Nie chcę drażnić Stalina

Obrazek użytkownika Rafał Brzeski
Historia

W brytyjskim Archiwum Narodowym w Kew (kiedyś Public Record Office) znajduje się zbiór dokumentów szefostwa Kierownictwa Operacji Specjalnych (Special Operations Executive), w tym m.in. korespondencja zwierzchnika SOE, ministra wojny ekonomicznej lorda Selborne. Kilkanaście dokumentów z tego zbioru dotyczy spraw polskich. Odsłaniają one mechanizm podejmowania decyzji, które miały kluczowe znaczenie dla losów Armii Krajowej, a także postawę premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla wobec spraw żywotnych dla Polski.

Utworzone w połowie lipca 1940 roku, SOE było służbą specjalną, która miała wspierać tworzące się na terenach okupowanych organizacje podziemne i prowadzić „nieregularną” wojnę, czyli wywiad, sabotaż i dywersję. Churchill sformułował jej zadania w charakterystyczny dla siebie zwięzły i barwny sposób – „macie podpalić Europę”.

Kierownictwo Operacji Specjalnych podporządkowano ministerstwu wojny ekonomicznej (Ministry of Economic Warfare). Planowano, że SOE będzie logistycznym zapleczem dla ruchów oporu po drugiej stronie Kanału La Manche; będzie organizować, koordynować i wspierać wszelkie działania osłabiające niemiecki potencjał militarny oraz akcje wiążące oddziały Wehrmachtu z dala od alianckich frontów.

Do powołania nowej, konkurencyjnej dla słynnej Secret Intelligence Service, służby specjalnej zmusiła Churchilla trudna sytuacja wojenna. Latem 1940 roku, gdy państwa Osi zajęły Europę od Bugu po Atlantyk, wywiad brytyjski oślepł i ogłuchł. Komando Sicherheistdienst porwało bowiem 9 listopada 1939 roku w Venlo na holendersko-niemieckiej granicy, dwóch oficerów SIS, majora Richarda Stevensa i kapitana Sigismunda Besta. Umiejętnie przesłuchiwani wyśpiewali wszystko co wiedzieli. A wiedzieli dużo. Dzięki temu, wkraczając wiosną 1940 roku do kolejnych krajów, Niemcy błyskawicznie likwidowali aktywne i zapasowe siatki brytyjskiego wywiadu. W tym katastrofalnym dla Londynu okresie polski Oddział II zaoferował pomoc o kapitalnym znaczeniu – udostępnił własne, silne i rozbudowane siatki wywiadowcze działające w okupowanej Polsce, we Francji, w Belgii, w Niemczech, a nawet w Afryce Północnej. Szefowi SIS Stewartowi Menzies udostępniono również absolutnie wyjątkowy dyskretny kontakt z cichym przeciwnikiem Hitlera, admirałem Wilhelmem Canarisem, szefem niemieckiego wywiadu wojskowego - Abwehry. W sumie sojusznicza pomoc polskiego wywiadu w 1940 roku miała ten sam strategiczny wymiar co rok wcześniej podzielenie się tajemnicą niemieckich maszyn szyfrujących Enigma.

Za przyzwoleniem najwyższych władz Zjednoczonego Królestwa i Rzeczpospolitej Polski, Secret Intelligence Service i Drugi Oddział Sztabu Głównego zawarły unikalne porozumienie – Polacy jako jedyni z uciekinierów na Wyspy Brytyjskie otrzymali prawo posiadania własnych kanałów łączności z okupowanym krajem (poprzez własne nadajniki w Woldingham w hrabstwie Surrey) oraz prawo posługiwania się własnymi szyframi. Strona brytyjska zobowiązywała się nie tworzyć w Polsce własnych siatek i prowadzić operacje na terenie Polski w uzgodnieniu i za pośrednictwem polskich władz w Londynie i w okupowanym kraju.

Głównym animatorem SOE był generał Colin Gubbins, który w latach 1938-39 pracował nad teorią wojny partyzanckiej w ośrodku studyjnym MI(R) brytyjskiego wywiadu wojskowego, a podczas kampanii norweskiej dowodził Samodzielną Kompanią, która była pierwszym w historii oddziałem komandosów. Potem tworzył tajne Oddziały Pomocnicze (Auxiliary Units), czyli grupy dywersyjne, które w oparciu o sieć zakonspirowanych magazynów broni i materiałów wybuchowych miały kierować ruchem oporu na wypadek niemieckiej inwazji Wysp Brytyjskich.

Koncepcje wojny niekonwencjonalnej Gubbinsa oparte były w dużej mierze na materiałach studyjnych Wydziału III polskiego wywiadu oraz specjalnej komórki Sztabu Głównego, która na długo przed wybuchem wojny przygotowywała plany kontynuowania walki w warunkach ewentualnej okupacji niemieckiej. Gubbins miał dostęp do tych materiałów, a 25 sierpnia 1939 roku przyjechał do Polski na czele delegacji MI(R) w składzie brytyjskiej misji wojskowej pod dowództwem generała Carton de Wiart. Zdążył wówczas przeprowadzić wiele rozmów i odwiedzić tajne polskie ośrodki szkoleniowe dla oficerów wytypowanych do prowadzenia post-okupacyjnego ruchu oporu. Gubbins był pod wrażeniem polskich koncepcji i woli oporu Polaków. Dał temu wyraz w 1948 roku podkreślając podczas wykładu w Królewskim Instytucie Połączonych Rodzajów Wojsk, że kiedy cała Europa pogrążyła się w desperacji po niemieckich zwycięstwach 1940 roku „tylko Polacy zaprawieni wiekami ucisku nie upadli na duchu”. W powojennym Londynie był to głos odosobniony. W kołach oficjalnych wygodnie zapomniano ile Wielka Brytania otrzymała w najtrudniejszych dniach od Polaków i jak poważny był polski wkład w wysiłek wojenny.

W odtajnionym pakiecie dokumentów Kierownictwa Operacji Specjalnych pierwsze notatki dotyczące spraw polskich pochodzą z 1942 roku. W raporcie szefostwa SOE dla premiera Churchilla za okres marzec-czerwiec sugerowano, że opóźnienie terminu niemieckiego ataku na Związek Sowiecki było skutkiem „intensywnej kampanii wykolejania pociągów” w Polsce. Przemilczano, że tak chwalone wyniki operacji dywersyjnych były niewspółmierne do wsparcia SOE. W marcu 1942 roku zrzucono do Polski zaledwie 8 zasobników po 150 kg broni i materiałów wybuchowych, 8 pakietów (po 50 kg) oraz „znaczne sumy pieniędzy”. Raport nie wspomina, że pieniądze te pochodziły z rezerw skarbu RP, a nie z budżetu Kierownictwa Operacji Specjalnych.

Rok później, w sprawozdaniu ministra wojny ekonomicznej dla Churchilla (brak daty, ale prawdopodobnie z czerwca 1943 roku) podkreślono, że Armia Krajowa jest „dobrze zorganizowaną siłą liczącą do 300.000 ludzi”. Za miarę skuteczności podziemia uznano „wykonane niedawno egzekucje na szefach Gestapo Krugerze i Schultzu” oraz fakt, że „tylko w marcu i kwietniu 1943 roku uszkodzono 202 lokomotywy i 856 wagonów kolejowych”. Autorzy sprawozdania nie omieszkali pochwalić się premierowi, że zbrojne podziemie w Polsce jest „zaopatrywane i kierowane przez SOE”. Zrzuty były jednak nadal symboliczne. Dla 300.000 żołnierzy AK w „sezonie 1942-43 zrzucono około 28 ton sprzętu”. Natomiast dla 20.000 jugosłowiańskich czetników generała Mihajlowicia zrzucono w pierwszej połowie 1943 roku 118 ton zaopatrzenia, a dla 75.000 komunistycznych partyzantów Tito, 71 ton.

Ślady uznania dla Armii Krajowej widoczne są jeszcze 3 sierpnia 1943 roku w ściśle tajnym liście Churchilla do Stanisława Mikołajczyka. Gratulując mu wyboru na stanowisko premiera po tragicznej śmierci generała Władysława Sikorskiego, szef brytyjskiego rządu zapewniał, że „ze wszystkich sił będzie się starał pomóc” SOE we wspieraniu „kontynentalnej akcji” władz polskich.

Zmiana klimatu nastąpiła pół roku później. W notatce dla wicepremiera Clementa Atlee z 18 stycznia 1944 roku, minister wojny ekonomicznej lord Selborne informował, po spotkaniu z polskim ministrem spraw wewnętrznych Władysławem Banaczykiem, że władze polskie w Londynie otrzymały 14 stycznia treść „dokumentu pochodzącego z Komitetu Centralnego komunistycznej partii w Moskwie i adresowanego do Polskiej Partii Komunistycznej w Warszawie (P.P.R.)”. Przekazany drogą radiową „dokument nakazywał P.P.R. uczynić wszystko, co w jej mocy dla zniszczenia Polskiego Ruchu Podziemnego. Wyjaśniał, że dla realizacji tego zadania Polska ma być podzielona na trzy strefy.
(1) Na wschód od rzek Bug i San prowadzone działania będą nadzorowane przez Komunistyczną Partię w Moskwie.
(2) Od rzek Bug i San do zachodniej granicy Generalnej Guberni Polski działania zostaną powierzone P.P.R.
(3) Na zachód od Generalnej Guberni działania zostaną powierzone Komunistycznej Partii w Berlinie.”

Minister Banaczyk poinformował również, że otrzymał z Warszawy treść rozkazu generała Zubowa wydanego „podległym mu wojskom spadochronowym”. Rozkaz ten zawierał „polecenie eksterminacji Polskiego Ruchu Podziemnego”.

Znamienny jest komentarz lorda Selborne do informacji, że Moskwa planuje fizyczną eliminację członków cywilnych władz, instytucji, partii i organizacji podległych rządowi RP w Londynie. W opinii brytyjskiego ministra, „wiadomości te są najprawdopodobniej tylko elementem niemieckiej gry obliczonej na skłócenie Rosjan z Polakami. Dowiedzieliśmy się wcześniej, że część P.P.R. została spenetrowana przez Niemców, a p. Banaczyk poinformował mnie, że jego organizacja uzyskała (jak zrozumiałem, potajemnie) wzmiankowany dokument od P.P.R. Dokument ten może więc być fałszywką podsuniętą przez Niemców polskiemu rządowi.”

Minister Banaczyk zabiegał też usilnie o „niezwłoczny zrzut do Polski trzech szybkich radiostacji wraz z operatorami”, bowiem w minionych tygodniach Niemcy namierzyli i zlikwidowali 5 nadajników sieci łączności Komitetu Walki Cywilnej. Podziemnym władzom cywilnym RP pozostał tylko jeden nadajnik i łączność z Londynem mogła zerwać się każdego dnia. Komentując tę prośbę minister Selborne przypomniał wicepremierowi Atlee, że „w ostrej formie wraca tu kwestia omawiana 14 stycznia na posiedzeniu Komitetu Obrony, a mianowicie problem ściślejszej kontroli Rządu Jego Królewskiej Mości nad Polskim Ruchem Podziemnym.” Selborne prosił też o „pilne instrukcje premiera, co do odpowiedzi, jakiej ma udzielić na wniosek polskiego rządu”. Wyjaśniał przy tym, że zrzut radiostacji do Polski to dla SOE nie pierwszyzna, a „szybka transmisja, to polski wynalazek i z kilkoma wyjątkami wykorzystują ją tylko Polacy. Można nią nadawać do 20.000 liter na minutę, a zatem jest bardzo trudna do namierzenia. Będzie bardzo niewygodnie odmówić prośbie p. Banaczyka o urządzenia umacniające łączność radiową z jego krajem, zwłaszcza w chwili i w sytuacji, gdy może zostać zlikwidowany ostatni kanał łączności z Cywilnym Ruchem Podziemnym.”

W ujawnionych archiwaliach SOE brak odpowiedzi wicepremiera Clementa Atlee. Kolejny dokument datowany jest 22 maja 1944 roku. Jest to list Winstona Churchilla do Stanisława Mikołajczyka w sprawie zadań dla działających we Francji „polskich grup oporu” po wylądowaniu Sprzymierzonych w Normandii. Churchill przywołuje umowę międzyrządową z 27 lutego 1944 roku, wedle której polskie oddziały partyzanckie miały „opóźniać ruchy niemieckich wojsk i rezerw po umocnieniu się alianckich przyczółków oraz w trakcie niemieckiego odwrotu”. Uderzenie polskich maquis miało nastąpić dopiero wtedy, gdy wojska alianckie będą mogły posunąć się szybko do przodu i zająć „w ciągu dwóch lub trzech dni” teren operacji partyzanckich. Strona polska chciała w ten sposób uchronić zdekonspirowanych partyzantów przed niemieckimi represjami. Trzy miesiące po podpisaniu umowy Churchill nalegał na rezygnację z tego warunku. Argumentował, że przez rejon działania polskich grup oporu przebiegają główne szlaki komunikacyjne między północno-wschodnią Francją a Belgią i jeśli zachowany zostanie wymóg 2-3 dni, to powstanie „znacząca przerwa” w linii zniszczeń, przez którą Niemcy będą mogli podciągnąć „rezerwy strategiczne”. Według Churchilla, naczelny dowódca sił alianckich, generał Dwight Eisenhower, winien mieć „niczym nieskrępowaną możliwość użycia posiadanych sił”. Zapewniał przy tym solennie, że „oczywiście mowy nie ma o wydaniu rozkazów polskim grupom we Francji bez odpowiedniej troski o możliwość ich przetrwania w aktualnej sytuacji militarnej. Mój drogi Premierze, proszę wierzyć w moje słowa” – kończył Churchill.

Dwa miesiące później, 10 lipca, w roli suplikanta wystąpił Stanisław Mikołajczyk. Zwrócił się do Winstona Churchilla „w drobnej sprawie”, która „wymaga Pana osobistej zgody, zanim będzie mogła być zrealizowana”. Chodziło o zgodę na przeniesienie do Włoch polskich załóg z 300 dywizjonu bombowego i 304 dywizjonu obrony wybrzeża. Miały one wzmocnić polski kontyngent 1586 eskadry do zadań specjalnych, która latała ze zrzutami dla Armii Krajowej. Mikołajczyk prosił również o wyposażenie 1586 eskadry w 16 samolotów Liberator, a nie jak planowano w nieznane polskim załogom i nie sprawdzone na długich trasach maszyny typu Stirling. W odtajnionych archiwaliach brak odpowiedzi Churchilla.

Jest natomiast dramatyczne pismo generała Stanisława Kopańskiego do lorda Selborne z 1 sierpnia 1944 roku. W dniu wybuchu Powstania Warszawskiego szef Sztabu Głównego prosił sojuszników o „natychmiastowe” zwiększenie tonażu zrzutów i liczby wylotów nad Warszawę, o zbombardowanie lotnisk wytypowanych przez Komendę Główną AK, o przerzucenie na zdobyte przez powstańców podwarszawskie lotniska polskiego skrzydła myśliwskiego wyposażonego w samoloty Mustang, o zrzut na Warszawę całości lub części 1 Polskiej Brygady Spadochronowej, o natychmiastowe przysłanie do Warszawy alianckiej misji wojskowej przy KG AK oraz o formalne uznanie powstańców za żołnierzy strony walczącej w wojnie, co dałoby im ochronę konwencji genewskiej, a w razie poddania się uprawnienia jeńców wojennych. Skarżył się przy tym, że członkowie AK nadal czekają na przyznanie im przez sojuszników żołnierskiego statusu i „ta niemal niemożliwa sytuacja oraz jej tragiczne konsekwencje mogą poważnie zagrozić ostatecznym rezultatom” Powstania.

Powyższe pismo lord Selborne załączył do notatki dla Churchilla z odbytego 1 sierpnia po południu spotkania z generałem Stanisławem Kopańskim oraz reprezentującym AK generałem Stanisławem Tatarem. Podkreśla w niej, że pomoc dla Powstania jest przede wszystkim kwestią polityczną i dodaje: „nie myślę, żeby z militarnego punktu widzenia wysłanie teraz do Polski kompanii polskich wojsk spadochronowych było wielką trudnością. Taki przerzut drogą powietrzną praktycznie mieści się w możliwościach operujących z Włoch samolotów znajdujących się w dyspozycji SOE i wyznaczonych do lotów nad Polskę. Gest taki miałby bardzo istotny wpływ na morale tajnej armii w Polsce, nie tylko jako sygnał brytyjskiego wsparcia, ale również, jako demonstracja jedności wojsk polskich we Włoszech i w Anglii z siłami w Polsce.”

Lord Selborne zalecał także wydanie w sprawie żołnierzy Armii Krajowej oświadczenia „analogicznego do deklaracji generała Eisenhowera w sprawie Francuskiej Tajnej Armii, to znaczy uznania ich za alianckie siły zbrojne i kombatantów w sensie prawa międzynarodowego”. Odmowa wydania takiej deklaracji byłaby nielogiczna, ponieważ od 4 lata stosunki Londynu z AK były „dokładnie takie same” jak z francuskim ruchem oporu. Co więcej, polskie podziemie „jest z pewnością najlepiej zorganizowane i najbardziej kompetentne.”

Kolejny dokument nosi datę 24 listopada 1944 roku i tytuł „Pomoc dla Polski”. Lord Selborne zwraca w nim uwagę premiera Churchilla na jej „szczupłość”, bowiem od 30 września zrzucono zaledwie 10 ton zaopatrzenia. Przyczyną były złe warunki atmosferyczne oraz postawa Rosjan, którzy zakazali przelotu samolotów alianckich nad Węgrami zajętymi już przez Armię Czerwoną. W tej sytuacji „polskie załogi wykorzystują trudniejszą i bardziej niebezpieczną alternatywną trasę z Włoch nad terytorium Niemiec. Polacy nie ponieśli żadnych strat, ale tylko 10 wylotów zakończyło się powodzeniem. W pozostałych trzeba było zawrócić.” Ponieważ nie planowano, żeby na trasie nad Niemcami latały załogi brytyjskie, lord Selborne proponował wykorzystać do lotów nad Polskę maszyny do zadań specjalnych bazowane na lotniskach angielskich. Podkreślał przy tym, że interweniował u niego „gwałtownie” generał Stanisław Tatar, który oświadczył, że jeśli „nikła pomoc” potrwa dłużej, to „rząd polski nie weźmie na siebie odpowiedzialności za nakłanianie Armii Krajowej do kontynuowania walki”.

W tej sytuacji lord Selborne zalecał „wystąpić jak najenergiczniej” do Moskwy, żeby zgodziła się na przeloty samolotów alianckich nad Węgrami oraz zezwolić na loty do Polski maszyn stacjonujących w bazie Tempsford w Anglii. Polacy „walczyli z nami z najwyższym męstwem na wielu frontach i obawiam się, że jeśli nie poczynimy większych wysiłków, żeby im pomóc, nawet kosztem pewnych strat dla nas, to naród polski nie bez powodu poczuje się opuszczony.”

Do kwestii lotów do Polski lord Selborne powrócił w kolejnym memorandum dla Churchilla datowanym 8 grudnia 1944 roku. Wspomniał w nim o „kompletnym zaskoczeniu” jakie wywołał zakaz lotów polskich załóg ze zrzutami dla AK wydany jako „środek tymczasowy do czasu wyjaśnienia stosunku Rządu Jego Królewskiej Mości do świeżo uformowanego polskiego rządu w kraju”, czyli prosowieckiego rządu lubelskiego. „Bez względu na to, jaki rząd polski sprawuje władzę, naród polski udowodnił swą lojalność wobec Sprzymierzonych i to on zwraca się teraz do nas o pomoc w potrzebie” – podkreślał minister wojny ekonomicznej.

Tydzień później, 14 grudnia, Selborne pisał do Churchilla w kategorycznym tonie: „Mam nadzieję, że postanowisz kontynuować brytyjskie zrzuty dla polskiej armii oporu. Nie widzę jak moglibyśmy wstrzymać zrzuty bez pogwałcenia anglo-polskiego sojuszu z 1939 roku lub bez poważnych reperkusji dla morale polskich wojsk walczących razem z wojskami Jego Królewskiej Mości.”

Nie wszyscy w brytyjskim gabinecie podzielali stanowisko lorda Selborne. W memorandum dla premiera z 13 grudnia 1944 roku, minister spraw zagranicznych Anthony Eden tłumaczył, że zrzuty do Polski wstrzymano, ponieważ nie było do końca wiadomo, czy Churchill aprobuje niebezpieczne loty nad terytorium Niemiec. Ponadto sprawa nabrała „nowego wyrazu” ponieważ w ostatnim liście marszałek Stalin „wspomniał o 'terrorystach podżeganych przez polskich emigrantów, którzy mordują naszych ludzi w Polsce i stawiają twardy opór wyzwalającym Polskę wojskom sowieckim'. Stalin mógł mieć tylko na myśli członków podziemia podległego rządowi polskiemu.” Równocześnie dowództwo sowieckie zabroniło przelotów nad terenami zajętymi przez Armię Czerwoną oraz „zaproponowało linię biegnącą z północy na południe w Niemczech wschodnich, której nasze bombowce nie powinny przekraczać”. Nie ulega więc wątpliwości, że „Rosjanie zamierzają powstrzymać nasze samoloty od lotów nad Polskę.”

W opinii Edena, Londyn „stanął przed dylematem i uczciwie mówiąc nie wiem co powinniśmy zrobić w tej sytuacji”. Jedynym skutecznym sposobem dopomożenia Polakom byłoby przekonać Stalina do zmiany stanowiska, ale rezultat jest wątpliwy i „może zaszkodzić naszym planom bombardowań na Śląsku, nie mówiąc już o szerszych względach politycznych w Europie. Bardzo wątpię, czy powinniśmy decydować się na takie ryzyko, zwłaszcza, gdy korzyści wojskowe z wysyłania pomocy do Polski są tak niewielkie. Z drugiej strony, mam opory przed porzuceniem Polskiej Armii Podziemnej i wzbudzeniem w ten sposób poważnego niezadowolenia w służących u naszego boku siłach polskich.” Eden obawiał się również nieprzychylnych dla rządu reakcji w Izbie Gmin oraz krytyki ze strony opinii publicznej. „Możliwym kompromisem” byłaby zgoda na loty polskich załóg okrężną drogą nad terenami zajętymi przez Niemcy oraz bezpośrednie loty z Wielkiej Brytanii. Byłoby to jednak sprzeczne z intencjami Rosjan i „musimy się liczyć z wrogimi reakcjami sowieckimi”. Dlatego też Eden zaproponował Churchillowi, żeby omówić całość problemu wspólnie z sekretarzem stanu do spraw lotnictwa Archibaldem Sinclairem, ministrem wojny ekonomicznej lordem Selborne oraz szefem sztabu lotnictwa marszałkiem Charlesem Portalem. „Musimy określić naszą politykę przed piątkową debatą” – podkreślał Eden, przypominając, że Izba Gmin ma zająć się sprawami Polski 16 grudnia 1944 roku. Zdaniem ministra spraw zagranicznych spotkanie było konieczne, bowiem rozstrzygnięcia wymaga też kwestia wysłania wciąż czekającej na wylot misji SOE przy Armii Krajowej. „Po namyśle” Eden uznał, że lepiej będzie wysłać dwie misje: jedną przy AK, a drugą przy PKWN, co „nie oznacza oczywiście w żadnej mierze uznania w jakimkolwiek stopniu Komitetu Lubelskiego”. Koncepcja wysłania dwóch misji „została zatwierdzona przez Gabinet Wojenny jeszcze przed naszą ostatnią wizytą w Moskwie.” Misji jednak nie wysłano, ponieważ sprzeciwił się temu Mikołajczyk. Teraz jednak „Mikołajczyk upadł i mamy tutaj [w Londynie] coś co przypomina antysowiecki rząd polski. Rząd ten otrzymuje potajemnie z okupowanej przez Sowiety Polski doniesienia własnych agentów, którzy są w opozycji do lubelskich Polaków i do władz sowieckich. Doniesienia te wykorzysta do urabiania w parlamencie, prasie i społeczeństwie brytyjskim opinii wrogich Rosji sowieckiej. Do czasu jak nie będziemy mieli kogoś w Lublinie nie będziemy mogli sprawdzać tych doniesień i odpowiadać na wiadomości rozpowszechniane przez tutejszych Polaków.”

Odpowiedzią na memorandum Edena była „osobista notatka premiera” M.1213/4 z dnia 14 grudnia 1944 roku. Churchill stwierdza krótko: „Nie chcę drażnić Stalina zanim nie wyjaśnimy sprawy w Grecji. Mam nadzieję, że tę część spraw polskich będzie można ustalić w przyszłym tygodniu. Sądzę, że powinniśmy ustalić je we dwójkę i być może wezwać Portala później, tylko do spraw czysto technicznych.” Podpisano W.S.C.

Dr Rafał Brzeski

Cytowane dokumenty pochodzą z teczek o sygnaturach: HS 8/897, HS 8/898, HS 8/899.

Brak głosów

Komentarze

Witam Serdecznie ! Cudowny materiał! Mój nieodżałwany ojciec wiele o tym opowiadał! On kierował wywiadem na Węgry jako najstarszy rangą dyplomata RP w Budapeszcie. Proszę przeczytać moje materiały...

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

Vote up!
0
Vote down!
-1

Szczęść Boże!

redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów

#237190

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------------------------------------------------------

http://www.kapela.info/mp3.php?id=578

#237200

świtne opracowanie. Dzięki za wkład pracy!!

uszanowanie
wojownik Boga

Vote up!
1
Vote down!
0
#237209

Do tak fachowego opracowania nic dodać nie można.Tylko refleksję,że jak zawsze Anglia "odwdzięczyła  się" swemu najlepszemu sojusznikowi. A my,Polacy,romantyczni i naiwni,nie chcieliśmy uwierzyć Churchillowi,gdy mówił:Anglia nie ma sojuszników.Anglia ma interesy.

"Nie lękajcie się!" J.P.II

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie lękajcie się!" J.P.II

#237272

i teraz wiecie jak wygląda praca archiwisty i czym sie różni od milionowej rzeszy tzw. historyków badaczy którzy do kazdego dokumentu a częsciej bez nich urabiaja sobie różne teoryjki często wyssane z brudnego palucha swoich chorych ambicji...

 

dokument jest jeden a interpretacji milony!!!

 

fakty !!! nie mity ...;)

 

p.s. w latach 30-ych miał miejsce (1929/1930) szereg zamachów bombochych inspirowanych przez Irandzkie organizacje... policja angielska szukała winnych, pasował jeden, samotnik itd/itp, facet pojechał se w międzyczasie do usa, angole posłali za nim patrol/misję interpolu/policji i...

 

w dokumencie-wykazie rzeczy tegoż irlandczyka jest szereg jego rzeczy wymienionych które miał przy sobie w drugim dokumencie tym sporządzonym po przywiezieniu tegoż irrandczyka do londynu anglosaskie ku...y dodały min. zapalniki, materiał wybuchowy taki sam jakiego uzyto do w/w zamachów itd/itp..

 

finał !!!

 

sprawa wyszła na jaw dopiero w latach 70-ych( i to nie wszystko) dopiero jak zdechł ostatni policjant/sędzia który tę sprawę prowadził...

 

tak wygląda anglia i jej polityka..!!!!

 

;)

Vote up!
0
Vote down!
0
#237932