Kiedy ktoś staje się zbrodniarzem wojennym?

Obrazek użytkownika Zygmunt Zieliński
Świat

Proces norymberski był w znacznym stopniu farsą. Ponad siedemdziesiąt lat po jego zakończeniu można tak mówić i niewiele osób zwróci na to uwagę, ponieważ niezbyt wielu jest takich, którzy potrafią dokładnie powiedzieć co to był za proces. A był to dziwny proces. Z jednej strony oczekiwany i budzący powszechne zainteresowanie. Kto by wtedy określił go jako farsę, musiałby liczyć się z nieprzyjemnymi konsekwencjami. Bo na osądzenie zbrodniarzy wojennych po prostu czekano, jako na memento dla przyszłych pokoleń i potępienie ludobójstwa. Dziś wiemy, że współczesny człowiek potrafi zdobyć się na gorsze jeszcze rzeczy niż tamci zbrodniarze wojenni. A wtedy, także ci, co wiedzieli o zbrodniach, w Norymberdze nawet nie wspomnianych, milczeli, gdyż machina zbrodni wcale nie została odstawiona do lamusa, ona działała dalej, co więcej, w Norymberdze wystawiał swoich prokuratorów i sędziów zbrodniarz, którego tak nazwać nawet nie śmiano, wiedząc, że alianci zachodni położą uszy po sobie, gdyż nikt nie chciał wojny – to prawda niepodważalna, podobnie jak i to, że większość ludów ujarzmionych przez Stalina modliła się o III wojnę, może nie światową, ale wyzwoleńczą z niewoli bolszewickiej. Piszący te słowa nie wyczytał tego w książkach, ale był wtedy wśród modlących się o taką właśnie wojnę.

Fala zbrodni jaka zalała świat wskutek wojny wywołanej przez Hitlera była jednak skuteczną przestrogą przed nową wojną. Nie znaczy to, że wojny ustały. Areną ich był Trzeci Świat, Azja, a zbrodnie i tu były na porządku dziennym, ale Europa lizała rany i od ponad siedemdziesięciu lat ludzie mogą swobodnie oddychać; mogli nawet w pewnym stopniu pod rządami komunistycznego totalitaryzmu.

Obecnie, kiedy wojna w Europie jest już w toku i to wojna zaborcza, dziś, jak się może wydawać, zjawisko niemal anachroniczne, kiedy podobnie jak kiedyś Hitler, jeden człowiek podpala nie tylko Ukrainę, ale cały świat, mobilizując niemal wszystkie rządy do gaszenia tego pożaru, tylko najbardziej wsteczne elementy w polityce światowej – Polski nie wyłączając – nieskore są do nazywania rzeczy po imieniu. Przydałaby się solidniejsza dawka historii najnowszej. Owszem nie brakuje jej w literaturze i mediach, ale ogląda się te programy jak sensacyjne seriale, a moralna ocena tamtych wydarzeń znikła niemal całkowicie. Tymczasem powinna ona współistnieć z rachunkiem sumienia za to, co wydarzyło się w 1938/39 r., kiedy Hitlera wielu usprawiedliwiało z anschlusu Austrii, zajęcia Sudetów w imię tamtejszej, rzekomo prześladowanej, mniejszości niemieckiej, następnie likwidacji Czechosłowacji i wreszcie postawienia Polski pod ścianą i posługując się kłamstwami, m. in. odnośnie do rzekomo prześladowanych Niemców na terenie Polski, a w końcu sięgając po prowokację w postaci sfingowanego polskiego napadu na rozgłośnię w Gliwicach. Toteż nie zdziwiło nikogo, kiedy 1 września w Reichstagu Hitler oznajmił, iż Niemcy odpowiedziały strzałami na polskie strzały. Były także ludziki, wprawdzie nie zielone, ale ze swastyką na ramieniu, Selbstschutz i dywersanci, była przez nich sprokurowana Krwawa Niedziela bydgoska – pretekst do masowych mordów na Polakach.

Wszystko to już było, a Putin tę historię opanował bez pudła, bo nie zmienił niczego w swoim scenariuszu agresora. Jak dotąd w Europie najzdolniejszy uczeń Hitlera, nawet nie Stalina, bo ten był mistrzem kamuflażu i zawsze walczył tylko w obronie sowjetskoj rodiny, osiągając w rezultacie więcej niż Hitler, a to, że za kilkadziesiąt milionów istnień własnych obywateli, to się nie liczyło, bo w Norymberdze, ludzie jego zasiadali jako oskarżyciele za zbrodnie wojenne, choć ich mocodawca był co najmniej drugi na liście zbrodniarzy.

Zbrodni przeciwko ludzkości, ludobójstwa nie wolno nigdy i za żadną cenę usprawiedliwiać, a jeśli się tak czyni, to zbrodniarze wyrastają na naszych oczach. I co z tego, że tak, jak w 1946 r. po 6 latach ludobójstwa nazwano jego sprawców po imieniu, a zresztą, jak widać, nie wszystkich. Trzeba pomyśleć o tym dziś, kiedy znowu polityka staje się sceną tragedii i pogwałcenia wszelkich zasad sprawiedliwości i etyki. Czy za to mają ginąć ludzie, tylko dlatego, że w porę nie zdiagnozowali ludobójstwa i zbrodniarzy wojennych za nie odpowiedzialnych?

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)

Komentarze

Tak, to ważne memento.

Niestety, to prawda, że większość Europejczyków patrzy na prawdziwą prawdę, a widzi wirtualną rzeczywistość. A potem lamentuje, że zostali zaskoczeni, albo, że jest im źle. Polacy ten sposób patrzenia na świat przejęli z pełnym zasobem "dobrodziejstwa".  

Ale nie sposób ukryć jednego, że Putin pokrzyżował plany Niemiec, które dążyły do tego samego, lecz inna drogą.

Vote up!
3
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1641428

Vote up!
2
Vote down!
0

M-)

#1641438

Sowiecki prokurator Wyszyński próbował oskarżać Niemców o jeszcze jedną zbrodnie - na polskich jeńcach. Jednak w tym temacie sad okazał się "niezawisły" i uwolnił zbrodniarzy hitlerowskich od tego zarzutu (nie wnikając kto mógłby dokonać tej zbrodni).

Vote up!
4
Vote down!
0

Leopold

#1641451