Krytykę pomysłu pod nazwą "seksedukacja" można przeprowadzić z kilku różnych perspektyw - konstytucyjnej, biologicznej, psychologicznej, poznawczej.
Konstytucja oddzielająca sferę prywatną, a w tym wypadku nawet intymną, od sfery publicznej, wyklucza publiczną dyskusję (poza naukową) na tematy seksualne. To jest domena rodziny a nie instytucji państwowych. I ten wzgląd właściwie zamyka kwestię...