Stalinowskie metody wracają na UMK w Toruniu?

Obrazek użytkownika antysalon
Kraj

Alma Mater to brzmi dumnie.
Tyle, że potępienie przez aklamację przez radę wydziału prawa i administracji UMK w Toruniu byłego ich kolegę, profesora Lecha Morawskiego, obecnego sędziego TK, sytuuje tychże prawników i naukowców moim zdaniem raczej bliżej tej Almy od makaronów niż Almy Mater.

Toruński Uniwersytet Mikołaja Kopernika miał już swoją ciemną kartę w czasach stalinowskich, gdy za Bieruta nie tylko zwolniono nieprawomyślnych zdaniem władzy profesurę ( głownie tych z Wilna), lecz także zlikwidowane niektóre wydziały jako rzekomo zagrażające owoczesnej władzy.
Potem znowu w stanie wojennym, w roku 1982 też!, tyle że wtedy były to decyzje administracyjne dyktowane przez partię a realizowane przez wiernych sługusów wobec niepewnych politycznie pracowników naukowych.

Okazuje się, że te metody po latach zastosowano na Wydziale Prawa i Administracji UMK Toruń.
Rada tego wydziału potępiła przez aklamację swojego byłego kolegę, gdyż nie spodobała się im jego wypowiedż na konferencji naukowej w Oxfordzie.

I czasy jakby stalinowskie zawitały na toruński wydział prawa i administracji.
I te wypowiedzi dziekana wydziału, niektórych naukowców.
Żałosne.

Pikanterii całej tej sprawie, czyli zachowaniu, potępienia prof. Morawskiego jego bywszych współkoleżanek i kolegów dodaje kilka elementów.
Po pierwsze, to oczywiście czysto stalinowska, może nawet taka czarnosecińska hucpa tych pożal się Boże naukowców.
Po drugie, wyszła denna znajomość przez tychże języka Sheakespeara.
Zamiast porządnie przeczytać ze zrozumieniem, przetłumaczyć na polski też tako samo.
Jak widać rada tego wydziału dokonała stadnej oceny nie bacząc na treść, sens i cały kontekst wypowiedzi prof. Morawskiego.
Oznacza to, że znajomość języka angielskiego w tym towarzystwie, w stadnej radzie wydziału ich zwyczajnie kompromituje.
Ale tym niechaj się zajmują językoznawcy, mnie jako blogera, antysalona przez małe "a" i znawcę pożycia małżeńskiego gęsi irlandzkiej ( 3 pełne lata w Belfaście, teraz za to JKM Elżbieta płaci mi co cztery tygodnie State Pension za ten okres, a Urząd skarbowy od razu chapie 19%! !) tudzież koni berberyjskich ( szaleńcza jazda na pograniczu Maroka i Sahary Hiszpańskiej )uderza stalinowska metoda członków rady wydziału prawa i administracji UMK w Toruniu.
Nie sądziłem, że dożyję takich czasów.
Po trzecie primo! czyli jako ten o dobrej pamięci ( jem skromnie, uprawiam sporty), co poniektórzy z tej rady wydziału walą mi ....?
A czym walą!?
Ano ...dziećmi resortowymi!
He, he! niezłe!
Po czwarte! odwołali obronę pracy doktorskiej, której promotorem jest prof. L. Morawski. A dziekan wydziału tłumaczy, uzasadnia tę decyzję tak durnowato, że aż hadko słuchać.
I co znamienna ten dziekan, profesor nie mówi profesor o L. Morawskim, ale tytułuje go ...pan Morawski!
Pan Morawski promotor doktoranta!
Niezłe!
Dno i bąbelki!
A fuj!

A po czwarte primo! ( piszę ten tekst w konwencji jakby satyrycznej! wtedy po pierwsze w razie co art. 212 odpada, a po drugie, kto wie, czy moje wnuki nie będą kiedyś studiować na UMK?), to skoro jestem na razie przy dobrej pamięci, to nie omieszkam z niej skorzystać.

Ach ta pamięć!

Otóż, gdy już w grudniu 1981, potem w roku 1982 i pózniej ( pracowałem wtedy w Zakładach Włókien Chemicznych Elana, 7000 pracowników, wielu internowanych, aresztowanych ) potrzebowaliśmy pomocy prawników, to oczywiście naturalnie skierowaliśmy się na UMK.
I....?
Co?
Ano!
Bryndza!
Bieda!

Znaleźliśmy pomoc u .....?
Jednej osoby!
Pani prawnik, karnistka.
Nazwiska jej nie podaję, gdyż może sobie tego nie życzy.
Od lat nie mam z nią kontaktu.
Tylko ona i jej mąż!, którego za pomoc nam udzielaną wyrzucono z bydgoskiej delegatury NIK.
Musiał się tułać po spółdzielniach, zarabiając tam grosze.
Jedna osoba!
Prawnik z UMK!
A wydział wielki.
Po paru latach zaczął nam pomagać kolejny ( od prawa pracy), ale zastrzegł sobie totalne incognito.

Dlaczego to przypominam?
Ano! dlatego, żeby była jasność w przedmiocie!
Aby aż waliła po oczach!

Na UMK przez wiele lat donosił na kolegów i studentów dla ub i sb przedwojenny adwokat, potem pracownik naukowy, prof. karnista J. W. Śliwowski
Kapował jako "Kazus" całe dekady za papierosy zagraniczne i alkohole.
Oczywiście to tylko przypomnienie.

Kończąc.
Ileż trzeba mieć w sobie stalinowskiego wredstwa ( czy nie ma tu ort.?), aby tak nastajaszczo, po leninowsku potępiać swego kolegę?
W składzie tej rady wydziału odnajduję kilku moich znajomych.
Czy oni też przez aklamację potępili prof. Lecha Morawskiego?
I jak głośno w tym consensus ordinum krzyczeli, klaskali?

Ordinum!
W rzeczy samej!
Ordynarne towarzystwo!
Czy tacy właśnie kształcą przyszłych Rzeplińskich, Żurków i tych, którzy nawet 50 zł, wkrętarkę, spodnie i pendriv'a podcyganiają czy niedouka, tłumoka Myrchę Belzebuba.

Boże jakże oni, ci krzyczący i klaskający są ordynarni!
Czy tego nie widzą!?

pzdr

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.8 (11 głosów)

Komentarze

  UMK to nie jedyny Uniwersytet gdzie decydujący głos maja różnego rodzaju 'szumowiny' z poprzedniego okresu, na UJ jest nie inaczej gdzie potępiono i były głosy nawołujące do odebrania doktoratu Prezydentowi RP za "niepoprawność polityczną".

  To jest cena za brak lustracji na uczelniach a właściwie to wszędzie nie tylko na uczelniach, taki stan rzeczy "komuchy" zagwarantowały sobie w Magdalence.

Vote up!
2
Vote down!
0

To ya.

#1539974

Sądzę, że wiem, kim była karnistka.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1540006

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika Równa Babka nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

"Łgarstwo stało się jej potrzebą, manią, rozkoszą. Kiedy opisywała,co też widziała wczoraj idąc prawą stroną ulicy, można było mieć pewność, ze akurat szła lewą"

Tak mi się skojarzyło z tą karnistką.

Vote up!
0
Vote down!
-3

Wolność, godność, honor - tego nic nie zastąpi.

 

#1540012