Czas powrócić do gazu i ropy z łupków!

Obrazek użytkownika krzysztofjaw
Kraj

Jak pisałem 26 marca w poście p.t.: "Może wojna na Ukrainie odrzuci w niebyt wszelkie "Zielone Łady"?" [1] to, że pomysł na wydobycie gazu i ropy z łupków upadł w Europie, w tym w Polsce to zasługa finansowanych przez Mokwę organizacji zielono-ekologicznych, które skutecznie protestowały przed niby dramatycznymi, negatywnymi skutkami środowiskowymi procesu pozyskiwania tych surowców. Chodziło o tzw. fracking, czyli szczelinowanie hydrauliczne, które miało zatruwać pokłady wód podziemnych. 

 

Zresztą podobny wpływ takich finansowanych przez W. Putina organizacji miał miejsce w przypadku forsowanego w UE odejścia od paliw kopalnych, m.in. węgla kamiennego, chociaż np. już w 2014 roku Polaka z sukcesem przeprowadziła w katowickiej kopalni "Wieczorek" eksperymentalną próbę zgazowania węgla pod ziemią. Był to pierwszy nie tylko w Polsce, ale i w Europie zakończony sukcesem taki eksperyment, który prowadzony był w czynnej kopalni a wtedy Peter Bond, szef australijskiej firmy Linc Energy, która gazuje węgiel w Australii i chciała to robić także w Polsce, zgazowany węgiel można spalić o wiele czyściej niż gaz łupkowy i uzyskać przy tym aż dwa razy więcej energii. Jego ówczesnym zdaniem zgazyfikowany węgiel kamienny zapewni Polsce tanią energię przez najbliższe 50-70 lat.

 

Powróćmy jednak do meritum. 

 

O gazie i ropie z łupków swego czasu bardzo dużo pisałem, m.in. w tekście z marca 2014 roku p.t.: "A wystarczyłyby tylko: gaz i ropa z łupków aby powstrzymać W. Putina..." [2]:

 

"Jedną z najbardziej skutecznych metod walki politycznej Moskwy (dodajmy najbardziej prymitywną) jest zastraszanie potencjalnych przeciwników groźbą zmienności warunków dostaw przez Rosję surowców energetycznych (przede wszystkim: ropy i gazu).

 

Aby móc skutecznie prowadzić taką ekstensywną gospodarczo politykę szantażu Rosja przez lata budowała swoją infrastrukturę przesyłową tychże surowców, której ostatnim kulminacyjnym punktem był rurociąg północny po dnie Bałtyku.

 

Tenże rurociąg jak i ten przez Ukrainę jest wykorzystywany jako element przetargowy w obecnym konflikcie pomiędzy Rosją a Ukrainą i wprowadza elity europejskie w niemoc i inercję decyzyjną.

 

Naprawdę... Nie ma się czego bać! Polska i inne kraje mogą zastąpić rosyjskie dostawy gazu i ropy do Europy dzięki posiadanym własnym zasobom gazu i ropy łukowej. Wystarczy tylko chcieć i szybko zacząć wydobywać te surowce. Do czasu jednak rozpoczęcia ich wydobycia można sprowadzać np. gaz skroplony z USA, które - dzięki gazowi łupkowemu - już całkowicie uniezależniły się od importu tego surowca z Rosji!

 

Polskie złoża gazu łupkowego szacowane są obecnie na 350 - 1000 mld metrów sześciennych, co wystarczyłoby nam na 20-60 lat. Należy jednak pamiętać, że jeszcze niedawno szacowane były na 5,3 bln metrów sześciennych, co wystarczyłoby nam na 300 lat. Jaka jest prawda to w tej chwili nie jest ważne. Najistotniejszą rzeczą jest to, że taki okres (nawet podzielony przez ileś tam państw) byłby zabójstwem gospodarki rosyjskiej, która jest obecnie najbardziej ekstensywną z gospodarek światowych.

 

Prawdopodobnie tyleż samo posiadamy też ropy łupkowej, o której w ogóle się nie wspomina".

 

A przecież nie tylko Polska posiada owe zasoby. Bardzo dużo jest też ich potencjalnie na Ukrainie i to prawdopodobnie więcej niż w Polsce. Ciekawą wobec tego byłaby ścisła polsko-ukraińska współpraca w dziedzinie wydobycia gazu i ropy z łupków. 

 

W Polsce temat łuków całkowicie przycichł a przecież był czas, że naprawdę liczyliśmy na bardzo dużo. 

 

W 2011 r do wyścigu o polskie łupki stanęli wszyscy najwięksi - krajowe giganty PGNiG oraz Orlen i zagraniczne - amerykańskie ExxonMobil, ConocoPhillips, Chevron, włoski Eni, Marathon, Talisman Energy, Lane Energy.

 

Podobno pierwsze odwierty pokazały, że prognozy i oczekiwania były zbyt optymistyczne. Gaz był ale dużo głębiej niż w USA (nawet do 5 km) a więc byłby dużo droższy tak dla producentów jak i odbiorców. Łącznie firmy wykonały wtedy 72 odwierty z czego jedynie 25 z pełnym szczelinowaniem. I zaczęły jedna po drugiej oddawać koncesje i wycofywać się z Polski. Jako ostatnia w grudniu 2017 r dwie ostatnie koncesje na poszukiwania i wiercenia zwróciła firma San Leon.

 

Firmy przeniosły się na Litwę i Ukrainę, gdzie także gwałtownie chciano uniezależnić się od gazu z Rosji. Ale i tam sytuacja się powtórzyła - silny lobbing rosyjski, dużo trudniej dostępne złoża i niekorzystne przepisy zastopowały w całej Europie zainteresowanie gazem łupkowym. A siedem-sześć lat temu szukali go i Bułgarzy i Czesi i Niemcy i Brytyjczycy. 

 

Dziś (nawet w czasie wojny na Ukrainie wszyscy importują gaz z Rosji i import ten nawet rośnie. Najlepiej na łupkach wyszli Estończycy znani z oryginalnych i skutecznych rozwiązań. Ich narodowa firma energetyczna Eesti Energia kupiła amerykańską firmę branży łupkowej. Dzięki temu stali się właścicielami amerykańskich złóż gazu i ropy z łupków.

 

W Polsce niechęć inwestorów potęgował chaos prawny i niezachęcające do lokowania kapitału, przepisy podatkowe. Brak ulg i zachęt ze strony polskiego rządu, to jedna z głównych przyczyn wycofania się zagranicznych firm z poszukiwania gazu łupkowego w Polsce. O ile łatwiej przecież było kupować gaz w Gazpromie, nawet po zawyżonej cenie, aniżeli inwestować w nową technologię i ulgi dla biznesu. 

 

Jestem pewny, że niechęć do łupków zarówno w Polsce za rządów PO-PSL, jak i w całej Europie była wynikiem ostrego lobbingu Rosji i finansowania przez nią organizacji ekologicznych sprzeciwiających się szczelinowaniu hydraulicznemu. 

 

Dzisiaj na łupkowym placu boju pozostał jedynie PGNiG. Mam szczerą nadzieję, że koncern powróci do prób wydobycia gazu a także przy współpracy z PKN Orlen wydobycia ropy z łupków. 

 

P.S.1

 

Za i z uzupełnieniem: ]]>http://www.gf24.pl/17737/koniec-lupkowej-hipokryzji-2]]>

 

O tym, że to Rosjanie uniemożliwili w Europie wydobycie gazu i ropy z łupków mówił się nie tylko dzisiaj, ale już od kilku lat.

 

Nie bacząc na możliwe w takich sytuacjach oskarżenia o rusofobię i niezrozumienie wymogów ochrony środowiska, ówczesny sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen (1 sierpnia 2009 – 30 września 2014) podczas wystąpienia na forum londyńskiego think-tanku Chatham House oświadczył, kto jego zdaniem odpowiada za niekorzystny klimat dla wydobycia gazu łupkowego w Europie. Były premier Danii oskarżył Rosję i „tak zwane organizacje pozarządowe” o prowadzenie wspólnej „wyrafinowanej kampanii informacyjnej i dezinformacyjnej” mającej na celu podtrzymanie uzależnienia Europy od importu surowców energetycznych ze Wschodu.


Sekretarz odmówił podania szczegółów, twierdząc, że to jedynie „jego interpretacja faktów”. Wyjaśniając swoje stanowisko dziennikowi „The Guardian”, wyraził przekonanie, że antyłupkowa ofensywa stanowi element szerszej akcji „odtwarzania sfery wpływów” Rosji przy pomocy „połączenia hard i soft power”, przede wszystkim w niedopuszczalny sposób wykorzystującej surowce energetyczne do wywierania wpływu politycznego na kraje Europy.


Wypowiedź owa spotkała się ze spodziewanym oburzeniem ekologów. Jak przystało na ruch wywodzący się z tradycji hipisowskiej, rzecznik Greenpeace zasugerował, że opinie władz Paktu Północnoatlantyckiego to rezultat… nadużywania marihuany. Akurat temu ugrupowaniu łatwo się bronić, ponieważ zawsze może się powołać na aresztowanie 30 członków załogi statku „Arctic Sunrise” na Morzu Barentsa. Andrew Pendleton z Friends of the Earth ironizuje na temat rosyjskiej infiltracji brytyjskiego rządu z racji potencjału tego kraju w rozwijaniu energetyki słonecznej i wiatrowej, zaś indagowana o sponsorów organizacja Frack Off przyznała się jedynie do otrzymywania dofinansowania z sieci sklepów kosmetycznych Lush.


Centrala NATO oświadczyła, że jej sekretarz generalny wypowiadał się wyłącznie we własnym imieniu i nie można uważać jego słów za oficjalne stanowisko sojuszu, jednak spotkały się one ze zrozumieniem przedstawicieli branży. Prezes stowarzyszenia UK Onshore Operators Group Ken Cronin przyznał, że sam zastanawiał się, skąd organizacje podające się, tak jak Frack Off, za luźne federacje lokalnych aktywistów, mają pieniądze na organizację ogólnokrajowych kampanii i zapraszanie na swoje konferencje specjalistów z USA. Jego zdaniem, oskarżenia Rasmussena powinny być przedmiotem dochodzenia, które bezspornie ujawniłoby źródła finansowania ekologów.


Cronin nie jest odosobniony w swojej opinii, ponieważ trudno nie zauważyć paralel między protestami przeciwko wydobyciu gazu łupkowego a przeprowadzanymi przez lewackie ugrupowania kilkadziesiąt lat temu kampaniami pacyfistycznymi, wymierzonymi w rozwój energetyki jądrowej. Świadomie lub nie, zachodni kontrkulturowcy wspierali sowiecki program ograniczania potencjału militarnego ich ojczyzn, czym zasłużyli sobie na przydomek „pożytecznych idiotów”. Oczywiście, ideologiczne zaślepienie i agenturalna współpraca to dwie różne rzeczy, jednak trudno nie zauważyć podobieństwa między postulatami Zielonych a antyłupkową histerią Głosu Rosji i innych tub kremlowskiej propagandy. 


Pierwszym krajem, w którym publicznie zwrócono uwagę na możliwe powiązania antyłupkowych działań z rosyjską infiltracją, była Bułgaria. W styczniu 2012 r. 166 z 240 deputowanych tamtejszego Zgromadzenia Narodowego zagłosowało za wprowadzeniem zakazu wydobycia tego surowca przy pomocy szczelinowania lub pokrewnych technologii. Publicysta dziennika „Trud” Iwan Sotirow oskarżył wschodnią potęgę o organizację masowych protestów, które wpłynęły na przyjęcie ustawy. Zwrócił on uwagę, że nowe prawo nie pozwoli Bułgarii nawet ocenić swojego łupkowego potencjału i jest sprzeczne z ideą niezależności energetycznej tego kraju. Określił kampanię jako „tanią manipulację ukrywającą polityczne motywy pod płaszczykiem ekologii”.


Sotirow zarzucił przeciwnikom nowej technologii okłamywanie społeczeństwa. Aktywiści nie byli bowiem w stanie podać ani jednego przykładu groźnego skażenia środowiska w wyniku szczelinowania. Twierdzili również, że w Bułgarii będą prowadzone eksperymenty z niestosowanymi dotychczas metodami wydobycia, co nie było prawdą. Według niego, za protestami stoją zwolennicy byłego prezydenta Georgi Pyrwanowa i niedopuszczający na Bałkany zachodnich inwestorów szefowie tajnych służb z czasów komunistycznych. Jego słowa uwiarygodnia obserwacja rynku energii – Bułgaria w 90 proc. zależna jest od dostaw Gazpromu. Było więc naturalne, że rosyjski holding podejmie wszelkie środki, aby doprowadzić do przedłużenia wygasającego w 2012 r. kontraktu.

 


Dwa lata temu plotki na temat rosyjskiego dofinansowania przeciwników łupków krążyły już także wśród zachodnich ekspertów. Wspomniała o nich, między innymi, wypowiadająca się dla agencji Associated Press współpracownica Brookings Institution Fiona Hill. Nie podała żadnych szczegółów, jednak z artykułu wynikało, że może chodzić o współpracującą z Gazpromem, a należącą do niemieckiego koncernu Siemens firmę konsultingową Pace Global ze stanu Wirginia. Jej raport „Shale Gas: The Numbers vs. The Hype” przewidywał rychłe zakończenie boomu na niekonwencjonalne źródło energii. Autor materiału zwrócił także uwagę na dużą liczbę antyłupkowych tekstów w należących do Gazpromu mediach w różnych krajach Europy.


Rok później, po publikacjach „Rzeczpospolitej” z domniemanego wsparcia zza wschodniej granicy musieli tłumaczyć się podburzający lokalne społeczności przeciwko energetycznym nowinkom działacze Ruchu Palikota. Jak na razie nikt nikogo nie złapał za rękę, należy się jednak cieszyć, że temat przestał być zamiatany pod dywan. Nie zmienia to faktu, że największym zagrożeniem dla tej metody dywersyfikacji surowcowej pozostaje również dokonywane za pośrednictwem teoretycznie całkowicie niezwiązanych z Rosją podmiotów przejmowanie koncesji na wydobycie gazu łupkowego. Takie działania stanowią element szerszej strategii podtrzymywania energetycznej zależności Polski, w której ważną rolę odgrywają, m.in. rzekomo niezależni od Kremla oligarchowie, jak Wiaczesław Kantor i Giennadij Timczenko. Należy pamiętać, że w realizacji celu takiej wagi, rosyjskie przywództwo nie pogardzi pomocą żadnego sojusznika – czy będzie to naiwny idealista czy cyniczny biznesmen.


Autor jest doktorantem nauk o polityce Instytutu Studiów Politycznych PAN/Collegium Civitas
 

P.S.2

 

Na początku 2010 roku roku w tajnym raporcie GAZPROM przewidywał katastroficzne dla Rosji konsekwencje wydobywania w przyszłości gazu łupkowego [3]: 

 

"Gazprom przyznał, że wzrost wydobycia gazu z niekonwencjonalnych złóż w Stanach Zjednoczonych może radykalnie zmienić cały światowy rynek gazowy i zagrozić takim strategicznym projektom rosyjskiego koncernu, jak zagospodarowanie gigantycznego złoża gazowego paliwa Sztokman, na Morzu Barentsa. 

 

Gazprom uczynił to w raporcie, przygotowanym przez swój Zarząd dla Rady Dyrektorów koncernu, która zebrała się we wtorek w Moskwie, aby omówić politykę marketingową w warunkach globalnego kryzysu finansowo-gospodarczego. Dokument, którego główne tezy ujawnił w tym dniu zbliżony do Gazpromu dziennik "Kommiersant", zaprezentował wiceprezes monopolisty Aleksandr Miedwiediew (...) Według gazety, Miedwiediew przyznaje w raporcie, iż gaz łupkowy przekształcił rynek gazowy USA z deficytowego w samowystarczalny, a także, iż nadmiar gazu skroplonego (LNG) uderza w konkurencyjność rosyjskiego surowca w Unii Europejskiej (...) 

 

Gazprom przyznał, że wzrost wydobycia gazu z niekonwencjonalnych złóż w Stanach Zjednoczonych może radykalnie zmienić cały światowy rynek gazowy i zagrozić takim strategicznym projektom rosyjskiego koncernu, jak zagospodarowanie gigantycznego złoża gazowego paliwa Sztokman, na Morzu Barentsa (...) 

 

Wiceszef Gazpromu potwierdza w dokumencie, że eksport rosyjskiego gazu w roku 2009 zmniejszył się o 11,4 proc. - do 140 mld metrów sześciennych surowca. Spadek był konsekwencją redukcji zużycia gazu (nie tylko rosyjskiego) w UE o 44 mld metrów sześciennych - do 555 mld. Raport nie zawiera danych na temat strat, jakie z tego powodu poniósł koncern. Jednak Miedwiediew przekazał wcześniej, że wpływy Gazpromu z eksportu błękitnego paliwa za ubiegły rok wyniosą 40-42 mld dolarów wobec 64 mld USD w 2008 roku (...) 

 

Złoże Sztokman, największe na świecie podmorskie pole gazowe, znajduje się w rosyjskim sektorze szelfu kontynentalnego w centralnej części Morza Barentsa na głębokości 280-360 metrów, w odległości ok. 550 km na północny wschód od Półwyspu Kolskiego. Jego potwierdzone zasoby wynoszą 3,8 bln metrów sześciennych gazu i 53,3 mln ton kondensatu gazowego (...) 

 

Opóźnienie projektu sztokmańskiego, a tym bardziej odstąpienie od niego, uderzyłoby również w projekt Nord Stream (Gazociąg Północny). To właśnie ze złoża Sztokman ma pochodzić część surowca, który za pośrednictwem Nord Stream przez Morze Bałtyckie ma popłynąć z Rosji do Niemiec.."

 

 

[1] ]]>https://krzysztofjaw.blogspot.com/2022/03/moze-wojna-na-ukrainie-odrzuci...]]>

[2] ]]>https://krzysztofjaw.blogspot.com/2014/03/a-wystarczyyby-tylko-gaz-i-rop...]]>

[3] ]]>http://ziemianarozdrozu.pl/artykul/1016/gazprom-gaz-lupkowy-moze-zmienic...]]>

 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 

© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 

]]>http://krzysztofjaw.blogspot.com/ ]]>

kjahog@gmail.com 

 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję!

Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 

Paypal: paypal.me/kjahog

4
Twoja ocena: Brak Średnia: 3.9 (5 głosów)

Komentarze

Przynajmniej w Polsce nie jest to robota Moskwy tylko nasza pazerność. 

Według wielu źródeł pozarządowych takich jak Biznes Alert, jak i samych ekspertów rządowych, odpowiedzialnym za niepowodzenie łupkowe jest rząd. A konkretnie - jego pazerność.

Rząd nałożył podatek węglowodorowy na wydobywców gazu, co przy jak się okazało znacznie wyższych kosztach jego pozyskania w Polsce niż w USA uczyniło cały biznes nieopłacalnym. Zbyt długi czas zwrotu inwestycji przy dużych nakładach na poszukiwania i wysokim ryzyku nie znalezienia pokładów nadajacych się do eksploatacji.

Ten podatek można było rozważyć ale pod jednym warunkiem: powinien był on obowiązywać dopiero po odzyskaniu przez firmę kosztów poniesionych na całą inwestycję łącznie z poszukiwaniami. Rząd jak zwykle - mimo że nie ponosi żadnego ryzyka to pieniądze chce zabierać każdemu i to od zaraz. 

Biznes liczyć potrafi a socjalizm kosztuje.

Vote up!
0
Vote down!
-3
#1642816

A czy ta "pazerność" Rządu, nie była sterowana przez putinowców (specjalistów z KGB) jak wiele, wiele innych działań popieranych przez Merkel?

Wiewiórki, żabki, ślimaczki, ptaszki, korniki...a ostatnio uruchomiona inteligencja ochojskiej, lempart, jachiry...itp.

Serdecznie pozdrawiam. 

Vote up!
5
Vote down!
0
#1642818

    Dlaczego nie dopowiesz, że podatek uchwalono za rządów Tuska? To PO i PSL w 2014 r. uchwaliło ten podatek, który zaczął obowiązywać w 2016 r. Wykonano 73 odwierty, a powinno co najmniej 300 odwiertów. To Moskwa napuszczała różnych ekoterrorystów, aby uwalić polskie łupki, a lobbować swój gaz i ropę. Czyli reasumując, rządy Tuska od 2008r tak naprawdę działały na rzecz Rosji, robiąc celową dywersję względem Polski.

Vote up!
5
Vote down!
0

ronin

#1642820

Rządy Tuska działały zawsze na rzecz Rosji- bardzo mądra inaczej kopacz pijąca kawkę w prosektorium z ruskami,żółwiki z putasem, usuwanie Krzyża Smoleńskiego...

Vote up!
4
Vote down!
0
#1642822

 Z dużym prawdopodobieństwem stwierdzono, że Polska ma największe zasoby ropy i gazu łupkowego  w Europie. Czas pilnie wrócić do tego tematu wykorzystując słuszną metodę szczelinową.

Vote up!
5
Vote down!
0

ronin

#1642823

Ciekawostką jest to, że chyba nawet więcej złóż łupkowych niż w Polsce jest... na Ukrainie. Stąd można by nawet wspólnie po wojnie działać wspólnie na rzecz pozyskiwania tych surowców. Na razie w Polsce tym zajmuje się PGNiG. Stąd chyba warto jednak powrócić do tych łupków. Tym bardziej, że już w USA naprawdę unowocześniono metodę szczelinowania w kierunku nawet kilkukrotnego wykorzystywania tej samej wody. Poza tym dla wód gruntowych naprawdę szczelinowanie hydrauliczne nie jest groźne jak próbowano nam wmówić. 

Do tego gazyfikacja węgla kamiennego pod ziemią, wody geotermalne... to dodatkowe źródła energii. 

Teraz się nagle wszyscy obudzili, bo w Niemczech jakaś gazeta powiedziała, że organizacje proekologiczne były finansowane przez Rosję a przecież ja wskazałem, że jeszcze przed 2014 rokiem mówił o tym sekretarz generalny NATO. I co? I nic nie zrobiono. 

Wskazałem też, co analitycy moskiewscy pisali już w 2010 roku o zagrożeniach dla Rosji wydobywania gazu i ropy z łupków. 

Rosja była "za mała" na USA, ale w Unii Europejskiej finansując ekoterrorystów osiągnęła swoje: odejście od węgla, "Zielony Ład", ograniczenie atomu, itd. Tak więc ta Stara UE została przez W. Putina skorumpowana od góry do dołu... 

W. Waszczykowski wniesie na forum PE wniosek o transparentość organizacji pozarządowych. I dobrze. Zobaczymy co z tego wyjdzie?

Pzdr

Vote up!
4
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1642827

Ale dopowiem też inny fakt: dopiero 25 lipca 2019 roku wniesiono projekt o jego uchyleniu, a 1 listopada 2019 zatwierdził go sejm i uchylił. Koniec 2019. Była to już musztarda po obiedzie. Firmy dawno się już zwinęły.

A co to znaczy "wykonano 73 odwierty a miało się ich wykonać 300"? Firmy nie znajdują gazu płytko, nie widzą ekonomicznego sensu wyrzucania pieniędzy więc przestały wiercić. Tyle w temacie. Gdyby nie ten podatek to może by kontynuowały.

A tak wogóle to tych odwiertów powinno być znacznie więcej niż 300.

Co wkurza to ciągły płacz i obwinianie całego świata. A dlaczego nie pracuje się na pakietem zachecającym do powrotu firm i poszukiwań? Na kogo teraz zwalamy?

Vote up!
0
Vote down!
-2
#1642824

"....że pomysł na wydobycie gazu i ropy z łupków upadł w Europie, w tym w Polsce to zasługa finansowanych przez Mokwę organizacji zielono-ekologicznych"

Te organizacje to były narzędzia, którymi posługiwała się nie tylko Moskwa, ale także ówcześni resetowi partnerzy Moskwy, czyli USA i UE/niemiecka UE.

Ówczesna polityka USA po wydarzeniach z 11.09.2001 roku(9/11) to była "polityka przyciągania Rosji do Zachodu" w okresie prezydentury G.W.Busha.

W pierwszych miesiącach prezydentury George’a W. Busha w stosunkach z Rosją doszło do kilku źle rokujących wydarzeń.

3 stycznia 2001 roku "The Washington Times" doniósł o rzekomym rozmieszczeniu rosyjskich głowic jądrowych w bazach w Obwodzie Kaliningradzkim, 17 stycznia na lotnisku w Nowym Jorku na podstawie listu gończego wydanego przez prokuraturę Szwajcarii aresztowano Pawła Borodina, sekretarza Związku Rosji i Białorusi, a 22 marca USA wydaliły 4 rosyjskich dyplomatów uznanych za szpiegów i nakazały 46 innym opuścić kraj do 1 lipca, co miało związek z aresztowaniem w lutym Roberta Philipa Hanssena, pracownika FBI z 27-letnim stażem, pod zarzutem przekazywania tajnych informacji władzom rosyjskim od 15 lat.

Rosja odpowiedziała identycznym posunięciem wobec dyplomatów amerykańskich.

     Napięcia te szybko zostały jednak załagodzone, a Bush i Putin nawiązali bardzo dobre stosunki na płaszczyźnie osobistej.

W czerwcu 2001 roku na pierwszym szczycie z Putinem w słoweńskiej Lublanie Bush niezwykle pochlebnie wyrażał się o swoim rosyjskim odpowiedniku, określając go jako człowieka „bardzo otwartego i godnego zaufania” i stwierdzając, że mógł „zajrzeć do jego duszy.”

Powiedział, że spojrzał Putinowi głęboko w oczy i zobaczył w nich "szczerego demokratę". 

Putin jako pierwszy przywódca światowy skontaktował się telefonicznie z Bushem i wyraził swoje pełne poparcie dla walki z terroryzmem po zamachach z 11 września 2001 roku.

Wkrótce potem Moskwa wyraziła zgodę na ustanowienie przez USA w celu wsparcia kampanii w Afganistanie baz wojskowych w Azji Środkowej, na obszarze tradycyjnie uważanym za własną strefę wpływów.

„Do swojego domu zaprasza się tylko przyjaciół,” powiedział Bush 15 listopada 2001 roku, podejmując Putina na swoim ranczo w Teksasie. Putin był pierwszym zagranicznym przywódcą zaproszonym do teksańskiej posiadłości Busha.

Potem znowu nastąpił okres oziębienia we wzajemnych stosunkach USA-Rosja.

Wyrazem niezadowolenia Waszyngtonu z polityki Kremla było połączenie pobytu Busha w Moskwie z okazji obchodów 60-lecia zakończenia II Wojny Światowej w maju 2005 roku z wizytami w sąsiednich państwach skłóconych z Rosją, tj. na Łotwie i w Gruzji.

Ostry atak na Rosję przypuścił wiceprezydent USA Dick Cheney podczas konferencji na temat demokracji w Europie Wschodniej w Wilnie 4 maja 2006 roku - stwierdził, że przeciwnicy reform w Rosji „dążą do odwrócenia zdobyczy minionej dekady” i zarzucił rządowi rosyjskiemu „niesprawiedliwe i niewłaściwe ograniczanie praw ludności.”

Przed organizacją przez Rosję szczytu Grupy G-8 w lipcu 2006 roku w Sankt Petersburgu atmosfera w stosunkach bilateralnych była już tak bardzo napięta, że w USA pojawiały się nawet głosy (np. senatora Johna McCaina) wzywające Busha do bojkotu szczytu z powodu odwrotu Rosji od demokracji.

Bush nie poddał się jednak żądaniom najbardziej zajadłych krytyków Kremla, uznając iż byłby to krok kontrproduktywny.

Przedstawione na początku 2007 roku przez USA plany instalacji w Polsce i Czechach elementów systemu obrony przeciwrakietowej wywołały prawdziwą furię Rosji, która uznała to za prowokację, twierdząc że państwa takie jak Iran nie stanowią realnego zagrożenia, a system usytuowany za zachodnią granicą Rosji nie może mieć innego celu niż rosyjskie bazy wojskowe.

10 lutego 2007 roku na konferencji bezpieczeństwa w Monachium Putin użył pod adresem USA wyjątkowo konfrontacyjnej retoryki, przypominającej język z epoki Zimnej Wojny, mówiąc m.in. o „prawie niekontrolowanym hiper-użyciu siły – siły militarnej – w stosunkach międzynarodowych, wpędzającym świat w otchłań stałych konfliktów” oraz „coraz większej pogardzie dla podstawowych zasad prawa międzynarodowego.”

W przemówieniu z okazji Dnia Zwycięstwa 9 maja Putin wskazał na „nowe zagrożenia” dla ładu międzynarodowego wynikające z „takiej samej pogardy dla ludzkiego życia i takich samych pretensji do globalnej ekskluzywności i dyktatu jak w III Rzeszy”, a w czerwcu stwierdził, że gorsze od terroru epoki stalinowskiej było użycie przez USA broni atomowej i chemicznej w II Wojnie Światowej i w Wietnamie.

Z kolei sekretarz stanu USA Condoleezza Rice zarzucała Rosji, że myśli w zimnowojennych kategoriach gry o sumie zerowej.

W połowie maja Rice złożyła wizytę w Moskwie, gdzie na spotkaniu z Putinem uzgodniła, iż obie strony stonują ostrą retorykę jako szkodliwą dla stanu stosunków dwustronnych, niemniej jednak dalej dochodziło do wymiany oskarżeń i gróźb.

W takiej atmosferze utrzymywały się stosunki USA-Rosja(z wojną Rosji z Gruzją w 2008 roku) do wyniku wyborów w USA, które wygrał Obama wbrew amerykańskiej konstytucji, która stanowi, ze nie może zostać prezydentem ktoś urodzony poza USA a Obama urodził się w Kenii, kraju pochodzenia swego ojca.

Obama rozpoczął w styczniu 2009 roku  urzędowanie z determinacją do naprawy stosunków z Rosją.

W tym czasie D.Tusk rozpoczął realizację planu polegającego na tym, "by PIS nie powrócił do władzy".

7 lutego 2009 roku wiceprezydent Joe Biden w wystąpieniu na konferencji ds. bezpieczeństwa Monachium zaakcentował potrzebę nowego startu z Rosją, używając popularnego odtąd sformułowania, że nadszedł czas na „zresetowanie” stosunków rosyjsko-amerykańskich.

Nadzieje w Moskwie budziło mniej entuzjastyczne poparcie nowej administracji amerykańskiej dla tarczy antyrakietowej i już 28 stycznia Rosja postanowiła w związku z tym wstrzymać plany rozmieszczenia rakiet Iskander w Obwodzie Kaliningradzkim.

Szybko nawiązano współpracę w kwestii Afganistanu – Moskwa zezwoliła na tranzyt niebojowego zaopatrzenia dla sił koalicyjnych działających w tym kraju i pierwszy taki transport przejechał przez Rosję do Kazachstanu 3 marca.

6 marca w Genewie doszło do pierwszego spotkania Ławrowa z sekretarz stanu Hillary Clinton, na którym za „najwyższy priorytet” uznano wynegocjowanie do końca roku nowego porozumienia o redukcji strategicznej broni jądrowej, zastępującego wygasający wówczas układ START I.

Prezydenci Obama i Miedwiediew na swoim pierwszym spotkaniu w Londynie 1 kwietnia ogłosili rozpoczęcie negocjacji w tej sprawie; ich pierwsza runda odbyła się 19 maja w Moskwie.

 W dniach 6-8 lipca 2009 roku Obama złożył swoją pierwszą wizytę w Rosji.

6 lipca Obama i Miedwiediew podpisali na Kremlu deklarację zrozumienia w sprawie negocjowanego układu o redukcji strategicznej broni jądrowej, określając że zmniejszy on ilość głowic w posiadaniu każdej ze stron do 1500-1675, a środków przenoszenia – do 500-1100.

Innymi rezultatami pierwszego szczytu przywódców były udostępnienie przez Rosję swojej przestrzeni powietrznej dla transportu amerykańskich wojsk i broni do Afganistanu, powołanie stałej komisji współpracy dwustronnej i wznowienie współpracy militarnej zawieszonej od konfliktu gruzińsko-rosyjskiego w sierpniu 2008 roku.

Obie strony pozostały natomiast przy swoich zdaniach w wielu dotychczasowych kwestiach spornych, np. ambicji Gruzji i Ukrainy do wstąpienia do NATO czy zasadności budowy tarczy antyrakietowej w Europie Wschodniej; stąd 10 lipca Miedwiediew przypomniał swoje ostrzeżenie z listopada 2008 roku, że jeśli USA nadal będą dążyć do budowy elementów tarczy w Europie Wschodniej, Rosja rozmieści w obwodzie kaliningradzkim rakiety Iskander.

W końcu po okresie przeglądu dotychczasowej polityki w tej kwestii, 17 września(w 70 rocznicę ataku ZSRR na Polskę, co było policzkiem danym Polsce)Obama ogłosił zmianę strategii budowy systemu obrony przeciwrakietowej, rezygnując z projektu lansowanego przez administrację Busha na rzecz tańszej alternatywy koncentrującej się na zagrożeniu irańskimi rakietami bliskiego i średniego zasięgu.

Spotkało się to z pozytywnym odzewem ze strony Rosji.

19 września wiceminister obrony Władimir Popowkin oświadczył, że w reakcji Moskwa zrezygnuje z rozmieszczenia Iskanderów w obwodzie kaliningradzkim.

Kreml zaczął też sygnalizować zbliżenie stanowisk obu mocarstw w kluczowej kwestii Iranu: 23 września Miedwiediew stwierdził po spotkaniu z Obamą w Nowym Jorku, że Moskwa może poprzeć sankcje międzynarodowe wobec Iranu jeśli bez echa pozostaną propozycje dialogu w sprawie programu nuklearnego tego państwa; 15 listopada Obama i Miedwiediew spotkali się w Singapurze i dobitnie ostrzegli, że z powodu pasywności Teheranu czasu na dyplomatyczne rozwiązanie problemu irańskiego programu nuklearnego pozostawało coraz mniej.

Rosja ostatecznie przystała na nałożenie czwartej serii sankcji na Iran przez Radę Bezpieczeństwa ONZ, co nastąpiło w czerwcu 2010 roku.

Dłużej niż zakładano toczyły się natomiast negocjacje w sprawie zastąpienia układu START I i 4 grudnia 2009 roku obaj prezydenci wydali oświadczenie w związku z jego wygaśnięciem, w którym zobowiązali się do przestrzegania jego postanowień do czasu zakończenia negocjacji.

26 marca 2010 roku Obama i Miedwiediew uzgodnili w rozmowie telefonicznej ostatnie szczegóły nowego układu, który został podpisany w Pradze 8 kwietnia i przewidywał zmniejszenie liczby głowic jądrowych do 1550 i środków ich przenoszenia do 800; co istotne, nie zawarto w nim żadnych wyraźnych ograniczeń dotyczących amerykańskich planów budowy systemu obrony przeciwrakietowej.

Znany jako Nowy START, 16 września układ ten został zatwierdzony przez komisję spraw zagranicznych Senatu USA, ale wymagana ratyfikacja przez cały Senat opóźniała się, a tymczasem w wyborach 2 listopada Republikanie zwiększyli swoją reprezentację w Senacie; ostatecznie do senackiej ratyfikacji doszło 22 grudnia, a 25 stycznia 2011 roku to samo zrobiła rosyjska Duma.

W ostatnim roku prezydentury Miedwiediewa „reset” znajdował się pod coraz większą presją. Mimo że w marcu 2011 roku Moskwa umożliwiła przyjęcie przez RB ONZ rezolucji autoryzującej kampanię lotniczą w Libii, w zaostrzającej się w kolejnych miesiącach sytuacji w Syrii stawiała opór wobec dążeń USA i innych państw do potępienia reżimu prezydenta Baszara Assada, co wyraźnie psuło atmosferę między Rosją a USA.

Administracja Obamy, chcąc ratować politykę resetu z Rosją, postanowiła dać Putinowi dodatkową "marchewkę" w postaci rezygnacji firm amerykańskich z poszukiwań i eksploatacji złóż gazu łupkowego w Europie, w tym i w Polsce.

Już w 1980 roku, podczas  erupcji ropy naftowej i gazu ziemnego w odwiercie w Karlinie, które następnie zapaliły się, amerykańscy specjaliści od poszukiwań poprzez satelity, złóż różnych surowców na Ziemi głosili(co powtarzał ówczesny Dziennik Telewizyjny), że Polska posiada największe w Europie złoża węglowodorów, w tym gazu łupkowego.

Exxon Mobil, który posiadał koncesje na gaz łupkowy  w Polsce, wycofał się z poszukiwań i eksploatacji i zawarł umowy z Gazpromem umowy warte kilkadziesiąt mld$,  na wspólną eksploatację takich złóż w USA i regionach podbiegunowych.

Polityka przekupywania Rosji poprzez napychania Rosji petrodolarami, poniosła klęskę w 2013 roku, ale to Polska była ofiarą tej polityki i to zarówno w kwestii gazu(kontrakt Pawlaka z Gazpromem) i poprzez przyzwolenie USA/NATO, UE na likwidację patriotycznej  polskiej elity poprzez zbrodnię z 10.04.2010 roku, będącą przeciwną polityce prowadzonej przez USA, NATO, UE/niemiecka UE z Rosją Putina.

Wiedział to A. Macierewicz, gdy w maju 2010 roku pisał w Gazecie Polskiej, w tekscie pt. "Droga do Smoleńska":

(...)

Lech Kaczyński wraz z elitą niepodległościową znalazł się w wirze wielkiej rosyjskiej operacji odzyskiwania wpływów na obszarze dawnego imperium i to w uzgodnieniu z Niemcami oraz za zgodą rządu Donalda Tuska. Była to w istocie gigantyczna pułapka, która zatrzasnęła się wraz ze startem Tu-154 10 kwietnia o godzinie 7.20 czasu warszawskiego.

(...)

Szybko jednak "zapomniał" o roli "sojuszników" z USA/Izrael, NATO, UE/niemieckiej UE w tej zbrodni i zaczął mówić, ze to D.Tusk blokuje pomoc sojuszników w wyjaśnieniu tej zbrodni.

Po objęciu władzy przez PIS w 2015 roku, kiedy D.Tusk już nie mógł blokować pomocy w tej sprawie przez "sojuszników" nic się w zachowaniu A.Macierewiczaa nie zmieniło(pewne nadziej były związane z objęciem prezydentury przez D.Trumpa, ale szybko okazały się one złudne.

Teraz A.Macierewicz "przypomniał sobie o tej roli "sojuszników":

"Macierewicz przed 10 kwietnia: Przedstawiciele państw NATO mieli świadomość, że to był zamach, że samolot został zniszczony wybuchem"

https://wpolityce.pl/smolensk/592222-macierewicz-w-nato-mieli-swiadomosc-ze-byl-to-zamach

Czyżby znowu A.Macierewicz uwierzył, że Joe Biden, wiceprezydent za administracji Obamy, przyzna się do tego, że przyzwoli Putinowi na tę zbrodnię?!

W co gra A.Macierewicz?

\Pewnie znowu pogrywa z otumanionym polactwem!

Vote up!
2
Vote down!
-3
#1642825

   Bez urazy, ale w wielu Twoich wypowiedziach, coś te USA kością Ci stoi...

Vote up!
1
Vote down!
0

ronin

#1642855