Strefa komfortu

Obrazek użytkownika Popruch
Idee

Ludzie generalnie nie lubią zmian. Typowy dzień każdego z nas dzieli się na pięć dni roboczych i dwa dni tak zwanego weekendu (nadal nie umiem znaleźć lepszego polskiego odpowiednika). Wstajemy w ten sam sposób, poranną toaletę robimy w ten sam sposób, w ten sam mniej więcej sposób przyrządzamy i spożywamy z rodziną śniadanie, tą samą trase pokonujemy odwożąc dzieci i jadąc/wracając z pracy. Nasze życie to zestaw wypracowanych przez pewien okres czasu procedur.

Czy to źle ?

I jak to przy wszystkim można napisać prostą odpowiedź: to zależy.

Procedury same w sobie nie są złe. Pomagają nam usprawnić działanie, redukują wysiłek psycho-fizyczny potrzebny do wykonania pewnych czynności, a w konsekwencji oszczędzają nasz coraz bardziej cenny czas.
Prawdziwym wyzwaniem w naszym życiu nie są same procedury, ale ich zestaw. Każdy z nas tworzy własny. I od tego, jaki zestaw własnych procedur uda nam się opracować, taką będziemy mieli jakość życia.

"Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci..."

Wychowanie człowieka to nie jest prosta sprawa. Codzienna praca, wpajanie dobrych wzorców, budowanie przyzwyczajeń/nawyków, rytmu dnia, nauka konsekwencji, to działania, które każdy rodzic powinien mieć w swoim kalendarzu zapisane każdego dnia. Zaniedbania odbijają się bardzo. Złe nawyki ciężko wyplenić, a zmiany nie da się wprowadzić z dnia na dzień. Mózg pomimo swojej potężnej elastyczności, ma też dużą bezwładność w dokonywaniu zmian. Podyktowane jest to kilkoma względami. Jednym z nich jest sama konstrukcja biologiczna. Zmiana chemicznych śladów pamięciowych i struktury połączeń wymaga czasu. Jest to też swojego rodzaju mechanizm zabezpieczający. Nie wszystkie zmiany są dobre, duża bezwładność zabezpiecza nas przed gwałtownymi zmianami, daje poczucie bezpieczeństwa. Według praktyków, zmiana każdego (nawet małego) zakorzenionego nawyku wymaga systematycznej pracy i powtórzeń, obejmujących co najmniej 40-60-dniowy okres. Po tym czasie nowa "czynność" staje się naszą drugą naturą, przyzwyczajeniem/nawykiem i zastępuje poprzedni, modyfikowany. 

Gotowanie żaby, czyli złudna strefa komfortu.

Taki wewnętrzny mechanizm zabezpieczający jest pozytywny w przypadku działań, które sami sobie narzucamy. Kiedy czujemy, że zmiana jest podyktowana naszą własną chęcią modyfikacji własnego życia. Problem zaczyna się, kiedy taką modyfikację chce przeprowadzić ktoś z zewnątrz.

Żaba włożona do wrzątku chce z niego wyskoczyć. Włożona do letniej wody, podgrzewana powoli, nie zorientuje się kiedy się ugotuje (ze względu na bezwładność receptorów bólu i jego interpretacji w mózgu).

Wiedzą dobrze o tym specjaliści od propagandy/marketingu czy inżynierii społecznej. Większość kampanii mających na celu zmianę zachowań opracowana jest na przynajmniej 2 miesiące, aby ludzie przesiąknęli hasłami. Zmianie poddaje się maksymalnie jeden aspekt życia, a zmiana ta nie może być gwałtowna. W przeciwnym przypadku zostanie odebrana jako "zewnętrzna agresja" na nasz system wartości czy przyzwyczajeń i spowoduje efekt odwrotny do zamierzonego.

Zmiany postawy (idee polityczne), zwrócenie uwagi na zmianę aktywności fizycznej (pozytywne: ćwiczenia, częściej jednak negatywne: coś ci dolega), zwiększenie chęci do seksu (wszechogarniające nawiązania do seksualności), niechęć do broni (strzelaniny i zabici zamiast idei obrony), wszechogarniająca inwigilacja (rezygnacja z części wolności dla naszego bezpieczeństwa) są wprowadzane systematycznie. Narzędziami są reklamy, czasopisma, filmy, zabawki. Rozłożone w czasie działania mają doprowadzić do nie-włączenia się naszych "wewnętrznych systemów zabezpieczających".

Jeśli nie będziemy dobrze ukształtowani, nie będziemy zdawali sobie sprawy z pewnych mechanizmów, nie będziemy wyedukowani, może się okazać, że nie dostrzeżemy nawet kiedy się zmieniamy.

Wydawać by się mogło, że zmiana jednego parametru nie niesie ze sobą niebezpieczeństwa. Ale tą metodą, po kolei modyfikując nasze centralne układy nerwowe, po pewnym czasie ciężko już nam określić które idee i przyzwyczajenia są nasze, a które narzucone. Rezygnując z jednej rzeczy tworzymy wyłom w tamie, przez którą zaczyna się wlewać coraz więcej tego, przed czym tama nas chroniła.

Tak, człowiek potrafi przyzwyczaić się do każdych warunków. Choćby było to więzienie o zaostrzonym rygorze. Pytanie, czy chcemy doprowadzić do tego, że będziemy musieli w nim siedzieć ? Bo pamiętać trzeba o tym, że:

  • to więźniowie chodzą w kombinezonach z numerami,
  • to strażnicy ich "modyfikują" środkami przymusu w przypadku odejścia od ustalonej normy,
  • a naczelnik zawsze mieszka w dobrze urządzonym gabinecie z oknem na dziedziniec i swoich poddanych.

Zacznijmy nad sobą pracować, aby przez własne zaniedbanie nie wsiąść do autobusu jadącego do tego miejsca. A jeśli będziemy do niego włożeni siłą, bądźmy przygotowani by zadbać o to, by ten transport tam nie dojechał.

Krótki dodatek: jeden z czytelników zasugerował, że człowiek nie przyzwyczaja się, tylko przystosowuje do nowych warunków, niezależnie dobrych czy złych. W pierwszym momencie się zgodziłem. Ale po chwili przyszło mi do głowy, że jest to prawdziwe tylko dla jednego pokolenia. Bo ciekawe co powie nowe pokolenie, wychowane już w nowych warunkach i nie znające punktu odniesienia ? 

--------
Jak się podobało, to oceń. Konstruktywna krytyka i dyskusja również mile widziane

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (8 głosów)

Komentarze

"Według praktyków, zmiana każdego (nawet małego) zakorzenionego nawyku wymaga systematycznej pracy i powtórzeń, obejmujących co najmniej 40-60-dniowy okres. Po tym czasie nowa "czynność" staje się naszą drugą naturą, przyzwyczajeniem/nawykiem i zastępuje poprzedni, modyfikowany."

Podobno Mała Tereska swoją drogę do świętości rozpoczęła od postanowienia nieopierania się o oparcie krzesła podczas posiłków.

dratwa3

Vote up!
3
Vote down!
0

Wolność słowa bez odpowiedzialności za słowo staje się słowną chuliganką.

#1577283

wpis przypomniały mi się książki Orwell'a. Człowiek jest jednak istotą myślącą i potrafi porównywać, jeżeli nie ma do czego porównać, wtedy swoje poglądy ukształtowuje na podstawie tego co usłyszał od osób starszych, którym ufa. Jednak nie zawsze tak jest i tu przypomina się bajka Ignacego Krasickiego o czyżyku. Nie zgodzę się z tym, że jak napisałeś "człowiek potrafi przyzwyczaić się do każdych warunków", potrafi raczej dostosować się do nich.

W więzieniu jest zmuszony do zaakceptowania tych warunków, ale do nich nigdy się nie przyzwyczai. Za "starej komuny" nawet młodzież buntowała się przeciwko czerwonym burżujom, zauważała ich kłamstwa i obłudę, zresztą nie było to trudne pomimo nachalnej propagandy. Starzy lewacy lub ich potomkowie już wsadzili całe narody do "autobusu" jadącego w kierunku nowego kołchozu, "nowej komuny".

Całe szczęście, już widać rosnące niezadowolenie i bunty tych, których zaplanowano zniewolić. Jest jeszcze sporo ludzi, którzy mają odwagę pokazywać innym to co jest złe, a więc jest nadzieja, że w "autobusie" do którego wepchnięto całe narody zatrze się silnik i banda pragnąca zniewolić nie tylko nas Polaków, ale i inne narody do celu nie dojedzie. Na zakończenie wspomnę o tym co napisałeś na początku, a mianowicie używaniu słowa "weekend", nie jest to jedno słowo, lecz dwa połączone ze sobą.

"Week",  czyli tydzień i "end" czyli koniec (tygodniowy koniec), nie widzę więc żadnych przeszkód aby mówić po polsku koniec tygodnia, lub używać słów sobota i niedziela. Osobiście "weekend" potrafię jeszcze zaakceptować, chociaż robię to z trudem, ale kompletnie nie rozumię dlaczego usunięto z polskiego języka słowa "dobrze" lub "w porządku", zastąpiono je skrótem O.K..

Będąc w Polsce pytałem Polaków czy wiedzą co oznacza ten skrót, nikt nie mógł mi dać nie tylko właściwej, ale jakiejkolwiek odpowiedzi, większość Amerykanów też nie potrafi dać właściwej odpowiedzi. Wiedzą, że O.K. (okej) znaczy dobrze  i tyle. Polski język jest zaśmiecony niesamowicie "anglicyzmami" i angielsko-podobnymi dziwolągami, czyli jest niszczony tak jak wszystko co jest związane z Polskością. Eksperci od inżynierii społecznej pracują nad wyniszczeniem wszystkiego co ma jakikolwiek związek ze słowem "naród", wszystko chcą wymieszać i wymazać z pamięci, aby takimi ludźmi móc łatwiej rządzić. Pracują nad stworzeniem ludzkości bez kultury, dumy ze swojej historii itd.

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain

#1577293

w pełni się zgadzam, powinienem użyć słowa "dostosować". Cenna uwaga

Buntuje się zawsze niestety niewielki odsetek. Reszta uwiązana sprawami bytowo-ekonomicznymi/rodzinnymi myśli nie o buncie, tylko zapewnieniu bytu. Co nie znaczy że nie dojdzie do buntu w przypadku przekroczenia pewnej granicy.

Ja takie działanie określam jako "automat wrzutowy" (powszechna strategia zarządzania w wielu firmach/korporacjach). Wrzucamy coś do środka i patrzymy czy nadal działa. Jak działa, powtarzamy operację. Jak przestaje, zmniejszamy ciśnienie...

Co do OK to jest kilka wersji i żadna nie jest potwierdzona jako ta jedyna właściwa. "O/All correct", "Old Kinderhook", "Out of cash/clothes/credit", czy wreszcie afrykańskie „wow kay” z języka wolof.

Koniec tygodnia to w sumie dobra alternatywa, aczkolwiek chyba nie wiąże się intuicyjnie z dniem wolnym od pracy.

Vote up!
2
Vote down!
0

****** "Not Every Conspiracy is a Theory" ******

#1577303