Pies Wam mordę lizał!

Obrazek użytkownika Gawrion
Kultura

Człowiek ma twarz. Pies ma mordę. Człowiek umiera. Pies zdycha.

Zawsze zachwycała mnie precyzja i bogactwo polskiego języka. Język stając się bardziej precyzyjny, rozwija się i generuje, buduje. Język tracąc precyzję - degeneruje się. W poznanym języku się myśli. Tak samo jak obliczeń dokonuje się w poznanym i opanowanym systemie liczb (np. dziesiętnym). Rozwijając język, rozwijamy nasze myślenie, czyniąc je szybszym, bardziej skomplikowanym i zależnym logicznie. Upraszczając język - spłaszczamy myślenie, degenerujemy się i dochodzimy później często do błędnych wniosków.

Obecne czasy, to czasy degeneracji. Żyjemy w czasach, w których degenerują się zwyczaje, degeneruje się moralność, degeneruje się etos, degeneruje się kultura, degeneruje się język. W końcu degeneruje się zdolność społeczeństwa do logicznego myślenia i racjonalnego, logicznego pojmowania zjawisk.

I tak - współcześni, prości, zdegenerowani ludzie nie są w stanie rozumować logicznie. Nie pojmują tego, że najpierw istniały desygnaty (przedmioty/stworzenia/zjawiska), a następnie powstały nazwy, słowa na ich określenie. Te przedmioty, stworzenia, zjawiska powodowały u nas albo dobre, albo neutralne, albo negatywne skojarzenia. W momencie powstania języka (czyli nazw na określenie tych rzeczy, stworzeń, zjawisk) dokonujemy pewnego uproszczenia i bodźcem powodującym te skojarzenia są same słowa, ponieważ myślimy abstrakcyjnie, posiadamy wyobraźnię. Ale pierwotnym bodźcem będzie zawsze desygnat.

Żyjemy w czasach, w których prości ludzie obrazili się na skomplikowaną rzeczywistość i postanowili ją zmienić i fałszować nie poprzez zmianę desygnatów - rzeczy, stworzeń, zjawisk (ponieważ tych nie są w stanie zmienić), a poprzez zmianę słów, nazw.

Pół biedy, jeśli ludzie znajdują nowe określenia zastępcze (neologizmy), chcąc pozbyć się złych skojarzeń starych słów - np. nazywając pederastę - gejem, dziadka - seniorem, zabicie dziecka - aborcją, płód - zlepkiem komórek, zabicie dorosłego - eutanazją. Pozbycie się złych skojarzeń jest często krótkotrwałe albo nawet złudne.

Gdy chodziłem do szkoły to dzieci wyzywały się od pedałów. Dziś chłopcy, chcąc zdyskredytować innych chłopców, wyzywają ich od gejów. Zmienił się język, nie desygnaty i skojarzenia.

Gorzej jeśli chcąc pozbyć się złych skojarzeń upraszczamy i degenerujemy język - tak jest właśnie z eliminowaniem bogactwa języka przeznaczonego dla świata zwierzęcego.

Problemem dzisiejszych czasów jest to, że prości ludzie - których zawsze było więcej - zaczęli zakrzykiwać ludzi bardziej skomplikowanych. Dlatego, że środowiska lewicowe celowo dodały ich głupocie odwagi i otuchy, przy jednoczesnym terroryzowaniu i zawstydzaniu mądrości tych bardziej skomplikowanych.

Nie dajmy się ogłupiać, degenerować i terroryzować! Precz od naszego języka!

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (15 głosów)

Komentarze

@ Autor

To wołanie na puszczy. Za kilka lat, jak wyczerpią się zasoby, przynajmniej połowa społeczeństwa wróci do tego, o czym Pan pisze i zacznie cenić sobie język, historię, humanistykę z której wyrastamy itd. Dziś byle łatwiej i byle "do przodu", przy czym nie wiadomo gdzie przód, a gdzie tył. I nie jest to żaden przytyk, lecz stwierdzenie faktu. Problem Polaków polega na tym,  że wciąż nie możemy wygrzebać się ze wschodniego marksizmu, a od granicy zachodniej napiera zachodni po nazwą neomarksizm. Pamiętam "za Gierka" próbowano spolszczyć niepolskie nazwy i np. krawat nazwano zwisem prostym... To efekt upadku powojennych elit.

Pisząc o języku i sposobie myślenia można długo naukowo i krótko publicystycznie. Aby cenić język i swoją tożsamość trzeba znać nie tylko świat wokół siebie, ale jeszcze potrafić go właściwie zinterpretować i ocenić. Dopiero na tym tle widać własną wartość. Kiedyś robiłem wywiady z poliglotami. Każdy najbardziej cenił sobie własny język.

Dobrze, że podjął Pan ten temat.          

Vote up!
8
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1661914

Dziękuję za miłe słowo. To prawda - historia jak sinusoida. Człowiek zawsze tęskni do cennych rzeczy dopiero, gdy je straci.

Vote up!
7
Vote down!
0

Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

#1661923

Człowiek ma twarz. Pies ma mordę. Człowiek umiera. Pies zdycha.

Ot i cywilizacja polska w pigułce. Czy pewne aspekty charakteru narodowego warte są przetrwania? Myślę, że nie!

 

Ja kocham język polski. Zachowałam go takim, jakim zapamiętałam w kompletnej izolacji przez wiele lat. Jest moją kwitnącą wyspą na oceanie angielszczyzny. A Wy, kochane polskie mordy, co Wyście robili w tym samym czasie? Wyście upstrzyli wasz język neologizmami obcego, głownie angielskiego pochodzenia - wyście go wypatroszyli w imię postępu i dlatego wasz język zdechł.

Zmierzch polskości nie następuje jedynie jako efekt ultralewicowego zaćmienia, gdyż Wasz zwrot w przeciwną, skrajnie konserwatywną stronę, pozwoli Wam dopiero dotknąć ciemnego dna, z którego już niewielu z Was się podniesie. Inaczej być jednak nie może, inaczej się już nie da. Pierwotny zwierzęcy instynkt  Was tam zaprowadzi, prosto w ramiona Konfederacji, pod ciężki walec historii. Później, wiele lat w przyszłość, być może pojawią się bardziej rozumne pokolenia.

 

 

Vote up!
8
Vote down!
0

AgnieszkaS

#1661915

Pewne aspekty są, pewne nie. Bogaty, skomplikowany i precyzyjny język jest wart obrony. Jak już wspomniałem - przekleństwem i zbawieniem jest sinusoida historii i tęsknota za utraconym

Vote up!
5
Vote down!
0

Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

#1661924

 

wyobrażam sobie wielki wór z małymi, młodymi ziemniaczkami. Minimum siedemdziesiąt kilogramów na grzbiet. 

A gdy słyszę o jakimś trudnym problemie, moja wyobraźnia podpowiada mi obraz człowieka, rozwiązującego skomplikowane, a więc trudne zadanie. Widzę twarz szachowego mistrza skupionego nad szachownicą,
Trudne problemy to zadania pracy umysłowej, ciężkie to robota fizyczna.

Stan językowej rzeczywistości jest niepokojący. Znikło słowo "trudny". Wszystko jest "ciężkie". Obawiam się o desygnat. Gdy znika pojęcie określające wysiłek potrzebny do rozwiązania intelektualnego zadania pracy umysłowej, to wcale nie znaczy, że znikają jego desygnaty. Oznacza to jednak to, że społeczność posługująca się językiem polskim przestała zauważać istnienie tego desygnatu i przestała szanować wysiłek potrzebny do rozwiązywania trudnych polskich problemów. Wystarczy kilku silnych ludzi z siekierami, którzy rozwalą co trzeba i wyniosą kogo trzeba, poradzą sobie z ciężkimi sprawami. Nic trudnego dla człowieka z sierpem i młotem.

W ten sposób język kreuje nową rzeczywistość. 

Vote up!
7
Vote down!
0

michael

#1661916

Dziś wystarczy słowo "mega"... ;)

Vote up!
3
Vote down!
0

Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

#1661922

Ale tak zwany zły czy dobry charakter narodowy jest fatalnym mitem, niestety nadużywanym przez polskich zaprzańców uprawiających "politykę wstydu", a co jeszcze gorsze, to wykorzystywanie tego mitu przez otwartych wrogów Polski i polskości poza naszymi granicami.

A rzeczywisty problem leży zupełnie gdzie indziej i jest niestety chętnie ignorowany. Otóż, na przykład, pomiędzy Polską a Niemcami i Rosjanami jest fundamentalna różnica cywilizacyjna.
Mianowicie:
Można przyjąć, że naturalna społeczność Rosji i Królestwa Prus mogą być uznane za współczesne europejskie przykłady
cywilizacji turańskiej, czyli mówiąc prostym językiem mowa o cywilizacji totalitarnego zamordyzmu, w której wszyscy ludzie są masą działają zgodnie z rozkazami, instrukcjami i zasadami płynącymi z góry od samego Führera. Obowiązuje zasada ślepego posłuszeństwa. Ende.

Polska społeczność funkcjonuje pod wpływem chrześcijańskiej Cywilizacji Rzeczypospolitej Obojga Narodów, która jest istotną odmianą cywilizacji łacińskiej. Mówiąc najzwięźlej jak to jest możliwe, nasza cywilizacja jest rozległym systemem o rozproszonej inteligencji, czyli jest złożona z samodzielnie myślących osób, które potrafią same rozwiązywać najtrudniejsze nawet problemy w miejscu ich powstawania.
A więc gdy jest kłopot, Niemiec albo Rosjanin czeka na rozkazy z góry, a Polak natychmiast samodzielnie bierze się do roboty. Niemiec albo Rosjanin pogardliwie nazywa to niesubordynacją, a Polak po prostu jest zaradny. I wbrew wszelkim pozorom - na tym polega istota tego konfliktu. I na tym polega źródło siły polskiego żywiołu. I to właśnie jest zamazywane, ignorowane przez wyznawców podłego polskiego charakteru narodowego.

Oczywiście naszym wrogom bardzo pasuje abyśmy narzekali sami na siebie i abyśmy utracili wiarę w naszą moc.
Nie ze mną te numery, Bruner!

Vote up!
7
Vote down!
-1

michael

#1661918

@ michael-abakus

Mogę dodać, że  najbardziej znany ros. geopolityk Alexsander Dugin o Prusach wyraził się jako "Rosja na terenie Niemiec". Polska cywilizacja jest faktem, o którym wspominała jeszcze prof. Pawełczyńska, że Polacy zostali wychowywani w taki sposób, gdy zabraknie dowódcy lub lidera potrafili sami dalej poprowadzić sprawę. Obawiam się, że ta zdobycz XIX w. zastała już zaprzepaszczona.  

Vote up!
5
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1661920

Musimy mieć nadzieję. Sama nadzieja nie wystarczy, ona musi być całą mocą wspierana na wszystkich możliwych poziomach. Pierwszym z tych poziomów jest nasze SŁOWO. To słowo musi przenikać całą naszą pracę, wszystko co robimy. Naszym celem jest moc i trwałość Rzeczypospolitej.

A myśl pani Anny Pawełczyńskiej pięknie ilustrowana była w Potopie Henryka Sienkiewicza, który w scenie przygotowań do bitwy, gdy nie pojawił się hetman wielki koronny wybrało referendarzem Onufrego Zagłobę. Polak nosi buławę w plecaku. 

To SŁOWO powinno być widoczne i głośno obecne w programach politycznych, w strategii i strategicznych celach polskiej racji stanu. we współczesnej jagiellońskiej myśli politycznej, w programie Międzymorza i tak dalej...

Da capo al fine.

Vote up!
2
Vote down!
0

michael

#1661927

@ abakus

Otóż to. Ale jest jedna zasada: żadnego populizmu i żadnej bylejakości. Położenie geopolityczne wynosi nas na wyżyny, ale musimy za nim nadążać. Myśli jagiellońskiej nie możemy zatracić, bo tam nasz znak jakości, ale nie możemy zapominać o podstawie piastowskiej, w której siedzimy od 1945 r. Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1661934

Masz rację michael. Ten polski klin trudno jest wybić naszym sąsiadom. Nie wybił go brak Polski na mapie przez 123 lata, ani Tuchaczewski, ani Stalin z Hitlerem. Teraz próbuje robić to neomarksizm kulturowy widząc, że innej drogi nie ma. Stąd te wszystkie neologizmy językowe używane przez "ministry" w spódnicach, z których po prostu ludzie się śmieją.Ale środki masowej komunikacji robią swoje globalne posłannictwo aby pozbawić ludzi samodzielnego myślenia. Ogłupiałym społeczeństwem łatwiej się rządzi.  W końcu widzę to po młodzieży w rodzinie, która bez smartfona nie potrafi rozwiązać najmniejszego problemu. Zamiast stuknąć się w głowę i pomyśleć,  pytają smartfona. Jakby to była współczesna Pytia. A neurony w mózgu zasychają. COVIDowy test pokazał w jakim stopniu społeczeństwa poddały się globalnemu przekazowi środków masowej komunikacji.

Mam jednak nadzieję, że Polacy nie zgłupieją na tyle, na ile chcieliby europejscy "panowie".

Vote up!
4
Vote down!
0

Szpilka

#1661926

Piszę bez ogródek dlatego, że jestem przekonany i z absolutną pewnością wiem, że jesteśmy po tej samej stronie. Pani As, jesteśmy po polskiej stronie i nie z nami te numery, Bruner.

Vote up!
7
Vote down!
0

michael

#1661919

Otóż Autor ma rację jednocześnie jej nie mając. Bo jeśli jest pełna zgoda co do zawłaszczania języka przez lewactwo (to samo wszak czynili w PRL) to jednak trudno zgodzić się ze sformułowaniem , że pies zdycha.

Przede wszystkim dlatego, że słowo "zdechł" stało się pejoratywne. Życzymy wszak komuś, by zdechł, prawda? I jest to kategoria coraz powszechniejszych życzeń. ;)

Trudno też na dłuższą metę zachować ortodoksję katolicką. Musimy pamiętać, że na Ziemi o wiele więcej osób wierzy w reinkarnację aniżeli nie. Dla reinkarnacjonisty (byłem kamieniem, rośliną, zwierzęciem, człowiekiem) śmierć psa to porzucenie zewnętrznej powłoki przez wieczną duszę. A już animiści uważają zwierzęta za naszych braci.

Nie tylko animiści. Przecież nie kto inny jak św. Franciszek mówił o zwierzętach, że to nasi bracia mniejsi. Bralczyk broni języka, który dzisiaj jest głównie stosowany w protokołach policyjnych. ;) Dla właściciela psa natomiast śmierć pupila jest zawsze wielkim przeżyciem. I nigdy nie powie, że jego przyjaciel zdechł. Co najwyżej wspomni, że odszedł po tęczowym moście...

Zamiast jednak skupiać się na zwierzętach domowych popatrzmy jak bardzo neomarksiści (zwący się liberałami dla niepoznaki) zawłaszczają inne  pojęcia. Ot, choćby sprawiedliwość, demokrację, praworządność...

Vote up!
4
Vote down!
0
#1661925

@ Humpty

Filozoficzne podejście. Ale Gawrionowi nie chodziło o jakąś gradację, wartościowanie, lecz o zwykłe porównanie: twarz i morda. Mówiąc dosadniej: zło i dobro. Bo dziś językowo zatracamy różnicę w pojęciowaniu: człowiek częściej ma mordę a pies buśkę. Wielokrotnie widziałem, jak pies oblizywał usta i twarz swojego właściciela. Mimo, że lubię psy, dla mnie to obrzydliwe. Jakaś różnica między psem a człowiekiem musi być zachowana. Nie chcę już pisać o konsekwencjach takiego "postępu", którym może przerodzić się w akceptacja spólkowania. Wszystko zaczyna się  od słowa... 

Pozdrawiam 

Vote up!
2
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1661935

z trzepotem i sykiem

 

nad wartkim

rynsztokowym językiem

gęsi polskie

przeskakują

z trzepotem i sykiem

Vote up!
4
Vote down!
0

jan patmo

#1661929

Cześć Gawrionie !

 

Bardzo ważny temat poruszyłeś. A ja odzywam się z opóźnieniem bo Microsoft wywalił mi laptopa,

Wiele lat temu zafascynował mnie Noam Chomsky ( za 4 lata będzie miał równe 100 lat). Przyznam, że wtedy zwróciłem na niego uwagę z powodu udziału w ruchu hippisowskim. Lecz odkryłem jego psycholingwistykę. A to już moje zauroczenie kognitywistyką, czyli jak nasz umysł działa.

Choćby to zdanie z Wikipedii: - "Chomsky dowodził, że fundamentalny system gramatyczny umożliwiający uczenie się języka jest wrodzoną cechą ludzi i specyfiką naszego gatunku. [...]  Teoria ta tłumaczy dlaczego dzieci potrafią nauczyć się języka pomimo empirycznie obserwowanego ubóstwa bodźców (ang. poverty of the stimulus). Chomsky uważa, że „uczenie się języka macierzystego to nie jest coś, co dziecko robi. To jest coś, co się samo dzieje dziecku.”  "

Wtedy o sensie i roli języka i precyzji wypowiedzi (moja obsesja definiowania, co wścieka moich rozmówców) zacząłem myśleć po raz pierwszy we właściwych kategoriach.

A polubiłem Chomsky'ego jeszcze bardziej, gdy podziwiał wyjątkową złożoność i jakość języka polskiego: " ... opinie na temat złożoności i bogactwa języka polskiego, co jest zgodne z jego poglądami na temat języków naturalnych w ogóle. Język polski, z jego skomplikowaną morfologią, licznymi deklinacjami, koniugacjami oraz bogatym słownictwem, może być postrzegany jako szczególnie złożony i bogaty. Chomsky, badając struktury języków naturalnych, często podkreślał, że każdy język jest skomplikowany i bogaty na swój sposób. [...]"

I taka ciekawostka: przeciętny Amerykanin używa 1000 słów w codziennym życiu. Anglik 10 000 słow; a Polkak nawet 100 000.

 

To qu*ewstwo, co neobolszewia wyrabia z zakłamywaniem semantycznych znaczeń, to niesamowicie perfidne pozbawianie ludzi wiedzy i rozumu. Bo po co niewolnikom to potrzebne?

 

pOZDRAWIAM

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1661930

 

I wyliczyła, że mój zasób słów jest większy od 160 tysięcy. Byłem zdumiony - jak to jest możliwe, nawet tylko do wyliczenia. Pani uzasadniała to wtedy tak:

Specjaliści od literatury wiedzą, że Stefan Żeromski w swoich dziełach posługiwał się zasobem słów rzędu 80 tysięcy. Podobnie jest z innymi wielkimi polskimi pisarzami. Władysław Reymont, Henryk Sienkiewicz, Józef Ignacy Kraszewski posługiwali się podobnie licznym słownikiem, ale nie tym samym. Pani psycholog tłumaczyła mi, że skoro czyta Pan dzieła tych pisarzy ze zrozumieniem, nie sięgając co chwilę do słownika i zna pan znaczenie takich słów jak na przykład ośnik koromysło, bom a nawet szpigat i odróżnia znaczenie takich słów jak szabla i szpada, to oznacza, że jest pan dobrze oczytanym w polskiej literaturze facetem. Tak powinno być z każdym Polakiem czytającym polskie książki. Taki w ogóle jest sens czytelnictwa.

Zabranie dzieciom lektur prowadzi do zniszczenia polskiego języka w komunikacji we wszystkich sprawach. Kropka. Ten zwykły dla każdego czytającego polskie książki Polaka zasób słów jest nie mniejszy niż 100 tysięcy słów. A pan na dokładkę jest fizykiem i równie sprawnie posługuje się zawodowym zasobem słów już nic nie mówiąc o innych zjawiskach. Razem wychodzi mi zasób na poziomie większym niż 160 tysięcy słów - powiedziała wtedy pani doktorantka.

Wtedy zrozumiałem jaka jest funkcja czytania lektur w nauce i wychowaniu młodych Polaków. A dzisiaj rozumiem znaczenie pierwszych decyzji okupanta w sprawie lektur szkolnych. Celem pani Nowackiej jest zniszczenie sprawności umysłowej młodego pokolenia Polaków. Nie internet jest wrogiem polskości. Wrogiem jest pani minister, reprezentująca interes okupującej Polskę kompradorskiej władzy, której jedyną wykonywaną robotą jest niszczenie wszystkiego co polskie, zarówno "w bazie jak i nadbudowie" - mówiąc w ich kacapskim języku.

Vote up!
2
Vote down!
0

michael

#1661931

Cześć Michaelu

 

No właśnie. mamy wspaniały język. A wiesz jaki jest najbardziej polski wyraz? Żółć. Same nasze litery.

Ze staropolskim mam pewien kłopot. Męczyłem się z "Pamiętnikami" Paska.

Tego się gładko nie czytało. Np.:

"Jako Kserkses ob caricas Atticas podniósł przeciwko Grecyi wojnę, tak i pan Rakocy podobnąż szczęśliwością we czterdziestu tysięcy Węgrów z Multanami, Kozaków zaciągnąwszy alterum tantum, wybrał się na czosnek do Polski; aleć dano mu nie tylko czosnku, ale i dzięgielu z kminem."

A to tylko pogaduchy szlachciców - XVII wiek. Dumny jestem z mojej angielszczyzny. Ale już z oryginalnym, pierwszym wydaniem "Vanity Fair" Thackeray'a, czy "Oliver Twist" Dickensa miałem spore kłopoty. Dlatego mam wielki szacunek dla tłumaczy.

Na razie... gonna go.

Vote up!
4
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1661932

Tak to jest, że każdy ma swój osobniczy słownik. Język polski ma około pół miliona wyrazów, nie uwzględnionych nawet w największym dotąd wydanym słowniku p. red. Prof. śp. Witolda Doroszewskiego. Ale te słowa to słowa, które dawno wyszły z użycia, wyrazy środowiskowe, specjalistyczne, kmina etc. Więc ok. 5000 wyrazów to pewnie całkiem sporo i pewnie takim zasobem dysponuje pani wielce uczona doktorantka. Bo ile trzeba słów+ gramatyka, żeby rozumieć i wypowiadać się w podstawowych sprawach ?: 1000.  

Każdy język jest doskonały dla danej społeczności, bo wyraża jej potrzeby. Więc ubogie intelektualnie społeczności mają ubogi język (choć doskonały według wyżej wskazanego kryterium), a cywilizowane narody mają słowniki bogate i skomplikowaną gramatykę. Ależ ze mnie "rasista".

W języku myślimy, więc wiele spraw jest nieprzekładalnych. Naiwnością jest przekonanie, że zna się i rozumie język o zupełnie innej strukturze i odniesieniach. Dla Polaka nawet język niemiecki nie jest łatwy, choć to język indoeuropejski, a co mówić o chińskim, koreańskim, jakimś języku hindi czy keczua? Stąd te lewackie zachwyty obcymi egzotycznymi religiami nijak się mają do ich rzeczywistego rozumienia. 

Każdy tłumacz Wam powie, jak niełatwe jest tłumaczenie, gdy chodzi o trudniejszy tekst z obcego, a przecież mu doskonale znanego, języka na język ojczysty. 

Vote up!
4
Vote down!
0
#1661940

Botanicy dołożyli swoją cegiełkę. Rasistowskie nazwy roślin zostaną zmienione

po historycznym głosowaniu botaników.

Niech drży czarny bez, czarnuszka, czarny korzeń (wężymord).

 

https://forsal.pl/lifestyle/nauka/artykuly/9548980,pierwsza-w-historii-korekta-nazw-gatunkow-dlaczego-juz-niedlugo-setki.html

Vote up!
4
Vote down!
0
#1661933

To jest właśnie to o czym piszę. Dałaś szerszy kontekst. Dzięki!

Vote up!
2
Vote down!
0

Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

#1661946

Dwaplusdobry kaczokwak!

Niestety, tworzy się kolejna nowomowa.

Kiedyś już PVER stał się el niñem. Współczesne języki zachodu nie potrafią przetłumaczyć dokładnie łaciny, czy polszczyzny.

"Poszłem sobie na grzybeczki by upichcić se zupeczkę."

Błąd w pierwszym słowie, jak i te wszystkie zdrobnienia symbolizują prostacką wesołość.

Tego zdania nie da się przetłumaczyć na żaden zachodni język, z zachowaniem oryginalnego znaczenia.

Bo tam zapomnieli, co to zdrobnienia. Nie mają ich.

A u nas ich mnóstwo.

Ale niestety, nawet nasza mowa chamieje. Znaczenia zacierają się nie tylko wśród zzachodzonej młodzieży, ale nawet wśród polityków:

"Ursula [...] znów na czele KE"

"Ursula [...] nową przewodniczącą KE"

Te zdania zawierają w sobie błędy.

Można by powiedzieć "znów", lub "nową", gdyby była jakaś konkretna przerwa między jedną kadencją, a drugą, gdyby w międzyczasie był jakiś inny przewodniczący.

No cóż, polski nie jest ani Łaciną, ani Ithkuilem. Zmienia się.

Szkoda tylko, że na gorsze.

Vote up!
6
Vote down!
0

Евросоюз, идите вы в жопу!

#1661936

Ja zawsze mówię odchodzą

Vote up!
2
Vote down!
0
#1661942

Na FB (Mecie) widuję wpisy znajomych mi LUDZI.

Owi LUDZIE niejednokrotnie skupiają swoją i innych uwagę na losie zwierząt, tam - także psów.

Widziałem nawet taki "majstersztyk", gdzie autorka wpisu powiązała katolików ze znęcaniem się nad zwierzętami. Zamieściła zdjęcie: pies przywiązany do drzewa, wkoło drzewa - pełno śniegu. Pan psa - katolik poszedł na mszę (św. - przypis: MK).

Sam mam psa, który ma już "swoje lata", ale nie wiadomo, kto wcześniej odejdzie.

Ja umrę, pies zdechnie. I to pomimo tego, że jestem do niego przywiązany, a on jest przywiązany do mnie. Uczuciowo, a nie fizycznie. Obustronnie z szacunkiem, na jaki stać LUDZI i psy.

Ps. Nie raz i nie dwa to już mówiłem/pisałem w różnych miejscach, a tu chętnie powtórzę:

Wielkie zło dzieje się w naszych głowach.

Owo zło to WYOBRAŻENIE.

Pewna pani wyobraziła sobie, że katolik poszedł się modlić, by zamarzł jego pies. Otrzymujemy przekaz: katolicy zabijają psy.

Pps. Gdybym był w takiej sytuacji, której nikomu i sobie nie życzę, by ratować ową panią i jej psa, w pierwszej kolejności ratowałbym ową panią. I to pomimo tego, że mnie nieświadomie nienawidzi.

Nienawidzi, bom słaby, ale jednak katolik. I o tym jakby zapomina, jaki jestem zły, bo kiedy mnie widzi, to się do mnie tak po prostu uśmiecha. A też nie wie, że mam psa;).

Vote up!
3
Vote down!
0

Marian Kołodziej

#1661943

Dzięki za komentarz. Ludzie ponad rozum stawiają emocje, a żerują na tym lewicowi cwaniacy, którzy od czasów Rewolucji Francuskiej na głupocie i emocjach mas nieśli "postęp"....

Vote up!
6
Vote down!
0

Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

#1661945

W niektórych rejonach na Mazurach też do człowieka używano słowa "zdech", co oznaczało wyzionął ducha, stracił dech.

A co do dyskusji -  jakie to dziwne, że osoby używające słowa ********, oburzają się na od dawien dawna znane wszystkim słowo "zdechł"

Vote up!
2
Vote down!
0

Gosia

#1661962

Jedyne stworzenie, poza człowiekiem, które umiera to pszczoła.

Vote up!
1
Vote down!
0

solidaruch80

#1661964

 Raczej pejoratywne czy współczujące dla człowieka- upadek.

 Dlatego rolnicy mówią: ilość upadków, koń padł, pies padł.

 Lecz jest też kobieta upadła, takaż cywilizacja. 

 Czyli prawie uniwersalne określenie.

 I jedno zdanie: żołnierz Padł na placu boju.

 Daje do myślenia? 

Vote up!
1
Vote down!
0

brian

#1662028