Ta apteka łamie prawa gejów!
- Nigdy go nie ma jak potrzeba – sarkała babcia Łukaszka kaszląc i kichając. – Dziadek ciągle lata do kościoła. Kto mi pójdzie do sklepu?
- No to może ja – zadeklarował się Łukaszek.
- To ładnie, że się zgłosiłeś…
- Bo nikogo innego nie ma w mieszkaniu.
- Mimo to się cieszę – powiedziała nieszczerze babcia. – Chociaż pogoda taka, że psa żal wygnać. Dziadek pójdzie jak wróci z kościoła. Ty byś się zaziębił.
- Nie zaziębię się.
- Przed wojną to się biegało boso czy lato czy zima – zamyśliła się babcia Łukaszka. – Ludzie byli zahartowani. Nie to co teraz…
Łukaszek już wkładał buty, kurtkę i zajrzał do pokoju.
- Za resztę kupię sobie czipsów, dobrze?
- Nie kupisz – odparła z satysfakcją babcia.
- Dlaczego?
- Bo w aptece nie ma czipsów.
- Miało być „do sklepu”!
- Apteka to też sklep.
- Oszukali mnie!
- Nie udawaj dziadka! Masz tu pieniądze, kartkę i idź już!
Pięć minut później Łukaszek maszerował osiedlową alejką w zimnej mżawce. Dotarł do apteki, wszedł i na widok długiej kolejki wydarł mu się z piersi jęk rozpaczy. Stanął na jej końcu i z rozpaczą w oczach liczył osoby przed sobą. Było ich kilkanaście, z czego zdecydowana większość w podeszłym wieku.
- Poproszę lek obniżający ciśnienie... Wapno... Czopki... - mozolił się jakiś emeryt przy jedynym czynnym okienku.
- Masakra – stęknął Łukaszek. – Godzina z życiorysu jak nic! Ale wtopiłem!
Kiedy emeryt przy okienku poprosił o lek podnoszący ciśnienie otwarły się drzwi i do apteki wtargnęła trójka przybyszów. Nie stanęli oni w kolejce, lecz skradającym się krokiem typu ”ja-tylko-chcę-coś-zobaczyć-albo-się-spytać” podeszli do okienka.
- Co to jest? – strzelił pytaniem jeden z przybyszów pokazując kartkę na szybie.
- Pomylił mi pan – poskarżył się drżącym ze złości emeryt przy okienku. – Muszę teraz od początku!
Kolejka jęknęła rozdzierająco.
- To jest regulamin – wyjaśniła zmęczonym głosem pani farmaceutka.
- Punkt siódmy... - zaczął czytać drugi przybysz. – „Poza kolejnością obsługuje się kobiety w ciąży”. I tylko tyle? Nikogo więcej?
- Myśli pan o krwiodawcach? – spytała ostrożnie pani farmaceutka.
- Nie, proszę pani. Myślę o gejach.
Zapadła cisza.
- Ale geje nie są w ciąży – bąknęła nieśmiało pani farmaceutka. Przybysze się spienili i zażądali widzenia się z przełożonym.
- Krysia! – krzyknęła pani farmaceutka i z zaplecza wyszła pani kierownik.
- Czego? – spytała uprzejmie pani kierownik.
- Ta apteka łamie prawa gejów!! – krzyknęli gromko przybysze.
- Jezus Maria!!! – wystraszyła się pani kierownik. – Kto, co, gdzie, jakimi środkami, dlaczego, jak, kiedy?!
- To są pytania retoryczne – odparł z godnością trzeci z przybyszów. – Pani jest tu kierowniczką, tak? Czy wie pani, że tą apteką łamie pani prawa gejów?!
- Niby jak?
- Tym, że geje nie mogą kupować w tej aptece!
- Ależ mogą!
- A jak będzie kolejka?
- To staną w kolejce! Ale będą mogli kupić! Nikomu nie odmawiamy! – zaklinała się kierowniczka. Łukaszek westchnął i spojrzał na komórkę. Czas nieubłaganie biegł naprzód.
- Nie zgadzamy się – upierał się pierwszy z przybyszów.
- A co wyście za jedni? – pani kierownik wzięła się pod boki.
- Gaynesty International – drugi z przybyszów pokazał złotą odznakę, na której pysznił się schematyczny symbol, jednoznaczny w swej wymowie. Pani farmaceutce zrobiło się słabo.
- Żądamy więc, aby geje mogli kupować poza kolejką - napierał pierwszy z przybyszów.
- Poza kolejką kupują ciężarne - upierała się pani kierownik.
- Geje nie mogą kupować w tej aptece! - ryknął drugi z przybyszów.
- Mogą, tylko w kolejce!
- Dlaczego nie mogą poza kolejką, tak jak ciężarne? Dlaczego odmawia im pani tego prawa? - dopytywał się trzeci z przybyszów.
- Panie, to nie prawo, to przywilej! Prawo jest takie, że każdy może kupić. A przywilej, ze ciężarne bez kolejki. Po prostu geje nie mają tego przywileju i już.
Ale panowie nadal się upierali, że to prawo, i że pozbawienie gejów tego prawa rodzi bardzo poważne konsekwencje.
- Czy pani wie, że prezydent USA ogłosił, że Ameryka będzie walczyć o prawa gejów? – odezwał się z naganą w głosie trzeci przybysz. – Widziała pani amerykańskich żołnierzy w telewizji, prawda? Chce pani, żeby tu, do tej apteki, wpadła pani Ameryka i zaczęła walczyć?
Pani kierownik odpowiedziała, że oczywiście nie chce.
- No więc! – triumfował pierwszy z przybyszów. – Proszę natychmiast otworzyć drugie okienko. Niech tam podchodzą geje.
- A ciężarne?
- No... Niech im będzie. Też mogą.
- Ja mam pytanie – odezwała się pani farmaceutka. – Jak rozpoznać geja? Bo ciężarną potrafię...
- A po czym pani rozpoznaje ciężarną? – zaciekawił się drugi z przybyszów.
- Po brzuchu.
- Hm… W przypadku gejów brzuch nic nie da – zafrasował się pierwszy z przybyszów.
- Może po paznokciach? – zaproponował trzeci z przybyszów. – Jak zadbane od manikiurzystki to…
- Albo po zapachu! – wtrącił pierwszy z przybyszów.
- A może po prostu powie, że jest gejem? – zaproponowała pani kierownik.
- Nie, nie – podkręcił głową drugi z przybyszów. – Strach się ujawniać wśród tych faszystów. Zastosujemy zasadę „don’t ask, don’t tell”. Czyli on nie mówi, a pani nie pyta. On po prostu podchodzi do okienka, a pani mu sprzedaje.
Pani kierownik z ogłupiałą miną otworzyła drugie okienko i bąknęła:
- Zapraszam!
Z tyłu kolejki wystartował Łukaszek i dopadł do okienka, po czym podał listę zakupów babci.
- Bezczelny gówniarz! – zaszemrała kolejka.
- Ty jesteś gejem??? – chciał wiedzieć trzeci z przybyszów.
- Nie wolno panu pytać! – odparował Łukaszek. Przedstawiciele Gaynesty International zbili się w grupkę i naradzali po cichu. Tymczasem kolejka spontanicznie podzieliła się na dwie prawie równe części i ustawiła do obu okienek.
- Nie! Nie tak! – zamachał rękami pierwszy z przybyszów na widok kolejki do okienka obsługiwanego przez panią kierownik. – Tam mogą być tylko geje! Słyszycie mnie?! Wracajcie do tamtej kolejki!
- Miał pan nie pytać kto jest gejem – odezwał się emeryt stojący za Łukaszkiem.
- Pani na pewno nie jest! – krzyczał nadal pierwszy z przybyszów do jakiejś kobiety. – Nie może pani tu stać!!
- Bo co?
- Bo jest pani kobietą!!
- Ludzie kochani, słyszeliście to?!! – kobieta zaczęła krzyczeć i wywracać oczami. – Toż to dyskryminacja pod względem płciowym!! Seksism!! Panie, ja chcę pana imię, nazwisko i numer legitymacji!! Ja na pana skargę złożę!! Będziecie mi odszkodowanie płacić!!
- Co, marzą wam się kolejki tylko dla mężczyzn? – zapytał zgryźliwie emeryt stojący za Łukaszkiem. – Już to kiedyś przerabialiśmy. Nazywało się to „nur fuer Deutsche” i było faszyzmem w najczystszej postaci. Chcecie tego z powrotem? Faszyści!
Załoga Gaynesty International wycofała się przed wzburzoną falą ludzką. Łukaszek spotkał ich potem na osiedlu, kiedy wracał do domu z zakupami babci. Okazało się, że ktoś im ukradł samochód i teraz panowie dyskutowali jak zabronić kradzieży samochodów gejom.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1290 odsłon
Komentarze
@Marcin B. Brixen
9 Grudnia, 2011 - 23:04
Ten tekst należy potraktować ze śmiertelną powagą! Toż to gotowa taktyka, co mówię, strategia społecznej samoobrony! Powyżej średniej! Wysokiej średniej. ;-)
Pozdrawiam.
@tł
10 Grudnia, 2011 - 18:05
Dziękuję bardzo :)
Już nie mogę...
10 Grudnia, 2011 - 10:04
Pisałem Ci kiedyś,że jesteś szurniety? Nie? To teraz piszę!
A jak pisałem,to podtrzymuję!
Takie pyszne espresso i wylądowało na monitorze i klawiaturze!
Ostrzegaj!!
Aaaaa! Ta pani mogła powiedziec,że jest lesbijką! To by było
dopiero poprawne...
Ciao
@semper idem
10 Grudnia, 2011 - 18:10
Parafrazując klasyka - pisz do mnie jeszcze... A może to nie ja jestem szurnięty tylko wszyscy wokół? Niedawno odkryłem, że na Nowym Ekranie, najprawicowszym z pracowicowych portali pisuje niejaki Tadeusz Drozda, kumpel od gola Mirka "dziki kraj" Drzewieckiego. I nie wiem - czy ja zwariowałem, czy świat zwariował...
Pisz do mnie jeszcze...a proszę!
11 Grudnia, 2011 - 09:08
Wybacz te "szurnięcie"...to moje poczucie humoru :-)
NE omijam z daleka,niekiedy zaglądam do Karnowskich.
S24 to juz dno i to w Rowie Mariańskim.
A świat faktycznie zwariował,a co gorsza,to popełnia zbiorowe
samobójstwo.
Jedynie co nas może uratować,to dezyderat Einsteina:
"Świat po IV wojnie światowej" :-(
@semper idem
11 Grudnia, 2011 - 11:00
Pod Poznaniem, w małej wiosce stoi sobie kościół, z bodaj XII wieku. Stoi do dziś, przetrwał wszystkie zawieruchy, obok jest droga, ludzie mieszkają.
Będą kryzysy, Europy będą się walić w proch, a tam nadal będzie kościół, obok droga i ludzie będą mieszać. Można coś napisać o smutku, stagnacji, braku wyboru, możliwości wyrwania się ze wsi. Z drugiej strony - w obecnej sytuacji jakoś to podnosi na duchu. Że jest coś niezmiennego.