Zmiana narracji strategicznej Kremla
Na Kremlu panuje dobry nastrój. Na ukraińskim froncie udało się stawić czoła ofensywie wspieranej przez Zachód i doprowadzić do wyczerpującej siły i środki wojny pozycyjnej. W konsekwencji w Waszyngtonie i stolicach Europy zachodniej wygasa chęć dalszej pomocy Ukrainie natomiast w Pekinie, Teheranie oraz stolicach globalnego południa sympatie dla Moskwy rosną. W oczach wielu polityków na Bliskim Wschodzie, w Afryce i Ameryce Łacińskiej Rosja okazała się bardziej stabilna militarnie i gospodarczo, niż się tego na Zachodzie spodziewano. Przekonania te Kreml stara się teraz pogłębić wzniecając konflikty i siejąc chaos w różnych miejscach świata. Jak się wydaje zwiastunem nowej fazy wojny z Zachodem jest zmiana narracji strategicznej.
Atak na Ukrainę poprzedziła narracja Russkij Mir. Hasło to ma podwójne znaczenie: “rosyjski świat” albo “rosyjski pokój” i oba doskonale oddają strategiczny program Kremla, czyli pokój jest tylko możliwy w ramach rosyjskiego świata, a świat ten jest szeroki. Wedle teoretyków czuwających nad ideologiczną czystością Russkiego Miru jego jądrem jest Święta Ruś, czyli obszar współczesnej Rosji, Ukrainy i Białorusi. Zakres terytorialny i społeczny jest jednak znacznie szerszy, bowiem rosyjski świat opiera się na trzech filarach:
- religii prawosławnej, patriarchat moskiewski zawsze uważał obszary kontrolowane przez Kreml za własną strefę wpływów,
- wspólnocie języka i kultury, kto zna rosyjski jest członkiem Russkiego Miru,
- wspólnej pamięci historycznej – Russkij Mir sięga wszędzie tam, gdzie stopę postawił żołnierz rosyjski od średniowiecza, przez imperium Romanowów po Związek Sowiecki.
Teoretyczną konstrukcję rosyjskiego świata podpiłowali Ukraińcy. Najpierw cerkiew ukraińska uzyskała od patriarchy Konstantynopola Bartłomieja tomos, czyli akt przyznający jej niezależność od patriarchatu moskiewskiego, a potem odrzucili głoszone przez Putina błogosławieństwo pozostania Małorusinami u boku Wielkorusów. Kremlowi nie zostało nic innego jak przyniewolić krnąbrnych siłą, ale czas płynie a Ukraińcy są nadal oporni. Nie widać też pełnych entuzjazmu ochotników do dobrowolnego przyłączania się do “rosyjskiego świata”, nawet wśród tych, którzy na codzień władają językiem rosyjskim. Satrapa zaliczanej do jądra Białorusi, który od dawna wije się pod naciskiem cara jedynodzierżcy, dopiero przed kilkoma dniami zdecydował się połączyć swoją propagandę państwową z rosyjską i utworzyć wspólny holding medialny. Propagandziści nowej placówki prać będą teraz ramię w ramię mózgi Rosjan i Białorusinów, czego zaczynem było dowiezienie uczniów i młodzieży białoruskiej do Petersburga na obchody 80 rocznicy przerwania niemieckiego oblężenia Leningradu.
Rocznicowe obchody były okazją do przemówień. Na uroczystym koncercie Władimir Putin zarysował kontury nowej narracji strategicznej. Brak entuzjazmu do życia w Russkim Mirze tłumaczył faktem, że “w 1945 roku nazizm został pobity, ale nie wyeliminowany. Rusofobia, ksenofobia i nacjonalizm stały się orężem rewanżystów”, którzy “gloryfikują morderców i dyskredytują bohaterów” i w swojej “bezsilnej wściekłości” obalają pomniki tych, którzy “uwolnili nasza planetę od nazizmu”.
Putin wrócił do tego wątku odsłaniając pomnik cywilnych ofiar Wojny Ojczyźnianej. “Niektóre kraje europejskie przyjęły rusofobię za politykę państwową” - grzmiał obiecując, że Rosjanie uczynią wszystko co w ich mocy, aby “wykorzenić nazizm”, a ci co chcą iść śladem “nazistowskich katów” są “zgubieni”. Tak więc zamiast przygarniania narodów do rosyjskiego świata mamy teraz nową narrację walki na smierć i życie z odradzającym się nazizmem w imię “prawdziwej wolności, sprawiedliwości, pokoju i bezpieczeństwa”.
Nakreślone przez Putina kontury nowej narracji, przewodniczący Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin wypełnił konkretem: “USA, Kanada, Wielka Brytania, Francja, Niemcy, a także ich marionetka – Ukraina” opowiadają się za “gloryfikacją nazizmu”. Dla przywódców państw NATO “ideologia faszystowska staje się normą”. Przemawiając na uroczystościach w Petersburgu, Wołodin podkreślił: “Biden, Trudeau, Sunak, Macron, Scholz sponsorują politykę ludobójstwa i terroryzmu” i ostrzegał, że to “niebezpieczna droga, która może doprowadzić do nowej wojny światowej”.
Ciekawe, ale na liście Wołodina zabrakło Polski. Czyżby kierując się starą narracją w Moskwie uznano, że po powrocie “naszych ludzi” do rządów w Warszawie, Polska została już na trwale wessana na wyznaczone jej miejsce w Russkim Mirze? A może, jak chce nowa narracja, rozpoczęło się oczyszczanie Polski z nazistowskiej ideologii. Początek został przecież zrobiony. Pod nowym rządem ruszyło w Warszawie instytucjonalne wykorzenianie kłamliwej, wedle rosyjskich ekspertów, wersji katastrofy samolotu pod Smoleńskiem. Duchowi synowie polskich komunistów zerwali też z ministerialnej ściany wraży symbol Polski Podziemnej, której faszyzująca bojówka, Armia Krajowa, walczyła u boku Hitlera z Armią Czerwoną. Oficerowie polityczni i agitatorzy Komsomołu wyjaśnili to dobitnie przed laty dziadkom i ojcom a ci przekazują tę wiedzę dalej młodemu pokoleniu gotującemu się do walki z nazizmem o pokój w Russkim Mirze.
Premiera: tysol.pl
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 344 odsłony
Komentarze
Zbyt piękne, aby było prawdziwe.
2 Lutego, 2024 - 13:04
Co do "mocarstwowości" imperium ruskiego miru, to warto zwrócić uwagę, iż komunizm przywlekli Niemcy w zaplombowanym wagonie.
I drugie primo: można se pogadać, gdyż mikrofon wszystko przyjmie, ale nędza pozostanie nędzą, a bida w walonkach zawsze będzie cuchnęła onucami.
No, ale co się naindorzyli, to ich i jak widać poszło w świat, czyli przyszło na NP.
PS. co jakiś czas straszą nas że już jutro no może za trzy lata jak dobrze pójdzie, a w najgorszym przypadku za 8 lat Kacapia napadnie nas. Niemcy nic nie mówią tylko jak nas napadli w '39 tak nas napadają do dzisiaj z drobną przerwą na rzecz komuchów - i nikt jakoś dziwnie na to nie zwraca uwagi. Jest cacy.
Czy można napaść napadniętego!
Panie Doktorze, dałem 3- (zalicza), bo widać, że wypracowanie pod zamówienie.
Apoloniusz
narracja i dekonspiracja
2 Lutego, 2024 - 21:22
W obecnych czasach trudno jest coś sprzedać bez uprzedniego otumanienia ludzi natrętną reklamą. Bez reklamy, ludzie sami nie wiedzą, co jest im jeszcze do szczęścia potrzebne. Dopiero reklama przekonuje ich, jak bardzo to czy owo jest im do życia niezbędne. Nie inaczej ma się sprawa z panoszącymi się jeszcze po świecie różnymi ideologiami i mistyfikacjami. Tu jednak pojawia się problem z reklamą. Jak zachwycić kogoś czymś takim jak Ruski Mir? Ten produkt ideologiczny nie zawiera w sobie żadnych wartości, nie ma w nim żadnego wesela, jeno smutek i smród wielki.
A propos smrodu. Kremlowski władca przy każdej okazji podkreśla, że Rosja jest "tradycyjnie normalnym" krajem. Rzeczywiście jest krajem, w którym według państwowego urzędu statystycznego, jedna trzecia ludności wiejskiej ma też "tradycyjny" drewniany wychodek w swoim ogrodzie z wyciętym serduszkiem w drzwiach i wypróżnia się przez dziurę w desce, o ile uda się w nią trafić, co w stanie wskazującym na spożycie alkoholu, może okazać się już nie byle jakim wyczynem sportowym. Rosja to kraj, w którym co piąta szkoła w dziesięciu regionach nie ma wcale kanalizacji. Pamiętam, kiedyś zimową porą spędziłem cały dzień w domu studentów w Leningradzie, to tam była tylko jedna, nieogrzewana toaleta na piętro.
Jak ktoś z zawodu guru, trybun, demagog czy politruk, to dzisiaj cieńko przędzie, szczególnie w naszych szerokościach geograficznych. Tutaj każdy najpierw patrzy na to, co ma w portfelu, co ma na talerzu i co ma w łóżku, zanim raczy łakawie łypnąć ślepiem na alternatywne oferty. W Afryce tubylcy nie są jeszcze aż tak wybredni i dają się namówić agentom rosyjskiej cerkwi, za odpowiednie honorarium, na przejście z pogaństwa, tudzież z obrządku greckiego, na obrządek rosyjski. Robią to hurtowo, a mimo tego, nadal marzą o Flau Melkel i o Europie. Pranie mózgów i kupowanie sobie lojalności, to często zwiastun ambitniejszych zamierzeń. 22 września 1939 roku w Brześciu nad Bugiem odbyła się wspólna defilada wojsk niemieckich i sowieckich. Armie sprzymierzone przeciwko Polsce urządziły pokaz siły i triumfu nad narodem polskim. Zgodnie z postanowieniami paktu Ribbentrop-Mołotow zajęty przez Wehrmacht Brześć został przekazany Armii Czerwonej. Propaganda radziecka donosiła: "Polscy obszarnicy ujarzmili lud pracujący Białorusi Zachodniej, rzucili ich na pola imperialistycznej wojny. Idziemy zatem, nie zdobywać, a wyzwalać".
Jakoś tak mi się to teraz skojarzyło ...