Krótki kurs rozpoznawania uczciwych ludzi

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Wczesnym rankiem dziadek Łukaszka stał pod blokiem z panem Sitko i rozmawiali o fascynującym zagadnieniu żylaków. Nagle pod blok podjechało cicho kilka samochodów, z których wysypało się kilkunastu panów z jakiejś tajnej agencji w stosownych ubiorach. Czarne stroje, długa broń, kaski, kominiarki, gogle. Na samochodach pysznił się napis "SzwaM".
- Co to jest "SzwaM"? - zdumiał się pan Sitko.
- To tak zwane "szwamy" - dziadek Łukaszka popisał się slangiem młodzieżowym. - Skrót. Od "szwadrony miłosierdzia".
- Co panowie tu robią? - spytał zdumiony pan Sitko.
- Łapiemy gangstera - wyjaśnił jeden z funkcjonariuszy.
Podszedł do niego dowodzący akcją, odciągnął mu gogle i puścił.
- Ała! - zakrzyknął strzelony goglami.
- To żebyś zapamiętał, że nie można mówić "gangster" - wyjaśnił mu dowodzący. - Nie było wyroku skazującego wydanego przez sąd. Uwaga, młodzieży! Uczymy się! Za chwilę podjedzie do nas uczciwy człowiek! Mamy go delikatnie zatrzymać!
Podjechała wielka limuzyna.
- To on! - wskazał go dowodzący akcją. - Młodzieży! To będzie piękna akcja szkoleniowa! Proszę, uczymy się! Zatrzymujemy go!
Młodzież sypnęła się na jezdnię. Pan siedzący za kierownicą zauważył ich i usiłował wycofać auto. Nie udało mu się, bo za nim jakaś pani rozpoczęła parkowanie tyłem do zatoczki i kompletnie zastawiła przejazd.
- Jest pan zatrzymany - oznajmił dowodzący akcją.
- Spodziewałem się tego - oznajmił ponuro zatrzymany.
- A skąd?
- Bo byliście już dziś u mojej babci, z którą mieszkam. Dzwoniła do mnie.
Młodzież otworzyła drzwi auta i z wnętrza wysypała się poważna ilość broni palnej.
- Matko, jaki bandyta! - zawołał któryś z młodzieży.
Dowodzący dźgnął go lufą karabinu w tyłek.
- Nie mówimy: bandyta - upomniał go łagodnie. - Uwaga, młodzieży! Wszyscy się uczymy! Widać od razu, że to uczciwy człowiek!
- Co? Po czym??? - zawołał osłupiały dziadek Łukaszka.
- Tylko uczciwy człowiek nosi przy sobie tyle broni - dowodzący wskazał rozsypany na asfalcie drobiazg rusznikarski. - To jawny dowód na to, że on się czegoś boi!
- O, tak! - potwierdził ochoczo zatrzymany. - Już dwa razy mnie kiedyś napadli!
Zapadło pełne współczucia milczenie, które wykorzystał zatrzymany sięgając po broń.
- Będzie strzelał! - wystraszyła się młodzież.
- Spokojnie! - ofuknął ich dowodzący. - Uczymy się! Zadaję pytanie: czy uczciwy człowiek będzie strzelał do funkcjonariuszy?
Młodzież zaczęła się namyślać, a dziadek z panem Sitko woleli schować się za murkiem.
- Echhh... - machnął ręką dowodzący i sam sobie odpowiedział: - Oczywiście, że nie! Uczciwi ludzie nie strzelają do funkcjonariuszy!
- Ale on trzyma broń! - krzyknął jeden z młodzieży.
- I celuje do siebie! - dodał drugi. - Pewnie chce popełnić samobójstwo!
Dowodzący obejrzał się i spojrzał na zatrzymanego, który trzymał pistolet z lufą przytkniętą do kolana.
- I od razu widać, że mamy do czynienia z uczciwym człowiekiem - poinformował zebranych dowodzący akcją. - Po pierwsze, zatrzymany grozi nam samobójstwem. Czyli boi się. Czyli jest uczciwym człowiekiem. Po drugie, nie wie, że aby skutecznie popełnić samobójstwo powinien celować tu - dowodzący chwycił za rękę zatrzymanego i nakierował lufę jego pistoletu na głowę. - Co oczywiście świadczy o tym, że jest uczciwym człowiekiem. Uczciwi ludzie nie wiedzą gdzie celować.
- Czemu on celuje do siebie? - zawołał zza murka dziadek Łukaszka.
- Nie zniosę tego, że moje zdjęcia w kajdankach pojawią się w prasie! - krzyknął histerycznie zatrzymany. - Będę skończony! Na osiedlu! Na siłowni! Wszędzie! Lepsza śmierć!
Młodzież zadreptała nerwowo.
- Ale on popełni samobójstwo!
- Nie popełni - dowodzący imponował olimpijskim spokojem. - Uczciwi ludzie nie samobójczą.
Spojrzał na zatrzymanego i rzekł:
- Chociaż jednak strzelić może. Brać go!
Chwilę później zatrzymany leżał rozbrojony na ulicy i szlochał:
- Moja babcia tego nie przeżyje!
- A co ma do tego pana babcia? - spytał dziadek Łukaszka.
- No, na nią jest zarejestrowane auto... - chlipnął zatrzymany podczas pakowania do samochodu z kogutem.
- To chyba faktycznie był uczciwy człowiek - rzekł w zamyśleniu pan Sitko.
Dziadek Łukaszka zaczął krzyczeć, że broń, że powiązania, że wszystko.
- Nie, to nie to - pokręcił głową pan Sitko. - Widział pan tablice rejestracyjne? Są z Pawełkowic. To po prostu dumny, hardy Pawełkowiczanin.
Na osiedlowej uliczce pani udało sie wreszcie wjechać tyłem do zatoczki i kawalkada samochodów "SzwaM" z zatrzymanym mogła wreszcie odjechać.

Brak głosów