Cele bardziej i mniej widoczne

Obrazek użytkownika Piana
Kraj

Medialna nawalanka na rzeczywistą i rzekomą pedofilię w Kościele Katolickim ma kilka celów. Niektóre są widoczne na pierwszy rzut oka, inne ukryte, a ich skutki mogą być opłakane. W przyszłości. Dla wszystkich.

Pierwszy cel to oczywiście atak na Kościół Katolicki. Kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą, jak mawiał klasyk. A skojarzenie powtarzane tysiące razy? Zbitka ksiądz-pedofil szokuje, wzbudza sensację i zainteresowanie. No i wielokrotnie powtarzane zapada w podświadomość i „zaskakuje” na przyszłość niczym reakcja psa Pawłowa. Komuna walczyła z Kościołem w sposób jawny i na otwartym polu. Wywoływało to odwrotne skutki. Współcześnie robi się to już zupełnie inaczej i nie pracują nad tym żadne „Heńki” spod budki z piwem.

Pamiętamy jak komuna werbowała księży? Jakie były ich słabe punkty i gdzie można było uderzyć? Były trzy metody: korek, worek i rozporek. Słowem nihil novi. O problemach z alkoholem wśród księży rozpisuje się prasa antyklerykalna i sensacji one nie budzą. Podobnie jak i sprawy finansowe. Za to sprawy seksualne w ostatnim stały się kwestią nawałnicy medialnej, choć w prasie antyklerykalnej są od dawna. Dlaczego zatem teraz? Dziwne. Czy wśród rzeszy księży nie ma czarnych owiec, które zeszły na złą drogę? Oczywiście, że są. Czy należy o tym milczeć? Nic podobnego. Tylko „znaj proporcję, mocium panie”.

Zmasowany atak medialny na Kościół wygląda na dobrze zorganizowany i zharmonizowany. Oczywiście nie mówi się otwarcie, że to jest atak. Nic podobnego. Po prostu poruszamy jedynie „ważną kwestię”. A chodzi o nic innego jak, poprzez wielokrotne powtarzanie w różnych mediach tych tej samej zbitki słów „ksiądz” i „pedofil”, zasianie skojarzenia głęboko w mózgu. Aby te dwa słowa stały się nierozerwalne. Coś jak Flip i Flap albo Bolek i Lolek. Na końcu tej drogi jest obrzydzenie Kościoła wiernym a zapędzenie samej instytucji na margines życia społecznego.

Czy kwestia dotyczy to tylko osób wierzących? Otóż nie. Nie zapominajmy, że chrześcijaństwo oprócz roli czysto duchowej i ewangelizacyjnej jest źródłem etyki. Gdy jej zabraknie stracimy także i umocowanie prawa. Prawo same w sobie nie istnieje w powietrzu. Co się dzieje gdy pozbędziemy się etyki? Nie trzeba wysilać mózgownicy. Przypomnijmy sobie dwa systemy totalitarne: komunizm i narodowy socjalizm.

Aby było jasne wyjaśnienie na przykładzie. Z moralnością Kościoła można się zgadzać lub nie, ale jest ona logiczna. Czy dziecko w łonie matki można zabić? Kościół odpowie: nie można zabijać od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci. Można się z tym nie zgadzać, ale sformułowanie jest proste i logiczne. Lewactwo powie, że zabicie dziecka nienarodzonego (sztuczka semantyczna – zamiast dziecko mówimy płód) to prawo matki. A w siódmym miesiącu ciąży można? Tak, oczywiście – taką odpowiedź usłyszymy. Dziecko urodzone w siódmym miesiącu ma bardzo duże szanse na przeżycie. A czy po urodzeniu może takie dziecko zabić? Tu lewica twierdzi, że nie. Moment, a gdzie tu logika? Gdzie się ona podziała? Ale jej po prostu nie ma. No nie ma i już. Gdy nie mamy umocowania w stałej etyce, to wszystko zależne jest od tzw. mądrości etapu, czyli zatwierdzonego odgórnie sposobu myślenia. Kiedyś uchwalała je Moskwa i przekazywała dalej do wierzenia i powtarzania. Często były to rozkazy zupełnie sprzeczne z tymi sprzed miesiąca, ale był zakaz myślenia i zadawania pytań. Dziś trudno powiedzieć gdzie jest nowy Komintern, bo specjalnie się nie ujawnia. Ale istnieje na pewno.

Drugi cel – atmosfera strachu. Nie wiem czy zamierzony czy nie, ale może odbić się nam mocną czkawką. A jest nią zniszczenie relacji mistrz-uczeń. Co by nie mówić to jest to jeden z fundamentów cywilizacji. Po prostu pozwala na jej ciągłość. Czy teraz każdy dorosły będzie podejrzany a relacja uczeń-mistrz będzie od razu zyskiwała dodatkowy podtekst?

Każdy rodzic boi się o swoje dzieci, co jest jak najbardziej naturalne. A teraz, gdy będą oddawać dziecko pod opiekę innemu dorosłemu, będzie zapalać się lampka kontrolna. Nie będzie to oczywiście niczym podyktowane, ale podświadomość (poprzez powtórzone 1000 razy skojarzenie) będzie działać. Obojętnie czy to będzie obóz harcerski, szkolna wycieczka, parafiada czy choćby baśniowa Akademia Pana Kleksa. Ilu rodziców zrezygnuje z posyłania dziecka gdziekolwiek? Co się stanie z dziećmi pozbawionymi kontaktu z dorosłymi, którzy mogą stać się mentorami i nauczycielami? Kto wówczas będzie je wychowywał gdy rodzice nie mają czasu, chęci lub po prostu tego nie potrafią? Dobre pytania i jest na nie gotowa recepta. Mamy przecież gotowe autorytety. Bezpieczne, bo w telewizji. One tak wam ustawią dzieci, że zapłaczecie. Szach, drodzy rodzice!

Przy okazji warto odnotować, że mamy nad Wisłą problem z niskim poziomem zaufania społecznego. Czy tego typu akcje medialne ją poprawią? Zastanówmy się nad innym skutkiem. Większa nieufność to również zwiększona atomizacja społeczeństwa. I o to właśnie chodzi! Dodatkowy zyska dla władzy! Ludzie nieufający sobie nie potrafią się w żaden sposób zorganizować ani tym bardziej zbuntować. Mogą być rozgrywani jak pionki, ustawiani niczym chorągiewki na wietrze.

Cel trzeci - odwrócenie uwagi. Tematyka łączy się w sposób pośredni również z „tabloidyzacją” mediów. Media praktycznie przestały informować a zajmują się różnego rodzaju duperelami zapychającymi mózg. Moja ulubienica to oczywiście panda z szanghajskiego zoo. Ludzie (za przeproszeniem) gówno wiedzą, ale wydaje im się, że są dobrze poinformowani (to najważniejsze) a jednocześnie (poprzez odpowiedni dobór materiałów, montaż, etc.) kreuje się nastawienie, zależne od potrzeby chwili. No i od jakiegoś czasu wszystkie magle, jak Polska długa i szeroka, o niczym innym nie gadają jak o pedofilii wśród księży. Bo i temat prosty i emocjonujący. Coś jak słynna historia z „mamąmadzi”. Tylko Katarzyna W. przejadła się już wszystkim, zatem najwyższa pora była na nową tematykę.

Zastanówmy się. W jakim celu media mają informować o ludzi o rzeczach, o których nie mają pojęcia i które mają głęboko w poważaniu? W roku 2014 Rzeczpospolita Polska pożyczy praktycznie tyle, ile musi oddać na odsetki. I co? Gucio! Żadne media o tym nie trąbiły. Nikogo to zainteresowało. To jeden z bardziej widocznych objawów upadku III RP, ale nikogo to nie interesuje. Wygląda na to, że mentalnie jesteśmy w XVIII wieku i nic nas nie obchodzą sprawy wykraczające poza krąg rodziny i bliskich znajomych.

Trzy pieczenie na jednym ogniu. Mistrzostwo świata. Jak widzimy skutki długofalowe medialnej nawalanki na księży mogą mieć bardzo opłakane skutki. Czy one nastąpią? To już zależy od tego czy bezmyślnie otworzymy swoje mózgi. Cóż ja zatem mogę zrobić? Przede wszystkim nie poddawać się medialnej nawałnicy i robić swoje.

Brak głosów