Oligarchowie kontra klasa średnia

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb
Gospodarka

Samodzielna firma rodzinna jest większą wartością, niż ta sama rodzina pracująca w międzynarodowych koncernach.

I. Od ruchu egzekucyjnego do oligarchii.

Jednym z podstawowych błędów, który z czasem fatalnie odbił się na kondycji ustrojowej I Rzeczypospolitej było zlekceważenie przez ostatnich Jagiellonów ruchu egzekucyjnego. Przypomnijmy, iż ruch ów skupiał dominującą część „narodu politycznego” - średniej szlachty, która domagała się m.in. zwrotu przejętych przez magnatów królewszczyzn (egzekucja dóbr), wyegzekwowania praw (np. zakazu łączenia urzędów w jednym ręku), uporządkowania skarbu, naprawy sądownictwa, wolności celnej, przekazania annatów (opłat wysyłanych do Rzymu za objęcie godności kościelnych) na obronę przed Tatarami, wzmocnienia roli szlacheckiego Sejmu względem magnackiego Senatu i wiele innych pożytecznych, systemowych rozwiązań.

Szlachta była jeszcze wówczas politycznie samodzielna, generalnie propaństwowa i reformatorska. Niestety, zarówno Zygmunt I Stary, jak i Zygmunt August woleli opierać się na możnowładcach, co z czasem, już podczas epoki elekcyjnej, doprowadziło do oligarchizacji życia politycznego w Polsce, sklientelizowania szlachty przez magnaterię i uczynienia z króla zakładnika najpierw magnatów, później zaś mocarstw na których jurgielcie owi magnaci pozostawali. Efektem była powolna gangrena i wynaturzenie ustroju I Rzeczpospolitej. Trochę upraszczam kilkuwiekowy proces, ale tak się generalnie rzeczy miały. To nie król (państwo) miał swoją szlachtę i swoich magnatów, tylko magnacka oligarchia miała zarówno króla jak i szlachtę, czyli w efekcie – państwo.

II. Oligarchizacja gospodarki.

Zarysowana powyżej kolej rzeczy przypomina mi się, kiedy myślę o gospodarce – i to nie tylko polskiej. Znane powiedzenie mówi, że nie ma większych wrogów kapitalizmu, niż sami kapitaliści. Oznacza ono, iż potężne firmy (magnaci) szukają państwowego wsparcia (monarchy), by zabezpieczyć się przed konkurencją przedsiębiorców z klasy średniej (średnią szlachtą). Dążą do podatkowego uprzywilejowania, niejasnego sytemu prawnego z „furtkami” dla wybranych, obejmowania systemem koncesyjnym coraz to nowych obszarów gospodarki, zaporowych wymogów dotyczących pewnych dziedzin które spełnić mogą tylko duzi („duży może więcej”) itd. W ramach ekwiwalentu oferują szeleszczące poparcie, „tworzenie miejsc pracy” przy wielkich inwestycjach, napływ kapitału i takie tam różności, tyle tylko, że po jakimś czasie okazuje się, że to nie Państwo (rozumiane jako Rzeczpospolita – dobro wspólne) ma swych magnatów, tylko magnaci mają państwo.

Następuje oligarchizacja. Klasa polityczna (monarcha) siedzi w kieszeni możnych, a gdy któryś próbuje bryknąć, uruchamiane są naciski. Buntownik okrzyknięty zostaje „wrogiem wolnego rynku” (choć właśnie usiłuje ten wolny rynek przywrócić), straszy się likwidacją miejsc pracy, odpływem inwestycji itd. Coś takiego spotyka właśnie na Węgrzech Wiktora Orbana, próbującego zerwać z dotychczasowym oligarchicznym modelem i budować dobrobyt kraju na przedsiębiorczości zwykłych obywateli.

III. Łże-liberalizm.

Warto zwrócić uwagę na charakterystyczne i moim zdaniem świadome zakłamanie pojęcia liberalizmu gospodarczego z jakim mamy obecnie do czynienia. Otóż w załganej nowomowie przyjęto określać mianem „liberalizmu”, bądź „neo-liberalizmu” właśnie opisywany wyżej oligarchiczny system polegający na hołubieniu przez państwo biznesowej magnaterii, kosztem drobnych i średnich przedsiębiorców, ponoszących gros fiskalnych ciężarów (bo państwo przecież musi się jakoś utrzymać). Tymczasem to oni, patrząc zbiorowo, a nie ponadnarodowy „kapitał” są zdolni do tworzenia największej ilości miejsc pracy i współtworzenia bogactwa narodowego. Patrząc z perspektywy dobra wspólnego, samodzielna firma rodzinna jest większą wartością niż ta sama rodzina pracująca w międzynarodowych koncernach.

Aby jednak to urzeczywistnić, trzeba liberalizmu rozumianego jako równość szans: zerwania z „koncesjokracją”, równości niskich (w miarę możliwości) obciążeń fiskalnych i przede wszystkim – równego dostępu do sprawnie działającego sądownictwa dla wszystkich. Zerwania z panującym obecnie w skali globalnej uprzywilejowaniem „możnych” na rzecz materialnego upodmiotowienia obywateli.

Tymczasem, wszechobecny dziś łże-liberalizm, charakteryzujący się splotem wielkiego biznesu i władzy, doprowadza do takich paradoksów, że instytucje finansowe odpowiadające w znacznej mierze za globalny kryzys zamiast splajtować i odejść w zapomnienie, są ratowane pieniędzmi podatników tak naprawdę za powiedzenie „więcej już nie będę”. Idę o zakład, że owszem, będą – uzyskały bowiem pewność, że jakby co, to pozostające w ich garści państwo poratuje.

IV. Klasa średnia, głupcze!

Podsumowując, państwo jest silne gospodarczo na tyle, na ile silna i niezależna gospodarczo jest jego klasa średnia. Wielkie firmy, oczywiście również się przydają, musi jednak zostać zachowana równowaga – ta, która istniała jeszcze za ostatnich Jagiellonów i pierwszych królów elekcyjnych, a której zaprzepaszczenie doprowadziło do upadku I Rzeczypospolitej.

Mądry władca powinien to rozumieć – tak jak nie sposób pchnąć do przodu państwa inwestując tylko w metropolie (bo te raczej „zasysają” prowincję niż dają jej coś od siebie), tak też nie sposób budować bogactwa narodowego opierając się wyłącznie na wielkim biznesie, dążącym do stłumienia przedsiębiorczości potencjalnych konkurentów - obywateli. Tymczasem nasze obecne państwo zwane Trzecią Rzeczpospolitą budowano z założenia tak, by zabezpieczyć interesy magnaterii – bądź to rekrutującej się spośród uwłaszczonej nomenklatury, bądź fetyszyzowanego zagranicznego kapitału.

W przeciwieństwie do państw Zachodu, gdzie na skutek opisywanych tu mechanizmów można zaobserwować proces „zwijania się” klasy średniej, u nas upodmiotowiona materialnie klasa średnia nie miała tak naprawdę okazji powstać. A to, co przedstawia się nam jako „klasę średnią” jest pokracznym tworem – sklientelizowanym na starcie, zanim miał okazję przeżyć okres „złotego wieku”. Innymi słowy, w budowie państwa zaczęto od razu od czasów saskich.

Trzeba odwrócić tę tendencję tak, jak próbuje odwrócić ją wspomniany już Wiktor Orban. Pytanie, czy wiodąca siła opozycyjna i jej lider zapatrzeni w spektakularny wyborczy sukces węgierskiego przywódcy, dostrzegają też treść, która za tym sukcesem stoi.

Gadający Grzyb

Brak głosów

Komentarze

Przykład Schroedera wystarczy za wszystkie wywody i argumenty.Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

staryk

#141722

Ależ oczywiście - dlatego też tendencje "oligarchizacyjne" poruszam w szerszym kontekście.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#141727

Trzeba odwrócić tę tendencję tak, jak próbuje odwrócić ją wspomniany już Wiktor Orban. Pytanie, czy wiodąca siła opozycyjna i jej lider zapatrzeni w spektakularny wyborczy sukces węgierskiego przywódcy, dostrzegają też treść, która za tym sukcesem stoi.

Węgrzy mają to szczęście, że są po wygranych wyborach w których wygrały właśnie Węgry, a my?

Zwracasz uwagę, że nie ma klasy średniej. Taki stan rzeczy, to planowe działanie.

Wcześniej Polska miała klasę robotniczą, która upomniała się o swoje (nie tylko 1989), a dzisiaj kto ma się upominać i o co?

Robotników niema, bo i nie ma fabryk oraz dużych ośrodków przemysłowych.

Klasa średnia nie istnieje, bo taki był plan.

państwo jest silne gospodarczo na tyle, na ile silna i niezależna gospodarczo jest jego klasa średnia

To jest reguła o której doskonale wiedzą dzisiejsi możnowładcy, a jeszcze lepiej zdaje sobie z tego faktu sprawę buractwo z Brukseli, więc nie mamy co liczyć, że będziemy silnym państwem, tym bardziej, że dzisiaj państwo upada, a nie rozwija się.

Owszem, przykład Węgier jest pocieszający, ale czy nam też się uda wygrać, bo wszak od tego wszystko trzeba by było zacząć, prawda?

Istnieje wiele oznak, że jednak to PiS zdecydowanie wygra najbliższe wybory, ale chyba jeszcze za wcześnie na entuzjazm.

 

Pozdrawiam!

Vote up!
0
Vote down!
0
#141749

Racja, dodam tylko jedno, gwoli uzupełnienia:

Rafał Ziemkiewicz cytował kiedyś anegdotę z początku lat 90-tych. Na zamkniętym zebraniu Unii Demokratycznej jeden z mówców perorował, że nie można przeprowadzić reprywatyzacji, gdyż doprowadziłoby to do powstania klasy średniej, a klasa średnia jest naturalnym zapleczem wyborczym prawicy.

Jak widać, to rozumowanie obowiązuje do tej pory.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#141752

... nadal nie do wszystkich to dociera. Jest tylko jedno "ale". Otóż od rynku skuteczniejsze i przynoszące większe zyski są monopole i układy. Oczywiście nie wszystkim, a tylko nielicznym. Wszyscy jednak by chcieli. Zabory i komuna nauczyła nasze społeczeństwo klientyzmu. Napisze do Towarzysza Gierka "Drogi Ojcze Narodu Polskiego"... "Nasz" poseł nam załatwi w Warszawie... Dam łapówkę.... Wystoję w kolejce... Poszukam znajomości... Niby nie powinno działać, a działa. Wszyscy to widza, poza frajerami, którzy muszą dlatego być biedni. Zachód nie jest jakimś rajem demokracji i rynku. Wiadomo, że pieniądz przekłada się na władzę i odwrotnie. W takim USA przynajmniej oficjalnie działa jednak prawo antymonopolowe i co jakiś czas jeden czy drugi koncern dostaje po łapach za zmowę cenową czy nieuczciwą konkurencję. My natomiast nadal wytrząsamy się nad liberałami, choć to tylko "aferałowie". Na tych zresztą też społeczeństwo głosuje, twierdząc, że "bogaty nie będzie kradł, bo już nie musi". Nie musi, ale byłby głupi, gdyby nie korzystał z takiej okazji.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#141775

Racja z ty, klientelizmem. Pewnie dlatego Polacy boją się rynku - bo wtedy mniej daje się "załatwić".

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#141781

świetny tekst. Co do oligarchii, to w dużej mierze za jej rozkwit ponosi winę prawo korporacjne. Co ciekawe, w latach 40 i 50 gdy prawo korporacyjne rodziło się w USA, powazne kancelarie prawnicze nie chciały się nim zajmowac, uważano je bowiem za coś obrzydliwego i morlanie niestosownego. Jak pisze Malcolm Gladwell w swojej książce "Outliers" zaczęli się więc nim zajmować... prawnicy żydowscy, ktorych nie chcialy zatrudniac z uwagi na pochodzenie największe kancelarie amerykanskie... A reszta jest tylko historią... Faktem natomiast jest, że średnia klasa za oceanem radzi sobie ciagle dobrze, a nawet bardzo dobrze (przynajmniej w porownaniu do tego co dzieje się w Polsce)

Maszkaron zaprasza: http://www.maszkaron.com

Vote up!
0
Vote down!
0
#141794

"Faktem natomiast jest, że średnia klasa za oceanem radzi sobie ciagle dobrze, a nawet bardzo dobrze (przynajmniej w porownaniu do tego co dzieje się w Polsce)"

Obama próbuje tę klasę średnią uziemić czerpiąc z europejskich wzorców, ale jest nadzieja że mu się nie uda.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#141807

... "łżeliberalizm" - to po prostu realny libralizm, jedyny, jaki istnieje.

Wszystkie inne żyją wyłącznie w mózgach różnych mających zaburzenia kontaktu ze światem świrów.

Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://triarius.pl - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#141801

Adama Smitha też zaliczyłbyś do świrów?

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#141806

... mędrków raczej.

Oni mieli prawo robić to swoje Oświecenie (zresztą akurat Szkoci nie mieli wtedy wielu innych możliwości).

My natomiast nie musimy się w tym kisić już od ponad 300 lat.

Zresztą - czy Adam Smith był akurat LIBERAŁEM?! ;-)

Wydaje mi się, z tego co słyszałem, że po prostu "odkrył" "niewidzialną rękę rynku" (dużo tych cudzysłowów!) - czyli, że "to się samo jakoś tak układa i jest fajnie".

A że to była - i przede wszystkim - deistyczna wersja Bożej opatrzności, to chyba jasne jest dla każdego niezaczadzonego przez liberalizm człeka, prawda?

Gość pokazał to zresztą w absolutnie szkicowym zarysie, i w takim stopniu to faktycznie jest prawda. Ale robić z tego religię?? Albo jakąś pieprzoną utopię?!

Zaś "liberalizm", jeśli już o nim koniecznie gadać, "to połowa drogi do komunizmu". Jako rzecze TtT, a ja mu wierzę.

Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://triarius.pl - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#142232

Do podobnych wniosków doszedł David Landes w "The Wealth and Poverty of Nations" - polecam tę książkę przystępną takim jak ja profanom.

Pan Michalkiewicz pisał, że polska klasa średnia odradzająca się po reformach Wilczka została zgnieciona w zarodku reformami Balcerowicza na samym początku "transformacji ustrojowej." Czy to było celowe?

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#141864

Wygląda na to, że tak. Nie wiem, czy Balcerowiczowi akurat chodziło z zduszenie klasy średniej, ale całokształt działalności naszej "klasy politycznej" po '89 roku doprowadził właśnie do tego.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#141937

Nic się już dawno nie trzyma kupy.
Świat zarzucają bankowe trupy
makulaturą - pustym pieniądzem.
Wszędzie już widać ręce trzesące.

Dawno zabrakło miejsca na zera
w drukach, liczarkach i w komputerach.
Coraz mniej ludzi gromadzić chce
niewypłacalne żetony w grze.

Długi się tylko ciągle pomnaża.
Zabrakło nawet już na grabarza.
Rozrzucą prochy gdzieś w lunaparku
na optymistów i niedowiarków.

Nad oceanem słychać już krzyk,
by to co stoi - nie znikło w mig.
Nie uleciało w zielone chmury.
Wieża się znowu wali od góry,

Zaplanowano - będzie osiadać!
Z wyższych pozycji szybciej się spada.
Biedny się tylko może przewrócić,
a tych najcięższych nie będą cucić!

Vote up!
0
Vote down!
0

Marek Gajowniczek

#144138