Maksymilian Kolbe – mój święty romantyczny (2018)

Obrazek użytkownika Fedorowicz Ewaryst
Blog

17 lutego 2011, na swoim blogu na portalu Salon24.pl opublikowałem tekst poświęcony rocznicy drugiego (i tragicznego w skutkach) aresztowania o. Maksymiliana Kolbe, zatytułowany ]]>„Maksymilian Kolbe – mój święty romantyczny”]]>.

Nie przypuszczałem, że po tej publikacji nastąpi sekwencja zdarzeń tyleż zaskakujących, co najzwyczajniej gorszących:

otóż mój tekst został błyskawicznie przez administrację Salonu „zwinięty”, czyli ukryty przed Czytelnikami..

Dlaczego?

Pasuje tu odpowiedź – a czort wie?

Choć sądzę, że dla zrozumienia powodu tej cenzury ważny jest ówczesny kontekst: w tamtym czasie na św. Maksymiliana Kolbe środowiska lewackie przeprowadzały]]> kolejny atak]]>, oskarżając go o – a jakże – antysemityzm, które to oskarżenia ]]>powielane są i dziś]]> – ot, artykuł Wyborczej sprzed 3 dni:

Żydzi „redagują złe, gorszące czasopisma”, a należy do nich dwie trzecie, o ile nie trzy czwarte prasy. „Kierują lożami masońskimi”. „Uczą, że wolno oszukiwać, okraść chrześcijanina”. Poza tym „zależy im, aby obyczajność upadła” – pisał przyszły męczennik Oświęcimia”

W związku z tą grandą poinformowałem Czytelników, że odchodzę z Salonu, bo „to jest tak chore, że brak mi słów, by ten fakt komentować”.

I wtedy stała się rzecz niebywała; otóż Igor Janke mnie …. poprosił o wybaczenie i pozostanie, tłumacząc schowanie mojego tekstu „przyczynami technicznymi”, a tekst został wypuszczony na światło dzienne.


Nie wiem, czy to nie jedyny przypadek, kiedy Igor Janke kogoś przeprosił bez stosownego kwitu :-D

A ponieważ jako pedant mam zwyczaj archiwizowania wszystkiego co piszę (włącznie z komentarzami), z okazji dzisiejszej rocznicy śmierci św. Maksymiliana publikuję po ponad 7 latach ten tekst wraz ze stosownymi skrinami, dokumentującymi jego nietypowe losy.

***

Maksymilian Kolbe – mój święty romantyczny

17 lutego 1941 roku, czyli równo 70 lat temu, gestapo powtórnie aresztowało św. Maksymiliana Kolbe.

To znaczy, w momencie, gdy go Niemcy aresztowali, nie był świętym, a nawet błogosławionym – zwykłym, (choć niezwykłym) zakonnikiem wówczas był.

I jako taki zwykły-niezwykły zakonnik, zginął zamęczony w NIEMIECKIM (takie teraz czasy, że tę oczywistość podkreślać trzeba) obozie koncentracyjnym Auschwitz, idąc dobrowolnie na śmierć, za innego więźnia.

Przez wiele lat po wojnie cicho o nim było, bo Polska spod jednej okupacji, dostała się pod drugą i sterroryzowani ludzie mieli wystarczająco wiele swoich problemów, by się nad wielkością czynu o. Maksymiliana pochylić.

Ogłoszenie o. Maksymiliana Kolbe przez papieża Pawła VI błogosławionym, było jak na owe czasy, gigantycznym wydarzeniem.

Watykan, choć świadom katolickości ówczesnej, komunistycznej Polski, a także hekatomby złożonej przez polski kościół katolicki (rozumiany, jako i duchownych i świeckich razem) okupantom niemieckiemu, sowieckiemu i faszystom ukraińskim, nie był skory do wyniesienia na ołtarze nikogo z milionów pomordowanych Polaków.

Upór Prymasa Stefana kardynała Wyszyńskiego, jak i niebywała wręcz heroiczność czynu ojca Maksymiliana, doprowadziły jednak do beatyfikacji franciszkanina z Niepokalanowa 17 października 1971 roku.

Dla mnie, 13 letniego wówczas chłopca, wychowanego na Trylogii, Krzyżakach, Popiołach, o. Maksymilian był (oczywiście wbrew intencji wynoszących go na ołtarze) najprawdziwszym bohaterem romantycznym – niezłomnym, nieustraszonym, wyrastającym ponad swoich oprawców.

Takim drugim św. Andrzejem Bobolą, o którym opowiadał mi dziadek – ułan legionów Dowbora Muśnickiego w I wojnie światowej i kawalerzysta słynnego oddziału majora Feliksa Jaworskiego, w wojnie bolszewickiej.

Znacznie, proszę darować współczesny język, atrakcyjniejszym w narracji, niż odlegli czasowo o wieki całe i obcy w sensie narodowym, różni święci i święte, wymieniani w książeczkach do nabożeństwa , kalendarzach czy katechizmach.

Oczywiście, nie bez znaczenia był dla mnie fakt zamęczenia o. Maksymiliana przez Niemców; w tamtych czasach, komunistyczna , antyniemiecka propaganda, wcale nie musiała się bardzo wysilać, bo pamięć okrucieństw niemieckiej okupacji była świeża.

I kiedy, w otwockim kościele, na poczesnym miejscu pojawił się portret zakonnika w okularach, z lekko przechyloną głową, od razu wzbudził większe zainteresowanie, niż efektowne witraże, czy freski.

Mieliśmy wreszcie swojego błogosławionego – człowieka z pokolenia naszych dziadków, a nawet rodziców. Kogoś, kto, gdyby nie przegrana wojna, mógłby zasiąść z nami przy stole, podczas którejś z rodzinnych uroczystości, wśród licznych wujków, stryjecznych dziadków czy przyjaciół rodziny, walczących w kampanii wrześniowej czy w AK.

Trzeba przyznać, że ówczesny polski kościół (ech, ten Prymas Tysiąclecia…) wykonał gigantyczną pracę – znowu użyję nowomowy – popularyzującą kult błogosławionego Maksymiliana.

Na lekcjach religii, w kazaniach, księża przybliżali postać beatyfikowanego, ale i zakres tworzonych przez niego dzieł, a wszystko w rzetelnie opisanym kontekście historycznym.

Dzięki temu, Polacy poczuli się zauważeni i docenieni przez odległy i niedostępny (paszportów się wówczas nie dostawało!) Watykan.

Kanonizacji bł. Maksymiliana, Jan Paweł dokonał 10 października 1982 roku, w najgorszym okresie stanu wojennego.

W Polsce upokorzonej najbardziej od czasów stalinowskich, przy szalejącej bezpiece i rozpanoszonej kompartii.

Mnie ta kanonizacja zastała w areszcie śledczym, w sytuacji nie do pozazdroszczenia: tryb doraźny, od 3,5 roku w górę, bez możliwości zawieszenia kary.

Ale to już temat na inny tekst.

]]>https://www.salon24.pl/u/ewarystfedorowicz/279346,maksymilian-kolbe-moj-swiety-romantyczny]]>

]]>http://wyborcza.pl/1,76842,10110162,Maksymilian_Kolbe_maksymalnie_swiety.html]]>

]]>http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,23775510,ojciec-kolbe-podzielal-i-szerzyl-drukiem-wiele-obiegowych-wyobrazen.html]]>

Informacja dla Czytelników: w związku z trollowaniem moich tekstów nie odpowiadam na żadne komentarze

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (11 głosów)

Komentarze

Serwus Ewaryst. To zaszczyt móc komentować pod tym Twoim wpisem. Serdecznie dziękuję za wszystkie przytoczone informacje o gigancie tamtych strasznych czasów, naznaczonych cieniem swastyki, sierpa i młota i banderowskiej siekiery, informacji o człowieku który niepojętą miłością i niecodzienną mądrością, przybliżał ludzi do Boga i to w naszej współczesnej ojczyźnie. Jeszcze b. długo ten duch św. Maksymialiana będzie żywy, będzie skutecznie ewangelizował współczesnych Polaków. Wystarczy popatrzeć na bolączki współczesnego świata i Europy, przecież dookoła widać gołym okiem zagubienie wielu wielkich, którym całkowicie miesza się w głowach. Oni już potrzebują wskazań św. Maksymiliana, oni już potrzebują ciepłej ręki i wielkiego serca św. Brata Alberta. Pomimo że wiele mają, to sami czują, iż są żebrakami. My wszyscy potrzebujemy św. Giganta - Rycerza Niepokalanej. Raz jeszcze serdecznie pozdrawiam.

Vote up!
4
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1570940

Gigantem wyrastał z czasów naznaczonych, w pierwszym rzędzie, cieniem gwiazdy śmierci.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1571019

14 sierpnia 1941 roku, po strasznej męczarni w bunkrze głodowym święty Maksymilian został zamordowany zastrzykiem fenolu.
Zwłoki Świętego usiłowano spalić w krematorium. Płomienie ogarnęły całe ciało, ale nie uległo ono spaleniu.
Nastąpiła niesamowita konsternacja, ponownie włożono ciało Świętego do innego pieca, lecz i tam nie uległo ono spaleniu i po dłuższym okresie czasu zostało wyjęte z pieca i pogrzebane na terenie obozu.
Nie wiadomo tylko w którym miejscu.
Teren obozu jest pilnie strzeżony przez starszych i mądrzejszych,krzyż usunięty, karmelitanki usunięte...a ciała nie pozwalają odszukać.

https://wirtualnapolonia.com/2014/07/17/wielka-tajemnica-ciala-swietego-maksymiliana-marii-kolbego/

Vote up!
4
Vote down!
0

Verita

#1570951

Okazał się Osobą Świętą, wszechmocną

Pokonał na salonie krętaczy marnych

Ze zdrajcami lewakami, solidarnych

Wielu uciekło z lewackiego salonu

Unikając tym zomowskiego kordonu

Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#1570990

Panie Ewaryście - czy ma Pan w swym archiwum "Rycerza Niepokalanej" ?  A może nawet "Rycerzyka Niepokalanej". Oczywiście wydawanych w Niepokalanowie, przez M.Kolbego. Rzeczywiście ocena żydów i ich stosunek do chrześcijan  - wyrażana przez Kolbego może obecnie być uznawana (przez nie tylko żydów) za antysemityzm. Kolbe  również bardzo potępiał taniec - tango , za  jego zmysłowość chyba. Ten portal jest dla Niepoprawnych więc wolno chyba przypomnieć te fakty. Szkoda, że moje roczniki "Rycerza Niepokalanej" zaginęły gdzieś kiedy wyjechałem na emigrację. Na pewno znalazły by się inne sprawy, które Kolbe oceniał inaczej niż czyni się obecnie. I jak już ma być niepoprawnie to  wskażę na świetną książkę mego kolegi z R.WE. - Tadeusza Nowakowskiego (więźnia obozu koncentracyjnego w Dachau) . Tytuł - "Byle do wiosny" Opisuje on (określany jako "Reporter Papieża" bo rzeczywiśsie się z nim przyjaźnił)  beatyfikację Kolbego w Watykanie. I stawia obrazoburczą tezę -  Polacy nie mieliby świętego Kolbego gdyby nie hitlerowiec z Auschwitz. Temu hitlerowcowi zawdzięczamy jego zgodę na "podstawienie się " Kolbego do kary, która wypadła pierwotnie na współwięźnia - ojca rodziny. Gdyby  "łaskawy" hitlerowiec się nie zgodził, to nie byłoby ofiary z życia złożonej przez Kolbego. Paradoks - prawda?

Vote up!
0
Vote down!
0
#1580578

Kolbe nie byłby świętym gdyby nie doszło do ucieczki (bodaj nieudanej) kilku więźniów z Auschwitz. Za karę za tę ucieczkę hitlerowiec  wyselekcjonował  kilku więźniów  do komory głodowej, czyli na śmierć. może nie całkiem pewną ale jednak. Czyli gdyby tych kilku więźniów nie odważyło się na ucieczkę to nie byłoby kary i nie byłoby ofiary z życia złożonej przez Kolbego. Notaberne uratowany przez Kolbego współwięzień przeżył Auschwitz i uczestniczył w beatyfikacji  w Watykanie. W Auschwitz zdarzały się nawet zwolnienia z obozu , może nie warto było uciekać. I tak zwolniony został Władysław  Bartoszewski i bodaj Józef Cyrankiewicz. Ci nie uciekali (bo nie chcieli narazić innych więźniów na  represje i śmierć?). Napisałem to dla niepoprawnych. Myślowo, politycznie, ideowo.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1580579