O liberalizmach

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb
Idee

Dedykowane Triariusowi.

I. Tygrysowe wzburzenie.

Pod moim postem „Oligarchowie kontra klasa średnia”, w którym pozwoliłem sobie odróżnić liberalizm gospodarczy w klasycznym rozumieniu od współczesnego łże-liberalizmu, zacny współbloger Triarius raczył zamieścić komentarze w których zauważył, że „łże-liberalizm - to po prostu realny liberalizm, jedyny, jaki istnieje. Wszystkie inne żyją wyłącznie w mózgach różnych mających zaburzenia kontaktu ze światem świrów”, zaś na moje zapytanie czy Adama Smitha również zaliczyłby do „świrów” odparł, iż „do oświeceniowych mędrków raczej”, następnie zaś poddał w wątpliwość czy aby Adam Smith był liberałem, całość zaś zakończył mocnym przytupem, sugerując jakobym z niewidzialnej ręki rynku robił „religię”, „albo jakąś pieprzoną utopię”, podczas gdy „liberalizm (...) to połowa drogi do komunizmu". Starałem się dość wiernie oddać argumentację Triariusa – pełne komentarze TU i TU.

Ponieważ sprawia mi przykrość patrzenie jak niepospolity skądinąd umysł zasnuwa mgła zacietrzewienia, pozwalam sobie na szerszą polemikę w osobnej notce, licząc na zrozumienie.

II. Błąd uogólnienia.

Otóż sądzę, że podstawowy błąd popełniany przez Triariusa (i nie tylko przez niego, zjawisko jest szersze) to sprowadzenie intelektualnego dorobku Oświecenia wyłącznie do Francji oraz różnych Wolterów i Diderotów, tudzież postrzeganie dorobku epoki przez ich pryzmat. Tymczasem Oświecenie anglosaskie to zupełnie inna para kaloszy, a liberalizm Adama Smitha to coś zgoła innego niż utopijne gdakanie Rousseau czy encyklopedystów. Najogólniej rzecz ujmując różnica jest taka, jak między spekulatywnym bujaniem w obłokach i gilotynowaniem każdego, kto nie podziela wyklutej z owego bujania ideologii, a skrzętnym opisem rzeczywistości i wyciąganiem z tejże rzeczywistości wniosków.

Kolejny błąd, to utożsamienie z liberalizmem obecnego antycywilizacyjnego porządku dominującego w krajach i ponadnarodowych strukturach Zachodu tak w sferze materialnej, jak i duchowej – tu odsyłam do mego cyklu o Antycywilizacji Postępu (TU, TU i TU). Innymi słowy, to tak jakby nazwać kurę kaczką, tylko dlatego że możni tego świata dla własnych celów umówili się by wrzeszczeć „kaczka !”.

III. Od liberalizmu do socjalizmu.

Tymczasem, smithowska pochwała przedsiębiorczości, wsparta surową protestancką moralnością i etyką pracy (przepraszam za ten kuchenny weberyzm, ale tak lepiej dla czytelności wywodu) oraz „Teorią uczuć moralnych” bazującą na pojęciu współodczuwania, legła u podstaw gospodarczej potęgi Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Samo eksploatowanie kolonii (Wielka Brytania), czy podbitej połaci kontynentu (Stany Zjednoczone) nic by nie dało, gdyby nie fundamentalna, wynikła z obserwacji koncepcja, że u źródeł bogactwa narodów leży nie zgromadzona ilość kruszców, zboża, ziemi - lecz praca. Odmiennej koncepcji hołdowały choćby Hiszpania (złoto) czy Rosja (ziemia). Różnice widać gołym okiem.

No dobrze, ale jak uczył dziadek Arystoteles, ustroje polityczne wynaturzają się, a ja pozwolę od siebie dodać, iż podobna kolej rzeczy dotyka systemy ekonomiczne. W przypadku liberalizmu gospodarczego początek końca to liberalizm socjalny Johna Stuarta Milla, który podmiotem wolności, również gospodarczej, w miejsce jednostki uczynił zbiorowość, społeczeństwo. Ta koncepcja liberalizmu dotarła do Stanów Zjednoczonych, które do tej pory praktykowały zdroworozsądkowy liberalizm opisany przez Adama Smitha nie wiedząc, że mówią prozą. Z pojęciem liberalizmu zetknięto się za oceanem na szeroką skalę za sprawą J.S. Milla właśnie, stąd w Stanach Zjednoczonych „liberał” oznacza lewicowca, czy wręcz lewaka a zwolennik liberalizmu w typie smithowskim to „konserwatysta”.

Później pojawiła się doktryna ekonomiczna Johna Maynarda Keynesa która, będąc reakcją na Wielki Kryzys, legła u podstaw rooseveltowskiego New Dealu z tym całym interwencjonizmem, stymulowaniem popytu przez państwowe inwestycje i lekceważeniem deficytu. Bang! - tu wracamy do naturalnego konfliktu między magnatami a średnią szlachtą, który zarysowałem w przywołanej na wstępie notce „Oligarchowie kontra klasa średnia”, a której fragmenty tak wzburzyły Triariusa. Biznesowa magnateria wyczuła w koncepcji Keynesa swą szansę, bo skoro państwo ma być „aktywne” to przecież nie powierzy realizowania swej aktywności rzeszy drobnych i średnich przedsiębiorców, tylko właśnie magnatom, bo duży może więcej.

To sprzężenie interesów magnaterii i sterroryzowanej kryzysem klasy politycznej legło u źródeł systemu gospodarczego w którym obecnie żyjemy. Dalej już poszło, tym bardziej, że Europa kontynentalna też nigdy nie była od tego. Ironią historii jest, że quasi-socjalistyczna koncepcja Keynesa, powstała jako sprzeciw wobec smithowskiego liberalizmu, dziś nazywana jest „liberalizmem” właśnie, zaś protestujący przeciw niej „antyglobaliści” uważają, że skoro socjalistyczny „liberalizm” się nie sprawdził, to receptą powinno być... więcej socjalizmu, więcej kontroli itd. (vide – postulat globalnego podatku od przepływu kapitałów).

IV. Miedzy neototalitaryzmem a liberalizmem.

Jak widać z powyższego, termin „liberalizm”, to taki kąsek, który wyrywają sobie z gardeł najróżniejsze grupy, podkładając pod to pojęcie wzajemnie wykluczające się treści i twierdząc, że moja definicja jest „najmojsza”. Obecnie górą są bękarty poczęte z mariażu francuskich oświeceniowych mędrków, liberalizmu socjalnego J. S. Milla i doktryny ekonomicznej Keynesa, zaczadzone dodatkowo sowietyzmem i rewoltą kontrkulturową „pokolenia ‘68”. Oczywiste jest, że tak rozumiany „liberalizm”, to „połowa drogi do komunizmu”, bez dwóch zdań. Za sprawą tych bękartów słowo „liberalizm” przeżuwane jest przez porządnych ludzi z niesmakiem, zaś określenie „liberał” robi za standardową obelgę w polityczno-ideologicznych naparzankach. Tyle, że ten „liberalizm” to tak naprawdę neototalitarna opresja i zniewolenie – na każdym poziomie, tak ekonomicznym jak i duchowym, zatem ja pozwalam sobie tę toksyczną mutację określać mianem „łże-liberalizmu”. To „jawny bądź zakamuflowany totalitaryzm” podszywający się pod wolność.

Prawdziwy liberalizm natomiast, mający na uwadze dobro ludzi a nie „ludu”, określany niekiedy mianem liberalizmu konserwatywnego (wolność gospodarcza plus konserwatyzm światopoglądowy), to nic innego jak powrót do Adama Smitha – premiowania pracy i przedsiębiorczości obywateli (przy czym Smith „niewidzialną rękę rynku” nie tyle „odkrył”, jak kąśliwie stwierdził Triarius, ile po prostu opisał). Rolą państwa w owym „premiowaniu” jest (poza budową infrastruktury) zapewnienie równych warunków – takich samych obciążeń fiskalnych (w miarę możności niskich), sprawnego sądownictwa oliwiącego obrót gospodarczy, zlikwidowanie przeróżnych żerowisk na styku władza-biznes, słowem: ukrócenie kleptokratycznych mechanizmów blokujących rozwój klasy średniej - podstawy każdego zdrowego państwa i narodu.

Moim zdaniem jest to podejście godne, słuszne i zbawienne. I tak, to jest właśnie liberalizm.

Gadający Grzyb

Brak głosów

Komentarze

Myślę podobnie. Nie rozumiem dlaczego tak wielu ludzi reaguje bluzgiem na samo słowo "liberalizm". Jest oczywistym fakt, że w dzisiejszym świecie to co rozumiemy, a raczej to, co na siłę się określa mianem liberalizmu, nie ma nic wspólnego ze Smithem i jego teorią. Ciekawie to wytłumaczyłeś.

Na koniec dodam, żeby wszystko było jasne: kompletnie wolny rynek to więcej niż mit - to kit. Daleko mi do utopijnego korwinizmu...

Pozdrawiam
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#142480

Mnie również daleko do Korwina - był czas się wyleczyć :) Napisałem zresztą, że państwo powinno dbać m.in. o infrastrukturę. Dodałbym jeszcze takie branże jak surowce strategiczne czy zbrojeniówka, niemniej generalnym podejściem winno być: tyle rynku, ile tylko możliwe.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#142488

Jednym słowem więcej Orbanów w Europie i na świecie.
Z polskim liberalizmem na dzisiaj jest tak, jak z demokracją,która zrodziła się w Grecji, gdzie 30%populacji stanowili niewolnicy.

Pozdrawiam!

Vote up!
0
Vote down!
0
#142492

Dobre porównanie :) Choć obawiam się, że proporcje mogą być jeszcze gorsze.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#142498

Może nie o proporcje mi chodziło, ile o twórców rodzimego liberalizmu i mam tu na myśli KLD.

Vote up!
0
Vote down!
0
#142515

niestety, ale dzisiaj skrzydlo lewicowo-liberalne (wszelkie GoWna i im podobne) uzurpuja sobie prawo do jedynej slusznej pozycji swiatopogladowej. Nie moga zniesc, ze moga istniec wartosci konserwatywne, jak swietnie to wykazal autor. PIKNIE ;)

Vote up!
0
Vote down!
0
#142497

właśnie - trzeba odebrać ideę liberalną uzurpatorskim bękartom:)

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#142499

... bezbłędnie, choć nieco (z konieczności) wyrwane z kontekstu.

Jednak mam wrażenie, że albo walisz z armaty do komara, albo też z pistolecikiem na plastikowe groszki polujesz na tygrysa. ;-)

Czy ja nie wiem, że liberalizm to raczej Anglia niż Francja? A Oświecenie w dużej mierze też? Zresztą przecież francuskie Oświecenie to była WŁAŚNIE próba przeszczepiania Anglii na teren Francji! Jaki to miało sens i jak wychodziło, to już inna sprawa, ale tak przecież było!

Pisze o tym nawet sam Spengler zresztą. A że Oświecenie to poniekąd Volter propagujący do całkiem nieodpowiednich celów niezbyt dobrze przez się przetrawionego Newtona, to przeż ja akurat wiem lepiej niż większość.

Oświecenie miało swoje zalety, zgoda. Sam długo lubiłem Hume'a, a Adam Smith to też Szkot, więc ma u mnie od razu fory. Ale Oświecenie to przede wszystkim Locke, któren jest gorszy od Voltera, choćby dlatego, że nudny jak flaki z olejem i pokrętny.

Kiedy tamten po prostu nienawidził katolicyzmu, a raczej wszelkich religii (brzydko, zgoda!), to ten pieprzył głupoty, czyniąc z Boga (w którego ewidetnie nie wierzył przynajmniej w chrześcijańskiego), jakiegoś wyłącznie stróża i dzikiego obsesjonata "świętego prawa własności". W dodatku ludzie bez własnych pomysłów powtarzają ten bełkot od ponad 300 lat.

Nie wypada pewnie Cię nagabywać o przeczytanie tego, co na temat liberalizmu pisałem parę lat temu - świeżo akurat pod wpływem lektury niegłupiej historii idei politycznych. Bo to akurat nie ma wiele wspólnego z Korwinem. Ten mi zaczął ostro podpadać nie tyle liberalizmem jako takim, a sprawą "w pełni zawodowej armii". Potem już faktycznie poszło gładko, ale wiem, że "liberalizm" to nie jest akurat sam Korwin, ani nie jest on najbardziej sztandarową jego postacią. I wcale nie od Korwina moja do liberalizmu niechęć się zaczęła!

Tyle, że J.S. Mill także mnie mało bawi. Poczytaj sobie (jeśli mogę sugerować), co pisałem (i cytowałem) na jego temat. A coś tam się czytało, bo zajmowałem się parę lat historią idei.

Moim podstawowym zarzutem wobec liberalizmu - wszelkie jego podziały na "lewicowy" i "konserwatywny" uważam za wtórne i mało w sume istotne - jest to, że on jest wymóżdżony. If you get my drift. Nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, a na gilotynę to nawet go nie stać, z braku jaj. On raczej ludzi zamęcza nudą i gazetowo-telewizyjną brednią.

Najlepszą opinię na temat tej chorej ideologii, którą jestem w stanie zaakceptować, wyraził Spengler. Uważa on, i na pewno ma w tym masę racji, że liberalizm to jest w sumie BRAK PAŃSTWA... Który się całkiem fajnie sprawdził w Wielkiej Brytanii! (Niezłe, co? Jak na liberalizmu wroga to chyba niezłe.)

Która, przypominam, jest wyspą, a ostatnią udaną inwazję przeżyła w roku 966... Oraz w US of A, która jest praktycznie całym niemal kontynentem... I przeszczepianie tego na grunt państw, które mają sąsiadów, a co dopiero takich, jak nieszczęsna Polska, to wyjątkowo durne mózgowe zboczenie. (Znaczy on tego tak brutalnie nie określił, bo to był kulturalny gość, ale w sumie na to wychodzi.)

Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://triarius.pl - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#142514

Współczesny łże-liberalizm to nadmiar państwa a nie jego brak, zaś liberalizm proweniencji smithowskiej to rozsądne samoograniczenie państwa, tak by nie przeszkadzało ludzkiej działalności.
"Nie ma nic wspólnego z rzeczywistością" - ależ Smith swą koncepcję zbudował na opisie rzeczywistości - czysty praktycyzm. Natomiast bajdurzenie Rousseau o umowie społecznej i stanie natury - tu jak najbardziej zgoda :)

To tyle tak na szybko.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#142526

... samosterownego systemu (cybernetycznego) w ekonomii - chwała mu za to i tyle. Nie ma co się tym aż tak brenzlować, bo to ani nie był żaden "liberalizm", ani też nie nadaje się na religię, czy choćby receptę na naprawę świata.

Co do "łże" to bzdura! Państwo może wszystko po prostu dlatego, że wszystkie więzi międzyludzkie, wartości i instytucje zostały PRZEZ LIBERALIZM (i "wolny rynek") zniszczone.

Bardzo proste, jeśli się nad tym chwilę zastanowić.

Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://triarius.pl - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#142648

Jak dla mnie, liberalizm konserwatywny zakłada właśnie silne więzi międzyludzkie oparte na tradycyjnych chrześcijańskich wartościach w miejsce wtrącania się państwa w te relacje.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#142669

... "zakładać" - niewiele z tego wynika!

"Wolny rynek" zrobił przez 20 lat o wiele więcej dla rozwalenia rodziny, likwidacji (konserwatywnych) wartości i skurwiena społeczeństwa, niż nazistowska okupacja i PRL przez lat 50. Czyż nie?

Nie jest istotne czego się (pod podwórzowym trzepakiem) pragnie, tylko jak się analizuje rzeczywistość. No i model liberalny ma się do rzeczywistości nijak, nie uwzględnia ludzkiej natury, a tylko naturę jakichś wydumanych ludzików z patyczków, na każdym kroku wymaga "korekt" i iście ptolemeuszowskich epicykli.

Ardrey by Cię z liberalizmu szybko wyleczył! (Z drugiej strony to akurat liberalizm, nic zaś innego, sprawia, że zamiast Ardreya mamy Dawkinsa.)

Fakt, że liberalny mędrek kocha władzę pozostawić gdzieś "poza" sceną... Co jest właśnie idealnym sposobem, by lud jej nie widział i żeby, z czasem, stała się ona władzą totalitarną.

Liberalizm to lewizna - przez większość swej historii chodził zresztą pod nazwą "społeczny radykalizm". Cholernie konserwatywna nazwa, prawda?

Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://triarius.pl - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#142682

Liberalizm,wszak znam ten wyraz z okresu wdrażania komunizmu w Polsce jako symbol zachodniej zgnilizny. Wypłynął raptem znienacka przy Tusku, trik-mik , łagodniejsza forma komunizmu.
Kraje cywilizowane potrafiły zagospodarować nudę i wprząc wizjonerów do pracy.
"Platformerscy liberałowie" uwięzili nas w bagnie biurokracji.
Wybaczcie Panowie,ale ile w tym bełkotu pseudoodkrywczego , a ile kłamstwa farbowanej komuny.

W kraju zapaści semantycznej używanie słów definicji wg cywilizowanych standartów pogłębia dezorientację.

Miał być liberalizm , a wrócił zamordyzm.

Pa lulu idem

Vote up!
0
Vote down!
0
#142524

Każdy model gospodarczy jest ciekawy jak się go czyta w teorii ,gorzej z praktyką.Chyba nigdzie na świecie nie ma modelu gospodarki liberalnej w czystej postaci.W każdym jest więcej lub mniej socjalizmu.Diabeł tkwi w szczegółach.W polityce zwycięża ten kto skutecznie nakłamie.Na pewno nie zwycięży ,jeśli powie; zabierzcie się do uczciwej pracy ,zabierzemy socjalne zabezpieczenia dla waszego dobra .Jak na scenie politycznej zaistnieje polityk ,który nie będzie rozdawał stołków dla swojej klienteli?Znacie panowie może takiego ideowca ,który przekona klasę polityczną i sołeczeństwo???

Vote up!
0
Vote down!
0
#142632