuś przetłumaczyć! Rozwieje wszelkie pańskie wątpliwości.

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#240495

Dużo zdrowia w takim razie życzę!

Vote up!
0
Vote down!
0
#240534

Serdeczne Bóg Zapłać! Z tym zdrowiem coraz gorzej... I z tego powodu muszę odłożyć mój kolejny wyjazd zagranicę...

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#241721

Skoro zakładamy, że ktoś mógł przeżyć katastrofę, to dlaczego tylko dwóch ludzi, a nie kilku, czy kilkunastu. Zresztą pierwsze komunikaty, mówiły o trzech takich ocalonych osobach i nie były to bynajmniej te osoby, które miały niby zostać dobite zastrzykiem (mówiło się o ocalonych członkach załogi). Informacje o znalezionych w ciałach ekshumowanych ofiar śmieciach, jako pierwsi podali dziennikarze "Faktu" - ci sami, którzy zaraz po katastrofie pisali, że piloci krzyczeli "Jezu, Jezu!", a po ujawnieniu stenogramów bez żadnych moralnych skrupułów pisali, że piloci krzyczeli: "K... mać!". Nie rozumiem tylko, czemu dawać wiarę tabloidom - i to jeszcze należącym do koncernu znanego polakożercy Axela Springera. Kolega z Węgier może nie wiedzieć, co w Polsce oznacza określenie "szpringerowska prasa". Nie zakładam oczywiście a'priori, że dziennikarze pracujący w tym koncernie medialnym są nieobiektywni, ale Niemcom (niemieckiemu wydawcy) może zależeć na tym, aby podgrzać atmosferę wśród Polaków, napuścić ich na "Ruskich" i odwrócić uwagę od roszczeń "wypędzonych".

Zdaje się, że w czasie II wojny swiatowej Węgry pomagały Niemcom w napaści na ZSSR - admirał Horthy wysłał nawet jakiś wojskowy kontyngent. Oj, bratankowie, bratankowie ...

Vote up!
0
Vote down!
0
#238658

Faktem jest, że prasa zachodnia również nie zawsze jest fair play! Pamiętam skandal z "pamiętnikami" Hitlera opublikowanymi chyba w Sternie albo Der Spiegel (musiałbym sprawdzić, ale akurat nie jestem w domu). Niestety coraz więcej, nawet "poważnych" periodyków prasowych pędzi na sensację, bo to podnosi nakład, czyli większy zysk! Są to sprawy, które jakiś przynajmniej unijny kodeks prasowy powinien wreszcie uregulować! Wracając do tematu. Na podstawie artykułu, który cytowałem z Niezależnej, mowa jest o dwóch osobach, których organy wewnętrzne nie uległy uszkodzeniu! ale to nie wyklucza więcej takich "anomalii": 3-4-6 osób. A jeżeli u kilku osób nie uszkodzenie ciała (czyli przede wszystkim najbardziej uczulonych organów wewnętrznych: wątroba, śledziona, nerki, płuca itd) spowodowało śmierć, to co? Oczywiście może być wiele przyczyn tego: zawał serca, uduszenie się - powiedzmy ze strachu czy ataku astmy, ale to jest już szukanie czegoś po omacku, nawet igły w stogu siana! Jeżeli sekcja zwłok jest sumiennie przeprowadzona, wiele "tajemnic" może wydać się. Chyba, że czyimś interesem była pseudosekcja, albo przeprowazenie jej popwierzchownie. Ale to jest już pytanie, na które tylko Zakład Medycyny Sądowej może znaleźć odpowiedź!

Co się tyczy pomocy węgierskiej w napaści Niemców na Związek Sowiecki. Pomogli również Polsce w wojnie polsko-bolszewickiej! Mój dziadek, który Poległ na Polu Chwały pod Lwowem, miał jeden czy kilka pododdziałów z Węgrami, których pomnik stoi w dzielnicy Kőbánya w parku Népliget, niedalego przystanku tramwajowego linii nr.1 przy Vajda Péter utca! Węgry dostarczyli wówczas także inną pomoc Polsce: mnóstwo pocisków i naboi!

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#238734

W tym tekście jest sporo zamieszania.
Co do:

------
Taka uwaga sugeruje bowiem to, że ofiara nie zginęła w "katastrofie", a bez żadnej uszczerbki przeżyła ją!
------

Sekcje zwłok NIEKTÓRYCH ofiar "katastrofy" pod Lockerbie wykazały że pasażerowie zmarli w wyniku upadku szczątków na ziemie. Owe typowe wielonarzadowe obrażenia były przyczną śmierci.

A sekcje wykonywano tam natychmiast i dopiero tam przeczesywano kazdy skrawek i badano kazdy dowód.

Co na swój sposób ciekawe, WIEKSZOŚC pasażerów fatalnego lotu zgineła tam wskutek upadku na ziemie - a mniejsza część wskutek eksplozji.

No tyle że tam zbadano wszystko co było do zbadania.

Vote up!
0
Vote down!
0
#238705

Lockerbie zamach [wybuch] nastąpił na wysokości [chyba ok.] 10000 m.w samolocie lecącym ok.800 km/godz a w Smoleńsku wybuchło na wysokości kilkudziesięciu metrów przy szybkości max.300km/godz.Zobacz na rekonstrukcję samolotu [dostępna w interneciei porównaj z Tupolewem w Smoleńsku.

Vote up!
0
Vote down!
0

kazikh

#238735

Wiele upadających samolotów nie wybucha, bo paliwo skończyło się. A przyczyną śmierci jest albo obrażenie uzyskane od szczątka samolot, upadającej na głowę ciężkiej walizki, albo też od upadku samolotu na ziemię. Jeżeli zerwie się kabina windy, czy kabina olbrzymiego koła w lunaparku, albo ktoś wyskoczy z okna z 10-20-go piętra, śmierć następuje w podobny sposób!

[quote]Taka uwaga sugeruje bowiem to, że ofiara nie zginęła w "katastrofie", a bez żadnej uszczerbki przeżyła ją![/quote]

Tak, sugeruje! Rosjanie-funkcjonariusze tajnych służb są mistrzami w fałszowaniu dowodów! KGB miało specjalne laboratoria do fałszowania dosłownie wszystkiego. Odziedziczyła to FSB! Przecież w Katyniu co zrobili? Zamordowali polskich oficerów bronią niemiecką, zwalając tą zbrodnię na Niemców! - To o czym tu mówimy?!

Szczęść Boże!
redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#238736

Jezeli zerwie się kabina windy,następuje upadek z dużej wysokości z możliwym skutkiem śmiertelnym.Występują wtedy wielonarzadowe obrażenia wewnętrzne.U ekshumowanych ofiar tych obrażeń nie było.Ponawiam pytanie: gdzie i w jaki sposób zginęli P.P.Gosiewski i Kurtyka?

Prawdę się czasami uwalnia,bo nie ona jest najgorsza.Najgorsi są ci,którzy ją głoszą-tych się krzyżuje. Waldemar Łysiak "MW"

Vote up!
0
Vote down!
0

Prawdę się czasami uwalnia,bo nie ona jest najgorsza.Najgorsi są ci,którzy ją głoszą-tych się krzyżuje. Waldemar Łysiak "MW"

#239244

Jako przyczynę śmierci ofiar Smoleńska Rosjanie  podali "wielonarzadowe obrażenia wewnetrzne".Sekcje zwłok śp.p.Panów Kurtyki i Gosiewskiego nie wykazały obrażeń narządów wewnętrznych.A więc ani wybuch i rozerwanie samolotu ani upadek.Jak więc  i gdzie zginęli?

Prawdę się czasami uwalnia,bo nie ona jest najgorsza.Najgorsi są ci,którzy ją głoszą-tych się krzyżuje. Waldemar Łysiak "MW"

Vote up!
0
Vote down!
0

Prawdę się czasami uwalnia,bo nie ona jest najgorsza.Najgorsi są ci,którzy ją głoszą-tych się krzyżuje. Waldemar Łysiak "MW"

#238737

 Na chuja tiebia...

(powtarzane wielokrotnie - czy nie jako ostrzeżęnie?)

w wolnym tłumaczeniu: Niepotrzebnie się pan tym interesuje.

Vote up!
0
Vote down!
0
#238740

Przepraszam, że w tytule piszę po rosyjsku! Ale takie wulgarne zapytanie po rosyjsku to rzeczywiście coś w rodzaju bardzo ciężkiej groźby! Bo w demokracji istnieje wolność słowa, a tam gdzie nie ma demokracji, stawiają Tobie pytanie -ultimat: "Na huj ci to potrzebne! O, idiota pyta się!" (przepraszam za wulgarne słowa, ale to świadczy o jego autorach, którzy tak próbują odwrócić uwagę od tej bolesnej dla Polaków sprawy! Czyli zaczyna się znów zastraszanie?! Prawda wydała się?!

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#239203

[quote]Pamiętam nawet taki wypadek, kiedy stewardessa przeżyła wypadek, chociaż wypadła z samolotu na dużej wysokości. Ale upadła na stóg siana. Oczywiście doznała kontuzji, ale przeżyła![/quote]

niewiarygodne.
był podobny wypadek, ale stewardesa spadła w dużą zaspę śnieżną

Vote up!
0
Vote down!
0
#239585

Pewnie, że niewiarygodne. Ale dużo pisała o tym prasa chyba 30 albo 40 lat temu! A to, na co upadła, jest już rzeczą trzeciorzędną! Bo mogła upaść na materac sąsiadki! Może i wtedy by przeżyła! Brałem udział w realizacji bardzo wielu filmów fabularnych. Kaskaderzy "spadali" z różnych karkołomnych wysokości, oczywiście na odpowiednio przygotowane podłoże! Ludzie wypadają z ostatnich pięter różnych wieżowców i przeważnie umierają. Ale były szczęśliwe przypadki, kiedy ofiara wstała i poszła sobie, albo uległa tylko lekkim obrażeniom. Bo spadła na krzak, na czubek drzewa itd a nie na beton...

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
0

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#240416