Odpowiedzialność nie w cenie
Czy odpowiedzialność jest ważną cechą mężczyzny? Szczególnie w obecnych czasach, kiedy złodziej-polityk złapany za rękę krzyczy, że to nie jego ręka. Albo gdy bandyta jest broniony jako ofiara patriarchalnego, narodowo-katolickiego, opresyjnego społeczeństwa. Zresztą czym jest odpowiedzialność? W najprostszy sposób to ponoszenie odpowiedzialności za własne czyny. Ale to chciałby ponosić odpowiedzialność? To jest passe, to nie jest tredndi/dżezi/kul.
Co robi mężczyzna gdy spłata długów zaczyna przekraczać możliwości finansowe rodziny? Robi zebranie rodzinne i wyjaśnia, że musimy zacisnąć pasa, zmniejszyć wydatki na rozrywkę i luksusy rozmaite? Czy też biegnie do banku po kolejną pożyczkę mówiąc, że teraz się jeszcze pobawimy a oszczędzać będziemy później i po co się martwić, bo ważne jest „tu i teraz”? Czy odpowiedź nie wydaje się oczywista? Teoretycznie tak. Skoro znamy odpowiedź na tak postawione pytanie, to zadajmy sobie kolejne - dlaczego tej samej metody postępowania nie stosujemy w skali makro, do spraw tzw. „państwa”?
Na tak postawione pytanie są dwie odpowiedzi.
Pierwsza to całkowite „olanie” sprawy. Marazm czy też traktowanie państwa jako ciała obcego, żeby nie powiedzieć wrogiego, emigracja wewnętrzna.
Druga postawa to pełne, stuprocentowe zaufanie do ludzi u władzy (zatem nie musimy się obawiać się niczego). To oczywiście bardziej wiara, ślepa i naiwna wiara, ale mamy ponoć wolność wyznania. Zresztą nie od dziś wiemy, że jeśli fakty przeczą teorii tym gorzej dla faktów. Odpowiedź jednego z wyznawców na spostrzeżenie, że Tusk zadłużył na 300-350 miliardów złotych odpowiedź jest oczywista – „gdyby rządził Kaczyński, to by zadłużył bardziej”. Nie wiem na jakiej to podstawie, ale ostatnio telepatów i jasnowidzów nad Wisłą jest prawdziwe zatrzęsienie.
Założyć się mogę, że nawet gdyby co wieczór w telewizji podawany był komunikat o stanie stan zadłużenia „państwa” wraz ze szczegółowymi informacjami o tendencjach , przeliczeniu na jednego niewol… to znaczy obywatela (coś w stylu „na Bugu we Włodawie przybyło 7”) to nie sądzę, aby coś to zmieniło. Ludzie i tak by traktowali owe informacje jak opowieści o Wyspach Bergamutach lub równie sensacyjne nowiny. Nawiasem mówiąc poprzednio wysypy są jedyną deską ratunku dla ministra- magika Rostowskiego, gdyż tam ponoć zamieszkuje kura znosząca złote jajka. Innych sposobów wyjścia z zadłużenia jak na razie nie widzę.
Na początku wspomniałem o dwóch typach reakcji. Dość odległe od siebie, ale łączy je jedno. Brak odpowiedzialności za „państwo” z różnych przyczyn. Dlaczego nie czujemy się odpowiedzialni to jest temat na prace magisterską czy nawet doktorską z socjologii. Ja postaram się ty tylko wspomnieć o kilku przyczynach i następujących po nich skutków.
Nie od dziś wiadomo, że myślenie o przyszłości może tylko doprowadzać do bulu.. to znaczy do bólu głowy oczywiście. Skoro przynosi tak opłakane skutki dla zwykłych zjadaczy (coraz droższego) chleba, to i dotyczy także tych na wysokich stołkach. W końcu oni są jedynie reprezentantami ludu pracującego miast i wsi, więc też musza mieć podobne przypadłości. Skoro myślenie o przyszłości boli to po co to robić?
Jestem głęboko przekonany, iż premier Tusk mówiąc o tym aby zrobić dobrze ludziom żyjącym „tu i teraz” idealnie trafił w zapotrzebowania społeczne. Nic nie utwierdza nas w danym przekonaniu jak identyczne postępowanie innych ludzi. Jeśli postępują tak inni, albo „powiedzieli tak w telewizji”, to musi to być właściwe. Ma to swoje dobre strony (bon ton) jak i złe, jak na przykład tzw. syndrom leminga.
Minął już co prawda czas posłanki Beger i posła Łyżwińskiego, ale czy umiejętność doboru krawata do koszuli i wiedza o właściwych kieliszkach do białego wina jest wystarczająca do prowadzenia polityki i zarządzania państwem? Bardziej wzbudza zaufanie gość pod krawatem w telewizji, czy miłośnik tanich trunków alkoholowych pod osiedlowym sklepem. Tylko co z tego?
Rachunek za ostatnie cztery lata rządów wynoszą około 300-350 mld złotych. Zostawiamy go do spłaty naszym dzieciom i wnukom. Nie dostaliśmy za to nawet drugiej Huty Katowice (którą można by opchnąć w razie czego) czy też porządnej sieci drogowej. Po prostu te pieniądze zostały przejedzone, przehulane na rozrywki. Można tu powrócić do początku tekstu. Czy odpowiedzialna głowa rodziny zadłuża swoje dzieci i wnuki, bo chce się pobawić? Czy odpowiedzialny rząd zadłuża swoich niewol… obywateli? Premiera Tuska nie można traktować jako męża stanu, jako odpowiedzialnego polityka. Zachowuje się jak nieodpowiedzialny chłopiec, który podkradł mamie pieniądze z portfela i tak powinien być traktowany.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1483 odsłony
Komentarze
zdecydowana "10"!
17 Kwietnia, 2011 - 11:34
Nie wiem jak można tego nie widzieć że ten "rząd" prowadzi nas do nieuchronnej katastrofy. Zastanawiam się tylko kiedy to wszystko runie i gdzie będą wtedy "mędrcy"...
"Zjednoczeni ludzie potrafią obalić każdy system..."
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
raczej nie !!
17 Kwietnia, 2011 - 11:43
...... oni, doskonale wiedzą ,że jeśli sprowokują.. ? to przestaną istnieć.... fizycznie. Oni, idą na system "kiszonej kapusty". Będą szczypać w ręce.
pozdr.
Odpowiedzialność tramkarza
17 Kwietnia, 2011 - 11:50
Całkowicie zgadzam sie z autorem. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na to, że nasz trampkarz nie kierował nawet kioskiem ruchu. Jego praca polegała tylko na plątaniu się wśród polityków oszustów, jak cała "polska" UW, Wałęsa itd i zdobywaniu doświadczenia przy "wykiwaniu" przeciwnika politycznego (uczestnictwo w "nocnej zmianie", załatwienie Płażyńskiego, Rokity itd.). Od takiego człowieka nie można by było wymagać nawet zarządzania sraczami miejskimi.
Osobny rozdział to jego stosunek do "polskości". Nikt nie odpowiada za poczynania rodziców, czy dziadków. Jednakże po wojnie atmosfera w rodzinie Tuska musiała być bardzo napięta; cała rodzina musiała sie obawiać Polaków. Polacy, Żydzi, prześladowani przez Niemców, bardzo krzywo patrzyli na rodzinę z byłymi wermachtowcami. Dlatego stosunek Tuska do polskości ukształtował się w jego rodzinie , a jaki on był i jest - każdy widzi.
Także stosunek "hrabiego" Komorowskiego, zięcia żydowskich ubeków, do polskości także mnie nie dziwi. Swój ciągnie do swojego. Dotyczy to tak Tuska, jak i Komorowskiego. A że swoich mają innych to już nasze nieszczęście.
Stwierdzenie faktu
17 Kwietnia, 2011 - 17:01
nie rozwiazuje problemu
Maciej61