Eskimos czy Pigmej?

Obrazek użytkownika Piana
Blog

Nie od dziś zastanawiam się w jakim celu „państwo” potrzebuje dokładnych danych o swoich niewol… to znaczy obywatelach. Przecież gospodarka centralnie sterowana skończyła się (ponoć) już jakiś czas temu. W związku z tym nie decyduje ile w bieżącej pięciolatce wyprodukować cementu, masła czy butów. Wszystko to zapewnia sektor prywatny i to nienajgorzej. Zresztą braki w zaopatrzeniu w mięso czy papier toaletowy były najbardziej widocznym świadectwem upadku „socjalizmu z ludzką twarzą”.

Może dane o ludziach zbierane są po to, aby lepiej dostosować kierunki szkolnictwa czy też rozkład pociągów? O naiwności! Tak siedzę nad kubkiem kawy i nijak nie potrafię złapać jakiegoś głębszego sensu („rozkminić” jak mawia młodzież). To zdecydowanie przekracza moje skromne zdolności analityczne.

Znajduję tylko jedno wytłumaczenie, ale podchodzi ono pod teorie spiskowe, którymi przecież brzydzi się każdy rozsądnie myślący człowiek. Brzmi ono następująco – „państwo” potrzebuje niczym tlenu totalnej kontroli nad swoimi niewolnikami. Na ile ona jest wykorzystywana przez różnej maści tajne służby krajowe i zagraniczne - tego nie wiem. Domykając tezę, można zauważyć, że sami płacimy za to, że jesteśmy szpiegowani, podglądani, kontrolowani za własne pieniądze. To już uczestnicy słynnego „Big Brothera” mieli lepiej, bo przynajmniej mieli szansę jakąś kasę wygrać.

W jakim celu to piszę? Otóż już za chwileczkę, już za momencik odbędzie się wielki spis „powszechny”. Wydarzenie epokowe, które przyniesie same korzyści. „Spisz się dla przyszłości” – tymi oto słowy spisywanie danych reklamował wójt/pleban z „Rancza”.

Ja się tymczasem zapytam: Co to kogo obchodzi czy ja w domu mam harem czy tylko „chomika, kota, rybki oraz psa”? To jest moja prywatna sprawa. Jeśli „Państwo” chce sobie zebrać wszystkie dane o mnie, to przecież już je ma. Wystarczy wgląd w księgi wieczyste i może sprawdzić co kto ma. W PITach spowiadamy się z każdego zarobionego grosza, a obowiązek meldunkowy pomaga kontrolować migracje ludzi. Szacowany koszt operacji to około 500 milionów złotych. Kasę wydaną widać, ale efektów jakoś dostrzec nie mogę.

Znalazłem ciekawostkę w związku z tym wydarzeniem. Otóż ponoć na Śląsku spory procent mieszkańców zamierza zadeklarować w spisie narodowość śląską. Mam na ten temat swoją teorię. Odpowiedzią na państwowe szkoły są dobrze działające placówki publiczne, prywatne, kościelne. Agencje ochrony zapewniają większe bezpieczeństwo niż policja. Prywatna służba zdrowia ma się dużo lepiej niż „państwowa”. „Państwo” polskie zawłaszczyło sobie monopol na reprezentowanie narodu polskiego i na posługiwanie się barwami biało-czerwonymi. Stąd też naturalny odruch ludzi, którzy mają po prostu dość opresyjnego, wszechwładnego i jednocześnie nieudolnego „państwa” polskiego. Nie ma co się dziwić ani oburzać.

Co do narodowości, to (też mieszkam na Śląsku!) mam zamiar zadeklarować narodowość eskimoską lub pigmejską z racji mojego wzrostu (blisko 190cm). Zresztą czy to jest istotne i kogo to obchodzi?

Brak głosów