Europejskie Eldorado (11) – Szarża bez armat, Drang nach Osten
Pamięć ludzka ma tę charakterystyczną cechę, że czasami jest bardzo zawodna. Szczególnie nas zawodzi, gdy w XXI-wiecznym szumie medialnym sprawy marginalne nabierają najwyższej rangi, a te rzeczywiście bardzo ważne – nie dość, że schodzą na dalszy plan, to jeszcze są zacierane tak, aby przeciętny obywatel Rzeczpospolitej dał się owładnąć obcym w stopniu zagrażającym jego wolności. To, o czym napisałem w tym odcinku, nie jest żadną… spiskową teorią dziejów. To pojęcie wymyślili ci, którzy mają nieczyste zamiary wobec Polski. Jest natomiast spisek… przeciwko Polakom.
W kontekście Traktatu Edvarda Beneša
W ostatnim czasie otwarcie i oficjalnie neguje się, iż państwo niemieckie odeszło od swojej słynnej polityki „Drang nach Osten”. Tymczasem w książce znakomitego profesora niemieckiego Karla Schlegiela pt.: „Europa jutra”, wydanej z resztą w Polsce, na stronie 151, jest między innymi taka oto informacja: „Niemcy prowadzą i będą prowadzić politykę szarżowania na Wschód”. Jedynie nazwa polityki się zmieniła, natomiast jej istota jest taka sama. I my jako Polacy, nie mamy prawa podważać tych słów wybitnego niemieckiego naukowca.
Traktat Edvarda Beneša (na zdjęciu) z roku 1948 jest aktem wykonawczym dla postanowień Konferencji Poczdamskiej (2.08.1945), który zdecydował o wysiedleniu Niemców z Sudetów i zachodnich terenów Polski. Należy zwrócić uwagę na fakt, że w chwili obecnej w Europie obszar niemieckojęzyczny znajduje się w centrum kontynentu. Zamieszkuje go zwarta masa ludności, posługująca się językiem niemieckim w kilku państwach: Niemczech, Austrii, Szwajcarii, Luxemburgu, Liechtensteinie. Europejczycy, posługujący się językiem niemieckim posiadają zatem szereg państw.
W dniu 1 marca 2002 roku w dzienniku wieczornym w programie I Polskiego Radia, Włodzimierz Korzycki – korespondent tej rozgłośni w Berlinie, informując o ogólnym przebiegu debaty w Bundestagu na temat imigracji, zauważył: „Niemcy nie chcą tworzenia na swoim terytorium enklaw obcej kultury”. (…) Zatem wnioski, jakie padły w Bundestagu interpretuję w taki oto sposób: – my Niemcy, nie chcemy u siebie obcych, nie chcemy u siebie enklaw obcej kultury – np. polskiej, czeskiej, nie chcemy dawać Polakom na terenie Niemiec żadnych dodatkowych praw, zresztą ich nie mają. Ale wy Polacy, Czesi i Słowacy macie z otwartymi rękami przyjąć u siebie w waszych państwach w sumie 10 milionów Niemców! W tym kontekście trzeba przypomnieć, że ten kraj, to państwo, które toleruje na swoim terytorium rozprzestrzenianie się mniejszości językowej, stanowiącej część narodu zamieszkującego państwo sąsiednie, stwarza ogromne zagrożenie utraty tożsamości narodowej, albowiem jest rzeczą oczywistą, iż Niemcy Sudeccy, czy na wschód od Odry, zawsze będą się starać połączyć z macierzą. Mówiąc innymi słowy, – pseudo „elyta” rządząca w Polsce dała zgodę na iredentyzm – tj. na pozbycie się wcześniej, czy później części swojego terytorium państwowego.
Jeśli widzimy kilkudziesięcioletnią dominację Niemiec w UE, obejmującej de facto niemal cały kontynent europejski, to skutek ewentualnego unieważnienia Dekretu Beneša sprowadzi się do tego, że powiększy się obszar niemieckojęzyczny, kosztem oczywiście polskojęzycznego i czeskojęzycznego. Zatem dlaczego wysłannik UE do Polski w okresie akcesyjnym „kumisarz” Guenther Verhuegen (na zdjęciu) nie przypomniał wszystkim Polakom i całej zjednoczonej Europie nieustające obowiązywanie artykułu 116 Ustawy Zasadniczej Republiki Federalnej Niemiec, z której wynika, iż Niemcy nadal istnieją w granicach z 31 grudnia 1937 roku? Powinien też powiedzieć Polakom, że to Niemcy wywołały II wojnę światową, a także i to, że w tej wojnie zginęło ponad 60 milionów istnień ludzkich. Również powinien przypomnieć i to, że na skutek paktu Ribentropp – Mołotow, Polska stała się kolonią Związku Sowieckiego. Dekrety, czyli tzw. Traktaty prezydenta Czechosłowacji Edvarda Beneša[1] nigdy nie straciły obowiązującej mocy prawnej i stracić jej nie mogą. Chyba, że nastąpi jedno z trzech posunięć, pozwalających na odejście od Traktatu: –
1) Sejm czeski swoją suwerenną decyzją (zapewne szantażowany) odejdzie od Dekretów Beneša;
2) Szantaż lub zdrada jakiejś opcji politycznej, która nie w interesie czeskim wyrazi zgodę i przegłosuje Dekrety Beneša;
3) W przypadku, gdy rzecznikiem Niemiec jest UE, jeżeli Czesi nierozważnie przystąpią do UE na bardzo niekorzystnych warunkach (vide Polska), to na terenie Czech zacznie obowiązywać prawo unijne, wygodne dla Niemców, wszak głównie stworzone z myślą o nich i im służące. Może się wkrótce okazać, że nie będzie znosić żadnych Dekretów Benesza. Po prostu Niemcy nie będą się z nimi liczyły. Głośno mówiąc o konieczności zjednoczenia Europy, Niemcy formalnie, bez problemu przejmują część kontynentu w majestacie wszelkich praw i bez łamania Praw Człowieka.
W książce znakomitego prawnika i profesora Kraczkowskiego pt. „Umowa Poczdamska”, był zapis, w którym to była mowa o tym, iż Rzesza Niemiecka jest państwem o najbardziej ruchliwych granicach w Europie. Otóż okazało się, że w latach 1919–1945 aż 33 razy dokonywano korekt granicznych. Dopiero 34 zmiana granic Niemiec, zapisana właśnie w Poczdamie, ustaliła te granice w kształcie trwającym do dzisiaj. Mieliśmy wszyscy nadzieję, że ta 34 zmiana położy kres niemieckiej „ruchliwości” granic. Jest to dla nas groźne memento dlatego, że wypowiedzi Guenthera Verhuegena zmierzają do tego, by przygotować nas na ewentualne zmiany, których od lat domaga się także Erika Steinbach[2] (na zdjęciu tytułowym) – przewodnicząca Związku Niemców Wypędzonych (czyżby wypędzonych?).
Bez wątpienia można być pewnym, że w przypadku odejścia Czechów od Dekretu Beneša, będzie to akt samobójczy dla Czechów i Polaków. Będzie to otwarcie drogi na zmianę granic w Europie. Czyli trzeba się szykować na tę zmianę. Wkrótce ta sprawa dotknie naszej granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Jeżeli przyjrzymy się Traktatowi Benesza, to tę samą sprawę można rozpatrywać w dwóch kontekstach: – albo będą respektowane, albo nie. W drugiej ewentualności będzie zasiedlenie Czeskich Sudetów przez Niemców. A co to oznacza dla nas? – Albo będziemy stać na nienaruszalności granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, albo… zaakceptujemy perspektywę osiedlania się Niemców na naszych terenach zachodnich, północnych, Warmii i Mazurach. Wiemy z historii, do czego doprowadziła polityka ulegania naciskom niemieckim w latach trzydziestych poprzedniego stulecia. Dowiemy się wkrótce, do czego doprowadzi uleganie naciskom w kwestiach terytorialnych i zmianie prawa własności ziemi za pośrednictwem brukselskich aktów prawnych. Chociaż historia jest nauczycielką życia, ale jak się wydaje, jednak nie dla wszystkich.
Brukselskie dictum – ściśle tajne
Jeszcze 3 kwietnia 2002 roku rząd zapewniał, że 12-letni okres przejściowy na nabywanie przez cudzoziemców ziemi rolnej i lasów, to najlepszy wynik negocjacji w Europie Środkowej. Dzień później okazało się, że równocześnie „sprzedawczyki” podjęli zobowiązanie, które czyni wszelką ochronę iluzją. Bo oto główny „negocjator” – minister Jan Truszczyński (na zdjęciu) poinformował posłów z Komisji ds. Integracji Europejskiej, że po trzech latach od akcesji, Rada Europy ma prawo znieść okres przejściowy na zakup polskiej ziemi rolnej! Do dzisiaj Polska musi dostarczać Brukseli szczegółowe informacje na temat struktury własności ziemi, jej cen, planowanej reformy ksiąg wieczystych i ustawy o obrocie gruntami rolnymi.
O tym, jakie zobowiązania przyjęła na siebie Polska w ostatniej rundzie „negocjacji”, poinformował posłów 3 kwietnia 2002 roku Jan Truszczyński z Komisji Integracji Europejskiej. Okazało się, że są one znacznie większe niż te, które znane już były opinii publicznej. Rząd RP (L. Millera) zobowiązał się, że z chwilą wstąpienia do UE, Polska przyjmie i wdroży całość prawa wspólnotowego na temat swobody przepływu kapitału, a jedynym wyjątkiem pozostaną „wynegocjonowane” okresy przejściowe przy sprzedaży ziemi cudzoziemcom. Wyszło na jaw, że swoboda zakupu nieruchomości w Polsce dotyczyć będzie nie tylko obywateli Unii, ale także… nabywców z państw członkowskich europejskiego obszaru gospodarczego, a zatem także z Norwegii, Islandii i Liechtensteinu, o czym wcześniej rząd „zapomniał” nas poinformować. Jak wiadomo, ustalono wcześniej dwa okresy przejściowe, podczas których zakup ziemi w Polsce przez cudzoziemca, obwarowany będzie wymogiem zgody Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jednak większość przyjętych rozwiązań ukształtowana została według schematu: okres przejściowy tak, ale.... . I tak Unia zgodziła się, aby przez okres 5-letni po akcesji, wymagana była zgoda MSWiA na nabycie przez obcokrajowca nieruchomości o charakterze tzw. drugiego domu, czyli działki rekreacyjnej, ale zgody nie będą potrzebowali cudzoziemcy, którzy przez co najmniej 4 lata zamieszkują w Polsce!
Okres przejściowy nie będzie też dotyczył nieruchomości rekreacyjnych, nabywanych w celu świadczenia usług turystycznych. Nieruchomości rolne i leśne znajdą się w swobodnym obrocie po 12 latach akcesji (od roku 2016), ale rolnicy indywidualni Unii mogą je kupić z chwilą wejścia Polski do Unii pod warunkiem, że legitymują się 3 lub 7-letnim okresem dzierżawy i osobiście uprawiają ziemię! Jak daleko idą ułatwienia w zakupie gruntu dla zagranicznych rolników dzierżawców, niech świadczy fakt, że rząd przewidział w umowie z Unią antydatowanie umów notarialnych, aby cudzoziemcy mogli kumulować wymagane okresy obowiązkowej dzierżawy w formie spółki, z formą umowy z osobą fizyczną! A przecież nie trzeba znać perfekcyjnie prawa karnego, by wiedzieć, iż antydatowanie jakichkolwiek dokumentów jest zabronione i na takie fałszowanie jest artykuł w Kodeksie Karnym.
W świetle dalszych rozwiązań, o których dowiedzieli się posłowie, 12-letni okres przejściowy na ziemię rolną może okazać się tylko i wyłącznie totalną fikcją. „Sprzedawczyki” zgodzili się bowiem, iż po 3 latach od ewentualnej akcesji do UE, Komisja Europejska opracuje raport, na którego podstawie Rada Europy będzie mogła ten okres przejściowy skrócić lub znieść. Warunkiem jest podjęcie decyzji jednomyślnie. Teoretycznie jednomyślność Rady jest trudna do osiągnięcia, bowiem zakłada również zgodę polskich władz, ale zważywszy na dotychczasowy przebieg „negocjacji” oraz możliwość presji Unii, o taką zgodę nie będzie trudno.
Samozwańczy „negocjatorzy” zobowiązali się także dostarczyć jak najszybciej Komisji Europejskiej szczegółowe pisemne informacje na temat struktury własności ziemi rolnej, cen ziemi w układzie terytorialnym, planowanej reformy ewidencji gruntów oraz projektowanej ustawy o obrocie ziemią rolną. Jak dowiedziałem się nieoficjalnie, informacjami tymi zainteresowani są głównie Niemcy. Ówczesny minister Jan Truszczyński powiedział, że aktualnych danych na ten temat dostarczy spis powszechny. Natomiast polski parlament do dzisiaj nie uchwalił ustawy, która określałaby jasne kryteria ewentualnej odmowy przez MSWiA zgody na sprzedaż gruntów w okresie przejściowym. Chodzi głównie o kryteria negatywnych opinii resortu rolnictwa i resortu obrony. Posłów szczególnie zbulwersował fakt, że „nasi negocjatorzy” zagwarantowali Brukseli, iż na każdym etapie będzie mogła monitorować przebieg procesu legislacyjnego o obrocie ziemią rolną. Jest to niewątpliwie cios w powagę Sejmu RP. Skandal!
Oprócz „numerów” ze sprzedażą ziemi, „sprzedawczyki” wycięli następny numer. Tym razem w porozumieniu z eurokratami przygotowali przedpole do skoku na kasę przyszłych polskich emerytów! To zakrawało na zaangażowanie plutonu egzekucyjnego do zrobienia porządku wśród samozwańczych „negocjatorów”. Otóż II Filar Ubezpieczeń Emerytalnych został zagrożony. W kwestii przepływów finansowych, „negocjatorzy” zgodzili się przyjąć datę 31 grudnia 1993 roku jako datę zamrożenia ograniczeń w przepływach kapitałowych z państwami trzecimi. Truszczyński nie wyjaśnił, co to oznacza w praktyce. Unii szczególnie zależało na możliwości inwestowania za granicą naszych funduszy emerytalnych. Według „wynegocjonowanego” porozumienia, o ile trzeci filar, czyli dzięki tzw. pracowniczym programom emerytalnym – będzie można wyprowadzać pieniądze na zagraniczne rynki bez ograniczeń, to inwestycje zagraniczne II Filaru Otwartych Funduszy Emerytalnych na razie będą limitowane. Jak przyznał Truszczyński: –„Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że przyszła dyrektywa UE może także objąć Otwarte Fundusze Emerytalne”.
Dzisiaj już wiemy, że tak się stało. Nasze składki powędrowały za granicę. Ekonomiści wyliczyli, że emeryt korzystający z OFE miałby dziś wypłacaną miesięczną emeryturę w wysokości 280–320 PLN-ów zdewaluowanych.
I co Czytelnik na to? Mnie brakuje słów. Pozostały mi tylko same niecenzuralne.
C.d.n…
___________________________________________________
[1] Edvard Beneš – polityk czeski, prezydent Czechosłowacji w latach 1935-1938, na uchodźstwie w latach 1940-1945,
i ponownie w kraju w latach 1945-1948, premier Czechosłowacji w latach 1921-1922, członek parlamentu w latach 1920-1925 i 1929-1935.
[2] Erika Steinach – urodzona 25 lipca 1943 r. w Rumi k/Gdyni. Jej ojciec jako technik Luftwaffe w randze podoficera służył na lotnisku
w okupowanej przez Niemców Rumi. Jej matka była tam urzędniczką przysłaną z Berlina w 1943. Rodzice wynajmowali mieszkanie
od Kaszuba – Pawła Obersiega, przy ulicy Sobieskiego (podczas okupacji Adolf Hitler Strasse). W styczniu 1945 na trzy miesiące
przed wkroczeniem Armii Czerwonej, matka z półtoraroczną Eriką i jej trzymiesięczną siostrą opuściły Rumię, skąd dotarły do niemieckiego
kraju związkowego Schleswig-Holstein.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3612 odsłon
Komentarze
ein Reich
8 Lipca, 2014 - 15:31
ein Reich
tako rzecze elektryk
co rozumem nie grzeszy
że Rzecz się pospolita
z rzeszą Niemiec zrzeszy
Z cała pewnością nasz nieoceniony
skarb narodowy, a zarazem europejski mędrzec,
ma na ten temat rozległą wiedzę!
jan patmo
Przecież nasza akcesja do UE
8 Lipca, 2014 - 18:21
nie miała na celu utworzenia w Polsce raju dla tubylców tylko wyeksploatowania a później zrujnowania całej gospodarki. W późniejszym stadium zaś przejęcia części polskich ziem północnych i zachodnich przez Niemcy, które z całą konsekwencją realizują swój plan przy jednoczesnym biernym stanowisku władz rządzących Polską. Po co są stwarzane wszelkie udogodnienia dla wyjazdu młodych ludzi z Polski? Po to aby w przyszłości nie było siły zdolnej do obrony Polski gdyż ci, którzy tu zostaną są odarci z wszelkiego patriotyzmu, nie znają historii Polski i nie mają pojęcia o wszelkich zrywach narodowych. Zwykła szara, bezwolna masa mająca tylko na uwadze chleb i igrzyska. Nic więcej. Oczywiście temu wszystkiemu służyło i nadal służy stanowienie prawa na unijnych wzorcach skutecznie ubezwłasnowalniających naród polski.
To prawda, że Niemcy nigdy nie wyrzekły się naszych ziem północnych i zachodnich. Jednak w tym kontekście pragnę zwrócić uwagę na fakt, że tak naprawdę Rosja też się nie wyrzekła swojego zwierzchnictwa nie tylko nad Polską ale również dotarcia nad Atlantyk. To zaś są interesy sprzeczne z Niemcami. I tak naprawdę można się zastanawiać, czy w sytuacji gdy Niemcy ponownie opanują "swoje" tereny w Polsce, Polacy nie zwrócą się o pomoc do Rosji, a ta po postawieniu swoich warunków takiej pomocy udzieli? Z mojej strony nie należałoby wykluczać takiego scenariusza.
Odnośnie przypisu [2]. Rodzice Eriki nie wynajmowali mieszkania w Rumii od Kaszuba. Ta rodzina kaszubska po prostu została przez Niemców wywieziona w nieznanym kierunku a rodzinę Steinbachów tam osiedlono. O tej rodzinie kaszubskiej nic nie wiadomo, co się z nią stało i jej sąsiedzi też nic nie wiedzą. Pisała niegdyś o tym wybrzeżowa prasa.
Pozdrawiam
Szpilka
Szanowna Szpilko, - nastąpiła jakaś "zbitka" informacji z...
8 Lipca, 2014 - 20:25
... dezinformacją. Raczej daję wiarę dokumentom tworzonym przez IPN,
nie zaś przez "redachtorów" gazet sprzedawanych na Wybrzeżu, których
wydawcą jest niemiecki koncern Nouer Passauer Presse.
Otóż Matka Eriki Steinbach – Erika Grote (rocznik 1922) w czasie wojny
mieszkała w Berlinie. Zaś jej narzeczony – feldfebel Wilhelm Karl Hermann
(rocznik 1916) został skierowany do służby w roku 1941 do Rumii. Tenże
feldfebel z przyczyn oczywistych nie mógł mieć w Rumii ani własnego
mieszkania, ani też jakiejkolwiek nieruchomości w tej miejscowości.
Prawdopodobnie zamieszkiwał na kwaterze u kaszubskiej rodziny Raulinów.
Będąc samotnikiem, jednak zaprzyjaźnił się z rodziną Pawła Obersiega,
do którego to mieszkania często przyjeżdżała z Berlina Erika Grote.
Paweł był wówczas szefem rumińskich wodociągów. Jednak rodzina
Obersiegów została uznana przez Niemców za reichsdeutschów i wysłano ją
w głąb Rzeszy. Źródła nie podają, gdzie przebywali dokładnie i czym się
zajmowali. W czasie nieobecności Pawła Obersiega i jego rodziny – Wilhelm
Karl Hermann (późniejszy ojciec Eriki Steinach) zajął jego posesję
(zapewne na mocy „układu” pomiędzy nimi, przy aprobacie okupacyjnych
władz niemieckich).
Po wojnie Obersieg wraz z rodziną powrócił do Rumii. Powojenny rząd PRL
nie znalazł znamion zdrady Polski Ludowej i nie wyciągnął konsekwencji
karnej wobec P. Obersiega, tym bardziej, że lokalna społeczność polska
(kaszubska) wyrażała się o nim w samych superlatywach. I to jest zagadka,
której nawet IPN-owi nie udało się do dzisiaj rozwikłać. Kim zatem był
Paweł Obersieg???
Tyle na podstawie źrodła: Biuletyn IPN Nr 5 (40), V, 2004, s. 49-53.
Natomiast jeśli chodzi o Twoje zdanie wyrażone w kwestii procesu
ubesłasnowolnienia Polski - pełna zgoda. Tak właśnie się dzieje.
Pozdrawiam i dziękuję za czujność,
___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz".
© Satyr
Oczywiście,
8 Lipca, 2014 - 20:45
że moje informacje dot. Steinbachów pochodzą z prasy wybrzeżowej, która jednoznacznie przedstawiała podane przeze mnie prasowe fakty. Niemniej pisano o tym jeszcze wówczas gdy tytuły były własnością polską. Przypomniano je gdy Erika odwiedziła Trójmiasto ale wówczas prasa wybrzeżowa była już własnością niemieckich koncernów. Dlaczego pisano, że kaszubska rodzina została wywieziona w nieznanym kierunku i nikt o niej nic nie wie, trudno mi dociec. Widocznie ktoś miał w tym jakiś interes.
Pozdrawiam
Szpilka
Recydywa i cichacze.
Ukryty komentarz
Komentarz użytkownika tańczący z widłami został oceniony przez społeczność negatywnie. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 2. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność. Pamiętaj że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..
8 Lipca, 2014 - 20:50
Panie Satyrze kochany !
Rozumiem Pańskie wzburzenie, ale gorąco proszę o nieużywanie słów, które po lekturze tego tekstu same cisną się na usta. Cela (rejestr skazanych) i tak jest przepełniona a stara recydywa nie dałaby nowincjuszowi żyć (troszcząc się nadmiernie o jego żydź).
Poza tym niejaki Jądrula zakadza od czasu do czasu celę cichaczami tak niemiłosiernie, że nie ma czym oddychać i jeszcze udaje zdziwionego, że niby nie wie o co chodzi.
TzW
NIEPOPRAWNY INACZEJ
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika tańczący z widłami nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
Wspomnienia8 Lipca, 2014 - 20:58
Tak przy okazji.
Muszę z reką na sercu powiedzieć , że Jarosław Kaczyński miał jednak kiedyś jaja i zapowiadał się na prawdziwego męża stanu. Pamiętam jak kiedyś na konferencji prasowej krótko, zwięźle i skutecznie potraktował tę niemiecką złośliwą suczkę Ericę Steinbach.
Aż miło było patrzec.
Szkoda, że to tylko wspomnienia.
NIEPOPRAWNY INACZEJ
TzW, - po raz pierwszy odzywam się do Ciebie po wielu miesiącach
8 Lipca, 2014 - 21:39
... ignorowania Ciebie. ale nie mogę milczeć, kiedy tym razem zgadzam się z Twoim zdaniem.
Tak w istocie było. Pamiętam ten fakt. I to mnie boli, że obecnie Jarosław poddał się...
szantażowi masonerii. Jego brat nie usłuchał i... zginął. Nawet nie masz pojęcia (a może masz,
jako jeden z nich?), jaką siłę mają wolnomularze w Polsce.
Nie zmienia to jednak mojego traktowania Ciebie jako cholernie upierdliwego komentatora.
Usilnie starałem się znaleźć w blogosferze chociaż jeden jedyny artykuł Twojego autorstwa.
Niestety... nie znalazłem. Jesli masz coś bardzo mądrego do przedłożenia czytelnikom
Niepoprawnych, to napisz notatkę/post/artykuł - jak zwał, tak zwał. Wówczas przekonasz się,
jak ocenią to czytelnicy i ile pał Ci postawią. Co? Brak Ci odwagi? Taki jesteś mocny w gębie,
kiedy od lat uprawiasz tylko... krytykanctwo, którym się brzydzę?
Zatem wpisuję Ciebie na listę typowych krytykantów (nie myl z krytykiem - bo to szlachetna funkcja).
A z krytykantami nigdy nie było mi po drodze. I tak na przyszłośc (po niehlubnej dla Ciebie przeszłości
w kontaktach ze mną na starym portalu NP) - postaraj się omijać mój blog z daleka.
P.S.
Ten Twój powyższy komentarz oceniłem na +1,
choć uznajesz mnie za idealistę.
Nie jestem idealistą, ale za to pracuję
na rzecz mojej Ojczyzny, czym Ty nie możesz się pochwalić.
___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz".
© Satyr
Krok
Komentarz ukryty i zaszyfrowany
Komentarz użytkownika tańczący z widłami został oceniony przez społeczność dość negatywnie. Został ukryty i zaszyfrowany poprzez usunięcie samogłosek. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 3. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność jakkolwiek ciężko Ci będzie go odczytać. Pamiętaj, że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..
8 Lipca, 2014 - 22:11
Njtrdnjszy prwszy krk, my g włśn zrblśmy. kzj sę, ż chć nczęst, l jdnk mżn sę czsm przmć nwt zgdzć. W kżdym bądź rz brzm ptymstyczn ;)
Z krytyknctwm byw różn. Wl jst krytykntów n NP t d tg skrjn sfkswnych n 3-4 sbch ( np : n Tsk, Kmrwskm, Nsłwskm, Skrskm), c wżm z strszn ndn grnczn . Pz tym kzj sę, ż chętn pprmy krytykntów nszych wspólnych wrgów, ntmst krytykjących sby d których mmy symptę jż n.
Pszę t c chcę. Jdn blgją, nn kmntją.
Pzdrwm...............................Prszę m pzwlć mnąć c będz d mnęc &qt;wdpnąć&qt; chć n chwlę w gścnn prg, gdy zjdz tk ptrzb :)
NIEPOPRAWNY INACZEJ
Całe to przystąpienie do UE... warunki, upokarzające!
9 Lipca, 2014 - 20:54
To była zdrada interesów Polski, w dodatku prasa wykupiona przez Niemców, media... sterowanie umysłami...
Pamiętam jak informowałam, że głosowałam na nie, to wiesz jakie padało pytanie?? Jak nie przystąpimy to co z nami będzie??
Dajesz wiarę? Tak ogłupić naród.?? Oni się bali o wyniki wyborów wtedy, pamiętam...
Musimy się z tego gówna wymiksować, wiele musimy, nie wiem czy damy radę, bo czasu coraz mniej..
Bardzo dobry i potrzebny wpis, powinny go przeczytać tysiące Polaków!!
Pozdrawiam :)
Astra - Anna Słupianek