Katastrofa smoleńska dla inteligentnych inaczej

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Od samego początku sprawy smoleńskiej widoczna była, mówiąc najdelikatniej, niechęć rządu do zajmowania się tą kwestią i nietrudno było dostrzec wszelki zaniedbania z tym związane. Z Polaków usiłowano robić, zgodnie z tradycją tzw.III RP, idiotów i trzeba przyznać, że sporo ludzi w tym kierunku z władzą współpracowało.

Idiota ma na wszystko gotowe odpowiedzi. Bo posługuje się prostymi algorytmami opartymi nie na racjonalnej analizie, lecz na zmyśle wzroku. I tak jest też w kwestii katastrofy smoleńskiej.

Kto prowadzi samolot, kto siedzi za sterami ? No przecież pilot.

Kto jest więc winien w razie katastrofy ? Oczywista oczywistość dla idioty, że pilot.

Kto jest więc winien spowodowania katastrofy smoleńskiej ? No w tej sytuacji to tylko oszołomy zadają takie pytanie.

Trudno oczekiwać od idioty innej odpowiedzi, szczególnie jeśli dodamy do tej konstatacji to, że mamy do czynienia z idiotą użytecznym.

Od samego początku żadne tam badania nie były potrzebne, więc żadnych badań takich jakie znamy z innych katastrof, nie prowadzono, bo politycy platformerscy drogą organoleptyczną lub telepatyczną ustalili, że winni są, jak stwierdzono powyżej, piloci. Potem wariant ten można było, dając upust fantazji, rozszerzyć dodając kolejne kategorie winnych spoza ścisłej załogi, bo ofiary głosu nie mają. To ten sam specyficzny stosunek do ofiar, co w przypadku żołnierzy niezłomnych.

Rosjanie więc nie musieli w tej sytuacji przeprowadzać żadnych badań, bo mieli podpowiedź i wolną rękę, mogli sobie przesuwać elementy wraku po terenie katastrofy, wrak rozbijać, myć i perfumować, a potem zwalać, z pełnym profesjonalizmem, na kupę.

Platformersi zaś mogli albo przyklepywać dywagacje Rosjan na temat przyczyn, albo mrugając okiem do publiki, udawć bezradne rozkładanie rąk twierdząć, że to Rosjanie prowadzą śledztwo i dysponują dowodami.

Nikt tu niczego nie badał, urządzono cyrk dla naiwnych.

Warto zwrócić jeszcze uwagę na kwestie metodologii.

Na całość zagadnień związanych z katastrofą trzeba spojrzeć z lotu ptaka.

W kwestii katastrofy kluczowe jest zrobienia zdjęcia całego obszaru rejonu katastrofy i nie zaszkodziłoby posiadanie zdjęć tego rejonu sprzed katastrofy. Podobną metodologię należałoby zastosować do całego kontekstu społeczno-politycznego w jakim zaistniała katastrofa. Tu też przydałoby się możliwie obszerne zdjęcie, panorama całego tego obszaru. A następnie stopniowo zawężać kontekst do kolejnych, coraz węższych i coraz bardziej konkretnych kręgów tematycznych.

Idioci niestety zajmują się w tym przypadku pojedyńczymi drzewami, zamiast widzieć cały las. I to jest podstawowy błąd.

***

A teraz czas by zająć się informacjami, krórych dostarczył nam dzień wczorajszy.

Podkomisja smoleńska ujawniła nagranie, na którym min. Miller instruuje komisję jak prowadzić badania by ostateczny wynik zgodny był z ustaleniami komisji MAK. Do tego dochodzą informacje o wycięciu 3/5 sekund z rejestratorów.

Ale największą sensacją jest wypowiedź ambasadora Federacji Rosyjskiej dla programu Pośpieszalskiego. Oto pan ambasador, idąc w zaparte w innych kwestiach, na pytanie o przyczyny skandalicznego traktowania zwłok ofiar i błędnej ich identyfikacji, oznajmia, że strona rosyjska działająca pod presją czasu w związku z kalendarzem pogrzebowym przedstawionym przez stronę polską stronę, nie miała żadnych mozliwości przeprowadzenia pogłębionych procedur identyfikacyjnych – dwa dni to było stanowczo za mało.

Ale to stanowisko ambasadora okazuje się tym bardziej bulwersujące, że przecież po tej wstępnej identyfikacji, za którą miała iść rzekomo identyfikacja pełna przeprowadzona przez stronę polską, strona rosyjska zalutowała trumny z ciałami ofiar, co wykluczało zamiar przeprowadzenia takich procedur, o jakich wczoraj wspomniał pan ambasador. I to jest clue programu.

W sumie, informacje te potwierdzają mój punkt widzenia.

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.9 (12 głosów)

Komentarze

Pan ambasador nie miał innego wyjścia mówiąc prawdę, że --"strona rosyjska działała pod presją czasu i nie miała żadnych mozliwości przeprowadzenia pogłębionych procedur identyfikacyjnych". Przecież pan ambasador dobrze wie, że niebawem rozpoczną się kolejne ekshumacje, które dopiero pokażą ogrom kłamstwa, jaki przez ponad sześć lat wciskali nam polscy i rosyjscy bolszewicy 

Vote up!
7
Vote down!
0
#1520177

Rosyjski ambasador po prostu wykonal polecenie Putina - przekazał PO-sitwie,że jej okres ochronny się skończył i teraz będa wychodzic coraz lepsze sensacje...to prosta droga liderów PO do ZK...

Vote up!
6
Vote down!
0

Yagon 12

#1520179

Wyobraź sobie, że z Bogoty przylatuje zalutowana trumna. Do trumny dołączono sugestię by jej nie otwierać. ;-)))

Transport w zalutowanej trumnie jest normą. Otwarcie zalutowanej trumny w celu identyfikacji, czynności śledczych, też jest normą.

Vote up!
5
Vote down!
0

#1520187

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika wilk na kacapy nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

niby mialy byc ogloszone 15 wrzesnia.
Te rewelacje to juz wiekszosc znala,albo czula przez skore dla przecietnie bystrego obserwatora co sie dzilao od 10kwietnia 2010 roku to wiadoma sprawa bylo ze to byl zamach i Polska szla po sznureczki kacapskim rowniutko i wzdluz.
Tak ze zadnych rewelacji nie uslyszalem,malo tego wciaz sa zatajone te 3 koncowe sekundy lotu co tam sie dzialo ,no i nie udostepnili opini publicznej prawdziwego calego nagrania z kokpitu.

Vote up!
1
Vote down!
-2
#1520188

Dziś, w "Politycznej Kawie" u Sakiewicza, Paweł Lisicki, przecież nie leming, ze śmiertelną powagą mówił (cyt. z pamięci): "właściciel działki, na której stała brzoza zeznał, że rano wybiegł (z daczy?) BO USŁYSZAŁ TRZASK LAMANEGO DRZEWA wyraźnie łącząc to z przelatującym samolotem".  Powiedział to (Lisicki) w kontekście, że są różne zeznania świadków katastrofy/tragedii/zamachu w  Smoleńsku. Potraktował to "zeznanie" poważnie!!! . Właściciel działki (Bodin) wyłowił z ryku trzech silników turboodzrutowych samolotu, lecącego w tym momencie na wysokości 6-ciu metrów (w/g Anodiny) trzask lamanego drzewa i dlatego wybiegł na zewnątrz. Pomijam, że Bodin opowiadał jeszcze inne bzdury."Pęd wylatujących z silników gazów (min. 270 km/h) powalił go na ziemię ale on uczepiwszy się koła swojej "Łady" z 10-15m obserwował jak brzoza z tutką robią sobie nawzajem szkodę". Nieważne co zenawał Bodin, ale jeśli takie zeznania, dla nieleminga jakim z pewnością jest Paweł Lisicki są argumentem w dyskusji, to jaki jest stan swiadomości, w tej sprawie, przeciętnego leminga?

Vote up!
2
Vote down!
0
#1520291