Ta apteka łamie prawa gejów!

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

- Nigdy go nie ma jak potrzeba – sarkała babcia Łukaszka kaszląc i kichając. – Dziadek ciągle lata do kościoła. Kto mi pójdzie do sklepu?
- No to może ja – zadeklarował się Łukaszek.
- To ładnie, że się zgłosiłeś…
- Bo nikogo innego nie ma w mieszkaniu.
- Mimo to się cieszę – powiedziała nieszczerze babcia. – Chociaż pogoda taka, że psa żal wygnać. Dziadek pójdzie jak wróci z kościoła. Ty byś się zaziębił.
- Nie zaziębię się.
- Przed wojną to się biegało boso czy lato czy zima – zamyśliła się babcia Łukaszka. – Ludzie byli zahartowani. Nie to co teraz…
Łukaszek już wkładał buty, kurtkę i zajrzał do pokoju.
- Za resztę kupię sobie czipsów, dobrze?
- Nie kupisz – odparła z satysfakcją babcia.
- Dlaczego?
- Bo w aptece nie ma czipsów.
- Miało być „do sklepu”!
- Apteka to też sklep.
- Oszukali mnie!
- Nie udawaj dziadka! Masz tu pieniądze, kartkę i idź już!
Pięć minut później Łukaszek maszerował osiedlową alejką w zimnej mżawce. Dotarł do apteki, wszedł i na widok długiej kolejki wydarł mu się z piersi jęk rozpaczy. Stanął na jej końcu i z rozpaczą w oczach liczył osoby przed sobą. Było ich kilkanaście, z czego zdecydowana większość w podeszłym wieku.
- Poproszę lek obniżający ciśnienie... Wapno... Czopki... - mozolił się jakiś emeryt przy jedynym czynnym okienku.
- Masakra – stęknął Łukaszek. – Godzina z życiorysu jak nic! Ale wtopiłem!
Kiedy emeryt przy okienku poprosił o lek podnoszący ciśnienie otwarły się drzwi i do apteki wtargnęła trójka przybyszów. Nie stanęli oni w kolejce, lecz skradającym się krokiem typu ”ja-tylko-chcę-coś-zobaczyć-albo-się-spytać” podeszli do okienka.
- Co to jest? – strzelił pytaniem jeden z przybyszów pokazując kartkę na szybie.
- Pomylił mi pan – poskarżył się drżącym ze złości emeryt przy okienku. – Muszę teraz od początku!
Kolejka jęknęła rozdzierająco.
- To jest regulamin – wyjaśniła zmęczonym głosem pani farmaceutka.
- Punkt siódmy... - zaczął czytać drugi przybysz. – „Poza kolejnością obsługuje się kobiety w ciąży”. I tylko tyle? Nikogo więcej?
- Myśli pan o krwiodawcach? – spytała ostrożnie pani farmaceutka.
- Nie, proszę pani. Myślę o gejach.
Zapadła cisza.
- Ale geje nie są w ciąży – bąknęła nieśmiało pani farmaceutka. Przybysze się spienili i zażądali widzenia się z przełożonym.
- Krysia! – krzyknęła pani farmaceutka i z zaplecza wyszła pani kierownik.
- Czego? – spytała uprzejmie pani kierownik.
- Ta apteka łamie prawa gejów!! – krzyknęli gromko przybysze.
- Jezus Maria!!! – wystraszyła się pani kierownik. – Kto, co, gdzie, jakimi środkami, dlaczego, jak, kiedy?!
- To są pytania retoryczne – odparł z godnością trzeci z przybyszów. – Pani jest tu kierowniczką, tak? Czy wie pani, że tą apteką łamie pani prawa gejów?!
- Niby jak?
- Tym, że geje nie mogą kupować w tej aptece!
- Ależ mogą!
- A jak będzie kolejka?
- To staną w kolejce! Ale będą mogli kupić! Nikomu nie odmawiamy! – zaklinała się kierowniczka. Łukaszek westchnął i spojrzał na komórkę. Czas nieubłaganie biegł naprzód.
- Nie zgadzamy się – upierał się pierwszy z przybyszów.
- A co wyście za jedni? – pani kierownik wzięła się pod boki.
- Gaynesty International – drugi z przybyszów pokazał złotą odznakę, na której pysznił się schematyczny symbol, jednoznaczny w swej wymowie. Pani farmaceutce zrobiło się słabo.
- Żądamy więc, aby geje mogli kupować poza kolejką - napierał pierwszy z przybyszów.
- Poza kolejką kupują ciężarne - upierała się pani kierownik.
- Geje nie mogą kupować w tej aptece! - ryknął drugi z przybyszów.
- Mogą, tylko w kolejce!
- Dlaczego nie mogą poza kolejką, tak jak ciężarne? Dlaczego odmawia im pani tego prawa? - dopytywał się trzeci z przybyszów.
- Panie, to nie prawo, to przywilej! Prawo jest takie, że każdy może kupić. A przywilej, ze ciężarne bez kolejki. Po prostu geje nie mają tego przywileju i już.
Ale panowie nadal się upierali, że to prawo, i że pozbawienie gejów tego prawa rodzi bardzo poważne konsekwencje.
- Czy pani wie, że prezydent USA ogłosił, że Ameryka będzie walczyć o prawa gejów? – odezwał się z naganą w głosie trzeci przybysz. – Widziała pani amerykańskich żołnierzy w telewizji, prawda? Chce pani, żeby tu, do tej apteki, wpadła pani Ameryka i zaczęła walczyć?
Pani kierownik odpowiedziała, że oczywiście nie chce.
- No więc! – triumfował pierwszy z przybyszów. – Proszę natychmiast otworzyć drugie okienko. Niech tam podchodzą geje.
- A ciężarne?
- No... Niech im będzie. Też mogą.
- Ja mam pytanie – odezwała się pani farmaceutka. – Jak rozpoznać geja? Bo ciężarną potrafię...
- A po czym pani rozpoznaje ciężarną? – zaciekawił się drugi z przybyszów.
- Po brzuchu.
- Hm… W przypadku gejów brzuch nic nie da – zafrasował się pierwszy z przybyszów.
- Może po paznokciach? – zaproponował trzeci z przybyszów. – Jak zadbane od manikiurzystki to…
- Albo po zapachu! – wtrącił pierwszy z przybyszów.
- A może po prostu powie, że jest gejem? – zaproponowała pani kierownik.
- Nie, nie – podkręcił głową drugi z przybyszów. – Strach się ujawniać wśród tych faszystów. Zastosujemy zasadę „don’t ask, don’t tell”. Czyli on nie mówi, a pani nie pyta. On po prostu podchodzi do okienka, a pani mu sprzedaje.
Pani kierownik z ogłupiałą miną otworzyła drugie okienko i bąknęła:
- Zapraszam!
Z tyłu kolejki wystartował Łukaszek i dopadł do okienka, po czym podał listę zakupów babci.
- Bezczelny gówniarz! – zaszemrała kolejka.
- Ty jesteś gejem??? – chciał wiedzieć trzeci z przybyszów.
- Nie wolno panu pytać! – odparował Łukaszek. Przedstawiciele Gaynesty International zbili się w grupkę i naradzali po cichu. Tymczasem kolejka spontanicznie podzieliła się na dwie prawie równe części i ustawiła do obu okienek.
- Nie! Nie tak! – zamachał rękami pierwszy z przybyszów na widok kolejki do okienka obsługiwanego przez panią kierownik. – Tam mogą być tylko geje! Słyszycie mnie?! Wracajcie do tamtej kolejki!
- Miał pan nie pytać kto jest gejem – odezwał się emeryt stojący za Łukaszkiem.
- Pani na pewno nie jest! – krzyczał nadal pierwszy z przybyszów do jakiejś kobiety. – Nie może pani tu stać!!
- Bo co?
- Bo jest pani kobietą!!
- Ludzie kochani, słyszeliście to?!! – kobieta zaczęła krzyczeć i wywracać oczami. – Toż to dyskryminacja pod względem płciowym!! Seksism!! Panie, ja chcę pana imię, nazwisko i numer legitymacji!! Ja na pana skargę złożę!! Będziecie mi odszkodowanie płacić!!
- Co, marzą wam się kolejki tylko dla mężczyzn? – zapytał zgryźliwie emeryt stojący za Łukaszkiem. – Już to kiedyś przerabialiśmy. Nazywało się to „nur fuer Deutsche” i było faszyzmem w najczystszej postaci. Chcecie tego z powrotem? Faszyści!
Załoga Gaynesty International wycofała się przed wzburzoną falą ludzką. Łukaszek spotkał ich potem na osiedlu, kiedy wracał do domu z zakupami babci. Okazało się, że ktoś im ukradł samochód i teraz panowie dyskutowali jak zabronić kradzieży samochodów gejom.

Brak głosów

Komentarze

Ten tekst należy potraktować ze śmiertelną powagą! Toż to gotowa taktyka, co mówię, strategia społecznej samoobrony! Powyżej średniej! Wysokiej średniej. ;-)

Pozdrawiam.

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#206534

Dziękuję bardzo :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#206756

Pisałem Ci kiedyś,że jesteś szurniety? Nie? To teraz piszę!
A jak pisałem,to podtrzymuję!
Takie pyszne espresso i wylądowało na monitorze i klawiaturze!
Ostrzegaj!!
Aaaaa! Ta pani mogła powiedziec,że jest lesbijką! To by było
dopiero poprawne...
Ciao

Vote up!
0
Vote down!
0
#206627

Parafrazując klasyka - pisz do mnie jeszcze... A może to nie ja jestem szurnięty tylko wszyscy wokół? Niedawno odkryłem, że na Nowym Ekranie, najprawicowszym z pracowicowych portali pisuje niejaki Tadeusz Drozda, kumpel od gola Mirka "dziki kraj" Drzewieckiego. I nie wiem - czy ja zwariowałem, czy świat zwariował...

Vote up!
0
Vote down!
0
#206759

Wybacz te "szurnięcie"...to moje poczucie humoru :-)
NE omijam z daleka,niekiedy zaglądam do Karnowskich.
S24 to juz dno i to w Rowie Mariańskim.
A świat faktycznie zwariował,a co gorsza,to popełnia zbiorowe
samobójstwo.
Jedynie co nas może uratować,to dezyderat Einsteina:
"Świat po IV wojnie światowej" :-(

Vote up!
0
Vote down!
0
#206884

Pod Poznaniem, w małej wiosce stoi sobie kościół, z bodaj XII wieku. Stoi do dziś, przetrwał wszystkie zawieruchy, obok jest droga, ludzie mieszkają.
Będą kryzysy, Europy będą się walić w proch, a tam nadal będzie kościół, obok droga i ludzie będą mieszać. Można coś napisać o smutku, stagnacji, braku wyboru, możliwości wyrwania się ze wsi. Z drugiej strony - w obecnej sytuacji jakoś to podnosi na duchu. Że jest coś niezmiennego.

Vote up!
0
Vote down!
0
#206897