Skandal a nie sklep!

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

- Skandal a nie sklep! - słyszał co jakiś czas tata Łukaszka. "No cóż, ludzie mają prawo ponarzekać" myślał. Ale kiedy w domu jego rodzina rzucała to hasło, zorientował się, że wszyscy mówią o tym samym sklepie.
- Co tro za sklep? - spytał kiedyś.
- Nie udawaj, że nie wiesz! - zawołali pozostali Hiobowscy i udali wymieniali się uwagami, że ten sklep to skandal. Tata Łukaszka postanowił uciec się do podstępu. Kiedy usłyszał, że Łukaszka wysyłają do sklepu "tego, co to skandal" stwierdził, że idzie z nim.
- To idź sam, a ja zostanę - zaproponował Łukaszek i usłyszał, że nie ma tyle kombinować, idą razem i kropka.
- I co, we dwóch będziemy nieść jedną siatkę - parskał Łukaszek, a tata, nie chcąc się zdekonspirować, i z braku racjonalnych argumentów, powiedział mu, że jako dziecko ma robić co mu każą. I już.
Przeszli przez osiedle i doszli do grupki małych pawilonów. Z jednego z nich wychodził właśnie jakiś emeryt. Był tak wzburzony, że w oczach miał łzy i trzęsły mu się ręce.
- Nikt mnie tak jeszcze nie potraktował w całym moim życiu! - pożalił się Łukaszkowi i jego tacie. - A żyję już długo!
I odszedł potrząsając głową.
- Wejdźmy - powiedział zafascynowany sklepem tata Łukaszka.
kiedy rozejrzał się po wnętrzu z trudem ukrył rozczarowanie. Był to zwykły sklep spożywczy. No, może trochę brudniejszy od innych. Na czym więc polegała jego niezwykłość? Tata Łukaszka stanął z boku i obserwował, a Łukaszek chwycił koszyk i podreptał pomiędzy regały. Jedna z tajemnic sklepu wkrótce się wyjaśniła. Personel składał się z dwóch pań, które biły wszelkie rekordy chamstwa.
- Stać pana na taki ser? Bo wygląda pan jak ostatni biedus.
- Nie, nie ma już pomidorów. I nie wiem kiedy będą. Jak będą to będą.
- Ja pani nie zmuszam, żeby pani tu kupowała. Nie podoba się to fora ze dwora!
- Musi pan zapłacić drobnymi. Nie mam jak wydać panu reszty. Nie, nie będę nigdzie latać rozmienić. Chce pan kupić, to niech pan leci sam.
- Nie pokażę pani gdzie jest makaron. Jeszcze czego! Jakbym tak z każdym łaziła po sklepie to dopiero bym się nachodziła. Po to Bozia dała oczka żeby patrzeć.
- Gówno mnie obchodzi, że chce pani pół kapusty. Nie przekroję. Całą trzeba kupić.
- Wyraźniej niech pan mówi. I niech się pan nie ślini. Wygląda pan obrzydliwie.
I tak dalej. Tata Łukaszka patrzył jak zahipnotyzowany. Jedna zagadka się wyjaśniła, ale pojawiła się następna. Dlaczego, pomimo takiej obsługi, ludzie przychodzą właśnie tu? Przecież są inne sklepy. Z przyjazną obsługą ukierunkowaną na klienta. Z szerszą ofertą. Z rozpylanymi zapachami wanilii i czekolady. Z towarem specjalnie poukładanym na półkach. Innym słowy - szczyt wiedzy sklepowej jak klienta zachęcić by przyszedł i kupił. A ludzie przychodzili właśnie tu, gdzie byli mentalnie poniewierani.
- Przepraszam bardzo - tata Łukaszka zaczepił jakąś panią wychodzącą ze sklepu. - Czy pani te uważa, że obsługa tutaj jest fatalna?
- Obsługa? - pani popatrzyła na tatę ze zdumieniem. - Panie, ten cały sklep to skandal!
- To dlaczego tyle ludzi przychodzi tu kupować?
Pani spojrzała na tatę z politowaniem.
- Faceci! Co, nie zauważył pan? To najtańszy sklep na całym osiedlu...

Brak głosów

Komentarze

Szarko Marcin jesteś jak zwykle fantastyczny.

Vote up!
0
Vote down!
0

Szarko

#169952

Dziękuję bardzo :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#170085